Wiatraki bardziej niebezpieczne niż elektrownie węglowe?
Odległość nowych elektrowni wiatrowych od najbliższych zabudowań mieszkalnych ma wynosić przynajmniej 10-krotność całkowitej wysokości turbiny. W praktyce oznacza to co najmniej 1,5 kilometra. – wynika z nowego projektu ustawy odległościowej. Wprowadzałoby to miejscami większe obostrzenia w zakresie budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych niż ma to miejsce w przypadku elektrowni węglowych – zwraca uwagę organizacja prawnicza ClientEarth.
19 lutego br. został zgłoszony do marszałka Sejmu RP przez posłów PiS projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, a 23 lutego, projekt ten został skierowany do zaopiniowania przez organizacje samorządowe. Projekt ustawy odległościowej przewiduje szereg obostrzeń zarówno dla nowych, jak i istniejących elektrowni wiatrowych. W szczególności, odległość nowych instalacji od najbliższych zabudowań mieszkalnych miałaby wynosić przynajmniej 10-krotność całkowitej wysokości turbiny. Nawet z przedstawionych w uzasadnieniu do projektu danych wynika jednak, że maksymalna trajektoria lotu urwanego skrzydła turbiny wynosiłaby o połowę mniej. Projektodawcy nie przedstawiają też żadnych statystyk występowania tego typu zdarzeń.
– Wnioskodawcy w uzasadnieniu nie przywołują wyników badań naukowych na temat wpływu energetyki wiatrowej na zdrowie ani żadnych statystyk. Bez tego nie jest natomiast możliwa merytoryczna dyskusja o konieczności wprowadzenia projektowanych zmian – mówi Wojciech Kukuła z Fundacji ClientEarth.
ClientEarth zauważa również, że ustawa wprowadzałaby miejscami większe obostrzenia w zakresie budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych niż ma to miejsce w przypadku, bezsprzecznie oddziałujących negatywnie na zdrowie ludzi i środowisko, elektrowni węglowych.
Bloki węglowe nie muszą być lokalizowane na podstawie planu miejscowego, wystarczy decyzja o warunkach zabudowy. Nie ma też żadnych przeszkód ustawowych, aby elektrownię wykorzystującą paliwa kopalne dzieliła od najbliższych zabudowań odległość mniejsza niż, np. 10-krotność wysokości jej komina. Także granice obszaru ograniczonego użytkowania, które muszą być tworzone wokół obiektów jądrowych, są wyznaczane w oparciu o ich faktycznego oddziaływania, a nie na podstawie sztywno ustalonej reguły – podkreśla Kukuła.
Ponadto, zgodnie z treścią projektu pozwolenie na budowę pojedynczego wiatraka o mocy powyżej 40 kW, musiałby wydawać wojewoda. Decyzję środowiskową w stosunku do elektrowni wiatrowych miałby natomiast zawsze wydawać regionalny dyrektor ochrony środowiska. Dla porównania, odpowiednie zezwolenia dla elektrowni węglowych w dalszym ciągu byłyby wydawane na zasadach ogólnych, tj. pozwolenie na budowę przez starostę, a decyzja środowiskowa – przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. Zdaniem Kukuły trudno znaleźć jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla wskazanych zmian.
Wszystkie instalacje wiatrowe musiałyby też uzyskać dodatkowe zezwolenie na eksploatację, którego ważność wynosiłaby najwyżej dwa lata. Podobne ograniczenia nie obowiązują jednak elektrowni konwencjonalnych. Pozwolenie zintegrowane, wymagane w przypadku eksploatacji najbardziej oddziałujących na środowisko instalacji, jest bowiem wydawane, w zasadzie, na czas nieoznaczony. Co więcej, na czas nieokreślony są również wydawane pozwolenia na eksploatację obiektów jądrowych.
Prawo unijne zobowiązuje Państwa Członkowskie do promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych (OZE). W szczególności, krajowe regulacje dotyczące elektrowni wytwarzających energię elektryczną z OZE muszą być proporcjonalne i niezbędne. Przepisy te mają się także odznaczać obiektywnością, przejrzystością oraz niedyskryminacyjnym charakterem.
Regulacje proponowane w ustawie odległościowej mogą zablokować rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Przyjęcie projektowanych zmian może też wpłynąć na niespełnienie przez nasz kraj 15-procentowego celu dotyczącego udziału energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto w 2020 r., a w rezultacie – grozić nałożeniem kar finansowych przez Trybunał Sprawiedliwości UE – dodaje prawnik.