Czeka nas pogodowa apokalipsa?
El Niño tłumacząc z języka hiszpańskiego oznacza „chłopiec”. Mimo niewinnej nazwy zjawisko to wcale nie jest niewinne. El Niño, to ciepły prąd na Pacyfiku, który sprzyja dłuższym okresom ciepłych temperatur na całej planecie. El Niño towarzyszy nam już od tysięcy lat, powodując spore anomalie i zawirowania pogodowe. Jego szczyt zazwyczaj przypada na koniec kalendarzowego roku, choć efekty utrzymują się zazwyczaj do następnej wiosny.
W tym roku El Niño jest wyjątkowo aktywne. Według WMO podczas szczytu działalności średnia temperatura powierzchni wód tropikalnych w Pacyfiku przekroczy 2 st. C powyżej normy. Jest to najsilniejsze wydarzenie od 1950 roku i ma być jednym z trzech najpotężniejszych w historii. – ostrzega WMO.
Przez El Niño rosną globalne temperatury, jednak nie wiadomo dokładnie, jakie są jego regionalne skutki. W tym roku odnotowano aktywne huragany na Wschodnim Pacyfiku. W Południowej Azji, El Nino został powiązany też z suszami, które doprowadziły do potężnych pożarów w Indonezji. Uważa się, że El Nino odgrywał rolę w ograniczaniu skutków tegorocznej pory monsunowej w Indiach. Jest odpowiedzialne za zwiększone opady deszczu w Afryce Wschodniej, a z kolei w Afryce Południowej przyczynia się do długotrwałej suszy, która zagraża tamtejszym uprawom i hodowli bydła.
„Ciężkie susze i katastrofalne powodzie odczuwane w tropikach i strefach podzwrotnikowych noszą cechy El Niño, który może być najsilniejszy w historii pomiarów” – powiedział sekretarz generalny WMO Michel Jarraud.
„Naturalne zjawisko El Nino i czynnik ludzki mogą oddziaływać na siebie i zmieniać w sposób nieprzewidywalny. Jeszcze przed wystąpieniem El Niño, średnia temperatura na powierzchni kuli ziemskiej osiągnęła nowe rekordy. El Nino jeszcze bardziej potęguje te zjawiska, których konsekwencji nie jesteśmy w stanie w 100 proc. przewidzieć.” – powiedział pan Jarraud.