Książka: „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”
Ekologia.pl Kobieta Dziecko „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”. Czyli jak wychować dziecko bez „super niani”

„EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”. Czyli jak wychować dziecko bez „super niani”

Okładka książki „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”
Okładka książki „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”

Chcesz świadomie podejmować decyzje związane z pielęgnacją dziecka? Zastanawiasz się, jak w dzisiejszych czasach bezpiecznie, zgodnie z prawami natury, zdrowo dbać i wychować nasze dzieci. To książka „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie” jest dla Ciebie. Ta publikacja jest sprzeciwem mamy, która nie chce truć swoich dzieci toksynami zawartymi w proszkach, kremach, pieluchach czy zabawkach.

Dlaczego napisałaś tą książkę?

Ewa Kozioł: Chcę otworzyć rodzicom oczy i pokazać, że nikomu oprócz nich, tak naprawdę nie zależy na zdrowiu ich dzieci. Równocześnie książka „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie” ma uświadamiać, że natura uzbroiła ich we wspaniały arsenał zdolności i w intuicję, dzięki którym są w stanie zadbać o swoje dziecko bez porad „super niani”.

Przeraża mnie to, co obecnie dzieje się w sferze pielęgnacji dziecka. Wchodząc do drogerii w alejkę produktów dla dzieci widzimy parabeny, parafinę, konserwanty, perfumy i wiele, wiele innych składników, które sprawiają, że włos się jeży na głowie.

Wspomniane przez Ciebie produkty zostały stworzone z myślą o dzieciach. Czy, to co kupujmy w drogeriach, może być dla nich niebezpieczne?

Niestety tak. Przynajmniej kilkadziesiąt różnych chemikaliów przyczyniają się do tego, że nasze dzieci częściej chorują. Toksyny zawarte w kosmetykach – bo jak inaczej nazwać chociażby sztuczne perfumy czy parafinę – po cichu trują nasze dzieci. Te chemikalia dostają się do krwi, następnie do serca, mózgu czy płuc i tam sieją spustoszenie. Wklepujemy codziennie kremy i balsamy i nie zdajemy sobie sprawy, że pozostają one w tym małym ciele na wiele godzin czy dni, jednak mało kto jest tego świadomy.

W takim razie, jaka jest recepta na bezpieczną pielęgnację dziecka? Pamiętając, że produkty spod znaku ECO są w naszym kraju nadal drogie?

Współcześni rodzice, przykładają coraz większa uwagę do tego, co się w domu serwuje do jedzenia. Coraz częściej spotykamy się z widokiem rodzica czytającego przy sklepowych półkach skład parówek dla dziecka czy sprawdzającego zawartość cukru w płatkach śniadaniowych. Niestety, jeśli chodzi o kosmetyki dla najmłodszych, nadal większość z nas opiera się wyłącznie na nazwie firmy, czy też sugerują się reklamami telewizyjnymi. Trudno się temu dziwić, bo przecież mało kto zna oznaczenia chemiczne i specjalistyczne nazewnictwo składników  w takich produktach. Wiedza zawarta w książce „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie” pozwoli uchronić zagubionych rodziców przed produktami niezdrowymi, „skażonymi” toksynami. Dodatkowo, w książce można znaleźć cały szereg przepisów na domowe kremy, oliwki, maści, ale także na proszki do prania i mydła. Wszystkie te przepisy opierają się na produktach naturalnych i ogólnie dostępnych składnikach, takich jak: wosk pszczeli, oliwa z oliwek czy cały szereg ziół (niejednokrotnie rosnących pod naszymi oknami).

Dziękuję za rozmowę

„EKOnomiczne dziecko: oszczędnie i naturalnie” to książka motywująca, edukująca i informująca rodzica o różnych aspektach opieki zarówno nad noworodkiem, jak i większym dzieckiem. Dodatkowym atutem jest fakt, że książka w całości składa się z materiałów pochodzących z recyklingu. Dodatkowo wielbicieli ekologii ucieszy informacja, że publikacja jest składana ręcznie, co może wiązać się z niewielkimi mankamentami natury estetycznej – za co autorka najmocniej przeprasza.

Więcej informacji o książce „EKOnomiczne dziecko oszczędnie i naturalnie”, jak i samej autorce znajdziecie na stronie: https://zielonyzagonek.pl/shop/home/8-ekonomiczne-dziecko.html

Ewa Kozioł jest założycielką popularnego bloga poruszającego temat domowej i budżetowej ekologii – www.Zielony Zagonek.pl . W 2010 roku z wyróżnieniem ukończyła John Moores University w Liverpoolu. Stojąc z dyplomem w ręku u drzwi wielkich korporacji, obróciła się na pięcie i odeszła. Za pieniądze, nie da się kupić wolności, miłości, szczęścia i czasu, zaś do życia wystarczy nam naprawdę niewiele. W życiu prywatnym wychowuje dwójkę dzieciaków i wraz z mężem prowadzi małe gospodarstwo „rolne”, w skład którego wchodzi kawałeczek ogródka, kury, króliki, kaczki i pies. Podejmuje świadome decyzje i robi to, co lubi.

4.7/5 - (19 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ale parafina i nafta doskonale leczą podrażnienia skóry, łagodzą ból spierzchniętych dłoni i warg, przyspieszają gojenie, leczą alergie skórne. One nie są groźne, przecież ludzie, którzy pracują w przemysle nafciarskim wcale nie chorują bardziej niż inni, tak samo mechanicy samochodowi, którzy mają codziennie do czynienia z ropą, benzyną, olejami itd.

Witam, szczerze to dotąd nie znałam alternatyw, a w porównaniu z tymi pachnącymi, kolorowymi balsamami parafina wydawała mi się najbardziej przyjazna:) Muszę przeczytać Pani książkę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat alternatyw:) Najlepsze są leki i kosmetyki ziołowe np. z rumianku, prawda? Pozdrawiam serdecznie, życzę miłego dnia:)

Witaj, Parafina jak wszystkie produkty destylacji ropy naftowej są to całkowicie syntetyczne środki, obce dla naszego organizmu. Efekt zmiękczania jest rezultatem zatykania porów skóry i w konsekwencji “kiszeniem” się organizmu. Ludzie pracujący w przemyśle nafciarskim, rzadko kiedy wklepują parafinę w dłonie lub kąpią się w przetworzonej ropie. Bardzo często mają oni kontakt z czystą ropą naftową, która nie jest groźna tak jak wspomniana parafina. Co więcej produkty destylacji wspomagają rozwój wolnych rodników, a jednocześnie powodują zaburzenia hormonalne. Jest wiele naturalnych maści czy chociażby lanolina które mogą zastąpić parafinę. Dlaczego wybierać coś co może zaszkodzić, jak jest tyle alternatyw? Pozdrawiam serdecznie, Ewa Kozioł

“Stojąc z dyplomem w ręku u drzwi wielkich korporacji, obróciła się na pięcie i odeszła?” macie na myśli MOTO przy zjeździe z autostrady? Pani Ewa jest po turystyce więc bez szału a jej książka to w dużej mierze absurd tak samo jak jej życiowe postawy. Swoją droga ciekaw jestem czy sama dzieli z łóżko z dziećmi i mężem….

Ach ludziska ciągle się rzucacie jeden na drugiego :( jesteście od tego zdrowsi,szczęśliwsi bogatsi?

Żenada – bardzo dobrze się podpisałeś. Niewątplwie jesteś osobą, która w życiu nic nie zrobiła ani nie osiągnęła. Praca na własne utrzymanie w trakcie studiów to zdecydowanie lepsza postawa niż wyciąganie rąk o po pieniądze do rodziców czy ośrodków pomocy społecznych :/. Studia w turystyce pozwoliły mi poznać wpaniałych ludzi, bardzo oczytanych i otwartych, którzy nauczyli mnie wielu rzeczy jak i otworzyli oczy na obecną sytuację ekonomiczno społeczną świata. Nie były to studia gdzie oceny dostaje się za samą obecność i bezmyślne wkuwanie podręczników. Studia to tylko część mojej edukacji, uzupełnianej od wielu juz lat wszelakimi kursami, praktycznymi szkoleniami oraz wiedzą książkową – ale co ty możesz wiedzieć o czytaniu:/
Na marginesie, jeżeli masz odwagę obrażać mnie i moją rodzinę to się przedstaw i powiedz mi to prosto w twarz, a nie ukrywaj za trafnie cię określającym, ale jednak nickiem.

Tak z ciekawości – czy przeczytałeś/przeczytałaś książkę? Wydaje mi się, że wydajesz opnię (słuszną?) na podstawie notatki biograficznej. To, że ktoś ma inne poglądy na życie, które odbiegają od przyjętych standardów (praca w korpo, mieszkanie na strzeżonym osiedlu, kredyt na 30 lat) nie znaczy, że jest złe, czy absurdalne. Trochę pokory w stosunku do “inności” :)

Pozdrawiam

chyba nie wiesz, o czym piszesz, człowieku

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!