Historia brody. Broda wzory, rodzaje, style, pielęgnacja.
Ekologia.pl Styl życia Ciekawostki Historia z brodą. Przyczynek do dziejów estetyki i higieny męskiej twarzy

Historia z brodą. Przyczynek do dziejów estetyki i higieny męskiej twarzy

Trudno jest dociec, od kiedy można mówić o celowym i przemyślanym dbaniu o zarost. Wypada sądzić, iż pierwotny człowiek, nie dysponujący przecież odpowiednimi przyborami, nosił fryzurę i brodę taką, jaką zechciała mu podarować natura. Jeżeli zarost był skracany, to chyba tylko poprzez naturalne ubytki włosów, w wyniku czynności kultowych lub też z prozaicznej przyczyny, a mianowicie dla wygody przy poruszaniu się w leśnych ostępach.
Odrobinę uwagi poświęćmy wspomnianym powyżej zagadnieniom kultowym, które z upływem wieków stawały się coraz bardziej dominujące w sferze ludzkich zachowań. Otóż w wielu kulturach broda symbolizowała męską siłę, odwagę, rangę społeczną, godność, powagę, honor oraz mądrość. Mężczyzna mógł się na nią zaklinać składając przysięgę.

W starożytnej Grecji i Rzymie broda była atrybutem filozofów i retorów, a w pewnych innych kręgach cywilizacyjnych nie obcinano włosów w czasie wojny, podróży lub aż do wypełnienia złożonej obietnicy. Ten ostatni zwyczaj kultywowali jeszcze np. Barbudos

Barba Tenus Sapientem
Broda nie czyni mądrym

(Brodacze) Fidela Castro, którzy przysięgali nie strzyc bród, dopóki nie wyzwolą Kuby spod tyranii Battisty.

W późniejszych czasach bujne brody mogły być w pewnych okresach zarówno symbolem ruchów rewolucyjnych (np. klasycy marksizmu), jak i reprezentować powagę monarchów (np. car Aleksander III, król Belgów Leopold II) tudzież warstw posiadających.

Przemiany cywilizacyjne, spowodowane m.in. wprowadzeniem chrześcijaństwa, poczęły zaszczepiać pewne nowe zasady, normy i ograniczenia w interesującej nas materii.

Zgodnie z ortodoksją chrześcijańską, broda została zaliczona do „wyobrażenia Boga” i dlatego ruscy starowiercy się nie strzygli, a klerowi Kościoła Wschodniego nie wolno było obcinać włosów na głowie i strzyc brody.

Król Belgów, Leopold II. wikimedia.org

Inaczej było na Zachodzie. Kościół katolicki zalecał tam mianowicie skracanie włosów, kierując się w tym przypadku zapewne względami praktycznymi, tj. chęcią poprawy wizerunku kleru.

Rozmaite czynności rytualne związane z zarostem i włosami znane były oczywiście również i u dawnych Słowian oraz we wczesnopiastowskiej Polsce. W okresie nam bliższym utrwaliła się nieco inna symbolika brody. Zaczęła ona oznaczać dzikość, barbarzyństwo i zacofanie. Na przykład Arthur Schopenhauer występował gwałtownie przeciw brodzie jako „zewnętrznemu objawowi grubiaństwa”.

Wspomnijmy jeszcze na koniec, że w tradycji kultury broda zaniedbana i brudna symbolizuje obłęd, a obcięcie brody oznacza karę, pohańbienie, pokutę, żałobę lub niewolę.

Powróćmy jednak do głównego wątku naszych rozważań, które koncentrują się przecież wokół spraw związanych z poczuciem estetyki i z higieną osobistą męskiej części staropolskiego społeczeństwa.

Wprowadzenie w średniowieczu zbroi żelaznej i hełmu z zamykaną przyłbicą w sposób niejako naturalny ograniczało długość brody, przeto rycerstwo często ją goliło lub skracało, pozostawiając jedynie wąsy. Ograniczenia te były stosowane nawet w przypadku zakonów rycerskich. Zresztą noszenie zarostu w owym czasie nie było powszechnym zjawiskiem, o czym zdają się świadczyć znane nam przydomki władców i zachowana ikonografia.

XIII-wieczny kronikarz powiada, że książę Henryk Śląski nosił brodę …niedługą wprawdzie, lecz w miarę przystrzyżoną i przyzwoicie utrzymaną. Dalej ów dziejopis stwierdza: Z tego powodu nazywają go, gdy o nim w rozmowie wspominają, dux Henricus cum barba. Podobno książę ten zapuścił brodę na znak umartwienia, za namową swojej małżonki św. Jadwigi, która wpłynęła na jego pokorę i pobożność. Miało to miejsce w roku 1209, gdy Henryk złożył wobec Wawrzyńca, biskupa wrocławskiego, ślub wstrzemiężliwości. Musiał to być jednak przypadek odosobniony, skoro poświęcono mu aż tyle uwagi.

Henryk Brodaty (Książę śląski (wrocławski). Autor Jan Matejko

Wydaje się, że Piastowie zwykle golili zarost. Konrad, książę mazowiecki, podarował katedrze płockiej kielich mszalny, na którym przedstawiony jest bez brody. Również bez zarostu wyobrażeni są na monetach tacy władcy, jak Władysław Herman, Bolesław Śmiały i Bolesław Kędzierzawy. Na wizerunkach tych widać jednakże bujne włosy wymienionych monarchów.

Można sądzić, iż w XIII i XIV wieku mamy już do czynienia z pewnymi określonymi zasadami tyczącymi noszenia fryzury przez mężczyzn. Niebagatelną rolę zaczęła też odgrywać w tej kwestii moda.

Otóż wśród ludzi wyższego stanu i książąt dominują wówczas włosy długie, opadające na ramiona, z podkręconymi lekko końcami. Podobizny książąt kujawskich i mazowieckich uwidaczniają natomiast specyficzny zwyczaj lekkiego podgalania głowy (np. ks. Ziemowit). Leszek Czarny, wzorem niemieckiego mieszczaństwa krakowskiego, zaczesywał zaś swoje włosy na sposób niemiecki.

Jak wspomnieliśmy, u Piastów niemal do końca panowania tej dynastii dominował zwyczaj golenia zarostu, z małymi wszakże odstępstwami od tej reguły. Tak oto książę kujawski Przemysław, zmarły ok. roku 1339, oraz także książę kujawski Władysław Biały, zmarły w roku 1388, nosili brody. Ostatni z wymienionych tu książąt czas jakiś przebywał w jednym z francuskich klasztorów i tym chyba należy tłumaczyć noszenie przez niego długiej brody wzorowanej na brodach zakonników.

Król Władysław Łokietek poszczycić się mógł wprawdzie tylko wspaniałymi wąsami, ale król Kazimierz Wielki nosił już za to pokaźnych rozmiarów brodę i pieczołowicie czesane długie włosy, co przejął po nim Ludwik Węgierski. Był to jednak chyba wyłom w polskiej tradycji, preferującej przecież gładkie oblicze.

Jak wiemy, król Władysław Jagiełło brody nie nosił i podziwiać możemy na jego podobiznach jedynie obfite włosy zaczesane do tyłu oraz – jeżeli wierzyć wizerunkom tego monarchy umieszczonym na drzwiach ołtarza w kaplicy Jagiellońskiej w katedrze na Wawelu – zaawansowaną łysinę czołową. Wielki Książę Witold też krytykował niejednokrotnie zwyczaj noszenia brody.

Skoro wspomnieliśmy o królewskim „wysokim czole”, to poświęćmy kilka słów i temu problemowi. Jest wysoce prawdopodobne, że łysina była w czasach staropolskich równie powszechna, jak i obecnie. Możemy to wnosić chociażby z licznych utworów satyrycznych poświęconych łysym. Wacław Potocki w swoim wierszowanym herbarzu, we fragmencie „Do łysego herbu Kita”, pisze:

Cóż ci, łysy, w sygnecie po herbowym czubie,
Kiedyć natura głowę od włosa oskubie?
Prawda: brodęś zapuścił, ale przyznasz i ty,
Żeś podrwił, bo nikt na dół nie obraca kity.

Ludwik Węgierski. Jan Matejko [Public domain], via Wikimedia Commons

Tenże Wacław Potocki we fraszce „Senator łysy” tak oto porusza ów temat:

Jeden senator łysy w swojej dotknął mowie:
Że ma długów Korona, jak włosów na głowie.
Nie mógł wytrwać podskarbi, siedząc tamże trzeci:
– Daleko, rzecze, więcej niżli u waszeci.

 
Wielce bogobojny franciszkanin, o. Karol Antoni z Drohiczyna, napisał był natomiast taki oto wiersz zatytułowany „Niebo jeno dla łysych”, z którego przytoczmy następujący fragment:

Gdy się człowiek na wieczne przenosi mieszkanie,
Łysy najłatwiej pono do Nieba dostanie.
Jaka tego przyczyna? – nie trzeba zagadki:
Ciasna furta do Nieba, łatwiej wnijdzie gładki.

Już wówczas starano się też przeciwdziałać łysieniu. Zajął się tym Jakub Kazimierz Haur, który w swojej „Ekonomice ziemiańskiej” zamieścił rozdział traktujący o tym, co robić, …aby łysina porastała. Dodajmy jeszcze, że łysina stanowiła również element mody, przyniesionej do nas z południowego wschodu.

Mimo przytoczonych tu przykładów, wydaje się jednak, że łysina nie odgrywała takiej roli przy określaniu postaci, jaką miała broda. Niewiele bowiem znamy przydomków mówiących o łysinie władców (np. ks. Bogusław Łysy), a w malarstwie portretowym bywa ona zwykle traktowana dyskretnie.

Kwestie tyczące zarostu zajmowały oczywiście nie tylko monarchów. Krakowskie statuty synodalne z roku 1408, statuty włocławskie z roku 1419 i statuty wrocławskie z roku 1446, zdecydowanie zabraniały noszenia brody duchowieństwu świeckiemu. Zakaz ten nie był naturalnie inicjatywą tylko polskich władz kościelnych, ale stanowił odzwierciedlenie tego, co stosowano w całej ówczesnej Europie. Przypomnijmy chociażby zalecenie synodu toledańskiego z roku 1324, w którym czytamy, że duchowni pod rygorem obowiązującego prawa, chociaż raz na miesiąc powinni się golić.

W roku 1466 Jan Długosz pisze z oburzeniem o pojawiającej się wtedy w Polsce modzie …trefienia włosów i obyczajem niewiast skręcania ich w sploty. Relacjonuje dalej Długosz, że …stroili się w szaty długie w domu i za domem, przesadzając w zniewieściałości z niewiastami i ich wzorem zapuszczając kędziory.

Długie włosy dominować zaczęły jednak w społeczeństwie szlacheckim, o czym dowiadujemy się z budzącej grozę relacji z klęski bukowińskiej podczas wyprawy króla Olbrachta („Za króla Olbrachta wyginęła szlachta”). Według tego przekazu, ciała poległej polskiej szlachty Wołosi wieszali za długie włosy na drzewach.

Commendoni, nuncjusz apostolski w Polsce w XVI wieku, zapisał natomiast w swoich pamiętnikach, co następuje: Polacy niektórzy głowy mają golone, inni ostrzyżone, u wielu są włosy, u tych broda długa, u tamtych ogolona prócz wąsów.

W „Żywocie człowieka poczciwego” Mikołaj Rej tak pisze o XVI-wiecznych upodobaniach tyczących brody i wąsów: Jedni golą brody, a z wąsy chodzą, drudzy strzygą brody po czesku, trzeci podstrzygają po hiszpańsku; i około wąsa zasie jest różność, bo go drudzy na dół głaszczą, a drudzy w górę jeżą. A Jan Kochanowski w swojej „Brodzie” rzecz całą podsumowuje następująco:

Raz tak u gęby wisząc, jako wałkownica,
Drugi raz przykrojona, jako prochownica,
Dziś nożycom podobna, jutro końskiej kosie,
Czasem tak rzadka, żebyś mógł liczyć po włosie,
Jako kędy grad przejdzie: czasem wygolona
Wkoło gęby, a z brzegów w cyrkiel nastrzępiona.
Tak odmienna, tak mnożna…

Król Zygmunt Stary zwykł był swoją brodę przystrzygać w formie kanciastej i taką zwykle nosił na co dzień, ale dość często ją golił. Społeczeństwo szlacheckie wszakże w dalszym ciągu bród nie zapuszczało, lecz jedynie wąsy, które stopniowo stawały się nieodzownym atrybutem rycerskiego, szlacheckiego oblicza. O tych, którzy mieli brody, mówiono, że noszą się „z niemiecka”. Jeżeli już ktoś brodę utrzymywał, to zwykle przystrzygał ją nożycami, bowiem brzytwa była niegdyś mniej popularna.

Król Zygmunt August preferował rozdwojoną brodę, a Henryk Walezy – bródkę w hiszpańskim stylu, która od czasów panowania tego monarchy stała się dość modna i w Polsce.

Karol Chodkiewicz i Jan Zamoyski podgalali dookoła głowę, pozostawiając nad czołem wysoki czub z włosów, Czub ów był podobno wprowadzony w Polsce przez Samuela Łaszcza (zm. w 1619 r.), który jako pierwszy nosił taką fryzurę. Zmarły w 1551 roku Jędrzej Górka chętnie golił dokładnie głowę, a za to posiadał długą i gęstą brodę.

Broda króla Stefana Batorego bywała zwykle przystrzygana tuż przy skórze, natomiast władca ten nosił wąsy. Panowanie króla Zygmunta III przyniosło styl szwedzki, polegający na noszeniu najeżonego i podgolonego wąsa, skierowanego końcami ku górze. Brody noszono wtedy hiszpańskie i krótko ostrzyżone włosy. Król Jan Kazimierz golił brodę, a włosy miał długie i starannie pielęgnowane.

Starszym wiekiem i poważnym senatorom przystoiło nosić okazałą brodę, która dodawała im powagi i była wyrazem wysokiej godności przez nich piastowanej, Gdy bardzo młody, mający chyba zaledwie 17 lat, Andrzej Tęczyński został mianowany wojewodą krakowskim, to spotkało go – jako „gołowąsa” – wiele afrontów ze strony „brodaczy”. Tęczyński przyszedł tedy kiedyś do senatu ze sztuczną brodą i wąsami, aby wytknąć senatorom ich małostkowość. Ostatecznie, młodociany dygnitarz okazał się doskonałym mówcą i uzdolnionym politykiem, co zjednało mu przychylność nawet najbardziej konserwatywnych brodatych mężów z otoczenia króla.

Mimo wysiłków czynionych w tej mierze, zmieniająca się moda nie zdołała już jednak naruszyć starego zwyczaju noszenia wąsów, które – jak powyżej mówiliśmy – były nieodzownym elementem  fizjonomii szlacheckiej. W ich to obronie wystąpił Franciszek Dionizy Kniażnin w swojej „Odzie do wąsów”. Krytykował tam XVIII-wieczną modę francuską, która wypierała dawne staropolskie obyczaje, a jej hołdownicy wyśmiewali też i „sarmackie” fryzury, tj. czuby i wąsy. Czytamy zatem w utworze Kniażnina m.in. takie oto słowa:

Ozdobo twarzy, wąsy pokręcone!
Powstaje na was ród zniewieściały;
Dworują sobie dziewczęta wstrętne,
Od dawnej Polek dalekie chwały.

I miały się sitarskie, czyli okazałe, długie wąsy utrzymywać jeszcze bardzo długo, niemal do naszych czasów, skutecznie konkurując przez wiek XVIII i XIX ze stylem francuskim, który w zasadzie nie uznawał brody ani wąsów. Oczywiście i tu następowały zmiany, że wspomnimy chociażby okres panowania Napoleona III.

Na koniec warto jeszcze zauważyć, że o tak wielkie brody i wąsy, jakie w dawnej Polsce noszono, starano się należycie dbać. Strzyżeniem, goleniem i fryzowaniem włosów trudnili się niegdyś cyrulicy i balwierze (balbierze, barbierze). Do ich obowiązków zaliczano też leczenie pewnych dolegliwości i uszkodzeń ciała oraz usługi stomatologiczne.

Starsi wiekiem brodacze, którym czas przyprószył brodę siwizną, stosowali do jej czesania grzebienie ołowiane, aby podtrzymać ciemną barwę włosów. Osobny temat stanowią rozmaite mikstury, proszki i pomady, służące utrzymaniu włosów w czystości, nadające im estetyczny wygląd oraz zapobiegające łysieniu.

Gdy patrzymy na stare konterfekty, z których zerkają na nas postacie o podgolonych głowach, widzimy bijącą z nich dumę i powagę, tak przecież podkreślaną przez brody i wszechobecne wąsy, będące już w pełni istotnymi elementami kultury sarmackiej, a tym samym kultury polskiej.

Ta dbałość o włosy i zarost daje nam również pewien pogląd na ogólny stan higieny i szeroko pojętej kultury osobistej szlacheckiego społeczeństwa dawnej Polski. Na podstawie przytoczonych przykładów śmiało można sądzić, iż poczucie estetyki i starania o schludny wygląd nie były obce naszym wojowniczym przodkom.  

Obserwując dzisiejsze ogolone głowy, twarze z kilkudniowym zarostem oraz nędzne bródki i skromne wąsiki, odnosimy wrażenie, iż przed wiekami panowie szlachta odznaczali się dużo większą pomysłowością i fantazją. Może by więc tak wyhodować chociaż porządne czuby? Będzie się za co wodzić!     

Marek Żukow-Karczewski
4.8/5 - (20 votes)
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ano, czasy się zmieniają i dbanie o zarost – brodę, wąsy wróciły do łask.
Dobrze to widać po coraz większej liczbie manufaktur i firm, które produkują olejki do brody, balsamy i inne kosmetyki oraz akcesoria. Coraz więcej mężczyzn wybiera barbera zamiast fryzjera i jest w stanie zapłacić dużo większą cenę za dobre cięcie zarówno na głowie jak i na brodzie. Przy okazji zapraszam na swojego prywatnego bloga https://poprawwons.pl/ gdzie można trochę poczytać o zaroście :)

Ciekawy tekst