Na bosaka nad Morskie Oko?
Ekologia.pl Wiadomości Wpływ człowieka na środowisko Na bosaka nad Morskie Oko?

Na bosaka nad Morskie Oko?

Już w najbliższą sobotę, 1 października 2016 roku, na trasie do Morskiego Oka odbędzie się nietypowy protest w obronie koni.
Już w najbliższą sobotę, 1 października 2016 roku, na trasie do Morskiego Oka odbędzie się nietypowy protest w obronie koni.

Już w najbliższą sobotę, 1 października 2016 roku, na trasie do Morskiego Oka odbędzie się nietypowy protest w obronie koni. Jego uczestnicy pomaszerują boso do najpiękniejszego tatrzańskiego jeziora, by podkreślić brak zgody na wykorzystywanie koni do pracy ponad siły. Protest współorganizują stowarzyszenie Włóczybiegi i Fundacja VIVA!

„Pójdź z nami nad Morskie Oko w niekonwencjonalny sposób – tak, jak nikt tego jeszcze nie robił – NA BOSO! Inicjatywa ta ma na celu zwrócenie uwagi na zbyt ciężką pracę koni oraz na promocję zdrowego trybu życia i aktywności sportowej. „Marsz bez podków” ma pokazać, że każdy komu pozwala na to zdrowie powinien tą drogę pokonać na własnych nogach!” – piszą organizatorzy wydarzenia. Uczestnikami marszu będą między innymi osoby, które na co dzień startują w różnego rodzaju biegach OCR, takich jak Runmageddon, czy miejskich biegach “płaskich”, ale swoją obecność zapowiedzieli również niepełnosprawni i osoby, które od lat walczą o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka.

– Jakiś czas temu napisał do mnie Michał z Włóczybiegów i zaproponował taką formę protestu – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji VIVA! – Ucieszyłam się, bo to nie tylko protest przeciwko wykorzystywaniu koni do pracy ponad siły, ale także promocja zdrowego stylu życia. Ustaliliśmy, że Włóczybiegi zajmą się logistyką i planowaniem, a ja stroną formalno-prawną wydarzenia – dodaje.

– Pomysł narodził się na jednym z biegów OCR w którym startowaliśmy. Nasza zawodniczka Karina jest trenerką koni oraz instruktorką jeździectwa, jak również biega z nami w błocie. Skrzyżowaliśmy te dwa tematy i tak powstał Marsz bez podków. Pomyśleliśmy, że naszym bieganiem i zamiłowaniem do extremalnych sportów możemy zrobić coś dobrego dla innych – mówi Michał Milbrant z Włóczybiegów – Mamy nadzieję, że nasza inicjatywa uratuje wykorzystywane konie i zakrzewi w ludziach aktywność sportową – dodaje.

Marsz bez podków rozpocznie się w sobotę, 1 października, o godzinie 11. Manifestujący wyruszą z parkingu na Palenicy Białczańskiej i przejdą do Polany Włosienica trasą, którą każdego dnia pokonują konie ciągnące wozy pełne pseudoturystów. – Trasa wiedzie asfaltową drogą więc ci, którzy zdecydują się zdjąć buty, nie powinni mieć problemów z jej pokonaniem – mówi Anna Plaszczyk, współorganizatorka protestu – Ale oczywiście zachęcamy do udziału wszystkich. Można iść w butach, można jechać na wózku inwalidzkim. Chodzi o pokazanie, że nie ma naszej zgody na takie traktowanie zwierząt i że tę trasę da się pokonać na własnych nogach. Nawet boso, nawet z dziećmi, nawet na wózku – tłumaczy. Organizatorzy podkreślają, że protest kończy się na Polanie Włosienica, ale każdy z jego uczestników może pójść dalej – aż do Morskiego Oka, a nawet na Rysy. Tu jednak zalecają już wyprawę w butach!

Włóczybiegi mają na koncie starty w najtrudniejszych biegach przeszkodowo/przełajowych, takich jak Runmagaddon, Bieg Tygrysa, Bieg Katorżnika czy Bieg Rzeźnika, ale próbują też swoich sił w triathlonie. Zawodnicy Włóczybiegów stawali na startach maratonów i dziesiątkach biegów w całej Polsce. Lecz Włóczybiegi to nie tylko bieganie. W ich szeregach znajdują się również zawodnicy, którzy odnoszą sukcesy w CrossFit oraz wyścigach rowerowych MTB. – Bardzo ciężko jest porównać bose maszerowanie z biegiem przeszkodowym, gdyż to dwie różne płaszczyzny, lecz łączy je niekonwencjonalność – mówi Michał Milbrant z Włóczybiegów – Marsz w butach czy zwykły bieg po asfaltowych drogach jest po prostu zwykły. Jako Włóczybiegi startujemy w biegach OCR, gdzie wyzwaniem przede wszystkim są przeszkody i teren (biegi często organizowane są na terenach górskich), a dopiero na końcu jest dystans. Nasza ekipa to grupa pozytywnie szalonych ludzi mająca zamiłowanie do sportu jak również do stawiania sobie wyzwań i samodoskonalenia się. Cały czas staramy się być coraz lepsi, szybsi i silniejsi by przełamywać własne bariery i osiągać lepsze wyniki.  Czerpiemy ze sportu radość i bawimy się nim. Stawiamy sobie wyzwania i wytrwale dążymy do tego, by osiągać cele – podkreśla.

Informacja o manifestacji już przed wydarzeniem budzi wielkie emocje. Największe, jak się okazuje, związane są z legalnością zgromadzenia. Organizatorzy podkreślają, że marsz będzie pokojowy i wszystkie niezbędne procedury prawne zostały dopełnione, podobnie jak to miało miejsce przy poprzednich protestach w obronie koni. – Marsz bez podków, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy prawo o zgromadzeniach zgłosiłam odpowiednim organom już 14 września – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji VIVA! – Nie rozumiem dlaczego na Podhalu tyle czasu i energii poświęca tropieniu tego, czy zarejestrowałam marsz zgodnie z przepisami, a podobnej energii nie wkłada się w sprawdzenie naszych zawiadomień o pracy koni ponad siły. Od lat mówimy o tym, że konie pracują na tej trasie zbyt ciężko, ale widać ważniejsze jest to, czy dopełniłam formalności przy organizacji marszu… – dodaje zrezygnowana.

Organizatorka powiadomiła o proteście Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie. – Ze względu na wydarzenia z listopada 2014 roku, kiedy to podczas manifestacji zostaliśmy przez górali zaatakowani, poprosiłam o zabezpieczenie manifestacji przez policjantów z Krakowa – mówi Anna Plaszczyk – Lokalna policja dwa lata temu ewidentnie sobie nie poradziła z zapewnieniem bezpieczeństwa. Choć mieli zabezpieczać manifestację, nie było ich na miejscu, a w tym czasie górale zaatakowali manifestujących i wjechali w nas wozami konnymi. Mam nadzieję, że tym razem policja stanie na wysokości zadania i będziemy mogli bezpiecznie korzystać z naszego konstytucyjnego prawa do protestowania – podsumowuje.

4.6/5 - (8 votes)
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments