Zakaz hodowli zwierząt na futra połączył społeczeństwo i polityków. Wywiad z Joanną Stiller ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki
Zakaz hodowli zwierząt na futra to decyzja, którą wielu określa mianem historycznej. Po raz pierwszy od dawna w polskim Sejmie zapanowała ponadpartyjna zgoda – posłowie z rządu i opozycji klaskali i gratulowali sobie nawzajem. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z początkiem nowego etapu w myśleniu o prawach zwierząt w Polsce? O tym, jak przebiegała droga do zakazu, jakie przyniesie skutki i dlaczego wciąż pomijamy króliki, rozmawiamy z Joanną Stiller ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Joanna Szubierajska: Zakaz hodowli zwierząt na futra to decyzja, którą wiele osób określa jako historyczną. Czy możemy mówić o prawdziwym przełomie w podejściu do zwierząt w Polsce?
Joanna Stiller: W pewnym sensie tak – zakaz hodowli zwierząt na futro połączył społeczeństwo i polityków. Na głosowaniu w Sejmie widzieliśmy ponadpartyjną zgodę, posłowie z rządu i opozycji klaskali i gratulowali sobie nawzajem. Parę tygodni wcześniej przegłosowano również tzw. ustawę łańcuchową. Ustawa została przyjęta z wyjątkowo szerokim, ponadpartyjnym poparciem.
Czy to znak zmiany w podejściu klasy politycznej do kwestii praw zwierząt, czy raczej jednorazowy kompromis ponad podziałami?
Na pewno widać postęp w podejściu polityków do tego tematu, co jest oczywiście odzwierciedleniem zmiany społeczeństwa w tym temacie. Jednak warto pamiętać, że hodowla zwierząt na futro nie wchodzi w zakres produkcji żywności, więc o wiele łatwiej w tym przypadku osiągnąć porozumienie.
W uzasadnieniu ustawy podkreśla się troskę o „dobrostan zwierząt”, a mimo to spod jej zapisów wyłączono króliki. Dlaczego króliki wciąż pozostają w cieniu innych gatunków hodowlanych, mimo że ich cierpienie w warunkach przemysłowej hodowli bywa równie dramatyczne?
Zmiany w przepisach dotyczą zwierząt hodowanych wyłącznie na futro, natomiast w Polsce króliki hodowane są przede wszystkim na mięso. Objęcie ich zakazem spowodowałoby na pewno protesty branży mięsnej. Zarówno posłanka Tracz, autorka projektu, jak i Otwarte Klatki, które pomagały w pracach, chcieliśmy uniknąć tego typu kontrowersji zahaczających o produkcję żywności. Poza tym w Polsce króliki hoduje się na dość małą skalę. Oczywiście ich cierpienie nie jest mniej istotne, zależało nam jednak na tym, żeby zakaz miał jak największą szansę zdobyć poparcie większości polityków i wejść w życie.
Choć króliki nie zostały objęte zakazem, temat ich ochrony pojawił się w debacie publicznej. Czy można liczyć, że ich sytuacja również wkrótce się poprawi?
Kilka lat temu była prowadzona kampania End the Cage Age (w Polsce Koniec Epoki Klatkowej). Europejska Inicjatywa Obywatelska dotycząca zakazu chowu zwierząt w klatkach czeka na procedowanie na poziomie unijnym. Obejmowała ona króliki – jeśli więc w przyszłości jej zapisy zaczną obowiązywać na terenie UE, będzie to realna poprawa warunków dla królików, a także innych zwierząt.
Jakie skutki w praktyce może przynieść zakaz hodowli zwierząt futerkowych – zarówno dla samych zwierząt, jak i dla środowiska oraz lokalnych społeczności?
W tym momencie na futro hoduje się w Polsce ponad 3 mln rocznie. To i tak o wiele mniej niż dekadę temu (ponad 10 mln), ale przez kolejne lata ta liczba będzie oczywiście maleć do czasu, gdy zamkną się wszystkie fermy futrzarskie.
Poprawi to też stan środowiska. NIK wskazywała, że wiele ferm nie spełnia odpowiednich wymagań. Częste są także ucieczki norek, które w Europie są gatunkiem inwazyjnym, i co za tym idzie – zagrożenie dla bioróżnorodności. Z problemem takich uciekinierów mierzył się nawet park narodowy Ujście Warty. Po wygaszeniu hodowli ten problem zniknie.
Natomiast dla lokalnych społeczności będzie to zdecydowanie ulga w codziennym życiu. Koniec z odorami, plagami much czy gryzoni, hałasem – mieszkańcy wsi, w których fermy już się zamknęły mówią o powrocie do normalnego życia, wreszcie mogą otworzyć okna i spędzać czas z rodziną czy przyjaciółmi na zewnątrz.
A czy nie będzie tak, że zakaz hodowli zwierząt na futra spowoduje przeniesienie produkcji do innych krajów i w efekcie Polska straci część przychodów z eksportu oraz miejsca pracy w tym sektorze?
Branża jest w kryzysie globalnym. W Polsce przez ostatnią dekadę liczba ferm i hodowanych zwierząt zmniejszyła się o 80%, ale podobny trend widać w innych krajach. Przenoszenie się do innych krajów nie będzie więc opłacalne.
Strata dla Polski nie będzie też istotna – obecnie skóry zwierząt futerkowych stanowią ok. 0,014% polskiego eksportu. Jeśli chodzi o miejsca pracy, to Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych szacuje, że w przeliczeniu na etaty całoroczne jest to ok. 900 osób, przy czym praca na fermach jest sezonowa i niskiej jakości.
Czy ośmioletni okres przejściowy to rozsądny kompromis, który daje czas na dostosowanie się branży, czy raczej zbyt długie odwlekanie sprawiedliwości dla zwierząt?
Z perspektywy ochrony zwierząt to długo; z perspektywy gospodarczej – pozwala na stopniowe zakończenie z działalności, przebranżowienie się, a pracownikom daje czas na znalezienie nowej pracy. Przy czym warto pamiętać, że część ferm i tak zamknie się wcześniej; do tego zachęca właśnie degresywny system odszkodowań, a więc im wcześniej hodowca zdecyduje się na zamknięcie fermy, tym większą procentowo dostanie kwotę.
Czy można spodziewać się, że decyzja Polski wpłynie na losy podobnych debat w innych krajach regionu – np. w Czechach, na Węgrzech czy w krajach bałtyckich?
Z pewnością! Tak jak dla Polski przykładem było ponad 20 krajów europejskich, które już wprowadziły zakaz hodowli zwierząt na futro, tak samo Polska.
Dziękuję za rozmowę

Joanna Stiller – od 13 lat działa na rzecz poprawy losu zwierząt. Z Otwartymi Klatkami związana od momentu powstania organizacji – przez wiele lat jako wolontariuszka, teraz na pełen etat. Pracowała też w fundacjach zajmujących się ochroną środowiska i współpracą rozwojową. W wolnych chwilach chodzi po górach, wspina się i czyta książki, a od roku jej nową pasją jest linoryt.

Absolwentka Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. Specjalizuje się w technicznych i naukowych tekstach o przyrodzie, zmianie klimatu i wpływie człowieka na środowisko. W swoich artykułach łączy rzetelną wiedzę inżynierską z pasją do natury i potrzeby życia w zgodzie z otoczeniem. Uwielbia spędzać czas na łonie przyrody – szczególnie na Warmii, gdzie najchętniej odkrywa dzikie zakątki podczas pieszych wędrówek i wypraw kajakowych
Opublikowany: 23 października, 2025





