Norwegia na lato – magiczne Lofoty
Chociaż minęły już cztery długie lata, jak dziś pamiętam wyjazd na Lofoty. Podróż na te wyspy, to była część dłuższej, bo liczącej 3 000 km wyprawy wzdłuż wybrzeża norweskiego. Krajobraz tego miejsca zupełnie nas zaskoczył. Wysokie szczyty pokryte bujną roślinnością schodzące wprost na piaszczystych plaże, sprawiały wrażenie, że oto płyniemy gdzieś pomiędzy wyspami Morza Południowochińskiego. Zresztą co tu dużo mówić, popatrzcie sami.
Jeden z trzech najpiękniejszych archipelagów świata
Lofoty to zespół kilkuset wysp położonych około 300 kilometrów na północ od koła podbiegunowego, na terytorium Norwegii. Pomimo dalekiego wysunięcia na północ, klimat daleki jest od arktycznego. Na skutek ciepłego prądu morskiego, Golfstromu, średnia temperatur w lipcu to dwanaście stopni, a w styczniu tylko minus jeden.
W Polsce mało kto słyszał o Lofotach pewnie głównie ze względu na cenę przelotu, we fiordy połodniowej Norwegii jest jednak dużo bliżej. Jednak warto zaoszczędzić pieniądze i zobaczyć to miejsce. Urwiste zbocza do złudzenia przypominające nasze piękne Tatry, za to dodatkowo zanurzone w morskim odmętach. Miejscami z kolei gęsto obrośnięte zielenią zbocza jak te na tropikalnych wyspach. No i TO podbiegunowe światło, przy którym każde zdjęcie wychodzi fantastycznie. Nad nimi unoszą się całe roje „egzotycznych” dla nas ptaków. National Geographic docenił Lofoty, nagradzając je mianem jednych z trzech najpiękniejszych na świecie archipelagów. Lofoty to raj dla fotografów, piechurów, a także rybaków, o czym więcej poniżej.
Lofoty dorszem stoją
Lofoty utrzymują się z połowu ryb, w szczególności dorsza, z którego produkowany jest sztokfisz eksportowany do całej Europy (sztokfisz to również sławny hiszpański bacalao). Kiedy przyjedziecie na Lofoty w czerwcu lub w lipcu, całe wyspy wyglądać będą mniej więcej tak:

A tu krajobraz już po zakończeniu „pory suszenia”:

Ciekawie to zobaczyć na własne oczy, jednak w czasie dorocznego suszenia ryb nie polecamy podróży na Lofoty osobom z wyczulonym zmysłem węchu. No chyba, że ktoś lubi sobie fundować rybne inhalacje
Trudna ziemia
Krajobraz Lofotów choć piękny to jednak surowy i nieprzyjazny człowiekowi. Dlatego zawsze był on jednym z najbiedniejszych rejonów Norwegii, a głód towarzyszył mieszkańców tych wysp na co dzień. Ich jedynym źródłem utrzymania były ryby, jednak wtedy nikomu nie śniło się, że można je eksportować, zarabiając konkretne pieniądze.
Obecnie los mieszkańców Lofotów jest zdecydowanie lepszy. Eksport sztokfisz dostarcza regularny dochód, a dodatkowo wyspy te mogą liczyć na wsparcie państwa. Jest to część ogólnokrajowej polityki rządu Norwegii – osoby chcące mieszkać w zagrożonych wyludnieniem, oddalonych od większych miast częściach kraju, takich jak właśnie Lofoty otrzymują od rządu norweskiego wparcie finansowe. Celem jest przeciwdziałanie wyludnianiu dużych połaci kraju oraz zachowanie policentrycznego układu rozwoju, wspomagającego podtrzymywanie tradycyjnej kultury i sposobu życia Norwegów.
Praktyczne porady dotyczące podróży
DOJAZD
Na Lofoty możemy dostać się promem z miejscowości Bodo (w języku NovoNorsk: Badaddjo) albo mostem drogowym z miasta Narvik. Alternatywą jest wycieczka promem wycieczkowym Hurtigruten, ale trzeba liczyć się wtedy z kilkukrotnie wyższymi kosztami.
Wypływamy z Bodo:

KIEDY JECHAĆ?
Norwegię najłatwiej zwiedzać w miesiącach letnich, tj. w czerwcu i lipcu. Na dalekiej północy kraju w sierpniu zdarzają się już opady śniegu. Dla miłośników wędkowania polecamy również luty i marzec, kiedy to w okolice Lofotów dorsze przypływają na tarło, a wyspy stają się rybacką stolicą Północy.
CO ZOBACZYĆ?
Obrazy mówią więcej niż słowa, więc pozwólcie, że to one pokażą Wam, dlaczego warto odwiedzić Lofoty.
- Idylliczne łąkowe pagórki z widokami na wcinające się w ląd licznymi odnogami Morze Północne. Dodatkowym atutem tych wycieczek, jest to, że trasy są na tyle proste, że można je przejść bez większego doświadczenia w chodzeniu po górach:

- Wyrastające prosto z morza kilkusetmetrowe pionowe ściany zakończone ostrymi iglicami szczytów. Góry Lofotów są jednymi z najstarszych na świecie i liczą sobie ok. 3 mld lat. Ich budulcem są w większości skały pochodzenia wulkanicznego oraz metamorficznego. Może dlatego miejscami tak bardzo przypominały mi nasze Tatry:

- Lofockie owce przemierzające samotnie ogromne połacie górskich łąk:

- Podziwiać z jednego ze szczytów widok na typowy obrazek północnego wybrzeża Norwegii z tradycyjnymi chatkami rybaków:

- Zobaczyć i wykorzystać TO niesamowite światło o północy – takie warunki dla fotografów tylko na północ od koła podbiegunowego:

- Zobaczyć, a przy okazji poczuć czym żyją te wyspy:


CZEGO SPRÓBOWAĆ?
Polędwica wieloryba – o dziwo jest to jedna z tańszych rzeczy na wyspie. Wygląda jak porządna wołowina:

KONIECZNY EKWIPUNEK
Lornetka do obserwacji ptaków, ubranie przeciwdeszczowe, porządne buty górskie, namiot, ciepły śpiwór, jedzenie (jak w całej Norwegii jest tu bardzo drogo).
CIEKAWOSTKI
Jak wszędzie, także w tym oddalonym od świata zakątku można spotkać rodaków. My spotkaliśmy kucharza, który gotuje budowniczym tuneli na Lofotach. Dwa tygodnie gotuje, a dwa tygodnie jest w domu, w małej wsi na Podkarpaciu.




Lofoty są przepiękne :) A gdybyście zastanawiali się kiedy najlepiej tam pojechać to takie moje subiektywne zestawienie: https://www.apetytnaswiat.pl/kiedy-jechac-na-lofoty/