Czy rozwód jest ekologiczny?
Sprawa wydaje się dość śmieszna i nieprawdopodobna, ale skala zjawiska, o jakim mówimy jest na tyle duża, że było warto się temu przyjrzeć.
Nie od dzisiaj wiadomo, że liczba rozwodów na całym świecie rośnie z roku na rok. Ludzie po rozstaniu zmuszeni są do zamieszkania w odrębnych domach, tym samym liczba gospodarstw domowych podwaja się. Dodatkowo liczba osób mieszkających w osobnych mieszkaniach jest niższa niż w gospodarstwach, gdzie mieszkała cała rodzina. A to z kolei podwaja i czyni mniej ekonomicznym ogrzewanie, pobór energii oraz wody itp. I to właśnie są ekologiczne koszty rozwodu.
Autorzy artykułu z "PNAS", Eunice Yu i dr Jianguo Liu, zauważyli, że specjaliści zajmujący się wpływem rosnącej liczby ludności na środowisko naturalne nie brali do tej pory pod uwagę powyższego faktu. A rozmiar zjawiska i jego tempo przyrostu wzrasta proporcjonalnie jeszcze szybciej niż liczba ludności świata.
„Jak ostrzegają badacze z Michigan, rozwód nie jest jedyną przyczyną szybkiego wzrostu liczby gospodarstw domowych na całym świecie. Stoją za tym również zmieniające się wzorce społeczne, na przykład upadek rodzin wielopokoleniowych, gdzie pod jednym dachem mieszkali dziadkowie, rodzice i dzieci. Opóźnia się też wiek zawierania małżeństw, a jednocześnie wzrasta liczba młodych mieszkających samotnie. Tak więc nowocześni single są również ekologicznie podejrzani. Czyż więc polityka prorodzinna nie powinna się stać priorytetem w ministerstwach ochrony środowiska?” – pisze „Dziennik”.
Artur Pawełczuk, ekologia.pl