Niedoceniona przyroda
Waloryzacja polskiego środowiska wykazała, że jest ono znacznie bogatsze niż w Europie Zachodniej. Bogactwo zasobów polskiej przyrody dotyczy szczególnie ilości i różnorodności owadów, ptaków, obszarów bagiennych, a także zespołów pierwotnych lasów – czytamy w raporcie prof. Stefana Kozłowskiego „Ochrona środowiska: Unia Europejska – Polska”*.
Autor, wybitny geolog i znawca problematyki ekologicznej, ubolewa, iż w negocjacjach z UE zamiast akcentować bogactwo przyrodnicze Polski i potrzebę jego ochrony, koncentrowano się na problemie zanieczyszczenia środowiska. Polskę ocenia się nie jako wyjątkowo bogaty ekologicznie kraj, ale jako kraj brudny, wymagający wielkich inwestycji technicznych. Unia domaga się od Polski ogromnych kwot (rzędu 30-40 mld zł do 2010 r.) na oczyszczanie środowiska. Nie planuje się natomiast w dostatecznej mierze rozwoju sieci ekologicznej NATURA 2000 oraz programów rolno-środowiskowych.
Zastrzeżeń prof. Kozłowski wysuwa więcej: tzw. pomoc unijna w ramach programu SAPARD w zakresie NATURY 2000 nie przyniosła zadowalających wyników. Zaprojektowane z pomocą specjalistów zagranicznych obszary przewidziane do sieci NATURA 2000 nie obejmują znacznych odcinków dolin rzecznych stanowiących główną sieć korytarzy ekologicznych. Większość środków KBN przeznacza się na projekty techniczne. Efektywność tych badań jest coraz mniejsza. Rozwijająca się dynamicznie dziedzina ochrony środowiska nie ma uprawnień doktoryzowania. Powoduje to nieproporcjonalnie słabą pozycję tej specjalności np. w KBN. Przykładem błędnej polityki naukowej i gospodarczej jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który na inwestycje techniczne wydaje 95% swoich środków, a na naukę i edukację ok. 2%. Placówki naukowe zajmujące się ochroną środowiska przeżywają głęboki kryzys lub są rozwiązywane, np. Instytut Ekologii PAN. Należy określić nową politykę naukową, sprzyjającą realizacji założeń zrównoważonego rozwoju kraju – postuluje autor.
Na mocy ustawy o ochronie przyrody (z 2001 r. – znowelizowanej w lutym br.) we wszystkich województwach, powiatach i gminach do połowy br. mają powstać programy ochrony środowiska (POŚ). Strategiczne cele POŚ to: wzmocnienie struktury ekologicznej, ograniczenie emisji szkodliwych substancji, zmniejszenie zużycia wody, energii i materiałów oraz poprawa transportu. Niestety, zdaniem prof. Kozłowskiego programy te to typowy przykład marnowania wielkiej okazji dla wzmocnienia struktury przyrodniczej naszego kraju, zostały bowiem na ogół źle przygotowane, bez ustalenia hierarchii celów i zadań.
Wdrażanie programu Europejskiej Sieci Ekologicznej NATURA 2000 jest opóźnione. Nie ma krajowego centrum koordynacji tego przedsięwzięcia, zakładającego monitoring stanu środowiska niemal piątej części powierzchni kraju, co wymaga odpowiedniego zaplecza naukowego i kadrowego. Trzeba wyszkolić kilka tysięcy negocjatorów, którzy będą wdrażać ten program oraz zadanie przestawiania rolnictwa z koncentracji na ilości, na jakość płodów rolnych. Brak konserwatorów przyrody w województwach, powiatach i gminach.
Źle wystartowała akcja wydawania zintegrowanych pozwoleń, jakie zgodnie z dyrektywą UE w sprawie kontroli zanieczyszczeń od 1999 r. musi mieć każda nowa instalacja i technologia. Z ok. 2300 podmiotów, których to dotyczy, do końca 2003 r. tylko kilka otrzymało takie dokumenty. Błędy legislacyjne sprawiły, że akcja ta zamiast zakończyć się w 2003 r., ma potrwać do roku 2006 lub 2007. Ważnym zadaniem jest też sporządzenie (do 2010 r.) oceny ryzyka dużych awarii przemysłowych i planów akcji ratowniczych w każdym województwie i w powiatach, w których jest co najmniej 5 z ok. 1200 zakładów stosujących substancje szczególnie niebezpieczne dla środowiska.
Polska w UE ma obowiązek realizować priorytety jej 6. Programu Ramowego w dziedzinie środowiska. Uwzględnia je polityka ekologiczna, która w latach 2003-2010 ma pochłonąć ponad 143,73 mld zł. Z tego 61,78 mld to nakłady przewidywane w okresie 2003-2006, a niemal 81,95 mld w latach 2007-2010. Najkosztowniejsze będą działania w zakresie: stosunków wodnych i poprawy jakości wód – 39,5 mld zł, zagospodarowania odpadów – 29,1 mld zł, wprowadzania najlepszych technik w przemyśle – 26,7 mld zł, zmniejszania energo-, materiało- i wodochłonności gospodarki – 20,9 mld zł oraz ochrony powietrza przed zanieczyszczeniem – 19,7 mld zł. Na redukcję hałasu i niekorzystnego promieniowania w miastach wydamy 3 mld zł, na wzbogacanie i racjonalne użytkowanie zasobów leśnych 1,4 mld zł, na ochronę gleb i rekultywację zdegradowanych terenów 280 mln zł, a na ochronę przyrody oraz różnorodności biologicznej i krajobrazowej tylko 250 mln zł. Gros tych wydatków poniosą same przedsiębiorstwa, np. w drugiej fazie okresu (2007-2010) muszą one na te cele przeznaczyć aż 35,4 mld zł. W tym samym czasie budżet ma wyasygnować niespełna 6,8 mld zł, samorządy 7,5 mld zł, fundusze ekologiczne ok. 18,2 mld zł. UE dopłaci 13,68 mld zł z funduszy strukturalnych i funduszu spójności, oprócz ponad 300 mln zł pozostałości z funduszy przedakcesyjnych.
Prof. Kozłowski z rezerwą podchodzi do tak skalkulowanego preliminarza kosztów. Krytykuje niedoszacowanie nakładów pozainwestycyjnych (np. na monitoring środowiska zaledwie 550 mln zł, na bezpieczeństwo chemiczne i biologiczne 390 mln zł). Twierdzi, że zadłużenie samorządów uniemożliwi im podwojenie nakładów ekologicznych, a bez zmiany polityki Ministerstwa Finansów nie uda się zwiększyć wydatków państwa na ochronę środowiska.
Wygenerowanie poważnych środków na politykę ekologiczną wymaga więc: zmiany programów głównych partii politycznych, głębokiej reformy edukacji ekologicznej, wprowadzenia „zielonej” reformy podatkowej. Jeśli to się nie uda – przestrzega – grozi czarny scenariusz, z powodu braku środków finansowych Polska nie będzie w stanie absorbować pomocy unijnej. Oznaczałoby to załamanie się polityki ekologicznej państwa do roku 2006 i do 2010 r.
* Komitet Prognoz „Polska 2000 Plus”, przy pomocy dotacji KBN.
Maria Nowina, Sprawy Nauki