Amerykanie strzelają do świń
Strzelanie do świń, obowiązkowe dla udających się do Iraku rekrutów, zaplanowane zostało w koszarach Schofield na Hawajach. Armia nie chciała wyjawić, ile świń zostało wykorzystanych w manewrach, ani skąd je pozyskano.
Do testowania broni chemicznej testowane są m.in. małpy. Żołnierze prawdopodobnie strzelali też do kóz. Amerykańska armia argumentuje, że ranne, żywe zwierzęta lepiej oddają realia prawdziwego konfliktu.
– W trakcie ćwiczeń żołnierze uczą się nieść pomoc poważnie rannym towarzyszom broni jeszcze na polu walki, gdy w pobliżu nie ma lekarzy ani szpitala – mówił agencji AP major Derrick Cheng z 25 dywizji piechoty stacjonującej na Hawajach.
Ekolodzy związani z międzynarodową organizacją Ludzie w Obronie Etycznego Traktowania Zwierząt (PETA) twierdzą, że nie trzeba strzelać do bezbronnych zwierząt, by przeszkolić wojsko w udzielaniu pierwszej pomocy. PETA argumentuje, że równie dobrze sprawdzają się sztuczne symulatory, które zaczyna stosować coraz więcej ośrodków badawczych na świecie.

