Powódź w Polsce – zalany Wrocław
Ekologia.pl Wiadomości Wpływ człowieka na środowisko Powódź w Polsce – zalany Wrocław

Powódź w Polsce – zalany Wrocław

Zalane osiedle Kozanów
Zalane osiedle Kozanów

Wrocławskie osiedla Kozanów zostało zalane przez wodę z Odry i Ślęży. Stało się to mimo zapewnień służb miejskich, że wszystko jest pod kontrolą i nie ma zagrożenia.

W sobotę trwała dramatyczna akcja ratowanie osiedla przed powodzią. Wał przerwała tzw. cofka, czyli woda z Odry cofnięta do Ślęży.

Aktualnie sytuacja we Wrocławiu stabilizuje się. Wysokość fali dziś rano wynosiła 598 cm. Wały są jedną nasiąknięte wodą i nadal grożą przerwaniem, dlatego ich stan cały czas jest monitorowany

Ekologia.pl (ET)

4.9/5 - (13 votes)
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Człowiek cywilizowany jest uosobieniem postaci Don Kichota z powieści Cervantesa. W kółko walczy z przyrodą i jej żywiołami tak jak Don Kichot z wiatrakami (swoimi urojonymi wrogami). Porównanie jest trafne. Gdyż wiatraki są synonimem energii odnawialnej, którą niestety wiele rządów i społeczeństw na świecie nadal ignoruje. Rzeka ma swoje życie i człowiek czy tego chce czy nie musi wylewać okresowo. I najczęściej wylewa raz w roku. Wcześniej, bo już czasem w marcu, w dolinach nizin, a w maju lub na początku czerwca w górach. Tego ludzie jednak nie kodują sobie w głowach. A szkoda, że się wciąż ignoruje żywioły. Po 13 latach ludzie powinni bardziej refleksyjnie zastanowić się i z pokorą spojrzeć na ogromne i nieprzewidywalne siły natury. Bo kto rozsądny buduje się w niebezpiecznych miejscach zalewowych? Mam nadzieję, że władze i mieszkańcy Wrocławia i innych miast i wsi w Polsce wyciągną odpowiednie wnioski. I nie czas marnować energię na szukanie winnych tylko znaleźć strategiczny plan by pomóc mieszkańcom osiedla Kozanów we Wrocławiu oraz poszkodowanym z innych części kraju. Czas również poważniej potraktować ekologów i innych specjalistów, dla których prawdziwa rzeka – to jest rzeka w pełni naturalna. Rzeka naturalna, która oprócz wartkiego nurtu w żródłach, bardziej wolniejszego jej biegu w środkowych odcinkach na meandrach oraz najwolniejszego u ujścia jej do morza niesie z sobą również ogromne ilości materiału rzecznego. Transport żeglugowy, hydrotechnika i inne gałęzie gospodarki powinny być dostosowane do naturalnych rytmów rzeki. Powinny być również przyjazne dla bioróżnorodności występującej w rzekach i nad jej brzegami. Wylesione lasy górskie, wyprostowane, obwałowane, zabetonowane i nienaturalnie pogłębiane koryta rzek tylko potęgują prędkość spływających wód w górach. Intensywne opady deszczu nie mają gdzie wsiąkać. A w górach przecież jest najwięcej opadów. Wreszcie późną wiosną występują roztopy śniegu. I trzeba liczyć się z tym. Im bardzie śnieżna zima była, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia niebezpiecznych powodzi niosących z sobą fale powodziowe od jej źródeł aż do jej ujścia. Niestety „naturalna gąbka” w postaci szaty roślinnej (głównie łęgi górskie olszowe i nizinne wierzbowo-topolowe) w wielu odcinkach rzek nie istnieje, albo jeśli już istnieje to tylko fragmentarycznie, często w kadłubowej postaci. Brak również na wielu obszarach miejsc naturalnych zalewowych (np. łąki selernicowe bardzo rzadkie w kraju). Gdyby było więcej takich naturalnych obszarów zalewowych, to rozpędzona fala powodziowa nie tylko wytracałaby prędkość na meandrach rzeki, ale i poprzez naturalne terasy wylewałaby się na płaskie obszary łąk, szuwarów, terenów bagiennych, na których tworzyłyby się torfowiska. Problem jednak byłby z zalewanymi polami rolników. Obecnie jest to duży problem, gdyż nikt z rolników nie chciałby mieć zalanych swoich plonów. A rzeka w naturalny sposób wylewać musi. Być może dlatego min. jest tyle wysokich wałów nadrzecznych, które są niczym innym jak przysłowiową bombą zegarową, która tyka co jakiś czas, zwłaszcza gdy klimat coraz gwałtowniej zmienia się w dużej mierze z winy człowieka. Dlatego też polityka rolna powinna dokonać głębokiego zwrotu. W miejscach newralgicznych zalewowych tam gdzie występują obszary polne rolników, powinny być naprawdę poważnie przedstawione pakiety rolno-środowiskowe, i nie tylko w ramach programu NATURA 2000 (czyli tzw. odszkodowania oraz w pewnym rodzaju materiały edukacyjne dla rolników czym jest ekstensywna gospodarka rolna). To właśnie tam mają swój azyl coraz rzadsze gatunki roślin i zwierząt siedlisk otwartych. Nie tylko wśród obszarów mokrych, ale i pól. Intensywna gospodarka oparta na silnie zmechanizowanym i schemizowanym rolnictwie ma wpływ destrukcyjny przede wszystkim na unikatową bioróżnorodność nie tylko na polach czy łąkach zalewowych, ale i w samej rzece. Spływ środków chemicznych (herbicydy, nawozy mineralne – zwłaszcza azotowe) nie szkodzi samej rzece, ale jej mieszkańcom. Naturalne rzeki przede wszystkim mają również starorzecza, w których również występują unikatowe gatunki roślin jak np. kotewka orzech wodny. Jest to również raj dla wielu ptaków wodno-błotnych, rzadkich płazów i gadów. Gdy rzeka jest na długim odcinku tylko otoczona wysokimi wałami i pozbawiona nadbrzeżnej szaty roślinnej (zwłaszcza lasów łęgowych), to nic dziwnego, że rozszalała fala powodziowa nabiera coraz większej prędkości na w dużej mierze wyprostowanych jej odcinkach. Obwałowane i zabetonowane brzegi rzek w miastach wraz dziwnymi konstrukcjami budowlanymi (takimi jak jazy, zbiorniki wodne, tamy czy stopnie wodne) służącymi do manipulacji poziomu wód i jej sztucznych spiętrzeń wyrządzają największe szkody przyrodnicze. Skoro niemożliwa jest żegluga w pewnych miejscach rzeki to nie powinno się przekształcać jej kosztem roślinności (będącej „naturalną gąbką”). Nie powinno regulować się jej kosztem rzadkich i nierzadko zagrożonych wyginięciem gatunków ryb, płazów, ptaków wodnych, owadów i innych zwierząt. Rzeka taka jak Odra to wrażliwy ekosystem, ale we Wrocławiu jest w dużej mierze uregulowana i pocięta licznymi kanałami. W sposób naturalny rzeka ma dopływy mniejszych rzek a także odnogi. A przede wszystkim liczne zakola zwane meandrami, z których tworzą wspomniane wcześniej starorzecza. Na prawdziwych rzekach powstają łachy piaszczyste (z nich potem tworzą się naturalne wyspy), na których mogą znaleźć żerowiska najrzadsze z najrzadszych gatunków ptaków lubiących obszary otwarte zalewowe. Koryto rzeczne jest dynamiczne i zmienne nie mające nic wspólnego z urojoną przez człowieka geometrią euklidesową. Bardziej przypomina fraktale z teorii chaosu będącej również dziedziną matematyki. Hydrotechnicy współcześni generalnie ignorują zasady ekorozwoju. Dla nich rzeka musi być prosta, a to jest właśnie największa przyczyna masowego wymierania najwrażliwszych gatunków roślin i zwierząt oraz przyczyn powstawania gwałtownych powodzi. A rzeka prawdziwa powinna wić się i jak już wspomniałem meandrować. Po jednej stronie tworzą się brzegi wypłaszczone (które często stają się wspomnianymi łachami piaszczystymi a potem wyspami, wtedy gdy rzeka przesuwa swój nurt) np. w stronę jej brzegów gdzie jest akumulowany materiał rzeczny). Natomiast po drugiej stronie rzeki brzegi są obrywane i mają charakter bardziej stromy. To właśnie na takich brzegach dużych pradolin rzecznych znalazły sobie miejsce min. gatunki roślin i zwierząt z muraw kserotermicznych. Na koniec powtórzę puentę, którą powiedziałem na początku. Dopóki człowiek będzie walczył z przyrodą i jej żywiołami, jak Don Kichot z powieści Cervantesa z wiatrakami, dopóty rzeka będzie groźnym żywiołem dla niego. „Czas najwyższy spokornieć wobec Matki Natury i Jej Synów Żywiołów”. A jaką drogę obierze ludzkość tego nikt z nas nie wie…….

Ślęzy!!! Ślęża to taka góra :D