Niebezpieczne substancje w kosmetykach. Sprawdź najlepsze kosmetyki naturalne dla dorosłych i dzieci
Ekologia.pl Kobieta Uroda 10 najbardziej niebezpiecznych substancji w kosmetykach

10 najbardziej niebezpiecznych substancji w kosmetykach

Jagodowysklep

W ostatnich latach obserwuje się bardzo intensywny rozwój kosmetologii. Jesteśmy bardziej zamożni, więc stać nas na rozmaite kosmetyki. Co więcej, wygląd stał się naszą wizytówką w wielu aspektach życia. Niestety, między innymi z tych właśnie względów do kosmetyków wędrują coraz to bardziej wymyśle składniki mające dawać lepsze efekty, poprawiać konsystencję, zapach, rozprowadzanie. Na domiar złego wiele z nich to niezdrowe, niebezpieczne wręcz składniki. Poznaj brzydką stronę produktów upiększających: oto 10 najbardziej niebezpiecznych substancji, które producenci bez opamiętania dorzucają do kosmetyków.

Sprawdź najlepsze kosmetyki naturalne dla dorosłych i dzieci

Dietanolamina – kryjąca się także pod nazwą DEA, Diethanolamine, Triethanolamine (TEA) Monoethanolamine (MEA). Zakazana w wielu krajach Europy substancja pianotwórcza. Jedna z najczęstszych przyczyn alergii skórnych na skutek stosowania kosmetyków u dzieci. Szacuje się, że człowiek może być na nią narażony 10 – 20 razy dziennie. Efekt? Działanie rakotwórcze, drażniące oraz alergizujące, powodujące świąd i pokrzywkę w okolicy pachwin. Niestety, substancja ta obecna jest w składach wielu szamponów, kremów do golenia, płynów do kąpieli. Niezalecana właściwie nikomu, lecz najbardziej powinny wystrzegać się jej kobiety karmiące, ciężarne oraz dzieci.

Glikole – w kosmetykach ukrywają się pod nazwami Propylene Glycol, PG czy Xylene Glycol. Rozpuszczalniki tudzież nawilżacze, a także substancje pełniące rolę promotora – dzięki nim substancje przechodzą w głąb skóry. Składnik stosowany w kosmetykach oraz… płynach hamulcowych, aby nie zamarzały. W literaturze roi się od informacji, iż glikole działają rakotwórczo, uszkadzają nabłonki, tkankę łączną czy mięśniową, a po dostaniu się do oczu, glikol propylenowy podrażnia gałkę oczną, powoduje zapalenie spojówek, świąd, pieczenie, łzawienie i opuchnięcie. Wszystkie te dane dotyczą jednak 100% glikolu, podczas gdy w kosmetykach używany jest w stężeniu ponad 10 krotnie mniejszym. Niemniej jednak, glikole mają tendencję do podrażniania, wywoływania alergii, a także są niewskazane w trakcie ciąży oraz podczas laktacji. Niezalecane również dzieciom. Glikole znaleźć można (lecz lepiej ich w ogóle nie szukać) w pastach do zębów, płynach do płukania ust, środkach czystości, dezodorancie w sztyfcie czy wielu innych kosmetykach.

Sprawdź najlepsze kosmetyki naturalne dla dorosłych i dzieci


Formaldehyd
– substancja, której w kosmetykach unikam, jak ognia. Dlaczego? Od zawsze miałam kruche, cienkie paznokcie. Naczytałam się w internecie o cudownej odżywce, która temu zaradzi. W odżywce tej w czołówce składu znajdował się formaldehyd. Efekt? Po kilku godzinach od zastosowania niemiłosierny ból paznokci uniemożliwiający spanie, a następnie onycholiza, której leczenie trwało 6 miesięcy. Formaldehyd ma za zadanie sprawić, iż paznokcie będą twardsze, przy okazji powodując u niektórych uczulenia, wysypki, egzemy, ból, pieczenie, onycholizę. Wraz z podrażniającą skórę, oczy czy płuca żywicą formaldehydową, znaleźć możesz go w lakierach, czy odżywkach do paznokci. Kobiety ciężarne i karmiące, a także dzieci, jak i my wszyscy, powinniśmy darować sobie ten składnik.

Ftalany – W kosmetykach często oznaczane, jako DEP, DMP, BBP czy DEHP. Dodawane, aby zwiększyć elastyczność, miękkość plastiku. Negatywnie wpływają na gospodarkę hormonalną. Podejrzewane o przyczynianie się do nowotworów piersi. Mogą mieć destrukcyjny wpływ na wątrobę, nerki. Znajdują się w żelach, lakierach do paznokci, piankach, perfumach, dezodorantach. Niewskazane kobietom ciężarnym, karmiącym oraz dzieciom.

Laurosiarczany sodu – Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Myreth Sulfate, SLS, SLES. Stosowane w myjniach samochodowych, środkach do czyszczenia garaży, preparatach do silników samochodowych, ach no i oczywiście w kosmetykach. Wszak nie ma lepszych i bardziej naturalnych składników do zastosowania w mydle, żelu czy piance. Przesuszają, powodują świąd, wypryski, podrażnienie skóry czy zapalenie spojówek. Kumulują się w organizmie i mogą utrzymywać się w nim nawet 5 dni po całkowitym odstawieniu. Zwłaszcza niepolecane dzieciom, kobietom ciężarnym, karmiącym. Nie zaleca się także stosowania kosmetyków z SLSami czy SLESami w okolicach narządów płciowych.

Sprawdź najlepsze kosmetyki naturalne dla dorosłych i dzieci


Parabeny
– parabeny to powszechnie stosowane środki konserwujące, które zapobiegają wzrostowi bakterii, pleśni czy drożdży w kosmetykach. Brzmi bajkowo? Happy endu nie będzie. Parabeny posiadają zdolność naśladowania estrogenu, hormonu kobiecego. Powodują zwiększone ryzyko nowotworu piersi, na mężczyzn działają feminizująco. Niepolecane w trakcie ciąży, laktacji, a także małym dzieciom. Nie pociesza fakt, że parabeny są wszędobylskie. Znajdują się w kosmetykach do makijażu, płynach do kąpieli, szamponach, środkach czyszczących do twarzy, a nawet w produktach spożywczych i farmaceutycznych.

Parafina
– olej mineralny, olej parafinowy. Produkt destylacji ropy naftowej. Powoli zaczynam się gubić, czy ja dzisiaj piszę o pielęgnacji aut czy kosmetykach tak wiele wspólnego mają te dwie kwestie! Parafina pokrywa skórę, jak plastik, zatyka pory, zakłóca zdolność skóry do eliminacji toksyn. Często nietolerowana przez osoby cierpiące na trądzik. Prowadzi do przedwczesnego starzenia się skóry. Jest tania, świetnie wypełnia objętość kosmetyku w opakowaniu, nic tylko dodawać. Przeraża fakt, że parafina jest częstym składnikiem kosmetyków dla dzieci.

Sztuczne substancje zapachowe – enigmatycznie brzmiąca nazwa Syntetic Fragrances mogąca kryć nawet 4 000 silnie uczulających, a także toksycznych, rakotwórczych składników. Producent napisze na opakowaniu „sztuczne substancje zapachowe”, po czym umywa rączki. Ostrzegał? Ostrzegał! A Ty? Stosując kosmetyki z takim składnikiem możesz odczuwać bóle i zawroty głowy, wysypki, przebarwienia skórne, kaszel, wymioty czy podrażnienie skóry. Odnalazłam kilka badań o występującym alergicznym, kontaktowym zapaleniu skóry na skutek stosowania kosmetyków ze sztucznymi substancjami zapachowymi. Lepiej nie ryzykować!

Sprawdź najlepsze kosmetyki naturalne dla dorosłych i dzieci


Toluen
– kolejna pochodna ropy naftowej oraz smoły węglowej. W przemyśle, toluen stosuje się, jako rozpuszczalnik farb. W kosmetykach, nie wiedzieć, czemu dodaje się go do lakierów do paznokci, farb do włosów. Znacząco wpływa na układ oddechowy, powoduje nudności, podrażnia skórę, oddziałuje na układ nerwowy. Zakazany kobietom w ciąży, gdyż może powodować wady rozwojowe u płodu. Niepolecany także karmiącym oraz dzieciom.

Triclosan – działający antybakteryjnie, odkażająco składnik kosmetyków. Szerzej znany, jako pestycyd o wysokiej szkodliwości dla środowiska oraz ludzi. Zaburza gospodarkę hormonalną, działa teratogennie, kumuluje się w tkance tłuszczowej mogąc doprowadzić do uszkodzenia nerek, wątroby, płuc czy paraliżu. Szeroko stosowany w kosmetologii, począwszy od past do zębów poprzez środki czyszczące, antybakteryjne, kosmetyki przeciwtrądzikowe. Naturalnie niewskazany w ciąży czy laktacji. Może powodować zaburzenia krzepnięcia krwi u noworodków oraz liczne powikłania w trakcie ciąży.

Dlaczego zatem powyższe szkodliwe substancje są powszechnie stosowane zarówno w kosmetykach dla dorosłych, jak i dla dzieci? Ponieważ są tanie. Ponieważ producenci bez skrupułów wykorzystują każdą sposobność, aby wypełnić czymś kosmetyk nadając mu odpowiednią objętość. Ponieważ niewiele osób potrafi ocenić skład, a to skrzętnie wykorzystywane jest przez producentów (konsumenci oceniając kosmetyk raczej kieruje się wyglądem opakowania i elementami sugerującymi, że kosmetyk jest zdrowy, eko itp.). Ponieważ w wielu przypadkach trudno jest określić bezpośredni negatywny wpływ kosmetyków na nasze zdrowie – niepożądane efekty występują często długo po zastosowaniu kosmetyku i trudno jest nam powiązać oba fakty.

Smutne jest jeszcze to, że takich artykułów o niebezpiecznych substancjach dodawanych do kosmetyków można by napisać jeszcze wiele. Substancji tych jest bowiem ogromna liczba, a chemicy nie przestają w wymyślaniu kolejnych tanich, łatwo dostępnych kosmetyków. Wierzę jednak, że ten artykuł otworzy Ci trochę oczy i dasz się przekonać, że kosmetyki naturalne to odpowiednia droga! Lepiej jest mieć jeden dobry, naturalny krem niż trzy wypełnione powyższymi substancjami.

JagodowySklep.pl

Literatura:

  1. Handley J, Burrows D. Allergic contact dermatitis from the synthetic fragrances Lyral and acetyl cedrene in separate underarm deodorant preparations. Contact Dermatitis. 1994 Nov;31(5):288-90.
  2. Filley CM1, Halliday W, Kleinschmidt-DeMasters BK. The effects of toluene on the central nervous system. J Neuropathol Exp Neurol. 2004 Jan;63(1):1-12.
  3. Fowles JR, Banton MI, Pottenger LH.: A toxicological review of the propylene glycols. Crit Rev Toxicol. 2013 Apr;43(4):363-90. doi: 10.3109/10408444.2013.792328.
  4. Johnson W Jr, Bergfeld WF, Belsito DV, Hill RA, Klaassen CD, Liebler D, Marks JG Jr, Shank RC, Slaga TJ, Snyder PW, Andersen FA. Safety assessment of isoparaffins as used in cosmetics. Int J Toxicol. 2012 Nov-Dec;31(6 Suppl):269S-95S. doi: 10.1177/1091581812463087.
  5. Norton LA. Common and uncommon reactions to formaldehyde-containing nail hardeners. Semin Dermatol. 1991 Mar;10(1):29-33.
  6. Paltzik RL, Enscoe I. Onycholysis secondary to toluene sulfonamide formaldehyde resin used in a nail hardener mimicking onychomycosis. Cutis. 1980 Jun;25(6):647-8.
  7. Patrick R. Hannon and Jodi A. Flaws, The Effects of Phthalates on the Ovary. Front Endocrinol (Lausanne). 2015; 6: 8.
  8. Schroeder G.: Kosmetyki – chemia dla ciała. Cursiva 2011, ISBN 978-83-62108-11-4
  9. Randi J. Bertelsen, Matthew P. Longnecker, Martinus Løvik, Antonia M. Calafat, Kai-Håkon Carlsen, Stephanie J. London, and Karin C. Lødrup Carlsen. Triclosan Exposure and Allergic Sensitization in Norwegian Children. Allergy. 2013 Jan; 68(1): 84–91.

Artykuł sponsorowany

4.7/5 - (7 votes)
Subscribe
Powiadom o
19 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ludzki organizm ewoluował w naturze miliony lat .Chemia i syntetyki to ostatnie sto .Coraz bardziej wychodzi na jaw ,że to czym się zachwyciła i zachłysnęła ludzkość ,wszystko co sztuczne i syntetyczne jest dla ciała szkodliwe bo nienaturalne.
Od rolników jeszcze można kupić .Ja kupuję nawet masło,ser ,mleko.To co na półkach sklepowych to zupełnie coś innego i nie powinno nosić nawet tej nazwy.
Kosmetyki i żywność eko jest dla bogatych ,to częsty argument .Owszem ale tylko ta ze sklepu ,przetworzona i ładnie opakowana .Eko może być nawet dla biedaków tylko trzeba sobie narwac w lesie i na łące .Pełno krzaków dzikiej róży przy polnych drogach i na nieużytkach ,nikt nie zbiera ,często widzę jabłonie w przydomowych sadach z których nikt nie pozbierał owoców .A przecież kilka owoców dzikiej róży to dobowa dawka wit C ! Jabłka z jednej jabłoni to kilkdziesiąt kilogramów eko żywności .Można nasuszyć i mieć zdrowej słodkiej przekaski na cały rok.
Kto chce niech się smaruje i wydaje pieniądze na kosmetyki, w większości łazienek półki sie uginają od kosmetyków .To ma być tanie ? To jest szaleństwo .Po co to wszystko?
Ja wszystko wywaliłem .mam mydło Aleppo lub marsylskie .Sklad :olej z oliwek,olej laurowy i wodorotlenek sodu (dla mnie to jedyny na razie dopuszczalny kompromis,jedyna chemia jaka powinna być w kosmetyku).Może kiedyś spróbuję z jakąś mydlnicą (zioło).
Pasta do zębów to olej kokosowy z kurkuma ,sproszkowanym jałowcem +ewentualnie soda spożywcza.
Płyn do płukania -napar z szałwi.
Krem do twarzy -olej kokosowy.
Po co więcej ?

„wszystko co sztuczne i syntetyczne jest dla ciała szkodliwe bo nienaturalne” – nie wiesz o czym mówisz.

Jest różnica między prawidłowym doborem substancji z których się korzysta a źródłem ich pochodzenia. WSZYSTKO zależy od tego czego się używa i w jaki sposób.

Jedynym rozsądnym podejściem jest… Zachowanie rozsądku.

Tlenek węgla też jest naturalnym związkiem, a jednak zdecydowanie lepiej nim nie oddychać ;)

Dlatego jestem zadowolona, że istnieją takie produkty, jak te marek Baby Anthyllis (dla dzieci) i Anthyllis. Nie uczulają mnie, choć mam skazę atopową. Wszystkie niebezpieczne substancje, np. sztuczne zapachy, zostały tam zastąpione naturalnymi składnikami, jak olejkami eterycznymi. Jeżeli firma chce, to może stworzyć bezpieczne, o wiele bardziej naturalne kosmetyki niż wielcy kosmetyczni giganci celujący tylko w zyski własne. Da się bez SLES, SLS, PEG i innych „pięknych” skrótów.

Dla mnie to wygląda tak: jak ktoś chce się truć, niech się truje i finansuje firmy, które go trują – symbioza pełna. Jeszcze dwadzieścia, trzydzieści parę lat temu nikt nie słyszał o chorobach, które mamy dziś. O bezpłodności. O zaburzeniach hormonalnych. O bólach i zawrotach głowy. Reklamy leków to jakieś 80% wszystkich reklam jakie są – i jeśli ktoś nie potrafi tego zauważyć to TRUDNO. Sama jestem ofiarą szajsu na półkach. Krem za 9 zł? Aż strach pomyśleć co w nim jest! Ale jak ktoś ma ochotę się tym smarować, śmiało. Łatwo jest dziś napisać, że eko to oszołomy. To jedyny argument ludzi, którzy nie mają argumentów.

To czy jakiś krem komuś pasuje, a jakiś nie, to zupełnie inna kwestia. Mówimy o tym, co jest w środku, i tylko o tym.
Jeśli wg Ciebie cena nie ma prawa iść w parze z jakością to o czym my w ogóle rozmawiamy? Firmy, które bezczelnie dorzucają chemię do produktów, bezczelnie wykorzystują też swoich pracowników – co jest oczywiście logiczne (chamski człowiek jest chamski w każdej dziedzinie). Jeśli tak będziemy myśleć, to już niedługo będziemy traktowani przez producentów, jak części samochodowe – chyba przez sporą gromadkę już jesteśmy.
Zachwycanie się parabenami jako środkami konserwującymi to czysty absurd. Naturalnych środków konserwujących jest cała masa – chociażby witamina E. Oczywiście produkt konserwowany naturalnie ma krótszy termin ważności, dlatego producentom masowym się nie uśmiecha i szukają chemicznych zamienników, do tego dorabiają „badania” (większość z nich jest zlecana) i już.
Dlaczego w ogóle rozmawiamy o tym, że chemia jest lepsza od natury? Jest lepsza dla ludzi, którzy mają interes, dla człowieka, jako żywego organizmu, absolutnie nie jest. I nie jest to w interesie konsumenta – człowieka, aby zachwycać się produktami konserwowanymi chemicznie, to jest absurd. Z tego może być zadowolony tylko producent, który ma dłuższy termin ważności wyprodukowanego przez siebie produktu.
Jeśli kosmetyk naturalny i syntetyczny kosztowałby tyle samo, który byś wybrał/a? Z Twoich odpowiedzi wnioskuję, że syntetyczny, ale dlaczego? Masz w tym jakiś interes?

Cena w większości przypadków nie ma prawa iść w parze z jakością. Dobra praca powinna być dobrze wynagradzana.

Mówisz o składnikach jak w smarze i częściowo masz rację. Nie należy jednak zapominać, że w kontekście kosmetyków – pewne frakcje ropy naftowej są od lat powszechnie stosowane.

I nie dyskredytowałbym tanich kosmetyków. Tu znów masz rację, że problemem jest brak wiedzy – i tylko on! Na najniższej półce cenowej można znaleźć naprawdę świetne produkty, tylko… Trzeba wiedzieć które, a raczej mieć możliwość ich wypróbowania. Ludzka skóra jest na tyle złożona i tyle czynników wpływa na jej cechy, że powszechnym zjawiskiem są sytuacje w których komuś tanie „mazidła” lepiej służą niż super drogie kremy. Których cenach bardzo często nie ma odzwierciedlenia w „technologii” jaką prezentują.

Tak, jak piszesz – powinny się znaleźć w kosmetykach za 9 zł składniki naturalne. Powinny, ale ich nie ma. Niestety jest tak, że biznes rządzi się swoimi prawami – uczciwych biznesmenów jak na lekarstwo. Dlaczego piszesz, że się naśmiewam z ludzi, którzy kupują kremy za 9 zł. Absolutnie się nie naśmiewam z ludzi tylko zwracam uwagę na to w jaki sposób dokonywane są wybory. Górę bierze cena, a ta zawsze idzie w parze z jakością.
Dziś niestety jest tak, że dobrem luksusowym jest natura. Powszechne natomiast stały się tanie jej zamienniki. To jest interes zwłaszcza lobby farmaceutycznego, które jest najpotężniejszą siłą na dzisiejszym rynku (majątki firm farmaceutycznych to niejednokrotnie majątki niektórych państw). To się nie zadziało bez przyczyny, bez długofalowej strategii.
Oczywiście ruch, oczywiście zdrowa dieta. Ale to co się dzieje w kosmetykach to przemilczane przestępstwo. Jak w ogóle można wypuszczać na rynek coś ze składami jak w smarze do samochodu i reklamować, jako delikatny produkt dla dziecka? Gdzie uregulowania prawne? Nie ma ich, bo widocznie nie leży to w interesie nikogo. Jeśli nie zaczniemy samodzielnie myśleć to niestety ta nauka i wiedza obracają się przeciwko nam. Bo dziś przeciętny człowiek, który nie ma naukowej wiedzy na temat składników w kosmetykach (chociażby) nie potrafi ocenić jego składu, prawnie wszystko jest dozwolone – więc tak na prawdę nic tylko ładować w kosmetyki tanie składniki, ciemny lud kupi, bo tanie. I tak się dzieje.
Jestem po pięcioletnim, intensywnym leczeniu zaburzeń hormonalnych. Chociaż trudno nazwać to leczeniem – to było faszerowanie chemią. Niesamowite jak zmiana diety i kosmetyków wpłynęła na mój stan. Nie mogę słuchać głosów, które krzyczą, że chemia jest potrzebna, że jest ostatnim krzykiem nauki… absolutnie nie jest potrzebna, a co więcej – my w ogóle nie rozumiemy jej wpływu na nas. Co rusz nowe badania mówią o tym, że jednak jakiś środek jest bardziej trujący niż się wydawało na początku.
Dlaczego musimy błagać o naturalne jedzenie, naturalne kosmetyki? Przecież to powinien być standard, a nie luksus….

Tak – jeszcze 30 lat temu nikt nie słyszał o wielu chorobach. Po prostu się na nie umierało.

Diagnostyka, nauka poszła do góry. To trochę nietaktowane śmiać się z ludzi używających kosmetyków za 9zł – do de facto w nich powinny się znaleźć tradycyjne składniki, bo te nowsze są często efektem drogich prac w laboratoriach bądź drogich akcji marketingowych.

Zaburzenia hormonalne są, były i będą. Oczywiście faktem jest, że niewłaściwa dieta i brak ruchu krzywdzą wiele ludzi – wspomnianych przez Ciebie 20 czy 30 lat dzieci/młodzież/dorośli zamiast spędzać godziny przed TV/komputerem/konsolą jednak nieco więcej się ruszali, a i dieta była nieco prostsza. Dziś korzystamy z uroków (nasz wybór!) gotowych dań, zamówionych przez telefon, po to żeby chwilę dłużej nie poruszać się, bo na fejsie kwitnie dyskusja.

Ot, cała tajemnica :]

Jesli chodzi o parabeny, to sama wybieram i polecam kosmetyki wlasnie z tymi konserwantami. Sa one najszerzej do tej pory zdabane i mimo, ze nie są w rozumieniu ogólnym najbezpieczniejsze to wedle wskaznika do innych konserwantow i tak ufam im najbardziej. Inne konserwanty, ktore probuja parabeny „zamienic” nie posiadaja jeszcze swojej historii, ani badan wieloletnich. Więc jeśli o mnie chodzi, musi byc konserwant do kosmetyku inaczej zadna substancja nie jest w stanie przeżyć, a co tu mówić o dzialaniu.

Naprawdę zadziwiające – skąd u Ciebie tyle zachwytu do chemii?

W dobie oszołomstwa w sieci – miło przeczytać tak rozsądny post :]

Uuu. A czemu to pominieto chlorowodorotlenek aluminium?

Kosmetyka aut ma bardzo wiele wspolnego z pielgnacja ciala. Chcesz wiedziec co zawiera twoj kosmetyk-zrob go sama!

Coraz bardziej przeraża mnie świat….
Rozumiem przez to nasze otoczenie, substancje ktorymi świadomie lub nieświadomie się faszerujemy…
Niby coś bez parabenów, a co w zamian….
10 innych mniej lub bardziej toksycznych wynalazków…
Chyba każda kobieta chce ładnie wyglądać, mieć wspaniały wygląd zewnętrzny…
Szczególnie gdy musi sprzedać swą wiedzę, zdobyć pracę, podobać się….
A jak?
Jest się po 30/40, kremy działają choć na chwilę, uzależniają… ale odnosimy sukces…
Szkoda że tak trują…takie koszty…
A nasze dzieci…

Zarówno średnia, jak i oczekiwana długość życia rośnie – dlatego pytam w czym problem.

Inteligencja nie ma nic do rzeczy – mam sam odpowiadać na pytania które Tobie zadaję?

No właśnie średnia,ale co to znaczy.Jeśli jesteś inteligentny,to sam sobie na to odpowiesz.

Ale co Cię przeraża? Wydłużająca się średnia życia mimo wydumanych problemów raz po raz wymyślanych przez nieuków?