WWF jest jedną z największych fundacji zajmujących się ochroną przyrody na całym świecie. W Polsce działa już od ponad 10 lat. Dowiedz się, jak możesz chronić życie na Ziemi. Wejdź na www.wwf.pl.
Polskie wybrzeże zagrożone. Nie będzie „dzikich plaż”?
Polskie wybrzeże może stracić swój naturalny wygląd – alarmują ekolodzy? A to z powodu prowadzonych i planowanych na ponad połowie jego długości prac realizowanych pod hasłem „ochrona brzegu”, które nie mają nic wspólnego z „ochroną” – wynika z raportu przygotowanego przez WWF Polska.
– Ochrona brzegów jest realizowana na kilka sposobów – tłumaczy Marta Kalinowska z WWF Polska. – Z jednej strony są to różnego rodzaju konstrukcje od ostróg i progów podwodnych poprzez falochrony po opaski i gabiony, a budulcem jest beton, stal i kamień. Z drugiej prowadzona jest ochrona biotechniczna, m. in. utrwalanie powierzchni wydm i dosypywanie piasku. Niestety, jak dowodzi nasz raport, przy obu rodzajach działań nie analizuje się wpływu, jaki będzie miała taka inwestycja na inne odcinki wybrzeża. Na ogół dzieje się bowiem tak, że brzeg sztucznie umocniony w jednym miejscu, zatrzymuje transport piasku wzdłuż brzegu, co powoduję silne niszczenie wybrzeża na odcinku sąsiednim. Sama infrastruktura umocnień też wymaga ciągłej konserwacji, co generuje kolejne koszty – dodaje.
Państwowy Program „Ochrony Brzegów” nie uwzględnia faktu, że erozja jest naturalnym procesem, którego nie da się powstrzymać sztucznymi metodami. Instytucje odpowiedzialne za jego realizację stwarzają zatem fikcję i firmują inwestycje, które nie mają większego uzasadnienia – wynika z raportu WWF Polska. Autorzy opracowania powołują się na przykład poligonu w Wicku Morskim, którego obszar nie wymaga ochrony przed morzem, jednak wbrew temu forsuje się wizję przekształcenia brzegu na długości 4,5 kilometrów, co z kolei wpłynie negatywnie na erozję brzegów w Ustce i Jarosławcu.
Według autora raportu, dr Tomasza Łabuza z Uniwersytetu Szczecińskiego „w rejonie tym, są na tyle szerokie naturalne obszary wydm nadmorskich, że należałoby odsunąć od brzegu place, które są wykorzystywane do treningów militarnych przez wojsko”.
Kolejny przykład to odcinek w rejonie Jastrzębiej Góry. Po umocnieniu klifu, obok nastąpił zanik plaży, co zmusiło do przywożenia piasku ciężarówkami w okresie letnim. Następnie było prowadzone sztuczne zasilanie piaskiem od strony morza. Budowla nie tylko zeszpeciła krajobraz, ale również zawęziła przestrzeń plaż. Okazała się jednocześnie nietrwała, bo szybko doszło do rozerwania konstrukcji z siatki i wysypywania kamieni na brzeg.
Koszty, które wiążą się z tymi działaniami są ogromne. – zwracają uwagę autorzy raportu. W sumie na ochronę brzegów w latach 2003-2023 przewidziano 911 milionów złotych z budżetu państwa. Od kilku lat realizuje się również takie inwestycje ze środków unijnych. Szczególnie powszechna staje się tzw. odbudowa plaż. Przykładowo, przygotowanie kilometra plaży poprzez dosypywanie piasku kosztuje od miliona do czterech milionów złotych. Natomiast plaża na metrze bieżącym brzegu oznacza obecnie wydatek w wysokości nawet dwóch tysięcy złotych.
– Można się zgodzić z tezą, że od 200 lat ingerujemy w przyrodę oraz, że odziedziczyliśmy przystanie portowe, falochrony, które i tak już zaburzały układ naturalny polskiego Wybrzeża Bałtyku – uważa dr Tomasz Łabuz z Uniwersytetu Szczecińskiego. –Jednak ograniczanie do minimum dalszej ingerencji w przyrodę nadmorską pozwoli przewidywać zmiany tych procesów. Obecnie, poprzez stosowane zabiegi, cały czas wprowadzamy nowe destabilizatory do środowiska. Te działania nie mają wiele wspólnego z ochroną przyrody, a jedynie dotyczą ochrony lądu wybrzeża i plaż. Próby powstrzymania cofania lądu w jednym miejscu skutkują erozją miejsc sąsiednich. – ostrzega dr Tomasz Łabuz.
Ekolodzy zwracają uwagę, że umacnianie brzegu pociąga też za sobą kolejne groźne zjawiska. Wzmaga presję budowlaną na obszarach położonych tuż nad samym morzem, które wcześniej były wolne od zabudowy. Niepokój budzą wszystkie inwestycje, podobne do Beach City, miasta, które ma powstać na Mierzei Jamneńskiej. Raport dowodzi, że nie powinny nigdy powstać, jeśli poważnie traktujemy nie tylko ochronę przyrody, ale również bezpieczeństwo ludzi, którzy mieliby zostać mieszkańcami w takich inwestycjach.
– Budowanie „domów na piasku” nie powinno mieć miejsca – tłumaczy Kalinowska. – Powstaje efekt błędnego koła, którego funkcjonowanie wymaga nowych nakładów na ochronę zabudowań, a kosztami tej ochrony przed morzem zostaje obciążony budżet państwa. Pomimo posiadanej wiedzy o szkodliwości takich działań, aż 57 proc. polskiego wybrzeża będzie poddane „zabiegom ochronnym”. Wzrastają też koszty, z 40 milionów do 80 milionów rocznie. – dodaje.
Autor raportu zwraca też uwagę na jeszcze inne inwestycje na wybrzeżu. Wskazuje m.in. na kwestie budowy zejść na plażę. Zamiast przebiegać naturalnie, zgodnie z ukształtowaniem terenu, wiele z nich wcina się np. w wydmę. W rezultacie spiętrzeń sztormowych i działalności wiatru, w krótkiej perspektywie czasowej zbudowane wejścia ulegają zniszczeniu i wymagają naprawy, albo gruntownej odbudowy od postaw.
Plany „ochrony brzegu” już kosztują więcej niż zakładano w budżecie (…) Bałtyk od wieków kształtował swoje brzegi i nie uda się uniknąć skutków sztormowych spiętrzeń, czy też erozji. Nierozważne decyzje urzędników mogą wręcz zwiększyć skalę tych procesów. Wraz z dzikimi plażami, zniknie największy walor naszego wybrzeża. – dodaje Kalinowska.
Tylko, że wojsko musi gdzieś ćwiczyć.
Najlepiej pozostawić brzegi matce naturze, wtedy będą bezpieczne, na plaże trzeba wyznaczyć określone tereny blisko uzdrowisk i masteczek oraz portów, reszta powinna być dzika:)
Przecież te tereny, które położone są z daleka od miejscowości wypoczynkowych można by pozostawić przyrodzie, niestety, mieszkańcy nawet małych miejscowości przyjmują latem turystów, którzy zadeptują wydmy, wszędzie się rozkładają z kocami i leżakami. Ma Pani rację, w realnym życiu każdy patrzy na zysk i żeby zarobić gdzie tylko może:)
tylko ze nikt na to sie nie zgodzi bo z tych zagospodarowanych plaż pieniadze maja