Polacy nie wiedzą, co zrobić z rozlaną rtęcią
Ponad połowa Polaków nie wie, jak zneutralizować rozlaną rtęć i uniknąć zatrucia – wynika z badań TNS Polska, zrealizowanych w ramach kampanii społeczno edukacyjnej „Zielone okno – wyrzuć rtęć ze swojego życia”.
To niepokojące, oceniają jej organizatorzy, gdyż rtęć – drugi po plutonie najbardziej toksyczny pierwiastek na Ziemi – nie ulega biodegradacji i ma bardzo szkodliwy wpływ na nasze zdrowie i środowisko. Magazynuje się w organizmach żywych, także u ludzi i zakłóca wiele niezbędnych do życia procesów biochemicznych. Po rozbiciu termometru lub świetlówki opary zawierające cząsteczki rtęci mogą szybko doprowadzić do zatrucia.
Dlatego na początku powinno się przewietrzyć pomieszczenie, w którym doszło do stłuczenia i zamknąć drzwi, aby nikt nie wszedł do pokoju i nie rozniósł resztek rtęci po całym mieszkaniu. Resztki szkła powinno się zebrać w gumowych rękawiczkach, następnie przetrzeć podłogę jednorazowymi wilgotnymi ręcznikami papierowymi, a to wszystko umieścić w szczelnym zamkniętym worku plastikowym (wraz z rękawiczkami). Następnie trzeba umyć dokładnie ręce, a worek oddać do punktu zbierania świetlówek.
Z badań TNS Polska wynika, że aż 54 proc. dorosłych Polaków nie wie jednak, jak postąpić w takiej sytuacji.
Aby zwiększyć świadomość społeczną na temat zagrożeń związanych z rtęcią w naszym otoczeniu twórcy kampanii zdecydowali się rozpocząć edukację ekologiczną przedszkolaków w wieku 5-6 lat. Akcja edukacyjna jest realizowana w przedszkolach sześciu miast Polski: Gdańska, Krakowa, Lublina, Łodzi, Warszawy oraz Poznania.
„Co stałoby się gdyby rozlała nam się rtęć?” – pyta nauczycielka prowadząca zajęcia w jednym z warszawskich przedszkoli. „Trzeba szybko wiać” – krzyczy pięcioletni Jaś. Ale jego rówieśniczka Ania odpowiada z przekonaniem: „Nasza Ziemia byłaby bardzo chora. Chorowałyby zwierzęta i ludzie. Wszystko by było suche i zabrakłoby świeżego powietrza. A rośliny by umarły”.
Nie jest to aż tak bardzo odległe od prawdy, jeśli uświadomimy sobie, że – jak podaje amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (US Environmental Protection Agency) – rtęć tylko z jednego termometru (1 gram) jest w stanie zatruć jedno małe jezioro o powierzchni 8 ha.
Podczas 45-minutowych zajęć przedszkolaki uczą się, jak segregować śmieci, dowiadują się, czym są odpady niebezpieczne, jak z nimi postępować, a w szczególności, jak unikać zagrożeń związanych z rtęcią. Organizatorzy kampanii liczą, że w ten sposób uda im się też zwrócić uwagę rodziców na problem rtęci i jej występowania w najbliższym otoczeniu człowieka.
Pani w przedszkolu podpytuje dzieci: „A myślicie, że wasi rodzice wiedzą o zagrożeniach związanych z rtęcią?”. „Ja myślę, że nie wiedzą, nigdy mi nie mówili – ocenia Grześ. – Ale teraz to ja im powiem”.
Z badań wykonanych na potrzeby kampanii wynika, że wielu dorosłych Polaków nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakich produktach może znajdować się rtęć. Wyjątkiem są termometry – aż 77 proc. badanych kojarzy je z obecnością rtęci. Na występowanie jej w świetlówkach wskazało już tylko 35 proc. badanych, a 11 proc. przyznało, że może się ona znajdować w popularnych niegdyś plombach dentystycznych. Jednak o tym, że rtęć może być obecna w oknach wie tylko 9 proc. z nas.
Tymczasem do produkcji okien w Polsce wykorzystywane jest około 1,5 tony rtęci rocznie (rtęć jest stosowana w większości mas uszczelniających do okien).
Przedszkolanka znowu docieka: „A co zrobicie jak wam się rozbije termometr?”. „Wtedy poproszę kogoś dorosłego, żeby się tym zajął. A jak odmówią to powiem, że będę chorował” – mówi stanowczo Grześ.
„Gdy nam samym brakuje świadomości o zagrożeniu, wspaniale, gdy przedszkola stają się miejscami, w których najmłodsi zdobywają istotną wiedzę i kształtują odpowiednie, proekologiczne postawy” – komentuje Sławomir Brzózek, wiceprezes Fundacji Nasza Ziemia, która jako współorganizator kampanii opracowała program zajęć dla dzieci.
Jego zdaniem potrzebna jest poważna debata na temat rtęci, odpowiedzialnego jej użytkowania i utylizowania oraz alternatywnych technologii bezrtęciowych.
„Aż 68 proc. Polaków zadeklarowało w naszym badaniu, że gotowi są wybierać produkty bezrtęciowe, tak by ograniczyć lub wyeliminować wydobycie tego pierwiastka. Oznacza to, że chcielibyśmy chronić środowisko, a także zdrowie nasze i naszych dzieci. Nie wiemy tylko, jak możemy to robić” – mówi Brzózek. Według niego konsument powinien wiedzieć, że może przyczynić się do ograniczenia ryzyka związanego z wykorzystywaniem rtęci wybierając te produkty, które jej nie zawierają.
Aby to ułatwić organizatorzy kampanii przyznają certyfikaty „Zielone okno” producentom okien, których produkty nie zawierają rtęci.
W ramach inicjatywy uruchomiona została strona internetowa (www.zieloneokno.org), na której można m.in. obejrzeć film edukacyjny na temat rtęci oraz dowiedzieć się, w jaki sposób zneutralizować rozlaną rtęć.
Dla dzieci z przedszkoli, które biorą udział w akcji edukacyjnej zorganizowano konkurs na prace plastyczne pt. „Zielone jutro”. Nagrodą w nim jest usunięcie rtęci z okien przedszkola lub ich wymiana na ekologiczne, bezrtęciowe.
Kampania „Zielone okno – wyrzuć rtęć ze swojego życia” jest organizowana wspólnie przez Fundację Nasza Ziemia, firmę eco in oraz Biuro Informacji Toksykologicznej.
Ekoloogia w takiej formie jak dziś jest promowana i REKLAMOWANA to EKOBANDYTYZM.
Rtęć jest szkodliwa i wiemy to od dawna, a więc dlaczego dodaje sie ją do szczepionek dziecka? a taklich szczepien do 2 r.ż. jest bardzo dużo
rtęć w takich ilościach nie jest szkodliwa. Ba, plynna rtęć nie jest szkodliwa, chyba że ją pijemy. nie dostaje sie przez skóre, a paruje tak mało, że trzeba by godzinami siedzies nad miską z rtęcią.
Dla tych co nie wiedzą jak, co i gdzie oddawać https://www.pgrproeko.pl/ Od dawna korzystam z tej firmy, wiem, ze fachowo zajmują się odpadami