Myśliwi będą mogli zabijać chronione moratorium łosie
Z dniem 10 listopada, myśliwi będą mogli zabijać chronione moratorium łosie ‒ wynika z dokumentów opublikowanych przez Rządowe Centrum Legislacji.
Całkowity zakaz odstrzału łosi obowiązywał od 2001 roku. Ministerstwo środowisko przygotowało właśnie zmiany rozporządzenia do prawa łowieckiego przywracające okres polowań na te zwierzęta. Uwagi strony społecznej, w tym organizacji pozarządowych, przyrodników i naukowców zajmujących się badaniem łosi zostały przez resort środowiska odrzucone.
Ministerstwo w swojej odpowiedzi na zarzuty przeciwników odstrzału stwierdza, że projekt rozporządzenia nie stoi w sprzeczności ze „Strategią ochrony i gospodarowania populacją łosia w Polsce”. Tymczasem to właśnie współautorzy Strategii zwrócili ministrowi uwagę na niezgodność uzasadnienia do rozporządzenia w sprawie odstrzału łosia z zaleceniami ekspertów.
Z raportu z konsultacji publicznych wynika, że to Lasy Państwowe będą zatwierdzać roczne plany łowieckie, czyli określać ile łosi zostanie zabitych w danym roku. To nadleśniczowie ustalą czy odstrzał jest zasadny czy nie, na podstawie tzw. szkód wyrządzanych w uprawach i młodnikach przez jeleniowate, a więc nie tylko przez łosie. Tymczasem nawet eksperci często mają problem z ustaleniem gatunku odpowiedzialnego za takie „szkody”.
Poza tym eksperci przypominają, że nie ma wiarygodnych danych dotyczących liczebności łosi w Polsce. Nadleśniczowie będą zatem podejmować decyzje o odstrzale łosi nie znając ich faktycznej liczebności. Obecnie nie wiadomo nawet, ile łosi planują zabić. Należy podkreślić, że liczba łosi do odstrzału ma być określona w błyskawicznym tempie. Odstrzał ma się zacząć już w listopadzie.
Kolejnym powodem, dlaczego podjęto decyzje o odstrzale łosi jest skala szkód komunikacyjnych, jakie wywołują te zwierzęta – według szacunków resortu środowiska w ostatnich latach np. w Warmińsko-mazurskim doszło do 72 wypadków z udziałem łosi, a w Lubelskiem − do 98.
Zdaniem obrońców praw zwierząt resort środowiska nie jest w stanie udowodnić, że za wzrost wypadków z udziałem zwierząt odpowiadają łosie, a nie np. wzrost liczby pojazdów na drogach.
Resort nie odwołał się do także uwag dotyczących choroby CWD, która rzekomo ma zagrażać łosiom, pomimo że jej wystąpienie stwierdzono jedynie parokrotnie i to wśród… norweskich reniferów! Eksperci przypominają, że jeśli resort chce prowadzenia diagnostyki tej choroby, to wystarczającym materiałem badawczym są zwierzęta padłe lub zabite w wypadkach.
Koalicja #jestemzłosiem podkreśla, że decyzja o odstrzale szczególnie zagraża łosiom należącym do unikalnej genetycznie populacji biebrzańskiej. Sam park narodowy to za mały obszar, żeby zagwarantować jej ochronę. Łosie rozchodzą się poza park w okresie jesienno-zimowym na żerowiska i tam będą zabijane. Ministerstwo przyznaje, że nie będzie wymagać od myśliwych, żeby przed zabiciem łosia przeprowadzali badania, czy dany osobnik należy do unikalnej populacji biebrzańskiej.
Szczególne kontrowersje budzi etyczny aspekt polowań na łosie. Zwierzęta te nie odczuwają lęku przed człowiekiem i nie uciekają przed nim. Przez ostatnie 16 lat obowiązywania moratorium przestały kojarzyć ludzi z zagrożeniem. Dlatego, zdaniem obrońców praw zwierząt, polowania na nie będą więc przypominać rzeź.
Koalicja #jestemzłosiem, która skupia organizacje pozarządowe i przyrodników będzie podejmować kolejne działania w celu powstrzymania zabijania łosi w Polsce. W opinii koalicji to nie odstrzał, a wpisanie łosia na listę gatunków chronionych jest najlepszym rozwiązaniem, który ucywilizuje dyskusję o łosiu. Póki co resort środowiska i PGL Lasy Państwowe dążą do uczynienia jak najszybciej z łosia gatunku łownego.
Apel w obronie łosia znajdziemy na stronie www.akcja.przyrodnicze.org
Całkiem im odwaliło ale sami wiją bat na swoje głowy coraz wiecej ludzi się zrzesz przeciwko nim była i jest to organizacja przestępcza i czas ją rozwiązać