Walczą o zatrzymanie konnych zaprzęgów w Morskim Oku
Organizacje prozwierzęce postulują za natychmiastowym zatrzymaniem konnych zaprzęgów jeżdżących na trasie do Morskiego Oka. Wezwanie w tej sprawie zostało przekazane dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Przeciążanie koni jest przestępstwem w rozumieniu przepisu artykułu 6 ust. 2 pkt. 5 Ustawy o ochronie zwierząt. – przypominają organizacje prozwierzęce.
A do takich sytuacji dochodzi w przypadku konnych zaprzęgów jeżdżących na trasie do Morskiego Oka – wynika z dwóch niezależnych ekspertyz przygotowanych na zlecenie organizacji zajmujących się statutowo ochroną praw zwierząt. Autorami opracowań są: dr inż W. Pewca, były pracownik Instytutu Energetyki w Łodzi oraz mgr A. Gągol, doktorant na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Obie ekspertyzy oraz raport dotyczący długości życia koni z Morskiego Oka trafiły do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego. TPN otrzymał także petycję w sprawie likwidacji transportu konnego, podpisaną przez ponad 2 tysiące osób, a także petycję w tej sprawie z 2009 roku, z ponad 4 tysiącami podpisów.
– W ubiegłym roku w rzeźniach straciło życie 14 procent koni pracujących w Morskim Oku. Tracą siły albo, jak obrazowo powiedział właściciel Cygona, „rozleniwiają się”. Nie dzieje się tak bez powodu. Jest to wina przeładowanych wozów oraz ukształtowania trasy na której pracują konie – mówi Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Z niezależnych ekspertyz wynika, że konie w Morskim Oku pracują w stałym przeciążeniu. Obrońcy praw zwierząt podkreślają, że około 82 proc. z siedmiokilometrowej trasy Palenica Białczańska-Włosienica prowadzi pod górę, a na ok. 11 procentach tej drogi nachylenie terenu wynosi nawet 6-7 stopni.
– Konie na znacznych odcinkach trasy do Morskiego Oka pracują nawet w trzykrotnym przeciążeniu ponad normę. Na całej trasie średnie przeciążenie wynosi od 1,5 do 1,7 normy uciągu, w zależności od wagi pasażerów. W tym przypadku możemy mówić o popełnieniu przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt – komentuje Dominik Nawa z Komitetu Pomocy dla Zwierząt.
Poza tym w opracowaniu przygotowanym na zlecenie organizacji prozwierzęcych zwrócono uwagę na błędy w ekspertyzie wykonanej w 2012 r. przez dr Macieja Jackowskiego z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie na zlecenie TPN-u, na podstawie której ustalono ładowność wozów ciągniętych przez konie na trasie do Morskiego Oka.
– Ekspert TPN popełnił kardynalne błędy w podstawowych obliczeniach, m.in. pomylił jednostkę współczynnika oporu oraz nie uwzględnił ciężaru koni w wyliczeniach rzeczywistych sił uciągu na podjazdach, w wyniku czego doszło do ich 10-krotnego zaniżenia. Można podejrzewać, że te błędy nie zostały popełnione przypadkowo. Przecież celem tej ekspertyzy było uspokojenie opinii publicznej i zamknięcie wszystkim ust po sfilmowanej przez turystę i nagłośnionej przez media agonii zaprzęgowego konia Jordka w roku 2009 – mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva!
Organizacje zajmujące się statutowo ochroną zwierząt ujawniły w marcu b.r. szokujące dane dotyczące ilości padnięć i odsprzedaży do rzeźni koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. Zaproponowały także nowe logo dla Tatrzańskiego Parku Narodowego, na którym zamiast kozicy jest koń umierający w rzeźni. Teraz żądają natychmiastowego zatrzymania konnych zaprzęgów w Morskim Oku.
Powinni odebrać im te konie i dać jakiejś fundacji, która zajmuje się końmi.
Nie sądzę, wole towarzystwo dorosłych ludzi:)