Groźny wypadek z udziałem koni na drodze do Morskiego Oka
Kilka dni temu na drodze do Morskiego Oka doszło do groźnego wypadku. Podczas jazdy w dół z Polany Włosienica w kierunku Palenicy Białczańskiej konie poniosły i wozakowi z trudem udało się wyhamować rozpędzony wóz. Turystom nic sie nie stało, ale zwierzęta doznały poważnych obrażeń. – informuje Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Do Tatrzańskiego TOZ-u zgłosił się świadek wypadku zaprzęgu konnego, który miał miejsce 23 sierpnia. Z jego relacji wynika, że wóz z kompletem pasażerów jechał bardzo szybko w kierunku Palenicy Białczańskiej. Sytuacja stała się niebezpieczna, ponieważ oba konie zaczęły wierzgać i kopać, a wozak nie był w stanie wyhamować rozpędzonego wozu.
Jak wynika z relacji świadka w końcu udało się zatrzymać pędzący fasiąg i pasażerowie w popłochu opuścili wóz. Po dłuższej chwili konie uspokoiły się i wtedy woźnica, mimo ran widocznych u obu zwierząt, chciał kontynuować przewóz turystów do Palenicy. Jednak Ci odmówili.
– Narowisty koń był bardzo pokaleczony, miał zdartą skórę z prawej tylnej nogi, a lewą nogę mocno pokiereszowaną. Drugi koń krwawił, gdyż został kilkakrotnie kopnięty przez swojego towarzysza – mówi turystka, która jechała wozem i zgłosiła się jako świadek.
– Jazda w dół wcale nie jest lżejsza dla koni, gdyż zwierzęta pracują na granicy przeciążeń, nawet przy zaciągniętym hamulcu na wozie – informuje Beata Czerska z Tatrzańskiego TOZ-u. – Jeśli dochodzi do wyprzedzania się wozów lub konie zmuszane są do kłusu, to sytuacja staje się skrajnie niebezpieczna i dla ludzi, i dla zwierząt.
W sezonie letnim Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami otrzymuje miesięcznie nawet kilka zgłoszeń w sprawie zdarzeń z udziałem koni pracujących na drodze do Morskiego Oka.
Niecały miesiąc temu, podczas wyprzedzania wozów, doszło do wywrócenia się konia. Zdarzenie miało miejsce na bardzo wąskim odcinku trasy i stworzyło zagrożenie zarówno dla pasażerów fasiągów, jak i idących poboczem turystów.
– Tatrzański Park Narodowy bagatelizuje te zdarzenia, pomimo, że eksperci ostrzegają, że tego typu sytuacje zagrażają nie tylko koniom, ale i ludziom – mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! – Tymczasem takie sytuacje jak ta z końca lipca i ta sprzed kilku dni są naprawdę niebezpieczne. W każdej chwili może dojść do poważnego wypadku. W ubiegłym roku na przykład pod nogi konia dostał się 10-letni chłopiec. Czy komuś musi się stać krzywda, aby dyrekcja TPN zaczęła się zastanawiać nad rozwiązaniem tego problemu? – alarmuje Wyszyński.
Oba zdarzenia zostały zgłoszone Policji. W związku z tym organizacje zwracają się do ich naocznych świadków zdarzenia z prośbą o kontakt pod adres: toz.zakopane@gmail.com lub biuro@viva.org.pl.
Jak dla mnie na równi z zachłannymi woźnicami trzeba postawić wygodnych turystów. Wszyscy mają pretensje do Zakopiańczyków a nikt jakoś nie powie złego słowa o przyjezdnych! Jakby nie było popytu na takie usługi, to by nie było wypadków i znęcania się nad końmi..
Praca koni ponad siły, zmuszanie ich do utrzymania dużego tempa i jazdy po niewygodnym terenie grozi wypadkami, konie to czujące zwierzęta, mogą być zmęczone, mogą się denerwować, zmęczone lub wystraszone mogą być agresywne.