Nadeszło wsparcie dla niedźwiedzi z Korabiewic
Do czterech niedźwiedzi z Korabiewic przyjechali weterynarze z Niemiec, aby je przebadać, zaszczepić i w razie potrzeby podać odpowiednie lekarstwa.
Fundacja MRNRZ Viva! nawiązała współpracę z niemiecką organizacją CZTERY ŁAPY (niem. VIER PFOTEN), która zobowiązała się do pomocy w utrzymaniu i leczeniu schroniskowych niedźwiedzi brunatnych. Pierwszą akcją tej organizacji było zorganizowanie w dniach 14 i 15 czerwca przyjazdu do Polski ekipy niemieckich weterynarzy, specjalizujących się w leczeniu niedźwiedzi. Wśród nich był weterynarz-dentysta, który zajął się uzębieniem misiów.
Zęby jednego z nich były w fatalnym stanie i trzeba było mu usunąć ich aż sześć. Dwa misie płci męskiej – Misza i Wania, zostały też wykastrowane. Trzeci – Borys, okazał się być już kastratem. Wszystkie prawidłowo wybudziły się po narkozie i przez tydzień mają dostawać antybiotyki.
Niedźwiedzie zostały też po raz pierwszy zważone. Okazało się, że Wania waży 209 kg, Misza 211,5 kg, a Borys aż 251 kg. Jedynie Balbina nie była ważona ani badana ze względu na zaawansowany wiek i obawy przed jej reakcją na podanie narkozy. Lekarze ocenili jej kondycję jako prawidłową, ale zalecili wspomaganie jej zdrowia specjalnymi suplementami.
Ponadto pracownicy CZTERECH ŁAP wraz z wolontariuszami z łódzkiego liceum dokonali remontu klatek i zbudowali wybieg, który zapewni niedźwiedziom większą możliwość ruchu. Mają one teraz do dyspozycji duży wybieg z drzewami i trawą, dzięki czemu pierwszy raz od 20 lat wyszły z wybetonowanych klatek.
Na drzewach trawiastego wybiegu zawisły zabawki, a w ziemię została wkopana wanna. – Nasze niedźwiedzie uwielbiają pluskać się w wodzie – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva! – Dlatego w planach mamy budowę większego basenu, aby miały jeszcze więcej zabawy i radości. Okazało się bowiem, że póki co misie muszą zostać w schronisku – dodaje.
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w porozumieniu z warszawskim ZOO, organizacją CZTERY ŁAPY i Fundacją Viva! podjęli decyzję, że do czasu wybudowania nowego azylu dla niedźwiedzi pozostaną one w Korabiewicach. Potrwa to prawdopodobnie do przyszłej wiosny. Dlatego ruszyły prace mające na celu zapewnić misiom jak najlepsze warunki bytowe.
– Historia korabiewickich niedźwiedzi jest smutna – mówi Patrick Boncourt z CZTERECH ŁAP. – Trafiły one do Korabiewic po tym, jak wykorzystywano je w cyrkach. Tu niestety przez lata nie miały zapewnionej dobrej opieki i były niedożywione. Teraz chcemy wynagrodzić im tę bolesną przeszłość i zapewnić jak najlepsze warunki – dodaje.
Misza i Wania przebywają w Korabiewicach od 1997 roku. Te dwa niedźwiedzie brunatne były własnością rosyjskiego cyrkowca-tresera. Podobno wykorzystywano je podczas szkoleń psów, polujących na niedźwiedzie w Rosji, a także brutalnie tresowano do występów w cyrku.
Historia Borysa, również niedźwiedzia brunatnego, nie jest dobrze znana. Wiadomo tylko, że przez ok. 10 lat był więziony w wozie cyrkowym. Później trafił do Korabiewic, gdzie przebywa już szósty rok.
Z kolei Balbina jest samicą niedźwiedzia himalajskiego. Deformacje ciała wskazują jednoznacznie, iż była zwierzęciem cyrkowym. Jest już bardzo wiekowa, z trudem się porusza i większość dnia spędza w gawrze. Niektórzy twierdzą, że może mieć nawet 49 lat. Trafiła do schroniska w 1998 roku.
- Fundacja Viva!;
Czy kiedyś ktoś zabroni tego procederu jakim są cyrki??