Współodpowiedzialność za nędzę Afryki
Czarna Afryka, zwana także Afryką Subsaharyjską, to część kontynentu na południe od Sahary. Międzynarodowa koalicja Social Watch, skupiająca kilkadziesiąt organizacji pozarządowych alarmuje, że osoby zamieszkujące te tereny będą doświadczać nędzy jeszcze przez co najmniej 200 lat.
Obszar Afryki Subsaharyjskiej zamieszkiwany jest w większości przez ludność czarnoskórą. Potoczne wyróżnia się: Murzynów, Buszmenów, Hotentotów, Pigmejów. Wielu z nich mieszka jeszcze w prymitywnych tukulach – wioskach plemiennych. Ich tryb życia prawdopodobnie nie zmienił się od 30 000 lat. Ludzie ci najczęściej wyznają animizm, wg którego istnienie świata materialnego i duchowego się przenika. Wierzą oni , że dusze lub rzadziej duchy zmarłych osób „przechodzą” na rośliny, zwierzęta, minerały lub żywioły.
Większość ludzi nie ma prądu, ani żadnych innych nowoczesnych udogodnień. Występują tu często trudności z dostępem do podstawowych usług. Do wielu wiosek zlokalizowanych w lasach nie dotarła jeszcze współczesna cywilizacja, a nauka jest zabroniona przez starszyznę wielu plemion. Analfabetyzm w niektórych miejscach przewyższa 50%. Ludzie cierpią w wyniku wielu chorób m.in. malarii oraz AIDS, a w niektórych krajach często wybuchają konflikty zbrojne i wojny.
W Sahelu – regionie obejmującym tereny wzdłuż południowych obrzeży Sahary, wielu mieszkańców utrzymuje się z prymitywnego rolnictwa i pasterstwa. Obszar ten nawiedzają częste i dotkliwe susze, powodując miedzy innymi niedobór wody pitnej. Z powodu nadmiernego wypalania traw niezbędnego do wypasu coraz większych ilości bydła, Sahel staje się pustynią. Mieszkańcy regionu pogarszają swoją sytuację stosując niepasujące uprawy do systemu nawadniania.
Social Watch przebadał kilkadziesiąt najuboższych państw całego świata stosując trzy kryteria:
1.liczbę dzieci zmarłych przed ukończeniem 5 roku życia;
2.procent dzieci uzyskujących pełne wykształcenie na poziomie podstawowym;
3. liczbę porodów, którym towarzyszy wykwalifikowana położna lub lekarz.
Z badań wynikło, że od 2000 roku zanotowano postęp w zaledwie 16 państwach (w tym w zamieszkiwanych przez 1,6 miliarda ludzi Indiach). W pozostałych 64 państwach zaobserwowano stagnację lub regres. Większość z nich znajduje się w Afryce Subsaharyjskiej.
Zdaniem ekspertów z Social Watch relatywnie wysoki wzrost gospodarczy w Afryce, który trwał w ostatnich latach nie przekłada się na poziom życia ludności. Sytuację może w dodatku pogorszyć obecny światowy kryzys finansowy.
Według Social Watch bez zasadniczego zwiększenia krajowych i międzynarodowych wysiłków na rzecz walki z ubóstwem Afrykańczycy mogą pozostawać w nędzy przez kolejne 200 lat.
Aby sytuacja ulegała poprawie niezbędna jest zmiana dotychczasowych stosunków gospodarczych w trzecim świecie. Pojawiają się opinie, że promowana przez międzynarodowe instytucje finansowe polityka przyciągania inwestycji za wszelką cenę sprawia, że państwa wabiące zagraniczne koncerny niskimi podatkami nie dysponują odpowiednimi środkami na swój własny rozwój.
Bank Światowy dysponuje danymi, wg których kraje najuboższe bądź państwa na etapie transformacji gospodarczej opuszcza rocznie 800 miliardów dolarów nieopodatkowanego kapitału. W tym samym czasie te same kraje uzyskują pomoc rozwojową na poziomie ok. 100 miliardów dolarów rocznie.
Afryka zatem nadal jest dla Zachodu terenem łupiestwa, tyle, że przybrał on inną – zmodyfikowaną formę.
Innym wstydliwym zjawiskiem, który pojawił się wraz z rozwojem zachodniej cywilizacji, jest proceder wywożenia śmieci na tereny Afryki, przez niektóre społeczności świata Zachodu.
Państwa rozwinięte, co prawda zobowiązały się konwencją z 1989 roku, nie zrzucać problemu śmieci na Kraje Trzeciego Świata. Zobowiązanie to często mija się jednak z czynami.
Jak donosi Ghana Public Agenda od kilku lat statki z elektronicznymi odpadkami regularnie kursują pomiędzy europejskimi a afrykańskimi i azjatyckimi portami. Niektóre wyrzucają ładunek wprost do morza, np. u wybrzeży Somalii, która dodatkowo targana jest przez wojnę.
Zdarza się, że przewoźnicy elektronicznych śmieci dbają o pozory legalności. Komputery, które nie znajdą chętnych w Europie są wywożone do Afryki, jako przydatne jeszcze do użytku. Tam jednak nie trafiają do szkół ani kawiarenek internetowych, lecz na wielkie wysypiska.
Jednym z takich miejsc jest przedmieście Agbobloshie w Akrze, stolicy Ghany – państwa położonego w zachodniej Afryce nad Oceanem Atlantyckim. Stosy sprzętu piętrzą się tu po horyzont, a między nimi płoną ogniska, z których wydobywa się gęsty, trujący dym. Tutaj często kilkuletnie dzieci z najbiedniejszych rodzin wypalają z komputerów miedź i co wartościowsze metale. Przy okazji wdychają ogromne ilości zabójczych oparów.
Problemy Afryki wynikają na pewno z różnego rodzaju wewnętrznych problemów ludności zamieszkującej ten kontynent. Historia pokazała, że wiele narodów afrykańskich nie wykorzystało godnie szansy na rozwój, jaka pojawiła się po upadku kolonializmu już od połowy ubiegłego wieku. Konflikty wewnętrzne, walki o władzę, grabienie pomocy humanitarnej, to odpowiedzialność samych mieszkańców Afryki.
Trzeba przyznać jednak, że Zachód umie czerpać nie tylko z dóbr i zasobów Afryki, ale także potrafi wykorzystać dla swoich celów słabości jej mieszkańców. Kraje wysokorozwinięte są nadal współodpowiedzialne za nędzę Afrykańczyków.