Ustawa o nasiennictwie i GMO. Rolnicy ekologiczni chcą odrzucenia ustawy
Senatorowie i posłowie już trzeci dzień debatują nad ustawą o nasiennictwie. Równocześnie w Polsce toczy się dyskusja na temat szans i zagrożeń, jakie niesie ze sobą zapis pozwalający na uprawę roślin genetycznie modyfikowanych . O tym jakie niebezpieczeństwo związane jest z nową ustawą z Danutą Pilarską ze Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi EKOLAND, rozmawia Joanna Szubierajska z Ekologia.pl.
Joanna Szubierajska: Pojawiają się głosy, że nowa ustawa o nasiennictwie jest bublem prawnym i zwiera wiele niekorzystnych zapisów dla polskich rolników i dla naszej gospodarki. Jakie niebezpieczeństwo związane jest z nową ustawą?
Danuta Pilarska: Niebezpieczeństwo jest takie, że z ustawy usunięto zakaz obrotu nasionami GMO w Polsce , a w nowej ustawie że ,, do obrotu dopuszcza się materiał siewny odmian genetycznie modyfikowanych”. Jeżeli zniknął zakaz, to w Polsce będziemy mogli uprawiać genetycznie modyfikowane rośliny. Ustawa o rolnictwie ekologicznym nie dopuszcza upraw genetycznie modyfikowanych. Po przegłosowaniu tej ustawy rolnicy ekologiczni zostaną zagrożeni, kwestia dwóch, trzech lat i rośliny krzyżowe – rzepak i wszystkie kapustne i inne zostaną zanieczyszczone. Żadne strefy buforowe nie są skuteczne, bo wiatru, zwierząt i owadów nikt nie zatrzyma , więc przyjdzie czas, że 20 tysięcy gospodarstw ekologicznych, które mogą poszczycić się zdrową certyfikowaną ekologiczną i bezpieczną żywnością przestanie istnieć ze względu na zanieczyszczenie i obecność GMO. Nowa ustawa poważnie ogranicza dostęp do tradycyjnych nasion, a zatem lekceważy dorobek polskich naukowców, rolników i organizacji rolniczych.
Zatem co należałoby zmienić i poprawić w ustawie o nasiennictwie?
Najpierw powinna powstać oddzielna ustawa dotycząca GMO, a w ustawie o nasiennictwie powinien być zapis dotyczący GMO: ,, zakaz GMO”, „zakaz upraw” , „zakaz rejestru” „ zakaz obrotu” – tak jak mają Niemcy , Francja , Włochy , Węgry , Rumunia, Luksemburg, Szwajcaria, Austria i Grecja.
Skoro większość Polaków jest przeciwko GMO ( według badania Eurobarometru z 2010 roku „Biotechnology Report 2010” przeciętnie 70-75 proc. Polaków), to czemu rząd na siłę forsuje niekorzystne przepisy?
Na debacie publicznej 9 lutego 2010 roku , w której uczestniczyłam, społeczeństwo polskie dokładnie wypowiedziało się przeciwko
wprowadzeniu upraw GMO – po prostu powiedziało stanowczo „nie”. Uprawy transgeniczne stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Nie ma danych na temat skutków zdrowotnych długotrwałego spożywania GMO przez ludzi. Jednak doświadczenia na zwierzętach dowodzą , że spożywanie GMO prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych, zwiększonej zachorowalności na raka, do obniżenia płodności, a także do negatywnych zmian w wątrobie, nerkach i mózgu. Zmiany takie były zauważalne już w trzecim i czwartym pokoleniu myszy karmionych ziarnem transgenicznym. Pytam się: komu służą posłowie i senatorowie i dla kogo chcą to wprowadzić?
Polskie Stronnictwo Ludowe, które powinno teoretycznie bronić interesów rolników jest za wykreśleniem zapisu o zakazie obrotu nasionami GMO w Polsce.
Po wypowiedzi posła Kłopotka w radiu, że rolnicy ekologiczni używają GMO i że GMO jest już 60 lat w Polsce i że ekolodzy to oszołomy, dziwię się skąd oni taką wiedzę mają. Albo się nie douczyli, albo nie chcą wiedzieć jakim zagrożeniem na dzień dzisiejszy są rośliny genetycznie modyfikowane. Po spotkaniu i 40 minutach naszej wspólnej debaty w bardzo przyjemnej atmosferze wyszło na to, że poseł Kłopotek powiedział, że wystąpi do ministra rolnictwa z pismem, w którym zapyta się, czy w takim kształcie ustawa otwiera Polskę na GMO. Z tego wynika, że poseł nie miał wiedzy, którą na dzień dzisiejszy powinien mieć. Z drugiej strony może to być celowe działanie PSL żeby zniszczyć polskie rolnictwo, bo zastali kupieni przez korporacje.
No to jak jest z wiedzą posłów na temat GMO?
Niewiedza działa na niekorzyść. Nie ukrywam, że temat jest bardzo trudny, posłowie nie mają wiedzy i nie chcą mieć. Już dziewięć krajów wprowadziło zakaz w tym Niemcy, Włochy Francja. Gdyby mieli wiedzę, to by głosowali za zakazem jak inne kraje.
Zwolennicy GMO wśród polityków argumentują swoje stanowisko tym, iż z powodu niezgodności z prawem unijnym nie możemy wprowadzić zakazu upraw GMO w naszym kraju. Jeżeli taki zakaz wprowadzimy, to będziemy płacić wysokie kary.
Dyrektywa KE wyraźnie mówi, że każde państwo może decydować o sobie i kary nie będziemy płacić. Skoro tak jest, to co się stało naszym rządzącym, że działają wbrew dyrektywie unijnej. To właściwie do kogo teraz należymy? Do Europy, czy jesteśmy własnością korporacji amerykańskich, które dyktują warunki posłom i senatorom.
Uprawy genetycznie modyfikowanych roślin kuszą rolników – panuje przeświadczenie, że jeżeli coś jest nowe, to jest lepsze.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy Polskę w ogóle stać na wprowadzenie GMO? Nie, bo nie mamy monitoringu, nie mamy rejestracji, nie mamy osobnych magazynów itd… Polska musiałaby wprowadzić wiele kosztownych innowacji, inwestycji, których wymaga UE, jeżeli otworzymy Polskę na GMO.
Poza tym z kim chcemy konkurować wprowadzając genetycznie modyfikowane uprawy? Chyba tylko z Chinami. Dziękuję bardzo.
Dzisiaj nikt chińskiego nie chce kupować. A żywność to nie jest koszulka czy torebka. Jak konsument będzie miał do wyboru żywność przetworzoną polską i chińską, to wybierze chińską, bo jest tańsza. My już na chwilę obecną tracimy rynki zachodnie. Zachód widzi, że ze względu na bałagan w rejestracji i brak monitoringu nie mamy czystych upraw.
Część rolników obawia się, że straci konkurencyjność.
Jaką konkurencyjność? Polski do Chin? A kto będzie naszą żywność kupował? Jeżeli my się przyrównujemy do Chin, to należy odpowiedzieć na pytanie: Kto to kupi? Bo chińskie modyfikowane i tak będzie 10x tańsze niż nasze. Więc nie wiem czy Polskę stać na to, by ten status zdrowej, ekologicznej i zielonej Polski rolniczej zatracić na zawsze. Bo uwolnienie do środowiska GMO będzie miało nieodwracalne skutki. Czego dowodem jest Kanada, która wcześniej GMO wprowadziła.
Co zrobić, żeby przemówić posłom do rozsądku?
Zmienić posłów. Napiszemy list do Prezydenta i do Pani Prezydentowej. Do Pani Prezydentowej jako do kobiety,matki, żony i babci. Sam Prezydent, wcześniej marszałek był zwolennikiem GMO, ale znając działanie Bronisława Komorowskiego, który już jako Prezydent podejmował decyzje wbrew temu, co wcześniej myślał jest nadzieja. Mam takie swoje odczucie, że Prezydent zrozumie, że nie jest to moment i czas na to, by to polskie rolnictwo zniszczyć.
Dziękuję za rozmowę
No niestety ustawa o nasiennitwie przeszła bez zmian. Zatem pozostaje pisać listy do Mister Prezydente:)
Byłam na proteście w środę, niestety dzisiaj nie mogą tam z Wami być, ale jestem z Wami całym sercem!
Pozdrawiam