LASY PAŃSTWOWE. Włączenie Lasów Państwowych do finansów publicznych i skutki.
Ekologia.pl Środowisko Biznes Przyszłość Lasów Państwowych. Skutki włączenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych

Przyszłość Lasów Państwowych. Skutki włączenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Janusz Zaleski
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Janusz Zaleski

O możliwych, niekorzystnych skutkach włączenia Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych oraz o potrzebie zastanowienia się na przyszłość nad zmianą istniejących regulacji prawnych dotyczących lasów mówi podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Janusz Zaleski.
Jakie skutki mógł przynieść pomysł Ministerstwa Finansów? Czy to kosmetyczny zabieg, który poprawiłby kształt naszego budżetu na tle innych państw Unii Europejskiej, jak zapewniało Ministerstwo Finansów i parlamentarzyści PO?
Na szczęście mam w tej chwili rozwiązane ręce i usta, bo od kiedy Sejm odrzucił ten projekt, mogę ponownie reprezentować opinię swoją i ministra środowiska. Zawsze byliśmy przeciwni temu projektowi, nie był to projekt nasz.

Gdybyśmy posłuchali sugestii ministra finansów że oto tylko dostaje pieniądze, które natychmiast, na każde wezwanie, oddaje Lasom, to można by powiedzieć – to nic wielkiego. Tymczasem rzecz nie leży nawet w tym, że minister finansów mógł te pieniądze zatrzymać – co pewnie przy mizerii finansowej zdarzałoby się dosyć często – ale niebezpieczeństwo polegało na radykalnej zmianie systemu, w którym funkcjonowały Lasy. Kiedy przestaje się dysponować własnymi dochodami, a jest się de facto przedsiębiorstwem, traci się możliwość decydowania o kierunkach rozwoju, bieżących wydatkach, o tym wszystkim, o czym decyduje każde przedsiębiorstwo.

Myślę, że nawet nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, jak głębokie i niekorzystne mogłyby być zmiany, gdyby sprawa włączenia Lasów do sektora finansów publicznych dokonała się. Najbliższe wiedzy były główne księgowe w nadleśnictwach i dyrekcjach, które pierwsze musiałyby przewartościować sposób prowadzenia finansów, odtąd publicznych, ze wszystkimi obostrzeniami.

A alarm, który podnosiło środowisko opozycyjne: prywatyzacja i zakaz wstępu do lasu. Straszak czy realna groźba?
To pewna figura polityczna, którą dla zobrazowania grożącego niebezpieczeństwa podnosiła opozycja; powinniśmy raczej mówić o jakiejś renacjonalizacji niż o prywatyzacji. Prywatyzacja była pokazywana jako następstwo bankructwa Lasów. Natomiast na pewno nie było zamiarem rządu i projektodawców prywatyzowanie lasów przy pomocy tej ustawy. Tego ryzyka nie widziałem, jeżeli było, to w jakiejś bardzo, bardzo odległej perspektywie i w zupełnie innych uregulowaniach prawnych.

Lasy są państwowe nie tylko z nazwy i powinny ponosić współodpowiedzialność za stan finansów państwa. Na początku całej sprawy mieliśmy taki sygnał, że w Lasach wyjątkowo zostały zgromadzone duże oszczędności i to one miały posłużyć uzupełnieniu budżetu.
Przede wszystkim błędem było zakwalifikowanie pieniędzy na kontach Lasów Państwowych jako oszczędności. To po prostu środki obrotowe, potrzebne na bieżącą działalność, a nie jak to ujął minister finansów „2,5 mld zł oszczędności”. To na pewno nie te kwoty. Oczywiście, dobra sytuacja finansowa Lasów trwająca od dłuższego czasu spowodowała, że było ich zapewne trochę więcej niż tego wymaga bieżące finansowanie działalności.

Czy te pieniądze powinny w ogóle trafić do budżetu? One powinny zasilać Lasy Państwowe i pozwalać im na bieżącą działalność, ale również na inwestowanie w przyszłość. Drogi, retencja, zabiegi hodowlane – to jest inwestowanie w przyszłość i na to są potrzebne pieniądze. Nie zgodziłbym się więc, że były to jakieś olbrzymie oszczędności, z których budżet mógł skorzystać.

Jak Pan przypuszcza – czy to ostatnia próba zreformowania Lasów Państwowych z zewnątrz?
Ja nie tylko przypuszczam, ale jestem o tym święcie przekonany, że nie. Zresztą minister Rostowski sugerował, że chciałby do tego tematu powrócić. W przeszłości były już podejścia do prywatyzacji, uwojewodowienia, zapłaty lasami za znacjonalizowane mienie. Mamy ciągle do czynienia z mniej czy bardziej udanymi przymiarkami zmian istniejącego stanu albo chociażby tylko obciążenia Lasów Państwowych jakimś wkładem do budżetu.

To powinno być powodem do głębszej refleksji. Bo jeżeli te próby powtarzają się z coraz większym nasileniem, to należałoby się zastanowić, czy nie zmienić istniejących regulacji prawnych. Ustawa o lasach była znakomitym instrumentem, który pozwolił Lasom

Ludzie, którzy decydują o Lasach, muszą poświęcić dużo czasu na refleksję: czy rzeczywiście jesteśmy w stanie utrzymać się w ramach obowiązującej Ustawy o lasach?

przetrwać okres transformacji – to wszyscy wiemy i powtarzamy jak mantrę. Tyle że transformacja wkracza w 21. rok swego istnienia, a po drodze zdarzyło nam się wejście do Unii. W moim przekonaniu jest to jeden z kluczowych elementów, który wymusi pewne zmiany w organizacji i prawnym usytuowaniu Lasów Państwowych. Uregulowania unijne, ustawy o ochronie konkurencji, zamówieniach publicznych, pomocy publicznej, programy środowiskowe, Natura 2000 – to wszystko składa się na zupełnie odmieniony krajobraz społeczny, ekonomiczny, prawny, w jakim działają Lasy.

Ludzie, którzy decydują o Lasach, muszą poświęcić dużo czasu na refleksję: czy rzeczywiście jesteśmy w stanie utrzymać się w ramach obowiązującej Ustawy o lasach? Czy nie lepiej wyprzedzić nadchodzące problemy i przyjąć rozwiązania, które będą pochodziły od nas samych a nie z zewnątrz?

Nie tak dawno prof. Andrzej Klocek w wywiadzie dla „Lasu Polskiego” przedstawił kilka takich scenariuszy, pokazując przykłady innych krajów europejskich, w których lasy publiczne funkcjonują na ogół jako spółki akcyjne i przedsiębiorstwa. Może warto baczniej przyjrzeć się któremuś z wariantów zagranicznych?
W Niemczech w każdym landzie mamy inne rozwiązanie, a co więcej – jak na niemieckie poczucie trwałości i ładu te rozwiązania są dość często zmieniane. W związku z tym nie ryzykowałbym implementowania jakiegokolwiek już istniejącego rozwiązania. Ono musi być specyficznie polskie. W Niemczech, tak jak i w całej Europie, mamy mozaikę własności. W Polsce praktycznie rzecz biorąc, są jedne Lasy Państwowe i 2 mln drobnych właścicieli lasów.

Jeżeli myśleć o jakichś wzorcach, to pewnie należałoby modyfikować jakiś model skandynawski, gdzie np. co roku decyduje się o tym, jaką część zysku – zysku, nie przychodu – lasy będą odprowadzały do budżetu. W większości tych rozwiązań występuje jednak większa kontrola państwa w postaci różnego rodzaju ciał nadzorczych. Tylko że u nas kiedy mówimy „rada nadzorcza”, wszyscy słyszą „spółka akcyjna” i natychmiast równa się to prywatyzacji. Tak już to przyjęliśmy i nikt oczywiście z propozycją rady nadzorczej, nie mówiąc już o spółce akcyjnej, nie wystąpi.

Propozycja podobnej rady pojawiała się już w zawieszonej nowelizacji Ustawy o lasach. Entuzjazmu nie było.
Część kłopotów Lasów Państwowych wynika właśnie stąd, że inni ministrowie nie są zorientowani, jak funkcjonują Lasy Państwowe. Gdyby minister finansów, skarbu czy gospodarki miał reprezentanta w radzie – jakkolwiek by się ona nazywała – wiedziałby, jaka jest sytuacja Lasów, strategia i polityka, stan finansów. Myślę, że wówczas można by takich nieroztropnych kroków, jak włączenie do sektora finansów publicznych, uniknąć,

Z jednej strony, o czym pan wspomniał, warto rozważyć kwestię jakiegoś wkładu Lasów do budżetu, z drugiej większą kontrolę państwa nad Lasami. Jak to zrobić? Tutaj już wkraczamy w sferę, gdzie nie istnieją gotowe rozwiązania; należałoby je wypracować, za wcześnie mówić o jakichkolwiek projektach. Natomiast powtórzę jeszcze raz, że wydaje mi się konieczną dyskusja nad tym, czy i jak powinien się zmienić ustrój lasów.

Obserwuje Pan zapewne, co się dzieje na aukcjach e-drewno, gdzie ceny osiągają ogromne przebicie. Rezerwy Lasów Państwowych będą jeszcze większe. Czy to nie skłania, by jak najszybciej zająć się zmianami?
Ja mówiłem ostrożnie, czy i jakie reformy, bo rozwiązania jeszcze nie mam. Do tego zadania należałoby powołać sztab ludzi myślących i przeprowadzić dyskusję, tak żeby nie forsować rozwiązań sztucznych, nieuzasadnionych, nie mających politycznego wsparcia.

Sama kwestia sprzedaży drewna to również problem wynikający z tego, że Lasy są – nazwijmy to eufemistycznie – dominującym graczem na rynku. Próba regulacji sprzedaży drewna jest bardzo trudna, bo z jednej strony mamy interes szeroko pojętej

Lasom zarzuca się niesłusznie sztuczne windowanie cen. Jeżeli drzewiarze nie chcieliby płacić takich cen, to by nie płacili.

gospodarki i przemysłu drzewnego, z drugiej jest minister środowiska, który stoi na straży zasobów i bezpieczeństwa ekologicznego. To minister zatwierdza plan urządzenia lasu i decyduje, że pozyskujemy nie więcej niż 60% przyrostu. To są pewne sprzeczności, które można starać się regulować.

Mamy projekt, żeby zawrzeć w Ustawie o lasach ramowe zasady sprzedaży drewna, mówiące m.in. o tym, czego domaga się przemysł, żeby były możliwe umowy wieloletnie. Ale to też jest kwestia najbliższego roku, kiedy udałoby się to prawo przeprowadzić.

Jeżeli w naszych rozmowach, spotkaniach i w życiu pojawia się ciągle jeden i ten sam problem, to znaczy, że on jest i niestety nie potrafimy go rozwiązać. Ten konflikt bardzo źle odbija się na obrazie leśników i nie pomaga nam w dyskusjach. Radykalny wzrost cen z punktu widzenia Lasów jest czymś pozytywnym i trudno ganić Lasy, że chcą utrzymać jak najwyższe ceny (nie mówię o tym, jak wzrost cen odbija się na przemyśle drzewnym, bo nie przypuszczam, by korzystnie). Natomiast wizerunkowo jest wykorzystywany przeciwko Lasom, którym zarzuca się niesłusznie sztuczne windowanie cen. Jeżeli drzewiarze nie chcieliby płacić takich cen, to by nie płacili.

Rozmawiał: Rafał Zubkowicz/Las Polski
4.8/5 - (19 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

podpisałam wniosek przeciw włączeniu Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, wniosek można pobrać tutaj https://mypis.pl/aktualnosci/861-co-dalej-z-lasami-panstwowymi

Teraz to już nie ma sensu składać podpisów bo Prezydent podpisał już nowelizację ustawy o finansach publicznych bez włączania w te finanse Lasów Państwowych. Czyli na razie bitwa o LP zakończona bez strat dla lasów. Chodzi o to żeby zabezpieczyć lasy przed następnymi atakami w przyszłości , bo na pewno takie będą. Lasy Państwowe są łakomym kąskiem.

To nie pierwsza próba zamachu na LP. Dlaczego leśnicy nie wyciągają z tych prób żadnych wniosków ? Pan Janusz Zaleski ma rację – leśnicy sami powinni wystąpić z propozycjami zmian w ustawie o lasach po to aby zagwarantować bezpieczeństwo polskim lasom i po to żeby ograniczyć potok poronionych pomysłów płynących z “zewnątrz” (czytaj z Rządu).

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!