Lemingi giną w topniejących śniegach
Populacja lemingów gwałtownie zwiększa się co 3-5 lat. To właśnie wtedy zdarza się, że te małe gryzonie grupami skaczą do wody. Nie popełniają jednak zbiorowego samobójstwa, jak zwykło się mówić, ale płyną po prostu w poszukiwaniu nowych pastwisk. Tego zjawiska trudno nie zauważyć. Norwegowie kojarzą je z prozaicznym usuwaniem lemingów, które… zginęły potrącone przez samochody.
W ostatni latach jednak coraz rzadziej obserwuje się eksplozje populacji lemingów. Kyrre Kausrud, profesor na Uniwesytecie w Oslo, bada ich populację od 1970 roku. Naukowiec twierdzi, że charakterystycznego wybuchu nie było od ponad 14 lat… Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że globalne ocieplenie negatywnie wpływa na liczbę lemingów, które podczas zimy kopią tunele pod śniegiem, szukając pożywienia przy glebie (np. mchów). Wzrost temperatury sprawia, że woda z topniejącego śniegu zalewa podwodne korytarze, a potem, w związku z wahaniami temperatur, ponownie zamarza. Uniemożliwia to wydobycie pożywienia z pod lodu. Niektóre lemingi topią się kiedy topnieją śniegi.
Do tej pory wzrosty populacji następowały przeważnie podczas srogich zim. Śnieg miał wtedy optymalne właściwości dla sympatycznych gryzoni.
Zmniejszająca się liczba lemingów to problem dla drapieżników. Takie zwierzęta jak lis polarny, czy sowa śnieżna muszą szukać innych źródeł pożywienia. Częściej polują np. na pardwy górskie. Populacje ptaków gniazdujących na ziemi kurczą się w związku z tym bardzo szybko.
Jak widać kłopoty lemingów mają poważne konsekwencje. Naukowcy twierdzą, że problem będzie się systematycznie pogłębiał. podobne zmiany są przewidywane także na Alasce.