Bezdomność zwierząt: miliony w błoto, problem wciąż ten sam
Kolejny poranek, a w schroniskach w całej Polsce setki psów i kotów budzą się w zimnych boksach, czekając na lepszy los. Ten lepszy los jednak nie nadchodzi, bo choć gminy wydają miliony złotych na walkę z bezdomnością zwierząt, problem ani drgnie. Raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia złudzeń – polski system opieki nad bezpańskimi zwierzętami to worek bez dna, do którego co roku wrzucamy kolejne miliony, nie oczekując żadnych rezultatów.
Wyniki tej kontroli nie napawają optymizmem – mówi Andrzej Aleksandrowicz, dyrektor Delegatury NIK w Zielonej Górze. „Większość kontrolowanych przez nas gmin lekceważy obowiązki dotyczące zapobiegania bezdomności zwierząt i zapewnienia im odpowiedniej opieki. W tym zakresie niewiele się zmieniło od 2016 roku, kiedy opublikowaliśmy ostatnie wyniki kontroli, a w niektórych obszarach sytuacja uległa pogorszeniu. Rośnie liczba zwierząt bezdomnych w naszym kraju. Rosną i to bardzo wydatki gmin, które przeznaczają na zapobieganie bezdomności i utrzymywanie zwierząt w schroniskach.”
Gdzie się podziały te pieniądze?
Przez cztery lata, od 2019 do 2023 roku, gminy przeznaczyły na ten cel 14,3 mln zł. Brzmi imponująco? Tylko na papierze. 90% tej kwoty poszło na wyłapywanie i utrzymanie zwierząt w schroniskach, które – jak się okazuje – w większości nie spełniają podstawowych standardów. Tylko 5% przeznaczono na działania prewencyjne, takie jak kastracja, sterylizacja i znakowanie, które mogłyby naprawdę coś zmienić. Wniosek? Nie leczymy przyczyn, tylko zajmujemy się skutkami. I to tak sobie.
Gminy wydatkowały środki przede wszystkim na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami w schroniskach, a w ograniczanym zakresie stosowały najskuteczniejsze instrumenty, to jest znakowanie i kastracje zwierząt właścicielskich. Skupiały się one na leczeniu problemu, a nie na zapobieganiu – dodaje Lidia Sobkowiak-Mariasz, główny specjalista kontroli państwowej NIK.

Odsetek wydatków na zadania z zakresu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt w kontrolowanych gminach w latach 2019-2023, źródło: NIK
Schroniska – czy na pewno dla dobra zwierząt?
Z 14 skontrolowanych schronisk aż 11 nie spełniało wymogów weterynaryjnych i infrastrukturalnych. Przepełnienie, brud, brak ochrony przed zimnem. Zwierzęta trafiają do placówek oddalonych nawet o 180 km od miejsca znalezienia, co nie tylko generuje absurdalne koszty, ale też pozbawia je szansy na odnalezienie przez właściciela. Co gorsza, dziewięć gmin podpisało umowy z podmiotami, które nawet nie miały wymaganych zezwoleń na prowadzenie takich miejsc.
Zamiast rozwiązań – pozorne działania
Liczba zwierząt w schroniskach rośnie. W 2023 roku było ich więcej niż dwa lata wcześniej. A przecież jeśli system działałby, jak powinien, to zwierząt w schroniskach powinno ubywać, a nie przybywać. Tymczasem samorządy wciąż wolą inwestować w doraźne rozwiązania, zamiast postawić na systemową profilaktykę. Przykład? W większości europejskich krajów znakowanie psów i kotów jest obowiązkowe, co pozwala łatwo namierzyć właściciela porzuconego zwierzaka. W Polsce? Chaos.
Czas na zmiany
Najwyższa Izba Kontroli rekomenduje wprowadzenie obowiązkowego znakowania zwierząt i centralnego rejestru, który pozwoli skutecznie egzekwować odpowiedzialność właścicieli. Czy to takie trudne? Najwyraźniej tak, bo zamiast tego co roku wydajemy miliony, by walczyć z problemem, który sami nieświadomie utrwalamy.
Zwierzęta w schroniskach nie mogą mówić, ale gdyby mogły, zapewne zapytałyby: ile jeszcze lat będziecie błądzić w tej samej ślepej uliczce? Może czas przestać wyrzucać pieniądze w błoto i zacząć myśleć o rozwiązaniach, które faktycznie działają?



