Przebadają konie z Morskiego Oka
W piątek, 17 czerwca ruszają badania przedsezonowe badania koni z Morskiego Oka. W ciągu 3 najbliższych dni komisja składająca się z dwóch lekarzy weterynarii – jednego zatrudnionego przez furmanów, drugiego wskazanego przez organizacje ochrony zwierząt, oraz hipologa – eksperta TPN, przebada 300 koni. Komisja weterynaryjna oceni, czy konie zgłoszone przez furmanów do pracy, są zdrowe.
Badania weterynaryjne koni z Morskiego Oka odbędą się w dniach 17-19 czerwca 2016 roku. Badania mają obejmować parametry wysiłkowe i spoczynkowe koni, oraz na wniosek Fundacji Viva – również badania ortopedyczne. Fundacja zaproponowała, by w tym roku badano konie w ruchu, co stanowi podstawę do oceny stanu zdrowia tych zwierząt. W ubiegłym roku takiej zgody nie otrzymała.
– W tym roku pismo z prośbą o takie badania wysłaliśmy do Tatrzańskiego Parku Narodowego już kilka tygodni temu – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Żeby to było możliwe TPN powinien przygotować miejsce, w którym można wyprzęgać konie z wozów i lonżować je. Otrzymaliśmy informację, że decyzję podejmie komisja w dniu badania. Jak sądzę otrzymamy odpowiedź, że nie jest to możliwe, ponieważ nie ma miejsca na przeprowadzenie badania – tłumaczy.
Fundacja Viva uważa, że badanie koni w ruchu jest niezbędne do oceny stanu zdrowia zwierząt. Już w 2014 roku lekarz weterynarii badający konie z Morskiego Oka, Paweł Golonka, pisał w raporcie: „ … konie nie są badane w kłusie, w związku z tym nie można wyciągać bez badania indywidualnego żadnych wniosków, co do możliwości pracy”. Taką samą uwagę zawarła w swoim raporcie z badań w listopadzie 2015 lek.wet. Bożena Latocha: „Nie była oceniana kulawizna ze względu na brak możliwości przeprowadzenia rzetelnego badania ortopedycznego”.
O tym, że badania ortopedyczne są niezbędne świadczą wyniki ubiegłorocznych badań koni. Zgodnie z raportem lekarza weterynarii Ludmiły Strypikowskiej w 2015 roku przebadano w dwóch turach 294 konie. Stan zaledwie 173 koni nie budził zastrzeżeń. Koni ze zmianami w aparacie ruchu było 49, z innymi zmianami – 62.
Tymczasem z najnowszego raportu Fundacji IUS Animalia wynika, że ekspertyza, na podstawie której Tatrzański Park Narodowy dopuszcza do funkcjonowania transportu konnego do Morskiego Oka jest błędna. Ekspert TPN, który będzie również członkiem komisji dopuszczającej konie do pracy, oparł swoje opracowanie na pomiarze sił opatrzonym błędem rzędu co najmniej 30%. Już w lutym tego roku Prodziekan AGH dr hab. Grzegorz Cieplok podkreślał, że badanie to dało wyniki kompletnie nierealne. – Tam była zła technika pomiarowa – tłumaczył – Taki pomiar poprawnie wykonany powinien dać błąd rzędu ułamka procenta. Ja bym tego jako materiału badawczego nie przyjął, a obliczenia oparte na tym pomiarze trzeba odrzucić – podkreślał ekspert Akademii Górniczo-Hutniczej. Tymczasem hipolog pracujący na zlecenie parku narodowego bezkrytycznie zastosował te wyniki do napisania opinii, w której udowadnia, że konie z Morskiego Oka pracują w warunkach zachowania dobrostanu.
Co więcej – IUS Animalia podkreśla, że zgodnie z obliczeniami eksperta TPN konie, podczas jednego wjazdu do Włosienicy, pracują w warunkach niebywałej kumulacji wysiłku. W czasie tylko 1 godziny, konie wykonują 84% całej dziennej normy pracy! A to oznacza, że dochodzi do przeciążania zwierząt, czyli łamania ustawy o ochronie zwierząt. Prof. dr in. T. Nowacki, specjalista nauk agrotechnicznych i wieloletni wykładowca SGGW oraz członek PAN twierdził, że: „Zmuszanie konia do zbyt intensywnej pracy powoduje jego przemęczenie, a po dłuższym okresie takiego przemęczenia koń traci zdolność do pracy nawet przy bardzo dobrym odżywieniu”. Zdaniem Fundacji zasada ta wyjaśnia w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości, dlaczego konie w zaprzęgach do Morskiego Oka pracują średnio tylko 2-3 lata, podczas gdy przy normalnej eksploatacji konie pracują 15 lat i dłużej.
Warto zaznaczyć, że ekspert TPN, który jest autorem wadliwej opinii na temat pracy koni i członkiem komisji badającej te zwierzęta, jest również autorem publikacji na temat dobrostanu koni z Morskiego Oka, która opatrzona była napisem: „Sfinansowano z Funduszu Promocji Mięsa Końskiego”.
Transport konny do Morskiego Oka budzi wiele emocji. Pod listem otwartym w sprawie likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka podpisały się 104 organizacje ochrony zwierząt, a pod petycją – ponad 100 tysięcy osób. Emocje budzi także los koni, które po zakończeniu transportu miałyby ze względu na brak pracy trafić do rzeźni. Warto tu podkreślić, że zwierzęta te trafiają do rzeźni również teraz. W 2015 roku furmani sprzedali do rzeźni aż 8 koni – głównie ze względu na agresję lub problemy zdrowotne. Nie wiadomo ile koni trafiło do rzeźni przez pośredników.
– Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt VIVA! już zimą złożyła deklarację, że po zakończeniu transportu przejmie opiekę nad wszystkimi zwierzętami, które miałyby trafić do rzeźni – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji VIVA! – Pismo otrzymał zarówno dyrektor TPN, jak i Stowarzyszenie przewoźników do Morskiego Oka. Tatrzański Park Narodowy odpisał, że w razie zakończenia transportu dołoży wszelkich starań, by zwierzęta nie trafiły do rzeźni. Natomiast furmani w żaden sposób nie ustosunkowali się do deklaracji Fundacji VIVA! A to przecież w ich rękach leży i zawsze leżał los zwierząt i sposób, w jaki spędzą życie na „emeryturze” – dodaje.
W ciągu 3 najbliższych dni komisja składająca się z dwóch lekarzy weterynarii – jednego zatrudnionego przez furmanów, drugiego wskazanego przez organizacje ochrony zwierząt, oraz hipologa – eksperta TPN, przebada 300 koni.