Turyści uciekają z raju – ropa zalała tajlandzkie plaże
W niedzielę 29 lipca z rurociągu biegnącego po dnie Zatoki Tajlandzkiej wyciekło 50 tys. litrów ropy, która zanieczyściła wodę na obszarze około 20 km od wybrzeża prowincji Rayong. Jest to czwarty pod względem wielkości wyciek w historii Tajlandii.
W wyniku wycieku powstała plama o długości 2,5 km i szerokości około 800 m. Od niedzieli trwa akcja ratunkowa mająca na celu oczyszczenie wybrzeża. Dzięki szybkiej reakcji tajskiej marynarki wojennej oraz PTT Globalny Chemical (właściciela rurociągu), w ciągu dwóch dni udało się zlikwidować około 70 proc. wycieku.
Oprócz następstw ekologicznych katastrofa ta odbija się na branży turystycznej. Wyciek ropy spowodował zamknięcie plaży na popularnej wyspie Samet, a minister turystyki zarządził ewakuację z miejsc zagrożonych skażeniem w Zatoce Tajlandzkiej.
W ocenie organizacji Greenpeace to jedna z najpoważniejszych tego typu katastrof w Tajlandii. Ekolodzy apelują o zaprzestanie poszukiwań ropy naftowej w Zatoce Tajlandzkiej.




Biedne zwierzęta, ptaki wodne oblepione propą będą miały poważne problemy z lataniem, biedne ryby, roba unosi się na powierzchni, ale odpowiednio duże plamy mogą odciąć dopływ światła slonecznego i porazić fotosyntezę.
Nie no przede wszystkim biedni turyści. Mieli spędzić zasłużony urlop a tu takie nieszczęście – ewakuacja. Zwierzętami bym się nie przejmował, przecież sobie poradzą – w naturalnych warunkach też zdarzają się wycieki węglowodorów z dna morskiego. UV + bakterie + czas uporają się z problemem. Nie pozwólmy użalać się nad fauną kiedy tylu ludzi cierpi! Pieniądze przeznaczone na ratowanie zwierząt powinny być natychmiast rozdane turystom, żeby choć częściowo zrekompensować nieudany urlop. Mam nadzieję, że tym razem ( per analogiam) wstrzeliłem się w obowiązujące na tym portalu poglądy.