Afrykanie wciąż jeszcze umierają na cholerę
Ekologia.pl Artykuły inne Afrykanie wciąż jeszcze umierają na cholerę

Afrykanie wciąż jeszcze umierają na cholerę

Fot.: sxc.hu
Fot.: sxc.hu

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) donosi, że z powodu  katastrofalnych warunków  higienicznych,  jakie panują w  Zimbabwe dochodzi tam ostatnio do częstych zgonów w wyniku zachorowania na cholerę. Choroba ta – pomimo międzynarodowej pomocy – rozprzestrzenia się błyskawicznie ze względu na to, iż  przestały funkcjonować oczyszczalnie, a ścieki przelewają się na ulicach. W kranach nie ma wody – zdarzają się przypadki czerpania jej z przydrożnych bajorek.

Cholera jest to zakaźna choroba jelit, wywoływana przez bakterie (przecinkowce). Wyniszcza ona  szybko organizm, powodując  wymioty i ostrą biegunkę. Objawy te  mogą doprowadzić do utraty przez organizm połowy zmagazynowanych płynów w ciągu zaledwie jednego dnia. Ale odpowiednie leczenie, a zwłaszcza nawadnianie organizmu oraz dostarczanie mu elektrolitów i cukrów sprawiają, że umieralność kształtuje się na poziomie:  jeden na stu chorych. W dobie zaawansowanych leków i zorganizowanej opieki medycznej objawy cholery można ograniczyć do co prawda dotkliwego, ale tylko przeczyszczenia.

Bez leczenia umiera nawet co druga chora osoba : odwodnienie organizmu prowadzi szybko do utraty świadomości, w wielu przypadkach śpiączki i  śmierci.

Zakażenie następuje zwykle przez wypicie brudnej wody (zanieczyszczonej np. odchodami ludzkimi), czasem  przez spożycie zakażonej żywności  lub  styczność z chorym . Zasadnicze znaczenie ma dostęp do czystej wody, a  także  odpowiednia opieka nad chorymi, czyli  podawanie im odpowiedniej ilości i jakości płynów  oraz kroplówek.

Mieszkańcy  Zimbabwe nie mają  ani czystej wody, ani kroplówek. Dotyczy to nawet szpitali, które w wielu wiejskich miejscowościach są zamknięte lub mają niedobór personelu.

Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia szacuje liczbę zmarłych w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni na co najmniej 2100, a liczbę chorych na ponad 40 tys. Ze względu na panujący w kraju chaos są to dane szczątkowe.

Czas inkubacji, od zarażenia do wystąpienia objawów, wynosi trzy dni.  Choroba przekracza granice miast i państw – wraz z ludźmi uciekającymi przed zarazą. Kraje sąsiadujące z Zimbabwe ogłosiły  u siebie stan zagrożenia epidemią.

Na to, że sytuacja poprawi się sama z siebie nie ma co liczyć, zwłaszcza na początku pory deszczowej. Taka sytuacja będzie miała miejsce teraz: spływająca kanałami woda deszczowa zaleje pola i zanieczyści plony.  A deszcze utrudnią lub uniemożliwią  transport chorych ze wsi do miast.

Grupy pomocowe przybyłe  z całego świata próbują w pośpiechu organizować na wsi np. cysterny z wodą i uświadomić ludności, jakie znaczenie ma higiena. Budowane są stopniowo punkty medyczne. Ich liczba powinna być na tyle duża, aby chorzy nie musieli pokonywać długiej drogi do szpitala. Po drodze bowiem zostawiają źródła zakażenia.

Walkę z cholerą w Afryce utrudnia kryzys polityczny, a dla utrzymania władzy i pozorów  prezydent Zimbabwe – Mugabe, posuwa się do przekazywania poprzez telewizję nieprawdziwych optymistycznie brzmiących informacji.  Tymczasem wielu chorych umiera, nie mogąc doczekać się pomocy.

Minister ds. informacji  – Sikhanyiso Ndlovu  nakazał mediom ( w większości państwowym ):  „Należy umniejszać epidemię cholery, aby wrogom Zimbabwe nie dać szansy naciskania na prezydenta. Pojawienie się cholery to wykalkulowany atak rasistowski i terrorystyczny ze strony Wielkiej Brytanii”. Minister przekonuje, że niegdysiejsze  imperium użyło wobec  Zimbabwe „broni biologiczno-chemicznej”.

Zimbabwe  w  okresie kolonializmu i późniejszych rządów Europejczyków był  jednym  z najlepiej rozwiniętych gospodarczo krajów Afryki.

W latach 90 nastąpił spadek tempa wzrostu gospodarczego, spowodowany  przede wszystkim błędami w zarządzaniu gospodarką i katastrofalną  dwuletnią suszą , która zniszczyła około 71% plonów zbóż.

Od początków rządów  obecnego prezydenta – Roberta Mugabe rozpoczął się proces przymusowego odbierania ziemi białym farmerom i zmuszania ich do emigracji. Spowodowało  to całkowite załamanie gospodarki.

W lipcu 2007 minister handlu Obert Mpofu na polecenie prezydenta  Mugabe nakazał właścicielom sklepów, bazarowych kramów oraz fabryk obniżkę cen towarów o połowę pod sankcją karną. Wywołał w ten sposób zamieszki ludności szturmującej punkty handlowe, w efekcie których zniszczono wiele placówek handlowych i rozkradziono towar. Aresztowano około 1500 nieposłusznych  kupców, wielu wyjechało  do krajów sąsiednich, zamykając sklepy. Obecnie stopa bezrobocia wynosi  około 80%.

Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że w najbliższym czasie liczba zachorowań na cholerę w Zimbabwe  ulegnie podwojeniu. Ludziom  zagraża  nie tylko brak wody i lekarstw,  ale również niedożywienie. A to  może powodować śmierć  osób w przypadku także innych chorób, takich jak malaria lub grypa.

ekologia.pl
4.9/5 - (15 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments