Praska akcja wymiany ubrań „Uwolnij łacha”. Szafingowe szaleństwo w Polsce
Zasady są proste: przynosisz niechciane ciuchy lub inne przedmioty i uwalniasz je dając tym samym możliwość nowego obiegu, jednocześnie wybierasz sobie inne. O akcji „Uwolnij Łacha” z organizatorką Olą Pawelską rozmawia Joanna Szubierajska z Ekologia.pl.
Joanna Szubierajska: Kim są organizatorki akcji „Uwolnij łacha”?
Ola Pawelska: Uwolnij Łacha robimy we trzy : Ja czyli Ola Pawelska aka. Olamonola – wokalistka i poetka, a z zawodu ogrodnik. Teresa Skubij, którą poznałam na studiach, również jest ogrodnikiem. Jest inspektorem zieleni miejskiej na Pradze Północ. Trzecią organizatorką jest Kasia Ogonowska, która zawodowo zajmuje się logistyką, a teraz jest mamą małego Kostka.
Jesteście prekursorkami jeżeli chodzi o imprezy szafingowe w Polsce?
Myślę, że jako jedne z pierwszych zrobiłyśmy swap party na większą skalę. Tego typu spotkania kwitły po domach naszych koleżanek, same organizowałyśmy tego typu spotkania. Kiedy po jednym z nich został ogrom ciuchów wpadłyśmy na pomysł zrobienia takiej imprezy w klubie.
Z kameralnej imprezy w domu, w prestiżową akcję, która przyciąga tłumy. Początki z reguły nie są łatwe. Jak zaczynałyście Waszą przygodę z akcją „Uwolnij łacha”?
Podeszłyśmy do idei zupełnie spontanicznie i bez nadęcia. Od pomysłu do pierwszej edycji upłynęło 10 dni i traktowałyśmy ją wyłącznie jako dobrą zabawę. 7 czerwca 2009 w klubie Winowajca pojawiło się ponad 200 osób, wśród których wielu pytało – „kiedy następny Łach”?? Na początku wcale nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że ta impreza przemieni się w cykliczną legendę
miejską. Zebrało się w sumie więcej przyjaciół i znajomych niż przypadkowych łachowiczów, ale od pierwszej edycji zawsze uczestnikami są biedne praskie rodziny, dla których Uwolnij Łacha to również sposób na kryzys w portfelu, nie tylko w szafie. Przed drugą edycją, media same niezwykle zabiegały o informacje o nas. Pomysł był nowy i świeży, ale nie nowatorski, nie odkryłyśmy „Ameryki”. Myślę że to było przyczyną wielkiego sukcesu 2 edycji na której było ponad 700 osób.
Ideą akcji jest wolna wymiana ubrań i dodatków – są to w głównej mierze rzeczy używane. A kiedyś używane ubrania były w Polsce synonimem biedy. Jak jest teraz…?
W małych miastach nadal pokutuje takie przekonanie, że używane rzeczy noszą Ci, których nie stać na nowe. Wśród naszych znajomych, zazwyczaj każdy cierpi na przesyt „Trofeów” zdobytych w lumpeksach, których potem nie używają. Dla mnie osobiście używane ciuchy są przede wszystkim ekologicznym sposobem na poszerzanie zasobów swojej szafy i zaspokajanie swojej próżności i potrzeby piękna. W mieście ważniejsze dla „trendowej, hipsterskiej młodzieży” jest błyśnięcie czymś stylowym, oryginalnym w charakterze vintage, niż pokazanie się na ulicy w tysięcznym klonie z H&M czy innej sieciówki. Inną kwestią jest pozbycie się niechcianych prezentów czy innych zalegających w domu rzeczach, bo Uwolnij Łacha to nie tylko ciuchy – zawsze zachęcamy do przynoszenia na wymianę książek, zabawek, sprzętów AGD i innych drobiazgów. Wśród najdziwniejszych znalezionych rzeczy na łachu można wymienić: wypchanego lisa, kasę fiskalną, sokowirówkę, regał, roboty kuchenne itp.
No to kim jest typowy „łachofil”? Jakich ludzi przyciąga impreza?
Jesteśmy dumne z tego, że łach nie wyklucza żadnej grupy społecznej i wiekowej. Uczestnicy naszych imprez mieszczą się w przedziale od 2 tygodnia życia do 82 roku. Pojawiają się na nim całe, wielopokoleniowe rodziny, ludzie biedni i całkiem zamożni. Oczywiście można wśród nich wyszukać dominujące grupy: szafiarki, łowczynie łachów i dziewczyny lubiące się dobrze ubrać. Jednak nasza impreza jest dostępna dla każdego i staramy się aby każdy uczestnik znalazł w niej coś dla siebie – niezależnie od wieku, statusu społecznego, finansowego. Na Uwolnij Łacha często przychodzą rodziny zagrożone wykluczeniem społecznym, ze względu na biedę lub status uchodźcy. Cieszymy się, że nasza idea może pomóc również osobom z takich środowisk.
Nawiązując do ekologii: czy można powiedzieć, że akcja „Uwolnij Łacha” jest nową formą recyklingu?
Absolutnie tak. Wiele osób przerabia ubrania z Uwolnij Łacha, organizowałyśmy też pokazy mody z przerabianych ubrań, aby tą ideę rozpropagować. Idee ekologiczne są bliskie naszemu sercu, dlatego na najbliższej imprezie zorganizujemy warsztaty partyzantki ogrodniczej. Nauczymy łachowiczów jak własnoręcznie robić bomby kwiatowe i jak można samodzielnie zazielenić miasto. Rozdamy też ponad 300 sadzonek jednorocznych kwiatów, by zachęcić uczestników do samodzielnych ogrodniczych, partyzanckich inicjatyw.
Chodzi o dobrą zabawę, ale nie tylko. Jakie jest przesłanie akcji?
Podoba nam się to, jak Uwolnij łacha wpisuje się w antykonsumpcyjne idee. Lubimy to że na Łachu panuje rodzinna atmosfera, że jest to duże spotkanie przyjaciół. Widzimy też że nasza akcja wpisała się w potrzeby społeczne, co odzwierciedla tak duża frekwencja.
Poza tym jest to dobra okazja, by wypromować młodych artystów, których z edycji na edycję przybywa…
Staramy się wyszukiwać młodych i zdolnych projektantów, nie tylko tworzących rękodzieło. Promujemy artystów wpisujących się w założenia upcyklingu – czyli przerabiania rzeczy tak aby nadać im nową wartość. Są to nie tylko ubrania, ale również przedmioty użytkowe.
A co się dzieje z łachami, których nikt nie przygarnął?
Wszystko co zostaje po imprezach oddajemy do Praskich magazynów PCK, także zdarza nam się spotkać podchmielonych lokalnych sąsiadów w kurtkach naszych kolegów.
Czy możecie nam zdradzić jakie niespodzianki szykujecie w tym roku?
Szykujemy rozszerzenie stricte ekologicznych działań, a także jeśli znajdziemy odpowiednie wsparcie w postaci sponsoringu, chciałybyśmy akcję rozszerzyć na inne miasta w Polsce.
Dziękuję bardzo za rozmowę
Bardzo fajna akcja, chyba jedna z większych w Polsce. Szkoda tylko, że pogoda taka marna:/
Dziewczyny jesteście super! Pozdrawiam
Uwielbiam łachową iumprezę! Już nie mogę doczekać się soboty!