Po co nam elektrownia atomowa?
W krajach OECD pracuje 350 elektrowni jądrowych; wytwarzają one ponad 22 proc. energii elektrycznej. Polska jest jednym z niewielu dużych krajów OECD, które nie mają elektrowni jądrowej.
Luis Echavarri z Nuclear Energy Agency (NEA) podkreślił, że obecnie odżywa zainteresowanie energetyką jądrową wśród krajów członkowskich Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
„To się dzieje i są ku temu dwa powody: bezpieczeństwo dostaw energii i zwalczanie zmian klimatycznych” – powiedział. Wyjaśnił, że zasoby paliw kopalnych są ograniczone, co oznacza, że ich ceny – zwłaszcza gazu ziemnego – będą rosły w najbliższych latach. Z drugiej strony emisja CO2 musi być obniżana, co – jak podkreślił – jest szczególnie istotne w takim kraju jak Polska, gdzie produkcja energii elektrycznej jest oparta na węglu.
„Nawet Włochy, gdzie po referendum zamknięto wszystkie elektrownie jądrowe, uruchamiają ambitny program energetyki jądrowej” – zauważył Echavarri.
Wymienił także Francję, Finlandię, Węgry, Czechy, Słowację, Rumunię i Bułgarię wśród krajów, które albo budują, albo przygotowują się do budowy nowych bloków. „Polska nie jest odosobniona” – podkreślił.
Echavarri podał, że w Unii Europejskiej ok. 30 proc. wytworzonej energii pochodzi z atomu; w samej Francji ponad 75 proc. Podał przykład Stanów Zjednoczonych jako członka OECD spoza Europy, który realizuje największy na świecie program energetyki jądrowej. Pracują tam 104 bloki energetyczne. „Ponad 20 proc. konsumowanej w USA energii pochodzi z atomu; w Japonii jest to ponad 25 procent” – dodał.
Szef NEA podkreślił znaczenie infrastruktury i regulacji prawnych, tj. niezależnego nadzoru jądrowego, który musi stworzyć rząd, żeby umożliwić budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Pytany o koszty takiego programu, odparł, że są one różne i zależą od wcześniejszych doświadczeń danego kraju. „Ale to niewiele w porównaniu do samej inwestycji” – ocenił.
Oszacował, że aktualny koszt budowy elektrowni jądrowej to 3,5-4 mld euro za każde 1000 megawatów mocy. Zaznaczył jednocześnie, że ostatnie analizy przeprowadzone przez NEA oraz Międzynarodową Agencję Energetyczną (IEA) porównujące koszty wytwarzania energii elektrycznej z węgla, gazu, źródeł odnawialnych i z atomu dowodzą konkurencyjności tej ostatniej.
Pytany o obawy Polaków, którzy – jak wynika z badań CBOS – obawiają się bardziej bliskości składowiska odpadów radioaktywnych niż samej elektrowni jądrowej, odparł: „to bardzo powszechny i nieuzasadniony strach”.
„W elektrowni jądrowej zachodzi aktywny proces nuklearny, podczas gdy odpady to pasywny element” – powiedział Echavarri. „Jest wiele czasu na reakcję, gdy coś pójdzie źle. Nie odnotowano dotąd żadnego wypadku z udziałem składowiska odpadów promieniotwórczych” – zapewnił. Dodał, że Polska ma wiele czasu by zdecydować, co robić z odpadami: czy je składować, czy ponownie używać jako paliwa w elektrowni.
Wyjaśnił, że z reaktora usuwa się zużyte paliwo, tzw. spent fuel w cyklach 12-24 miesięcznych. „Przed ponownym użyciem paliwo musi być schłodzone, co zwykle zabiera 10 lat. W tym czasie jest ono trzymane w basenach na terenie elektrowni” – wyjaśnił. Kiedy baseny się wypełnią, wówczas – jak dodał – zużyte paliwo jest przechowywane w suchych pojemnikach, tzw. dry casks, aż do wybudowania składowiska głęboko w ziemi, albo przesyłane do przetworzenia. „Znam elektrownie, które przechowują zużyte paliwo na swoim terenie przez 20-30 lat” – zauważył.
W Polsce pierwszy blok elektrowni jądrowej ma być uruchomiony w 2020 roku. Do końca tego roku ma zostać przyjęty przez rząd Program dla polskiej energetyki jądrowej oraz mają być przygotowane regulacje prawne umożliwiające rozpoczęcie inwestycji. W tym roku ma ruszyć kampania informacyjna.







Dobra przykrywka żeby mieć własny arsenał nuklearny. I tak powinno być
Obecnie w mediach są promowane dwa mity:
globalne ocieplenie i bezpieczeństwo elektrowni atomowych. Można ludziom zrobić wodę z mózgu.
masz rację, ktos zrobił ci wodę z mózgu.
Co do energii atomowej i jądrowej – mamy wspólne zdanie kolego ;) Rzeczywiście nie tylko jest problem z odpadami radioaktywnymi, ale i możliwa jest powtórka z historii na przykładzie Czernobyla. Co do kwestii globalnego ocieplenia, to niestety mamy różne zdania. Oczywiście tu na półkuli północnej, konkretnie tu w Polsce obecnie teraz w roku 2010 nie wygląda na to żeby klimat ocieplał się. Zapomniałeś jednak o półkuli południowej Ziemi. Wiele wysp takich jak np. Malediwy po prostu toną. Poziom wody we wszechoceanie podnosi się w dramatyczny sposób. Jak myślisz dlaczego rafy koralowe wymierają? Dlatego że spada zasolenie a wzrasta zakwaszenie. To ostatnio sprzyja kumulacji gazów szklarniowych, które silnie podgrzewają powierzchnię oceanów. Po zatem morza i oceany więcej pochłaniają ciepła bo mają barwę ciemniejsza (niebieską) od lądów, czyli obszarów dzikich i zamieszkałych przez nas (barwa żółto-szara). (Taki jest widok z kosmosu). I jeszcze najważniejsza rzecz: oceany, morza i lodowce razem zajmują 71 % powierzchni na planecie Ziemi, a lądy i lądolody pozostałe 29 % (lodowce i lądolody odbijają więcej promieni słonecznych – tzw. efekt albedo) Jak myślisz skąd się wzięło zjawisko El Nino na Pacyfiku? Dlaczego w grudniu w okolicach Bożego Narodzenia gwałtownie zimny Prąd Peruwiański ociepla się co parę lat? Wtedy to właśnie zamiast deszczów występują gwałtowne susze w Australii, a w Andach (zwłaszcza w Peru i w Boliwii) zamiast dni bezdeszczowych panują gwałtowne i niszczące ulewy, które wywołują lawiny błotne. Zapraszam na więcej informacji do wikipedii i innych źródeł wiedzy. A propo’s wracając do tonących wysp na Pacyfiku. Nie wiem czy słyszałeś o dość ciekawym proteście jaki wniosło maleńkie państewko Mikronezja? Zaskarżyła rząd czeski w sprawie budowy komina elektrowni węglowej w Prunerovie. Ponieważ rząd czeski nie przeprowadził transgranicznego oddziaływania na środowisko. Jak wiesz chodzi o emisję nienaturalnego CO2 do atmosfery ziemskiej. I to z najbrudniejszego i najbardziej toksycznego węgla – węgla brunatnego. Sprawa była dość głośna i kontrowersyjna. Minister środowiska Czech stając po stronie racji Mikronezyjczyków podał się wtedy do dymisji gdyż lobby węglowe mocno naciskało na premiera Czech. To był istny międzynarodowy skandal. Fakt. Greenpeace się w to włączył. (Zapraszam też na jego strony). Państwo Mikronezja leżące na południowy wschód od Filipin 11 tysięcy kilometrów od Czech obawia się jednego, że przestanie istnieć. Może czas najwyższy ruszyć głową poza maluteńką Polskę i zobaczyć co się dzieje w innych częściach świata. Np. Zajrzeć do Arktyki, gdzi w tragicznym położeniu są białe niedźwiedzie i wieloryby – gatunek: narwale są na skraju wyginięcia. Bo człowiek cynicznie je wykańcza przyspieszając nienaturalnie wzrost globalnego ocieplenia. Dla tych zwierząt i innych gatunków kurczą się ich naturalne siedliska – lodowce i pokrywy lodowe. Podobnie w wielu górach Ziemi lodowce przestają istnieć. I owszem wiem o tym, że w przyrodzie są cykliczne ocieplenia i ochłodzenia, tyle, że w dużej mierze gatunki roślin i zwierząt wiedzą jak się zachować w trakcie zbliżających się – i to stopniowo występujących w naturze – zmian klimatycznych. Jedynym prawdziwym naturalnym katastroficznym zagrożeniem dla wielu populacji gatunków roślin i zwierząt są zjawiska tektoniczne i sejsmiczne, zarówno lądowe jak i podwodne (te ostatnie wywołują właśnie katastrofalne tsunami). No i jakaś zabłąkana gigantyczna asteroida podobna do tej, która zmiotła z powierzchni planety Ziemi rząd gadów – dinozaury też selekcjonuje ostro gatunki. A klimatem to my cynicznie manipulujemy, a przy okazji cała planetą. Mało tego zaśmiecamy kosmos swymi brudnymi technologiami. Co do słońca jest ono dla nas teraz bardzo groźne, zwłaszcza gdybyśmy znaleźli się w okolicy koła podbiegunowego na Antarktydzie. Wszyscy chyba przesypiamy coś najistotniejszego co wywołało taką hekatombę zaburzeń klimatycznych i uruchomiło domino masowego wymierania gatunków na planecie Ziemi. Paradoksalnie rozpoczęliśmy i nadal kontynuujemy to dzieło niszczenia bioróżnorodności ziemskiej, ale przy okazji zniszczyliśmy ozon w stratosferze Ziemi dzięki czemu dziura ozonowa zaczęła się powiększać. Nagle panika wszystkich ogarnęła. Strach przed ultrafioletowym promieniowaniem. I nagle znalazły się bezpieczniejsze dla środowiska środki chemiczne zamiast np. destrukcyjnych freonów. Ale mało kto wie, że wypuściliśmy coś z mitycznej puszki Pandory. Pierwsze ofiarą padły ekosystemy oceaniczne. Zwłaszcza rafy koralowe. To był punkt kulminacyjny wzrostu globalnego ocieplenia. I owszem paradoksalnie od przełomu XVIII-XIX wieku ocieplenie naturalne wzrastać zaczęło stopniowo z gwałtowną rewolucją przemysłową na całym świecie. Wcześniej w wiekach XIV-XVIII panowała tzw Mała Epoka Lodowa. A jeszcze wcześniej panował przez kilka wieków średniowiecza (IX-XIII) podobny klimat do obecnego, z ta różnicą, że było nas mniej i nie był świat tak uprzemysłowiony jak dziś. Ale był chłodniejszy od dzisiejszego. Po więcej informacji odwołuję do Wikipedii lub innych źródeł wiarygodnych naukowo. Mogę tylko Tobie kolego powiedzieć, że znacznie liczebniejsza ilość naukowców uważa, że globalne ocieplenie jest wywołane w większym stopniu przez człowieka aniżeli naturalnie. Lodowce się kurczą na naszych oczach, a gatunki wymierają w takim tempie w jakim wymierały podczas wielkich wymierań w geologicznej skali historii Ziemi. Zapraszam ponownie do Wikipedii….. ps. Internet jest takim dobrodziejstwem, że warto wpierw poczytać coś z wielu źródeł i upewnić się co do istoty wiarygodnych danych naukowych. Nieprawdaż?!…. Pozdrawiam i zachęcam do zgłębiania wiedzy o przyrodzie i klimacie w szerszym kontekście wykraczającym poza nasz obszar Polski.
> Obecnie w mediach są promowane dwa mity:>
> globalne ocieplenie i bezpieczeństwo elektrowni
> atomowych. Można ludziom zrobić wodę z mózgu.
Dodam jeszcze, że ciągle Ci sami ludzie, te same „autorytety” są wzywane do wypowiedzenia swojej opinii. A przecież ich opinia jest z góry znana.