Łąki Łan koncerty, dyskografia. Włodek „Paprodziad” Dembowski, wokalista zespołu Łąki Łan
Ekologia.pl Środowisko Ciekawi ludzie Z lasu pochodzimy i to nam daje siłę. Wywiad z Włodkiem Dembowskim z zespołu Łąki Łan

Z lasu pochodzimy i to nam daje siłę. Wywiad z Włodkiem Dembowskim z zespołu Łąki Łan

Włodek „Paprodziad” Dembowski, wokalista zespołu Łąki Łan, fot. Paweł Bajew
Włodek „Paprodziad” Dembowski, wokalista zespołu Łąki Łan, fot. Paweł Bajew

– W moich tekstach, z czasem, z wiekiem i wraz z moim rozwojem pogłębia się to wnikanie w przyrodę. Wszystko podąża za hasłem Einsteina „Przyjrzyjcie się naturze, to więcej zrozumiecie” – mówi w rozmowie z Ekologia.pl Włodek Dembowski z zespołu Łąki Łan.

Joanna Szubierajska: Od czego to się wszystko zaczęło?

Włodek „Paprodziad” Dembowski, wokalista zespołu Łąki Łan: Spotkaliśmy się w zeszłym tysiącleciu. Połączyło nas wspólne imprezowanie w plenerach. Lubiliśmy chadzać po łąkach, lasach, palić ogniska. Oczywiście muzykować też. Mieliśmy takie swoje ulubione miejsce na Wilanowie, gdzie teraz stoi „reaktor opatrzności”, gdzie paliliśmy pierwsze ogniska. Spotykaliśmy się także na próbach. Na te próby trafiłem jako tekściarz, można powiedzieć, że trochę na chama się wepchałem. Pierwszy tekst, jaki napisałem brzmiał: „Wyjścia plan z między ścian. Na zielony łąki łan”. Jarek, niebędący wtedy jeszcze Poniem Kolnym powiedział: „Kurza stopa, co za fajny zlepek słów, może by z tego nazwę zrobić”. No i potem już poszło z górki.

Działacie już ładnych „parę lat”. Jak zmieniał się zespół, Wasze podejście do muzyki?

Było dużo zmian. Personalnych, także ludzie się zmienili. Ale podejście do muzyki nie. Cały czas chcemy tworzyć to co nam w

Cały czas chcemy tworzyć to co nam w serduszkach gra. Tworzyć muzykę radosną, energetyczną, nietuzinkową, żywą , dającą pozytywnego kopa. Mimo tego, że jest dużo elektroniki coraz więcej sampli się pojawia, duży nacisk kładziemy na to, żeby większość była grana na żywo, to jest nasza charakterystyczna cecha.

serduszkach gra. Tworzyć muzykę radosną, energetyczną, nietuzinkową, żywą, dającą pozytywnego kopa. Mimo tego, że jest dużo elektroniki, coraz więcej sampli się pojawia, duży nacisk kładziemy na to, żeby większość była grana na żywo, to jest nasza charakterystyczna cecha.

A skąd pomysł na stroje, ksywki?

Pomysły na stroje były od początku. Byliśmy pewni, że będziemy się przebierać, tylko jeszcze nie wiedzieliśmy za co. A dlaczego konkretne pseudonimy? Każdy czuje się tą postacią, którą jest. Poza tym pseudonimy artystyczne to normalna rzecz. Wielu pisarzy nie znamy z prawdziwych nazwisk. Może nie mamy ludzko brzmiących ksywek, ale to nawet lepiej.

Łąka w nazwie, łąka w tekstach…

Łąka to metafora życia, świata. W sumie, to jest to trochę filozoficzne podejście. Ponieważ człowiek to pole egzystencjalne i wszystko na tę łąkę można wsadzić, co się człowiekowi podoba.

Wasze teksty są na pozór szalone i zagmatwane. Bawicie się muzyką…. Z drugiej strony poruszacie ważne kwestie

Od zawsze założeniem zespołu jest, że muzyka i koncerty mają bawić, ładować energią, wprowadzać w trans i powodować, że ludzie się cieszą i skaczą. Z radością, nie z jakimś nerwem, agresją, z jakimś ślepym transem. Tylko z taką czystą radością. Podczas takiej super radosnej zabawy, kiedy człowiek się otwiera, to jeszcze dostaje podprogowy, nadprogowy, wokółprogowy przekaz – pajdę wiedzy, z którą może sobie zostać, rozkminiać, rozszyfrowywać, być może wcielać w życie. Zawsze to w nas drzemało, szczególnie we mnie. Jestem odpowiedzialny za ten ekologiczny entourage zespołu i w moich tekstach, z czasem, z wiekiem i wraz z moim rozwojem pogłębia się to wnikanie w przyrodę. Wszystko podąża za hasłem Alberta Einsteina „Przyjrzyjcie się naturze, to więcej zrozumiecie”.

Co wam daje przyroda? Kontakt z przyrodą? W sensie muzycznym?

Kiedy spaceruje ulicą pomiędzy bankiem, apteką, a sklepem z komórkami, to jakoś nie czuję, że napływają do mnie inspiracje. Kiedy idę do lasu, na łąkę, to mógłbym stamtąd nie wychodzić. Zresztą stamtąd wszyscy pochodzimy i to nam daje siłę, inspiracje.

Co ci przychodzi do głowy, kiedy słyszysz słowo ekologia?

Ekologia kojarzy mi się z takim modnym słowem, które nie wiadomo co tak naprawdę znaczy. Każdy może się pod to podszyć i na bazie tego czarować, wciskać ludziom kity. Takim słowem była kiedyś miłość. Ludzie kochają Coca Colę, kochają Mikołaja.

Słowo ekologia jest fajne, bo zwraca uwagę na istotne kwestie, ale trzeba uważać. Ostatnio przejeżdżałem obok banku i widziałem reklamę eko-pożyczki. Stwierdziłem, że słowo ekologia staje się wyświechtane. Dlatego trzeba drążyć, docierać do źródła, dowiadywać się o co w tym wszystkim chodzi. Nie wystarczy polecieć na metkę eko.

W jaki sposób jeszcze szukasz kontaktu z przyrodą?

Granie i pisanie tekstów, to już jest dzielenie się i emanowanie tym co złapałem z natury. Ja po prostu lubię dużo czasu spędzać w

Ostatnio przejeżdżałem obok banku i widziałem reklamę eko-pożyczki, to stwierdziłem, że słowo ekologia staje się wyświechtane. Dlatego trzeba drążyć, docierać do źródła, o co w tym wszystkim chodzi. Nie wystarczy polecieć na metkę, łatkę eko.

przyrodzie. Każdą wolną chwilę wykorzystuję do tego, by przejść po jakimś parku. Cały sezon od wiosny do jesieni chodzę na bosaka, żeby energia przepływała, żeby nie blokowały jej podeszwy i żeby receptorki się masowały. Przytulam się do drzew, spędzam dużo czasu ze zwierzętami. Ten kontakt z naturą pozwala poczuć się jednością. Kiedy zamykam oczy, to nie czuję, że człowiek kończy się na skórze, tylko że jest częścią świata.

Łąki łan to nie jedyny projekt, który współtworzysz

Jest November Project, z którego główny przekaz jest taki, że wszyscy jesteśmy specjalnej troski, że nie ma ludzi doskonałych. Patrząc na siebie powinniśmy wychwytywać to, co w nas najlepsze, a nie koncentrować się na słabościach (biologia przekonań). November Project jest też takim ambasadorem innego spojrzenia na niepełnosprawność. Często jest tak, że ludzie się boją albo wstydzą osób niepełnosprawnych. November sprawia, że to zanika. Wystarczy pójść na koncert, wtedy te wszystkie granice i lęki się zacierają. Okazuje się, że wszyscy się znakomicie bawią i jedyną niepełnosprawnością jest to, co sobie wmówimy, że czegoś nie możemy, że czegoś się boimy, że czegoś się wstydzimy.

I jest jeszcze Kazimiernikejszyn

To festiwal, który wziął swoją nazwę od pierwszej płyty Dziadów Kazimierskich, kolejnego mojego projektu, który się zrodził w Kazimierzu i sławi uroki Kazimierza. Na początku bardziej imprezowy, teraz już bardziej mistyczno-przyrodniczy. Opowiada o tym, jak pięknie i niezwykle można się w tym Kazimierzu poczuć. Jest miliard teorii czemu ludzie się tam świetnie czują. Fizjoterapeuci mówią, że jest tam dużo okrągłych kształtów – od kostki brukowej, przez pagóry. Okrągłe kształty sprawiają, że człowiek łagodnieje. Większość ludzi tak ma, że jak tam przyjedzie, to zawsze dobrze się czuje.

Ja tam przyjeżdżam od 30 lat, bo się zaKaziłem i to trwa. Tym chcemy podzielić się z innymi, przy okazji włączając w to warsztaty rozwojowe o budownictwie ekologicznym, o medycynie niekonwencjonalnej, rozwoju duchowym, sporcie, różnego rodzaju wesołe atrakcje turystyczno-przygodowe i wisienka na torcie – super koncerty w kamieniołomach, które są głównym wabikiem przyciągającym ludzi.

Okazało się, że bardzo fajny festiwal nam się udał i ludzie lgną, ciągną ze sobą całe rodziny, przyjaciół. Dlatego cieszymy się, że udało nam się stworzyć krainę ludzi kolorowych. Mieszkańcy są w szoku, że tyle pozytywnych osób jeszcze na tej planecie mieszka. Ta atmosfera życzliwości roznosi się po całym mieście, tak że mordeczka sama się cieszy.


Wracając do zespołu Łąki-Łan. Mitem obrosły rekwizyty, które pojawiają się na scenie – kwiaty, konewka, marchewki, swego czasu czosnek

Sprawa z czosnkiem wygląda tak, że kiedyś z żoną i jej rodziną założyliśmy ekologiczną plantację czosnku, metodą niemal

Przytulam się do drzew, spędzam dużo czasu ze zwierzętami. Ten kontakt z naturą, przyrodą pozwala poczuć się jednością. Kiedy zamykam oczy, to nie czuje, że człowiek kończy się na skórze, tylko że jest częścią świata.

permakultury, na ziemi nigdy nie nawożonej. Czosnek z dziada pradziada nie dotknięty nigdy ręką genetyków. Stąd też może mieliśmy problemy z uzyskaniem certyfikatu „eko” Unii Europejskiej, bo ziarna były niewiadomego pochodzenia. A były po prostu cymes. Nawet sam Makłowicz od nas ten czosnek kupował, jak staliśmy na targu u Kręglickich. Była to przygoda z uprawą i z tego rodzaju biznesem. Była to trochę wtopa, ponieważ nie udało się tego czosnku sprzedać, nie był spryskany Randalem wiec szybko wysechł. Ale czegoś żeśmy się nauczyli. Zbliżyliśmy się też do siebie, jeszcze wtedy z moją ówczesną narzeczoną, wiążąc razem te bukieciki czosnku.

Konewka to akurat po to, żeby mieć z czego pić. Człowiek na koncertach skacze, odwadnia się, więc trzeba się podlewać, a z konewki najlepiej. Są też jeszcze marchewki, pluszaki, oraz kwiatki, które zbieram ze śmietników przed cmentarzami. W ten sposób łączymy się z duszami przodków, żeby się też z nami pobawili, przypomnieli co jest ważne.

A co jest w życiu ważne?

Ostatnio czytałem ciekawy artykuł. O kobiecie, która pracowała w miejscu, gdzie odchodzili starzy, schorowani ludzie. I rzeczy, których najbardziej żałowali w swoim życiu, to nie było to, że zarobili za mało kasy, czy nie zrobili kariery. Chodziło o podstawowe sprawy, że nie pozwalali sobie na bycie sobą, że za rzadko mówili o swoich uczuciach. To jest właśnie ważne, żeby żyć tu i teraz, że być otwartym na ludzi i doceniać moc płynącą z syntonii.

A propos syntonii, 18 listopada wyszła Wasza najnowsza płyta pod tym tytułem. Możesz zdradzić skąd taka nazwa?

Wolałbym nie zdradzać, co to dokładnie oznacza. Zachęcam wszystkich do rozszyfrowywania, w ramach swoich talentów detektywistycznych. Mogę zdradzić jedynie, że syntonia to otwarcie się na ludzi. Syntonia to jest taka postawa przeciwna do introwertycznej i autystycznej. Nie boisz się ludzi i chcesz z nimi przebywać. Czujesz, że z tego wyniknie coś dobrego. My tym chcemy zarażać na naszych koncertach. Obcy sobie ludzie nie boją się do siebie zbliżać, kiedy podczas piosenki Pleń zachęcamy do przytulania się. To się dzieje. Czują się jednym wielkim organizmem.

Ciężko było przekonać ludzi do waszej muzyki?

Czymś nietuzinkowym, oryginalnym, swoim ciężko jest zarazić ludzi. Ale kiedy jest to stabilne, kiedy ma to solidne korzenie, kiedy jest to prawdziwe, to jak się tym człowiek zarazi, to już tak łatwo nie odpuszcza.


Dziękuję za rozmowę

Joanna Szubierajska, Ekologia.pl


4.6/5 - (20 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Masakra :) Co za oszołom

Cyganisz, Paprodziad Cię chyba oszołomił swym intelektem.

Włodek, z drzewem na głowie jesteś the best!Gdańsk Cię pozdrawia gorąco:)

Byłam, widziałam, doświadczyłam :) Dostałam marchewkę!

mało jest tak dobrych zespołów, a jednak nie są jakoś bardzo sławni..

A Doda jest sławna i co z tego? Kto wie,ten wie i powie innym.

chce ich na openerze 2017 !!!

Uwielbiam Wasze koncerty. Zawsze zastanawiałam się jak wygląda wokalista i jakim człowiekiem jest.

Szacunek za November Project:)

Poprawcie proszę.

Poprawiliśmy. Dzięki za zwrócenie uwagi i za czujność. Postanawiamy poprawę :) Człowiek całe życie uczy się na błędach ;)

Pod pytaniem “A o co jest w życiu ważne” straszny ortograficzny błąd! Pisze się STARZY !!!!!

Poprawiliśmy. Dzięki za zwrócenie uwagi i za czujność. Postanawiamy poprawę :) Człowiek całe życie uczy się na błędach ;)

Ty co nie lubisz traw…who you wanna be… :) Najlepszy kawałek

Endorfiny :)

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!