IPSOS: 70% Polaków chce polityki energetycznej opartej na OZE
Mieszkańcy krajów Grupy Wyszehradzkiej (V4) uważają, że wzrost produkcji energii z odnawialnych źródeł doprowadzi do zmniejszenia uzależnienia od importu surowców energetycznych spoza Unii Europejskiej. – wynika z badań przeprowadzonych przez Ipsos na zlecenie Greenpeace.
Ukraińskie problemy z rosyjskim Gazpromem i z dostawami gazu spowodowały, że na nowo rozgorzała debata na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Według najnowszego badania opinii publicznej przeprowadzonego przez IPSOS , aż 70 proc. Polaków uważa, że najlepszym kierunkiem rozwoju polityki energetycznej kraju jest wsparcie produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Zdaniem Greenpeace badania te wyraźnie wskazują w jakim kierunku powinna rozwijać się polityka energetyczna Polski.
W drodze do niezależności energetycznej Polacy popierają nie tylko OZE, ale również chcą zwiększenia efektywności. Zmniejszenie strat energii zostało wskazane aż przez 88 proc. respondentów jako sposób na zwiększenie niezależności energetycznej. Co ciekawe, dokładnie taki sam odsetek Polaków – 88 proc. – uważa import surowców energetycznych z Rosji za problem.
– Opinia publiczna jasno i wyraźnie opowiedziała się za OZE i zwiększeniem efektywności energetycznej, co nie powinno być zaskoczeniem w kontekście konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Dziwi jednak niemal kompletny brak przełożenia wyników badań na działania rządu, który nie wspiera zmian na rzecz OZE i efektywności w polityce energetycznej. Widać to na przykładzie ustawy o OZE, której kolejne projekty coraz bardziej dyskryminują obywateli, a zwiększają wsparcie dla koncernów współspalających węgiel z biomasą. Premier Tusk powinien wreszcie wsłuchać się w głos całego społeczeństwa i zadbać o bezpieczeństwo gospodarki. W energetyce oznaczałoby to podjęcie działań na rzecz restrukturyzacji sektora węglowego, uwzględniających rzeczywiste koszty jego funkcjonowania, oraz położenie nacisku na rozwój energetyki odnawialnej i zmniejszanie zużycia energii – powiedziała Anna Ogniewska, koordynatorka kampanii „Klimat i Energia” w Greenpeace Polska.
Co więcej, społeczeństwo w zdecydowanej większości popiera także konkretne rozwiązania, które mają na celu zwiększenie znaczenia OZE i wdrożenie efektywności energetycznej na szczeblu unijnym. Aż 90 proc. Polaków uważa, że państwa członkowskie powinny wspólnie przyjąć wiążący cel zwiększenia udziału OZE w produkcji energii. Podobnego zdania w kwestii wspólnego celu zwiększenia efektywności energetycznej przez kraje UE jest aż 89 proc. Polaków.
Oprócz Polski, Ipsos przeprowadził badania wśród obywateli Czech, Słowacji i Węgier. Średnie poparcie dla wspólnych celów w państwach V4 wynosi odpowiednio 86 proc. dla OZE i 85 proc. dla poprawy efektywności energetycznej.
– Wyniki badań to jasny sygnał dla polityków, aby nie blokować rozwoju OZE. Potrzebujemy liderów, którzy słuchają obywateli. Potrzebujemy polityków, którzy postrzegają niezależność energetyczną jako ograniczenie zużycia energii, zwiększenie udziału OZE w produkcji oraz wykorzystanie krajowych zasobów odnawialnej energii – powiedział Jiri Jerabek, koordynator kampanii Klimat i Energia w Greenpeace na region Europy Środkowo-Wschodniej.
Badanie opinii przeprowadzono na zlecenie Greenpeace pomiędzy 26 maja a 2 czerwca 214 roku przez IPSOS metodą CASI (ankietą internetową, wypełnianą samodzielnie przez respondentów) na reprezentatywnej grupie 1000 dorosłych Polaków (18-65 lat).
„Walka o budowę w Warmińsko-mazurskim farm wiatrowych trwa od ponad roku. Samorządowcy i niektórzy rolnicy są za farmami, bo liczą na opłaty za dzierżawę terenów pod wiatraki (rocznie rolnicy z tego tytułu otrzymują ok. 0.5-1.0 tys. zł za jeden wiatrak).”
Skąd to macie u mnie energa proponowała ok 8 tys eur. za jeden wiatrak rocznie, podatek płaci energa i tylko za teren na którym stoi słup wiatraka ok 15x15m, inwestor robi drogi i utrzymuje je na własny koszt. Dla rolnictwa jeśli spada cena gruntów to duży plus bo można taniej je kupić czyli niższe koszty produkcji, i jeszcze jedno pytanie ?! DLACZEGO JACYŚ LUDZIE MAJĄ DECYDOWAĆ CO ROBIĘ NA SWOIM POLU!!! napewno kopalnie odkrywkowe i elektrownie są ok pro eko i upiększają krajobraz itp. Na temat biogazowni jest identyko. Więc skąd Wy chcecie tę energię????
O czym wy piszecie, 70% ciemnoty wciskacie ludziom. Wpisać w google – np Giżycko – nie wiatrakom, Kożuchy Wielkie, Wilkasy wiatraki , mazury wiatraki Czyprki wiatraki, miłki wiatraki , Olecko, Wydminy i tak po kolei wsie i miasta i wioski na mazurach tylko tam, gdzie bida zagląda do garów mydlą oczy keszem rolnikowi. Tylko ten biedny rolnik nie wie, że po wydzierżawieniu ziemi „inwestorowi pod wiatraki” będzie płacił podatki od ziemi z przeznaczeniem na inwestycje czyli dużo dużo większe, nie dostanie dotacji na ziemię tę wydzierżawioną itp.. Tam< gdzie postawili wiatraki wartość ziemii i nieruchomości spadła o ok. 55% i nikt nie chce jej kupować.https://www.tvp.pl/olsztyn/aktualnosci/gospodarka/apel-marszalka-w-sprawie-elektrowni-wiatrowych/13380752W Giżycku nie chcą wiatraków
Share on facebook Share on google Share on wykop Share on naszaklasa Share on twitter More Sharing Services 0
Rolnicy z okolic Giżycka (warmińsko-mazurskie) obawiają się, że planowana budowa farm wiatrowych spowoduje spadek wartości tamtejszych nieruchomości. Wójt gminy Giżycko zapewnia, że budowa wiatraków w tym regionie nie jest przesądzona.
Giżycko uchodzi za jedną z najatrakcyjniejszych krajobrazowo gmin na Mazurach, wielu rolników prowadzi tu gospodarstwa agroturystyczne, dlatego wielu nie podoba się, że gmina rozpoczęła działania, które mogą zmierzać do powstania na tym terenie farm wiatrowych.
– Ludzie obawiają się, że stracą miejsca pracy, bo nikt nie będzie chciał odpoczywać w sąsiedztwie farm wiatrowych – powiedział Marek Jasudowicz ze stowarzyszenia „Kochamy Mazury”, które przeciwstawia się budowie na Mazurach dużych farm wiatrowych.
Jasudowicz przyznał, że obawy te potwierdzają pisma rolników skierowane do gminy, w których rolnicy chcą odszkodowań za utratę wartości ich ziemi. Ostatnio do gminy dotarł list rolnika ze wsi Kożuchy Wielkie, który opisał, że nie sprzedał swojego gospodarstwa, po tym jak kupujący się dowiedzieli, iż w pobliżu stanie farma wiatrowa. „Jeszcze nie ma wiatraków, a ja już nie mogę sprzedać swojej ziemi” – podkreślił rolnik z Kożuch w liście.
Wójt gminy Giżycko Andrzej Sieroński powiedział, że nie będzie polemizował z treścią listu. – Opracowujemy plan zagospodarowania przestrzennego, który ma uwzględniać budowę farm wiatrowych. Ale kiedy będzie gotowy i kiedy będą nad nim głosować radni nie wiem. Sądzę, że nie w tym roku – powiedział wójt.
Dodał, że jeśli dojdzie do budowy wiatraków, to „chcemy wydać zgodę na taką ich lokalizację, by nie płacić odszkodowań”.
Przyznał, że złożone przez rolników wnioski o ewentualne odszkodowania z tytułu budowy wiatraków opiewają w sumie na kilka milionów złotych.
Walka o budowę w Warmińsko-mazurskim farm wiatrowych trwa od ponad roku. Samorządowcy i niektórzy rolnicy są za farmami, bo liczą na opłaty za dzierżawę terenów pod wiatraki (rocznie rolnicy z tego tytułu otrzymują ok. 0.5-1.0 tys. zł za jeden wiatrak).
Właściciele gospodarstw agroturystycznych i ekolodzy wskazują, że wiatraki zeszpecą krajobraz i zniechęcą turystów do odpoczywania w pobliżu takich farm.
WIĘCEJ INFORMACJI:
gmina RSS
zakaz RSS
farmy wiatro