Łowiectwo, myślistwo, polowania. Polowanie na dzikie ptaki
Ekologia.pl Środowisko Ciekawi ludzie Arkadiusz Glaas: „Poluje się dla rozrywki”

Arkadiusz Glaas: „Poluje się dla rozrywki”

Po co poluje się na kuropatwy, bażanty, kaczki czy gęsi – dla mięsa? Czy populacje dzikich ptaków należy poddawać kontroli? Czy polowanie na ptaki ma ekologiczne, ekonomiczne jak i humanitarne uzasadnienie? Na te i inne pytania opowiada Arkadiusz Glaas, jeden z pomysłodawców kampanii „Niech żyją!”

Joanna Szubierajska: Ile ptaków rocznie zabijają myśliwi?

Arkadiusz Glaas: Statystyki Polskiego Związku Łowieckiego podają ok. 140 tysięcy rocznie. Jednak według nas, jest to liczba kilkukrotnie zaniżona i w rzeczywistości może wynosić nawet ok. 700 tysięcy.
 
Skąd taka rozbieżność?

Oficjalne dane uwzględniają jedynie te ptaki, które zostały zastrzelone i odnalezione przez myśliwych. Naszym zdaniem powinno się jednak uwzględniać wszystkie ptasie ofiary polowań. Przede wszystkim te ptaki, które zostały zranione – a w wyniku polowań rannych zostaje wyjątkowo dużo ptaków. Naukowcy z Polskiej Akademii Nauk podają np. wyniki badań mówiących o tym, że aż 25 proc. gęsi jednorocznych i aż 36 proc. gęsi starszych zostaje rannych w wyniku polowań. To prawie 40 proc. dorosłej populacji!

Wynika to z tego, iż do ptaków strzela się wiązką śrucin – to kilkaset małych kawałków ołowiu wystrzeliwanych w kierunku

Ptaki, które nie giną od razu przelecą jeszcze kilkaset metrów i umierają w męczarniach. Część z nich może zginąć nawet po wielu miesiącach w wyniku ołowicy, czyli powolnego zatrucia ołowiem rozkładającym się w ich ciele.

lecących ptaków. Ptaki, które nie giną od razu przelecą jeszcze kilkaset metrów i umierają w męczarniach. Często nie zostaną odnalezione. Tym bardziej nie odnajdzie się ptaków lżej rannych, które odlecą na dłuższe dystanse – ale i one wkrótce umrą i nie będzie to śmierć szybka, ani łatwa. Część z nich może zginąć nawet po wielu miesiącach w wyniku ołowicy, czyli powolnego zatrucia ołowiem rozkładającym się w ich ciele.

Do ofiar polowań należałoby też zaliczyć ptaki, które już po polowaniu nadlecą, czy nadpłyną w miejsca polowań i zjedzą śmiertelnie trujące śruciny ołowiane. Ptaki wodne robią to bardzo chętnie, ponieważ niestety śrut ołowiany jest takiej wielkości, że ptaki mylą go z drobnymi kamyczkami, które regularnie połykają w celu łatwiejszego trawienia (to tzw. gastrolity). Taka jest ptasia fizjologia i tak zbudowane są układy pokarmowe wielu ptaków. W ten sposób giną nie tylko ptaki z listy zwierząt łownych, ale także ptaki objęte ochroną ścisłą. Są dowody na to, że nawet bardzo rzadkie w Polsce łabędzie krzykliwe umierają z powodu zatrucia ołowiem. Tu jest film brytyjski pokazujący sekcję martwego łabędzia, która dowodzi, iż przyczyną jego śmierci są setki kawałków ołowiu znajdujące się w jego żołądku:https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jBzIZUybdCA

Niestety, na tym nie koniec, toksyczny ołów może zawędrować jeszcze dalej. Ołów zawarty np. w ciele dzikiej kaczki w wyniku świadomego zjedzenia gastrolitów może trafić do żołądka ptaka szponiastego, czyli popularnie mówiąc drapieżnego, np. bielika, czy orła przedniego, który tę kaczkę lub gęś upoluje, albo znajdzie i zje jako padlinę – również w sytuacji, kiedy ofiara padła w wyniku ołowicy. Zresztą zatrucie ołowiem powoduje często uszkodzenie układu nerwowego – ptak ma kłopot z lataniem, z koordynacją ruchów, często odłącza się od stada i w ten sposób łatwiej pada ofiarą ptaków szponiastych. Można więc powiedzieć, że na nieszczęście dla drapieżników, ich ofiary podtrute ołowiem, są dla nich łatwiej dostępne, a przez to oczywiście, ołów zwiększa zasięg spustoszenia, które sieje w przyrodzie.

W ten sposób, w wyniku polowań zabijamy nawet naszego ptaka herbowego – bielika, który znajduje się w polskim herbie.
Oczywiście problemem dla nas – ludzi – jest to, że ołów jest jednym z najbardziej toksycznych metali ciężkich, rozpuszcza się w wodzie i kumuluje przez wiele lat w naszym środowisku.

Brzmi to strasznie, ale podobno problem ten może niedługo stać się nieaktualny, bo śrut ołowiany ma zostać zastąpiony stalowym.

W niektórych krajach w Europie wprowadzono zakaz stosowania śrutu ołowianego, w kilku dalszych zakazano używania śrutu ołowianego na terenach mokradłowych – jako szczególnie wrażliwych, a jednocześnie cennych przyrodniczo i coraz rzadszych na naszym kontynencie. Taki zakaz w Polsce byłby oczywiście wielkim postępem, ale jak na razie nic mi nie wiadomo na temat planów jego wprowadzenia. A byłby to jeden prosty krok administracyjno-prawny, który dla polskiej przyrody miałby bardzo cenny wymiar – zarówno z punktu widzenia zwierząt, jak i człowieka.

Śrut ołowiany musimy wyeliminować tak, czy inaczej , bo nawet jeśli nasza kampania odniesie sukces i zatrzymamy polowania na ptaki, ołów nadal będzie używany w polowaniach na pozostałe gatunki zwierząt i nadal ten toksyczny metal ciężki będzie się kumulował w naszym środowisku.

Czy mógłby Pan, dla osób nie znających praktyki polowań, przedstawić pokrótce, jak to mniej więcej to wygląda i z jakimi konsekwencjami się to wiąże?

Jest to okrutne zajęcie. Tzw. czyste strzały, czyli szybka śmierć dla ptaka zdarza się relatywnie rzadko. Może posłużę się tutaj cytatem z jednej z myśliwskich stron, opisujących polowania na kuropatwy: „Ptak trafiony w skrzydło spadając bije zdrowym skrzydłem, ale na ziemi cieknie [to znaczy ucieka w gwarze myśliwskiej] i może być trudny do odszukania. Ptak trafiony w plecy lub płuca początkowo leci normalnie, a następnie, nawet po 300 metrach, wykonuje tzw. świecę – wznosi się w górę i spada martwy. Ptak trafiony nieskutecznie w głowę, leci ukośnie w górę, trzepie się i spada często jeszcze żywy, ale już unieruchomiony, na ziemię. Ptak trafiony w brzuch opuszcza cieki [w gwarze myśliwskiej nogi] na dół i pada martwy.”

Zobaczmy, ile tu możliwości zadania okrutnej, długiej śmierci. Pomyślmy teraz, że podobny los spotyka gęsi, a w Polsce można polować na trzy gatunki dzikich gęsi. Są to jedne z najbardziej inteligentnych stworzeń na Ziemi. Podobnie jak ludzie, gęsi mają rozbudowane relacje rodzinne, emocjonalne i towarzyskie. Ponieważ zazwyczaj są monogamiczne, często przechodzą okres żałoby i po stracie partnera nie wiążą się już z kolejnym.

A co z praktyką polowań?

Trzeba tu koniecznie powiedzieć o pewnej absurdalnej sprzeczności w polskim prawie łowieckim. Otóż obowiązujące obecnie przepisy z jednej strony zabraniają strzelania do celu nierozpoznanego, a z drugiej strony dopuszczają strzelanie do kaczek i gęsi na zlotach po zmroku. Strzelać więc można nawet przy słabym świetle, o świcie, czy o zmierzchu. W takiej sytuacji strzał pada często jedynie do cienia, do sylwetki przemykającej po niebie. A np. dzikie kaczki należą do gatunków ptaków, które latają bardzo szybko, wg niektórych źródeł, spłoszona krzyżówka leci z prędkością nawet do 100 km/h. Rozpoznanie gatunku, odróżnienie ptaka łownego, od gatunku objętego ochroną ścisłą staje się wtedy niezwykle trudne. Nie dziwi więc, że podczas polowań giną także gatunki chronione.

Mamy jeszcze w Polsce absolutnie ostatnie pary lęgowe kaczki podgorzałki. Może ostatnie 15 par – to nawet trudno policzyć. Kiedyś był to gatunek powszechnie w Polsce występujący, obecnie jest zagrożony wyginięciem w skali globalnej. Podgorzałkę bardzo łatwo jest pomylić choćby z czernicą znajdującą się na liście zwierząt łownych. I do takich pomyłek dochodzi. Pośrednio przyznał to nawet niedawno rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego (https://poluje.pl/artykul/polowanie-na-dzikie-kaczki/505211 )

Od kiedy walczy Pan o życie dzikich ptaków?

Mój sprzeciw wobec polowań na ptaki zaczął się wiele lat temu, kiedy przypadkowo natknąłem się na polowanie na gęsi. Działo się to na granicy parku narodowego, w ważnej ostoi ptaków zgłoszonej przez Polskę do międzynarodowej konwencji chroniącej tego typu miejsca, co niestety jest i było zgodne z prawem. To było polowanie zbiorowe, tzw. myśliwych dewizowych z Włoch i Hiszpanii. Myśliwi schowani byli za słomianymi parawanami, każdy z nich miał po 2-3 sztuki półautomatycznej broni i jednego pomocnika, który im tę broń przeładowywał. W polowaniach często chodzi o zestrzelenie możliwie jak największej ilości ptaków. To okrutny atawizm, który siedzi w niektórych ludziach i w ten sposób znajduje ujście. Nie wiem, ile dokładnie wtedy zabito dzikich gęsi, które zlatywały się na noclegowisko. Ale mogę powiedzieć, że w trakcie zbiorowych polowań zabija się nawet i kilkaset ptaków. Zresztą nierzadko mają miejsce przypadki porzucania martwych zastrzelonych ptaków w polu, czy w zaroślach, bo przecież nikt współcześnie w Europie nie poluje z głodu. Poluje się dla rozrywki, czy też, jak to określiła red. Ewa Siedlecka w Gazecie Wyborczej, dla „fanaberii”.

Fot. Arek Glaas Czernica z mlodymi_sierpien2012


Czy nie jest tak, że dzikie ptaki powodują szkody w rolnictwie i dlatego trzeba na nie polować?

Po pierwsze, szkody rolnicze może wyrządzić jedynie kilka gatunków ptaków – mniej więcej 1/3 całej listy ptaków łownych. Po

…przecież nikt współcześnie w Europie nie poluje z głodu. Poluje się dla rozrywki, czy też, jak to określiła red. Ewa Siedlecka w Gazecie Wyborczej, dla „fanaberii”.

drugie szkody te są marginalne – zazwyczaj mają miejsce na trasach migracji gęsi, lub w pobliżu miejsc ich zimowania. Po trzecie – są sposoby, aby takim szkodom skutecznie zapobiegać. Stosują je np. nasi zachodni sąsiedzi. To metody proste do zastosowania w praktyce i rzeczywiście stosowane w Niemczech. Choćby nie zaorywanie pól kukurydzianych przed zimą i zostawianie do wiosny ścierniska. Po czwarte – nikt w Polsce za szkody rolnicze wyrządzone przez dzikie ptaki nie płaci: ani myśliwi, ani Skarb Państwa (poza obszarami Parków Narodowych). W związku z tym, nikt tych szkód ani nie ewidencjonuje, ani w sposób rzetelny i obiektywny nie szacuje, ani nie wycenia.

Pytanie więc, czy jest to realny problem – naszym zdaniem nie. Jeśli myśliwi polują na ptaki, jednocześnie podnosząc problem szkód rolniczych, to powinni za te szkody płacić – tak, jak się to dzieje w przypadku gatunków jeleniowatych i dzików.

„My nie tylko strzelamy, ale i chronimy” – uważają myśliwi. „Myśliwy dba o dobro ojczystej przyrody i jej zachowanie dla przyszłych pokoleń.” – czytamy w kolei w „Zbiorze zasad etyki i tradycji łowieckich” PZŁ. Rzeczywiście tak jest?

Naszym zdaniem nie. Tak zwana „gospodarka łowiecka” doprowadziła do zagłady wiele gatunków zwierząt w naszym kraju: żubrów, łosi, bobrów, wilków, cietrzewi, głuszców, dropi. Obecnie polowania przyczyniają się do tego, iż z Polski w zastraszającym tempie znikają zające i kuropatwy. Myśliwi są dumni ze swoich działań na rzecz przyrody, np. chwalą się tym, że dokarmiają zimą kuropatwy. Jak łatwo jest zapomnieć, że jeszcze pod koniec lat 90. zabijali rocznie nawet po pół miliona kuropatw, doprowadzając populację tego ptaka do sytuacji kryzysowej, w której nadal się znajduje. Pomimo tego, kuropatwa nadal jest na liście zwierząt łownych. Rocznie myśliwi zabijają ok. 12 tysięcy tych ptaków, wg ich własnych statystyk.

Po tym, jak wystrzelaliśmy żubry, łosie, czy bobry, musieliśmy sztucznie odbudowywać rodzime populacje. W tych przypadkach udało się to zrobić. Bardzo powoli odbudowuje się populacja wilków.

Niestety, dużo mniej szczęścia miał drop, którego w naszym kraju już nie mamy i prawdopodobnie mieć nie będziemy, chyba że podejmiemy bardzo kosztowne i skomplikowane próby reintrodukcji tego niezwykłego majestatycznego ptaka.

Na początku XX wieku było w Polsce prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy cietrzewi. W 1983 roku profesor Tomiałojć podawał, że ich populacja zmalała do ok. 13 tysięcy. Współczesne dane mówią już tylko o 2 tysiącach ptaków. Jedną z przyczyn tak dramatycznego spadku populacji był nadmierny ich odstrzał podczas toków. Myśliwi z upodobaniem strzelali do samców w czasie tokowisk. Doskonale zdawali sobie sprawę, że uniemożliwiali w ten sposób zapłodnienie jaj i mimo to uprawiali ten proceder, przyczyniając się do doprowadzenia cietrzewi do granic zagłady. W latach 70-tych ubiegłego wieku, kiedy przyrodnicy alarmowali o katastrofalnym stanie populacji, koła myśliwskie w dalszym ciągu sporządzały limity ostrzałów, celowo zawyżając dane o liczebności ptaków na swoim terenie. Całkowitą ochronę cietrzewia wprowadzono dopiero w 1995 roku.

Równie smutny los spotkał głuszce. Np. w Puszczy Białowieskiej w latach osiemdziesiątych wybito wszystkie samce głuszców. Obecnie głuszec jest w Polsce skrajnie nieliczny, zagrożony wyginięciem. Mamy w Polsce może 300 głuszcowych kogutów.

Porażająca jest też historia bataliona. Samce batalionów mają fantastyczne, efektowne kryzy – wielkie kołnierze z wielobarwnych piór, za pomocą których, podczas godowych tańców próbują zjednać sobie partnerkę. Każda z kryz batalionowych jest inna. A pomimo tego, jeszcze pod koniec XX wieku, myśliwi urządzali konkursy na zastrzelenie pary batalionów z identycznymi kryzami, co oczywiście było z założenia niewykonalne.

Myślę, że czytelnik w tej sytuacji sam sobie odpowie na pytanie, jakie realne efekty przynosi ochrona przyrody w wykonaniu myśliwych.

„Niemcy, Francuzi, Anglicy, Norwegowie, Żydzi, Amerykanie wszyscy jedzą tysiące ton dziczyzny rocznie…. jak zwykle cywilizowani ludzie wyprzedają Polaków, którzy zacofani zaczynają czcić święte krowy, święte kaczki, święte psy, święte koty … i karmią się paszą z marketu.” – napisała Katarzyna na forum. Jak odnieść się do takiego argumentu?

Może zacząć od spojrzenia na każdą z tych nacji? Niemcy mogą być dla współczesnej Europy pozytywnym przykładem w wielu dziedzinach ochrony przyrody. Niestety swoje błędy zrozumieli dopiero wtedy, kiedy większość dzikiej przyrody utracili. W Niemczech np. do dzikich gęsi strzela się w stopniu dużo bardziej ograniczonym, niż w Polsce. Podejmowane są też działania na rzecz humanitarnego zapobiegania szkodom od gęsi. Z uwagi na dobro przyrody właśnie, w Niemczech obowiązuje np. zakaz dokarmiania zwierzyny łownej. Natomiast Francuzi to przykład skrajnie antropocentrycznego punktu widzenia i skrajnie przedmiotowego podejścia do przyrody.

Brytyjczycy strzelają przede wszystkim do bażantów i do jeleni, ale oba to gatunki, które praktycznie hoduje się w stanie wolnym. Ich populacjom nic nie zagraża. Jednocześnie jest to kraj, w którym właściwie wymyślono ochronę przyrody w nowoczesnym znaczeniu i w sposób niezwykle skuteczny zaangażowano w nią społeczeństwo. Dość powiedzieć, że jedną z największych sił politycznych na Wyspach jest Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków – organizacja licząca milion członków – więcej, niż wszystkie partie polityczne razem wzięte. Wielka Brytania jest krajem, gdzie na każdym kroku rzuca się w oczy ochrona przyrody, a nie jej “eksploatacja”.

A jak jest w Polsce?

Stosunek Polaków do zwierząt dojrzewa bardzo powoli – jest to proces długotrwały. Świadczy o tym np. publiczna awantura jaką wywołał temat uboju rytualnego.

W Wielkiej Brytanii i w Niemczech przedśmiertnych tortur jakimi jest ubój rytualny zakazano już w XIX wieku – my dopiero teraz

nie przyczyniamy się do życia dzikich gatunków. Nie hodujemy ich, więc pozwólmy im żyć własnym życiem. Nie wtrącajmy się w dzikie życie, bo ono ma już i tak przez nas wiele problemów. Zostało przez naszą cywilizację zepchnięte na absolutny margines.

debatujemy na ten temat. W niedalekiej przyszłości musimy się zmierzyć z kolejnym tematem dotyczącym dobrostanu zwierząt – chodzi o hodowle zwierząt futerkowych. Ostatnie kontrole organizacji społecznych zakończyły się skierowaniem sprawy do prokuratury. Lektura raportów o tym, co dzieje się na tych fermach jest trudna do zniesienia dla przeciętnie wrażliwego człowieka – zwierzęta są tam trzymane w takich warunkach, że zjadają z rozpaczy nie tylko własne kończyny, ale i siebie nawzajem.

Niestety, jesteśmy jeszcze bardzo zacofanym krajem jeśli chodzi o wiedzę i świadomość przyrodniczą – wg mnie, jest dokładnie odwrotnie, niż twierdzi Pani Katarzyna na forum.

To w takim razie można powiedzieć, że jedzenie kurczaka z marketu jest bardziej etyczne niż spożywanie mięsa dzikiego ptaka ustrzelonego przez myśliwego?

Wiele osób coraz częściej twierdzi, że powinniśmy przestać jeść mięso, i że za kilka pokoleń raczej jeść go już nie będziemy, nie tylko ze względów etycznych, ale i zdrowotnych. Obecne realia są jednak takie, że większość ludzi je mięso i jeszcze pewnie długo jeść będzie.

Zwierzęta gospodarskie są częścią ludzkich spraw i ludzkiej cywilizacji, jesteśmy za nie odpowiedzialni. Również za to, aby miały możliwie najlepsze życie i jak najłatwiejszą śmierć. Powiedziano kiedyś, że przed tysiącami lat człowiek zawarł ze zwierzętami, które udomowił swego rodzaju niepisany pakt: my im dajemy ochronę przed drapieżnikami, karmimy je, one nam ostatecznie dają swoje życie.

Nadajemy sens życiu zwierząt gospodarskich rozmnażamy je, żeby je zjeść, ale przecież w żaden sposób nie przyczyniamy się do życia dzikich gatunków. Nie hodujemy ich, więc pozwólmy im żyć własnym życiem. Nie wtrącajmy się w dzikie życie, bo ono ma już i tak przez nas wiele problemów. Zostało przez naszą cywilizację zepchnięte na absolutny margines.

Na pytanie o etykę, odpowiem tak: tradycyjnie polowaliśmy na niedźwiedzie, których mamy już jedynie ok. 30 sztuk i to w większości zachodzących ze Słowacji. Polowaliśmy na dropia, który w Polsce wyginął całkowicie. Polowaliśmy na głuszca, którego już prawie nie mamy. Polowaliśmy na tury, których nie mamy już od XVII wieku. W przeszłości jedliśmy upolowane żubry. Tradycyjnie ludzie na świecie polowali na gatunki których już dzisiaj nie ma, bo zostały przez nas po prostu zjedzone. A najliczniejszy gatunek ptaka, jaki kiedykolwiek zamieszkiwał Ziemię, czyli gołąb wędrowny został zjedzony nie tylko przez nas, ale i przez nasze zwierzęta hodowlane. Ten ptak, którego populacje liczone były w miliardach został doszczętnie wybity w ciągu zaledwie ok. 100 lat. Skarmiano nim nawet świnie.

Na tym samym kontynencie, na którym doprowadzono do zagłady gołębie wędrowne (Ameryka Północna) miała miejsce niedawno kolejna klęska. Wyrżnięto tam kulika eskimoskiego. To był ptak strzelany masowo – jego mięso można było kupić w supermarketach. Ostatnie stwierdzenie kulika eskimoskiego miało miejsce w roku 1983…

To było zaledwie 30 lat temu, kiedy dysponowaliśmy już całym naszym naukowym oprzyrządowaniem do badania przyrody, kiedy prowadziliśmy monitoringi populacji, kiedy świat zachodni miał już świadomość i poczucie konieczności ochrony przyrody. A jednak…

A jednak….?

Do wszystkich historycznych wyginięć gatunków doprowadził bezpośrednio lub pośrednio człowiek. Po pierwsze: przez polowania, również polowania dla zdobycia mięsa. Po drugie: przez niszczenie siedlisk. I choć zanik siedlisk w wyniku działalności człowieka jest  współcześnie poważną przyczyną ginięcia gatunków, jest to problemem, który ma zaledwie 30-40 lat. Wszystkie wcześniejsze przypadki, kiedy z powierzchni Ziemi znikał jakiś gatunek, to była wielka, intensywna i niczym nie ograniczona eksploatacja przyrody przez człowieka.

Żyjemy w czasach wyjątkowej wprost presji człowieka na siedliska i na gatunki, które w nich żyją. Jest to sytuacja bez precedensu w historii naszej planety. Nigdy wcześniej presja jednego gatunku nie była tak silna. I nigdy wcześniej z powodu jednego gatunku nie ubywało na Ziemi w takim tempie siedlisk i pozostałych gatunków.

A większość prognoz demograficznych przewiduje, że będzie już tylko gorzej. Tempo przyrostu ludzi będzie rosło, zwiększać się będzie także nasza presja na eksploatację tego, co nam jeszcze z dzikiej przyrody pozostało. Czy w takiej sytuacji naprawdę powinniśmy myśleć o odstrzeliwaniu dzikich ptaków na kotlety?

Zwierzęta nie mają żadnych szans w spotkaniu z człowiekiem. Dysponujemy pełnym i skutecznym arsenałem, nigdy nie byliśmy tak dobrze wyposażeni, jak obecnie, aby móc skutecznie zabijać dzikie zwierzęta. Paśniki, lizawki, nęciska, celowniki optyczne, broń półautomatyczna, wabiki głosu, bałwanki (plastikowe ptaki, mające zachęcić do wylądowania ptaki żywe), krykuchy, czyli żywe ptaki wyhodowane i przywiązane po to, aby wabiły swoich towarzyszy.

Tradycja, kultura, kontakt z przyrodą, ochrona jej zasobów – ciężko walczyć z takimi argumentami, Szczególnie, że myślistwo i władza od stuleci tworzyły i tworzą zgrany duet. Jak obalić mit o racjonalności łowiectwa? Jak przekonać „nieprzekonanych”, że polowanie na dzikie ptaki nie ma sensu?

Wręcz przeciwnie – z takimi argumentami ścierać się jest akurat dość łatwo! Jeśli chodzi o tradycję, świetnie to ostatnio ujął

Myśliwi powinni wziąć sobie do serca zasady, które prawo łowieckie wymienia już w pierwszych swoich artykułach: obowiązek ochrony przyrody i zachowania różnorodności.

profesor Andrzej Elżanowski, mówiąc, iż „tradycja jest powszechnie używana do obrony tego, co jest, a to, co jest wcale nie musi być dobre i często jest złe. Gdybyśmy przestrzegali tego, że tradycja jest dobra, to byśmy z jaskiń nie wyszli […] a na pewno nie czyścilibyśmy zębów”.

Co do kultury, to myślę, że większość współczesnych ludzi ma jednak inne wizje kultury, niż zabijanie. Zwłaszcza, kiedy mówimy o zabijaniu istnień tak pięknych i inteligentnych, jak ptaki.

Wreszcie – kwestia ochrony przyrody. W Polsce panuje mit, że jesteśmy przyrodniczym matecznikiem Europy, że nasza przyroda jest dzika, piękna i nienaruszona oraz bardzo dobrze chroniona. Moim zdaniem jest to pogląd bezpodstawny. Ochrona przyrody dla większości rządów w Polsce była zawsze jednym z ostatnich priorytetów. Podczas gdy są w Europie kraje, jak np. Wielka Brytania, które mają nawet ministerstwa bioróżnorodności, a ochrona zasobów przyrodniczych jest w programie wszystkich partii, które dochodzą do władzy.

W roku 2007 Państwowa Rada Ochrony Przyrody sformułowała dokument, o którym niewiele osób pamięta: ‘Najważniejsze problemy ochrony przyrody w Polsce’ https://www.nawschodzie.pl/projekty_zrealizowane/prop.pdf. Zdefiniowała tam 77 zasadniczych problemów ochrony przyrody w naszym kraju. Większość z nich niestety pozostaje aktualna do dzisiaj.

Stan naszej przyrody jest coraz gorszy. I tzw. pozyskanie łowieckie wcale przyrodzie nie pomaga. Myśliwi powinni wziąć sobie do serca zasady, które prawo łowieckie wymienia już w pierwszych swoich artykułach: obowiązek ochrony przyrody i zachowania różnorodności.

Według nas, racjonalnych argumentów przemawiających za polowaniami na ptaki po prostu nie ma. A jeśli mamy do czynienia z sytuacją, kiedy 0.25 proc. populacji Polaków korzysta z dobra ogólnonarodowego jakim są dzikie zwierzęta – dobra, którym powinno się cieszyć pozostałe ponad 38 milionów Polaków – to wg mnie powinni na to znaleźć bardzo solidne uzasadnienie lub z tej rozrywki zrezygnować.

Dziękuję za rozmowę

Ja również dziękuję. Chciałbym jeszcze podziękować za pomoc i inspirację Jackowi Karczewskiemu ze stowarzyszenia Ptaki Polskie (www.ptakipolskie.pl) oraz Markowi Pióro (https://www.blox.pl/temat/blox/kuna?blogName=plamkamazurka). Zapraszam też na stronę naszej kampanii www.niechzyja.pl oraz do podpisania petycji: https://www.petycje.pl/?petycjeid=8907&podpis_rodzaj=1

Rozmawiała Joanna Szubierajska, Ekologia.pl

Arkadiusz Glaas – z wykształcenia prawnik, zawodowo zajmuje się ubezpieczeniami morskimi. Miłośnik dzikiej przyrody, współzałożyciel i działacz stowarzyszenia Ptaki Polskie.

5/5 - (6 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
110 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Po pierwsze obowiązkowe coroczne badania myśliwych zwłaszcza pod kątem choroby alkoholowej oraz zdrowia psychicznego.Po drugie podatek ekologiczny od każdego naboju w wysokości 50zł.I skończy się ich mordercza pasja zabijania!!!

Complit idiot

Mądry to ty nie jestes

W naszym kraju mamy susze co powoduje zmniejszenie ilości siedlisk ptaków wodnych. Mamy przybysza z ameryki norkę amerykańską i mamy melioracje typu osuszanie. Nie szukajmy tematów zastępczych zajmijmy się problemem poważnie.

Nie poluje, a popieram polowania. Zapraszam na wieś. Osobiście jakbym miał możliwość wystrzelilbym co do sztuki gryzonia bobra ! Kolejna sprawa serio nie mam ochoty chodząc po lesie spotkać wilka lub niedźwiedzia. Do eko czy wy idioci uważacie ze siedząc za biurkami w Warszawie lub innym mieście możecie decydować jak ludzie maja zyc zgodnie z przyroda? Zarobcie kupcie sobie ziemie obok lasu i jakiegos rowu melioracyjnego gdzie znajdują sie bobry, wykopcie stawik wpuścić rybki i czekajcie, ryby zostaną wyzarte przez czaple, norki europejskie (ktore notabene wy je wypusciliscie a wiadomo jakie szkody wyrządziły ;)) staw zostanie przekonany przez bobry a i uważajcie na nogi! Łatwo wpaść w norę i skręcić sobie kostkę. To bedzie pomoc dla zwierzyny ! Nakarmicie i dacie schronienie, impreza za około 200 tys zł! Ale za pieniądze wasze nie moje. Na waszej ziemi nie mojej.

idioto norkę europejską wyparł gatunek inwazyjny norki amerykańskiej ! doczytaj !

Norki europejskie? Co za bełkot! Nawet nie wiesz o czym piszesz. Norki europejskie załatwili już dawno myśliwi.

spędzam/ spędziłem w lesie (Beskidy) większą część życia. Wielokrotnie widywałem wilki, dwa razy rysia, ślady żerowania niedźwiedzia, nawet borsuk się trafił. Nigdy, w przeciagu ponad 20 lat, nie miałem okazji spotkać tych słynnych “watah dzikich psów, które dziesiątkują zwierzynę”, o których trabią myśliwi na prawo i lewo.To jest totalny kretynizm, powtarzany w kółko przez otłuszczone ( z reguły) towarzystwo przedłużające sobie fiutki flintami. Poproszę o zdjęcia, skoro ich taka masa, i pewnie nie za bardzo strachliwe, to pewnie żaden problem sfotografować taka “watahę” w akcji, no nie? i darujcie se to jedno czy dwa zdjęcia jakis dwóch kundli leżacych przy zagryzionej sarnie, które kraży po forach z braku czego innego, bo to troche śmieszne, pokażcie te watahy, stada, tabuny, przez które , doprawdy, strach wejść do lasu, z dokładną info, gdzie i kiedy zrobione.powodzenia.

Widziałem i spotkałem idiotów ale takiego f**ta jeszcze nie spotkałem. Nie trzeba być myśliwym, żeby spotkać taką watahę. Ta wataha to najczęściej trzy psy przemyślnie otaczające wybraną zwierzynę z wiadomym skutkiem. Te psy nie reagują na słowo “halt, ausweis bitte”. Widzę ich tu a za 10 minut są już 3 kilometry dalej. Parokrotnie widziałem takie watahy jadąc autostradą A4. I jeszcze jedno, te psy nie polują w lesie a w otwartym polu i w okresie trudnych warunków bytowych dla zwierzyny, szczególnie tej płowej.
Kiedyś, kiedy było na to przyzwolenie, myśliwi jadąc saniami czy autem, wydawali dźwięki naśladujące kniazianie zająca. Proszę sobie wyobrazić, że za takim pojazdem potrafiło biec nawet do 8 kundli wietrzących łatwą zdobycz. Tych kundli nie odstraszały nawet strzały z dubeltówki. Zarzucanie myśliwym, że zmyślają, może być poczynione przez nieuleczalnego idiotę..

Przeczytałem te żałosne wypociny i zaraz idę na polowanie;)
Darz Bór

a gdyby tobie tak w pewne miejsce przywalił ze śrutówki to wtedy inaczej podchodziłbyś do tematu

Żeby zabijać dla przyjemności trzeba być sadystycznym psychopatą, jeśli ktoś czuje w sobie potrzebę walki proszę bardzo może zapisać się na kursy mma albo boksu, wejść do ringu z godnym siebie przeciwnikiem i tam się wyładować. Jest to z pewnością godne mężczyzny. A osoba mordująca bezbronne zwierzę jest po prostu żałosna. Poza tym natura potrafi regulować się sama jeśli jej się tylko w tym nie przeszkadza.

Właśnie Asf pokazuje jak natura sobie radzi sama porozmawiaj z rolnikami ze wschodniej części kraju. Pewnie się cieszą Matole

Oburzona społeczność myśliwska, ale zawsze jest kiedy ktoś im nadepnie na odcisk. Mam pytanie czy prawnik ubezpieczyciel może zajmować się ptakami bo je lubi jest ich miłośnikiem, mysliwi odpowiadają, nie. To teraz zadam im pytanie ilu myśliwych jest po studiach przyrodniczo-biologicznych. Niektórzy zarzucając niewiedzę miłośnikom przyrody sami tę wiedzę czerpią z ust kolegów po lufie albo broszur PZŁ. Zawodowo są mechanikami samochodowymi albo prawnikami lub elektronikami lub gastronomikami. Przyrodę znają, bo do niej strzelają i śmią się nazywać jej miłośnikami. Boże nie darz naszych borów takimi myśliwymi.

Dobrze, bajek wyssanych z palca się naczytaliśmy, teraz pora na rzeczywistość i fakty.
Czym zajmują się Ci “zwyrodnialcy” – myśliwi?
-dokarmiają zwierzynę
-walczą z kłusownictwem
-zbierają sidła wnyki potrzaski
-płacą za szkody wyrządzone rolnikom
-starają się zachować równowag w przyrodzie aby żaden gatunek nie doprowadził do wyginięcia innego
-zalesiają
-prowadzą hodowle i wypuszczają zwierzynę na wolność aby zwiększyć populacje
taaak to rzeczywiście przerażające… A co robią zieloni ?
-biorą pieniądze (w tym są najlepsi)
-robią dużo krzyku i przykuwają się do drzew
Mam propozycję zabrońmy łowiectwa, skoro korzystanie z darów lasu, jak od zarania dziejów to taka zbrodnia. Mam tylko jedną prośbę aby to zieloni przejęli obowiązki myśliwych i robili tyle co oni. Niech płacą za szkody wywołane przez lisa, przez którego już brakuje zająca, kuropatwy, bażanta. Niech płacą za bobra przez którego zalewa całe pola. Niech płacą za wilka którego jest już tak wiele, ze jelenie wolą iść między ludzi do parków, do miasta niż siedzieć w lesie. Niech płacą za dzika którego jest obecnie plaga. Niech płacą za wronę siwą, przez którą nie ma wróbli w miastach.
Szanowni państwo nie dajmy się zwariować. Nie ulegajmy stereotypom i zanim kogoś osądzimy, najpierw go dobrze poznajmy. Prawda jest jedna, myśliwi o pieniądze nie proszą, nie krzyczą nie afiszują się. Jest to grono ludzi kochających naturę, zwierzęta jak żadna inna społeczność. Jak żadna inna chce dobrze dla natury i żadna inna nie dba.
Chciałbym aby autor chociaż raz narobił sobie odcisków na dłoniach targając worki z ziarnem dla ptaków, napełniając sianem paśniki, sadząc las, czy robiąc cokolwiek innego poza bajkopisarstwem. A większej głupoty jak ptaki ginące od przeżarcia się śrutem nie słyszałem… Proponowałbym wziąć w końcu pod lupę i głośno krytykować GMO pestycydy randap i energie jądrową, czyli całe to g…. z którego zachód się wycofuje i chce wcisnąć nam. przestarzała technologia i trucizna. Zajmijmy się tym co istotne energia odnawialną i powrotem do żywności, hodowli ekologicznej, tego z czego będą mieć pożytek nasze dzieci a nie kolejny problem do rozwiązania.

Już niech myśliwi nie dokarmiają zwierząt. Nie chcemy tego! Niech przyroda reguluje się sama! Aż dziw, że przyroda radziła sobie miliony lat bez myśliwych

Prawnik zajmujący się zawodowo ubezpieczeniami morskimi stał się znawcą przyrody. To nic że artykuł jego nafaszerowany jest błędami i przekłamaniami które rzucają się w oczy każdemu kto na przyrodzie się zna. Ważne że Pan Glass zabłysnął w mediach, założył stowarzyszenie i trzepie kasiorę.

Więc może ja też zacznę zajmować się czymś na czym się nie znam!? Może celebrytą se będę albo zatańczę z gwiazdami na lodzie? Nie!!! Już wiem!!! Zostanę specjalistą od ubezpieczeń morskich!!!!

Dziękuje Panie Glass!!! Właśnie mi pan uświadomił że w Polsce nie trzeba się znać na sprawie. Trzeba tylko umieć o niej głośno krzyczeć!!!

napisz jakie błędy widzisz a nie komentujesz byleby coś napisać.

Zacznij się zajmować wszystkim, tylko nie polowaniem, a pewnie zrobisz więcej niż do tej pory.

Witam. W jednym z Kantonów w Szwajcarii pod naciskiem organizacji ekologicznych zakazano polowań. Po kilku latach zwierzyna gruba rozmnożyła się do tego stopnia że powrócono do odstrzałów tyle że nie wykonywanych przez myśliwych ale przez odpowiednie firmy. Wcześniej gospodarką łowiecką zajmowali się myśliwi za darmo dziś robią to firmy za nie małe pieniądze podatników;-)
Tego chcecie dla Polski??

Kolejny przykład. Holandia. Ekolodzy przeforsowali zakaz strzelania dzikich gęsi. Jak wiemy Holandia kraj podmokły i rolniczy więc na efekty nie trzeba było długo czekać. Gęsi sprawiały że sianie zboża w tym kraju przestało mieć sens bo ptaki zjadały wszystko co wykiełkowało z ziemi. Ale na szczęście w Holandii oprócz wiatraków i marychy jest też sporo Ekologów, więc wprowadzono prawo pozwalające zagazowywanie dzikich ptaków. Polować nie wolno bo to nie ekologiczne wolno za to zagazowywać (oczywiście na koszt podatnika).
Takie są pomysły wszechwiedzących ekologów którzy robią wszystko aby zabłysnąć w mediach, wyrwać kasę od podatnika nic mądrego nie dając w zamian. Nie dajcie się omamić ekologom i jakimś chorym akcją bo oni kompletnie się na przyrodzie nie znają. Znają się tylko na Ekonomi.

Właśnie na Discovery leciał program o dzikach.
Ludzie którzy nazywają Polskich myśliwych barbarzyńcami powinni zobaczyć jak poluje się w USA, w Rosi czy w Australii. Tam strzela się z helikopterów, wystawia pułapki , truje się dziki itp. W Polsce łowiectwo to szacunek dla przyrody i zwierzęcia związany z tradycją i ciekawymi obyczajami. W Polsce zwierzyna ma znacznie większe szanse przeżycia niż np w Australii gdzie używa się celowników noktowizyjnych , laserowych itp strzelając np do dzikich świń bez okresu ochronnego. Nie jestem myśliwym ale mam kolegę który jest człowiekiem na poziomie i z rozmów z nim wiem jaką ciężką prace wkładają myśliwi w ratowanie przyrody. Nikt im za to nie płaci i pomników nie stawia a oni uparcie nieraz wbrew ogólnym trendom społecznym robią swoje.

Nie jestem znawcą tematu ale obawiam się że gdy zakaże się w Polsce Polowań przyrodę czekać będą ciężkie dni.

Porażają mnie niektóre wypowiedzi znawców przyrody:
-Nie dokarmiać
-Nie polować
-Nie wsiedlać
Ludzie. Jeśli chcecie zaistnieć w internecie to wstawcie swoje gołe fotki a nie na znawców przyrody się kreujecie.

Polowano na Ziemi od zarania dziejów i jakoś zwierzyna nie wyginęła. Ginie teraz tyle że nie ma to kompletnie żadnego związku z polowaniem. Wrecz przeciwnie. Przyrodzie szkodzą Ekolodzy którzy wpadli na cudowny pomysł aby w lasach i na polach psy i koty bezkarnie zjadały dziką zwierzynę. W ubiegłym roku te psy zagryzły też troje ludzi i wielu pogryzły. Ale co to kogo interesuje. Ważne aby na kontach organizacji ekologicznych wpływy się zgadzały.

Jak zwykle gdy tylko pojawi się jakikolwiek sensowny tekst ingerujący w środowisko myśliwych jest wielkie poruszenie. Jak to ktoś ze zwykłych śmiertelników śmiał cokolwiek powiedzieć. Otóż łowiectwo nie jest to wiedza tajemna, nawet myśliwi zmieniają poglądy i przestają polować
Społeczeństwo łagodnieje, jeśli weźmiemy pod uwagę historię. Nic dziwnego, że ludzi coraz bardziej koli myślistwo. Polowanie na ptaki? Myśliwi wasza rola nie może polegać we współlczesnym świecie na zabijaniu! I nie mówcie o dokarmianiu zwierząt zimą…i nie jesteście jedynymi którzy znają sie na przyrodzie. Wręcz przeciwnie!

Ale jesteśmy jedynymi którzy za własne pieniądze: dokarmiają, introdukują,, zwalczają kłusownictwo, płacą rolnikom odszkodowania i ratują zagrożone gatunki (FOG) . Chcesz się zamienic??? Ja będę jadł schabowego i uparcie wmawiał sobie że wyrósł on na drzewie a Ty będziesz robił za friko to co ja paskudny myśliwy.

Wywiązała się pewna dyskusja (nawet dosyć kulturalna, co mnie nieco zaskakuje). Chciałbym więc zadać dwa pytania tym wszystkim, którzy twierdzą, że mięso ptaków łownych jest im niezbędne do egzystencji:
1) ile zabijacie tych ptaków rocznie, że jesteście w stanie zastąpić ich mięsem drób hodowlany? Bo jeśli jest to kilka kaczek rocznie, to przecież ich spożycie wpływu na Wasze zdrowie mieć w ogóle nie będzie (a jeśli już, to negatywny – patrz pytanie 2).
2) Na jakiej podstawie wnosicie, że mięso dzikich ptaków jest zdrowsze od hodowanego? Czy nigdy nie widzieliście dzikich kaczek pływających w różnych ściekach? Gdybyście wiedzieli coś na temat hodowli drobiu, a nie opierali swoich przekonań na artykułach z brukowej prasy, to wiedzielibyście, ze stosowanie antybiotyków w tuczu jest zakazane, a mięso jest badane laboratoryjnie.

Tu chodzi o wartości kulinarne, tak samo możemy zapytać dlaczego ludzie jedzą krewetki i homary.

Drogi Marku Plichu.
Po pierwsze. Strzelamy ptaki bo np gęsi robią duże szkody w uprawach ozimin. Co prawda można je zagazowywać jak ekologicznie czynią to Holendrzy ale czy było by to leprze rozwiązanie??
Po drugie strzelamy bo ja tam wole bażanta niż świecącego mutanta kurczaka z fermy (ale to już kwestia gustu i dostępności do jadła).
Po trzecie strzelamy bo dokarmiamy, introdukujemy i hodujemy ta zwierzęta wydając na to tylko i wyłącznie swoje pieniądze i coś z tego nam się nalerzy.

Odnośnie rzekomego doprowadzenia głuszca i cietrzewia na skraj wyginięcia. Owszem te ptaki znalazły się na skraju wyginięcia. Tyle że nie przez polowania (strzelano tylko samce więc wpływ na populacje niemal zerowy) Poczytaj sobie o zmianach jakie zaszły po drugiej wojnie światowej w lasach państwowych. O zalesianiu łąk śródleśnych, o wprowadzaniu monokultur sosnowych, brak podszytu itp. wszystko to sprawia że ptaki te i nie tylko te nie mają już praktycznie naturalnego siedliska. Las po za pewnymi wyjątkami stał się fabryką do produkcji drewna gdzie miejsca dla pewnych gatunków już niestety nie ma. Gwóżdż do trumny dobijają im wałęsające się psy i koty które pod naciskiem ekologów są bezkarne. Dziwne że los głuszca ich nie obchodzi a dla kilku żab zablokowali budowę obwodnicy Augustowskiej. Ale to tak na marginesie. Obecnie Polski Związek Łowiecki mimo tego że już najprawdopodobniej nigdy na głuszca się nie zapoluje chroni ten gatunek, promuje odstrzał drapieżników w ostojach głuszca i cietrzewia. W Wiśle powstał ośrodek hodowlany gdzie za pieniądze myśliwych hoduje się głuszce i wypuszcza. Czy przyniesie to skutek ??? Nie mam zielonego pojęcia ale przynajmniej my coś staramy się robić a co najważniejsze w przeciwieństwie do organizacji ekologicznych nie obciążamy budżetu państwa tylko własne portfele.
Podsumowując: Kiedyś udało nam się uratować przed zagładą bobra i żubra. Tyle że tamto wbrew pozorom było łatwiejsze teraz porwaliśmy się samotnie z motyką na Słońce i próbujemy ocalić leśne kuraki i choć wszyscy nazywają nas mordercami zwierzątek nikt nie zagłębi się w temat przyrody na tyle aby go zrozumieć bo łatwiej jest żądać , oczerniać i jednocześnie brakiem wiedzy się ośmieszać.

Co do reintrodukcji kuropatwy niestety częściowo masz racje. Żeczywiście wypuszczanie hodowanych osobników nie do końca jest pożyteczne bo po pierwsze nie są one przystosowane do życia na wolności i większość z nich staje się karmą dla psów, kotów ,lisów i skrzydlatych drapieżników.
Po drugie. jest bardzo kosztowne.
Jeśli chodzi o pulę genową to problem nie istnieje bo wypuszczane kuropatwy pochodzą z Polskich hodowli i ich niedalecy przodkowie biegali sobie po naszych łąkach.
Mimo pewnych wątpliwości odnośnie reintrodukcji nie bardzo mamy inne wyjście. Możemy zaprzestać hodowli i wsiedleń a za kilka lat jedyne kuropatwy oglądać w ZOO albo zaryzykować tak jak kiedyś ktoś zaryzykował z żubrem i bobrem i cieszyć się tymi wspaniałymi symbolami Polskiej wsi.

Z mojego podwórka: Od 2000 roku nie polujemy już na kuropatwy ale co roku kupujemy kilkadziesiąt sztuk i wypuszczamy. Dlaczego to robimy??? Bo po za tym że lubimy jeść dziczyznę lubimy też mieć świadomość że dzięki nam przyroda jest bogatsza.
Utarł się stereotyp myśliwego: Facet około 50-siątki w zielonej kamizelce i kapelusiku z piórkiem który strzela do wszystkiego co się rusza. Jeśli chcesz wierzyć że tak jest w istocie to nie sądzę abym Cię od tego odwiódł ale jeśli chcesz mieć swoje zdanie na ten temat to poczytaj trochę prasy łowieckiej albo porozmawiaj z jakimś myśliwym.

Miłego dnia życzę.

Skoro strzelacie tylko po kilka kaczek rocznie i jeszcze mniej bażantów, to skąd ten opór przed zrezygnowaniem z tych polowań?

Łatwo doprowadzić populację jakiegoś gatunku do skrajnie trudnej sytuacji, ale trudno to później naprawić – nic więc dziwnego, że po latach ochrony głuszca i cietrzewia skutki są słabe. Nie chodzi zresztą o to, że sam zakaz odstrzału postawi populację na nogi, a raczej o to, żeby zminimalizować presję wywieraną na nią, niezależnie od tego, co jest głównym czynnikiem jej zanikania.

I jeszcze jedna kwestia: myśliwi uważają, że ptactwo wyginie bez ich pomocy. Ale czy wypuszczanie hodowanych w wolierach kuropatw i bażantów oraz ich dokarmianie jest faktycznie korzystne dla ich populacji? Przecież to prowadzi do degeneracji genów dobieranych przez tysiąclecia selekcji naturalnej, promując ptaki słabe, uzależnione od pomocy człowieka. Czy wśród myśliwych pojawia się refleksja, że ich działania mogą się przyczyniać do problemów np. kuropatwy?

Dziękuję za miłe życzenia. Cokolwiek tam “ludzie mówią” o karmieniu kurczaków, nie zostałem przekonany do łowiectwa jako alternatywy dla mięsa drobiu hodowanego.

Witam Jestem myśliwym ale ptactwa strzelam niewiele , wręcz symbolicznie i faktycznie z musu muszę zastępowac je kupowanym ze sklepu (Ale to chyba dobrze że nie strzelamy wiele?) Odstrzał ptaków nie ma żednego negatywnego wpływu na populacje. Przykłady: Od 20lat nie poluje się na głuszce i cietrzewie a mimo to populacja ich maleje. Nasze koło (40 myśliwych ) Strzela rocznie około 30barzantów a ponad 300 kupuje i wypuszcza, oprócz tego dokarmiamy dzike ptaki zimą i walczymy z kłusownikami. Więc moim skromnym zdaniem raczej zwiększamy liczbę ptaków łownych niż zmniejszamy. Gdy wprowadzi się zakaz strzelania ptaków myśliwi przestaną je introdukowac i dokarmia co w ciągu kilku lat doprowadzic może do wyginięcia.

Co do jakości drobiu z fermy powiem tylko tyle że moja babcia musiała kurczaka od wyklucia do zabicia karmic ziarkami przez trzy miesiące. Teraz ten efekt w fermie uzyskuje się przez trzy tygodnie. Po za tym w mojej miejscowości jest taka ferma i uwierz mi ludzie którzy tam pracują cuda opowiadają o sposobach tworzenia tego “zdrowego mięska”. Ale ja mimo wszystko życzę Ci smacznego oraz duuuużo zdrowia.

Jestem myśliwym i oprócz polowania: Dokarmiam zimą, niszczę wnyki, płace za szkody rolnikom, osobiście co roku z kolegami kupujemy 200 bażantów i 50 kuropatw a następnie je wypuszczamy. (kuropatw już od kilkunastu lat nie strzelamy a bażantów strzelamy około 20) Podobnie postępują inne koła łowieckie. . A co dobrego robią Ekolodzy????

Dziękuję wzajemnie. Oczywiście zdarzało się, że ludzie żyli długo i wiadomo, że ci ludzie polowali np. królowie:) Miłego weekendu.

Więc jak sama widzisz na koniec doszliśmy praktycznie we wszystkich sprawach do porozumienia;-)
Miłego dnia Asiuniu.

Tzn. w średniowieczu, ci co przed wojną, w trakcie lub po żyli to wielu żyje do dziś. Może mieli szczęście:) Ale wiem, że pasożyty są niebezpieczne. Pozdrawiam miłego wieczora.

wiem, że pasożyty są niebezpieczne i że w tamtych czasach ludzie żyli ok. 40 lat, czyli ponad dwa razy krócej niż dziś. Co jakiś czas daję swoim pupilom Vermox, dziś nie całuję kotów ani psów, wtedy byłam dzieckiem (odkąd nauczyłam się sama poruszać do ok.14 r zycia:) Dzieci się aż tak nie upilnuje:) Publiczne toalety to też zagrożanie biologicze (wystarczy spojrzeć np. na sedes na dworcu, a wszkołech podstawowych to jeszcze gorzej – małe dzieci nie zawsze trafiają, jesteś lek. wet. ja biologiem, to nie jest nam dziwne:)). Dziś tak nie robię. Warzywa myję przed jedzeniem, jak zjadam sama owoce prosto z pędów np. truskawki nie myję ich, zanim bym narwala i umyła to już zjem i mogę robić coś innego, jak robię jedzenie dla bliskich to myję wszystko:). Pupile też zakrapiam na kleszcze i pchły, jak srodek nie poskutkuje to wyrywam im kleszcze rękami i spuszczam w WC.

Wielu ludzi prowadzi i prowadziła taki tryb życia ale nie znaczy że jest to dobre. Po prostu ludzie nosili w sobie pasożyty, zarażali nimi innych lecz nikt o tym nie wiedział a jeśli nawet ktoś z tego powodu umarł to nikt nie wiedział dlaczego. Również uważam że każde dziecko od czasu do czasu powinno się pobrudzić i jeśli jest to możliwe mieć kontakt ze zwierzętami. Ale bez przesady. Nie zapominajmy o higienie. Pasożyty są bardzo niebezpieczne. Wyjaławiają organizm przez co łatwiej łapiemy infekcje, wydzielają toksyny i trują nas od środka a w skrajnych przypadkach doprowadzają do śmierci. Więc moim zdaniem nie powinno się do nich podchodzić jak do nieszkodliwych pasażerów na gapę.

Nie uchronisz swojego psa czy kota przed zarażeniem pasożytami ale możesz uchronić siebie i rodzinę

Jednak wielu ludzi prowadzi taki tryb życia, to są realny przykłady z mojego dzieciństwa i moich znajomych, także naszych rodziców, dziadków i dzieci:) Jesteśmy zdrowi pomimo takiego stylu życia. Nie piszę tego, żeby się kłócić o nie ma sensu, wielu ludzi uważa, wielu nie zwraca na to uwaagi. Kontakt z patogenami uodparnia dzici na choroby, jak naturalne szczepionki, więc jest taki styl życia korzystny, ma on też swoje wady jak ryzyko zarażenia pasożytami, nic nie jest w 100% korzystne lub nie, zależy od środowiska i kąta patrzenia. Wileu ludzi mających od maleńkości kontakt z pupilami dożyło sędziwego wieku. Teraz dajemy kotu i psu Vermox, dawniej go nie było.

Tak się składa Asiuniu że jestem świeżo upieczonym weterynarzem. I z tego co wiem trudno się raczej zarazic pasożytami jedząc badane mięso za to bardzo łatwo tak jak to napisałeś całując psy i pozwalając się im lizac.
Anegdotka:
Kiedyś pewna rodzina w Anglii założyła swojemu pupilkowi kociakowi persowi kamerę aby dowiedziec się jak on spędza noce. Okazało się że rodzinka która miała swego kociaka za dżentelmena doznała szoku widząc jak ich kot pożera szczury, buszuje po śmietnikach zjada zdechłe ryby itp.
Szczególnie niebezpieczny dla ludzi jest tasiemiec koci. Również uwielbiam koty i psy ale nie całuje się z nimi (wole kobiety) i około 3razy w roku odrobaczam je. To nie koniec. Od czasu do czasu odrobaczam również profilaktycznie siebie i rodzinę. Wielką naiwnością jest sądzic że mój piesek czy kotek jest czysty i zdrowy. Istnieje duże prawdopodobieństwo że skoro tak blisko spoufalasz się ze swoimi pupilami możesz miec w środku kolejnego pupila który pożera Cię od środka. Przebadaj się tylko miej na uwadze że nie wszystkie badania są wiarygodne.
Mam dwa psy i wiem że przynajmniej jeden z nich pożera wszystkie kupy które spotka na swojej drodze ten drugi natomiast uwielbia się w nich tażac więc na 100% są one co jakiś czas nosicielami pasożytów. Nie bądż naiwna. psy i koty Twoje oraz Twoich przyjaciół również wyjątkami pod tym względem nie są.

Co do możliwości zakażenia się pasożytami od dziczyzny. Jest to możliwe pod warunkiem że będziemy na surowo zjadac flaki z zawartością i treści żoładków zastrzelonego dzika;-)
Jako że jesteś wegetarianką to muszę Ci powiedziec że znacznie łatwiej jest zarazic się pasożytami jedząc owoce czy warzywa. Znam przypadek pięknej dziewczyny która zaraziła się bomblownicą po spożyciu brudnych borówek (z tego co wiem dziewczyna ta dziś jest sparaliżowana). Po za tym jedząc sałatę można podłapac motylicę wątrobową. Czy nam się to podoba czy nie psy, koty, lisy itp nie tylko mogą nas zarazic pasożytami przez kontakt z nimi ale również przez spożycie np truskawki na którą nasz pupilek się wcześniej wypróżnił.

Nie zrozum mnie żle. Nie uważam że owoce i warzywa są niezdrowe a przytulanie kociaka niebezpieczne ale uważaj na siebie i bądż ostrożna.

To z tymi pupilami to przesada, każdy kogo znam od najmlodszych lat wychowywał się ze zwierzętami, jako dziecko całował je, tulił do twarzy. Ci ludzie nigdy poważnie nie chorowali, dzis mają wlasnie zdrowe dzieci, które też mają zwierzęta. Piesek liżacy dziecko po twarzy, czy calowanie kotka w łebek to powszechny widok:) Pupile zapobiegają alergiom i otyłości – pies zmusza do aktywności, uspokajają, uczą odpowiedzialności. Zwierzęta łagodzą stres, obniżają ciśnienie. Pisałam, że wiele osób z mojego otoczenia je mięso, nie zaglądam im do talerza skąd to mięso, wiem, że wielu myśliwych to dobrzy ludzie, ojcowie i mężowie. Nie ingeruję w polowania, nie protestuję, nie atakuję ich. Wyrażam tutaj swoje stanowisko wobec zabijania.

Osobiście to wolę być jednak czlowiekiem:D, ale jakbym miała wybór to oczywiście, że żyć na wolnośći.

Tyle że droga Asiuniu mięso w sklepach niekoniecznie jest zdrowe. Co raz to słyszymy o jakiś tam aferach z jakością mięsa. A mięso upolowane zawsze będzie świeże i zdrowe bo zbadane. Wybacz ale jak bym miał ograniczony wybór jeść tylko kurczaki z hodowli fermowych to wolałbym jak Ty zostać Wegetarianinem.

Samo zabijanie nie jest na pewno przyjemne ale odpowiedz sobie sama na pytanie czy gdybyś musiała urodzić się zwierzęciem to wybrałabyś świnie stojącą w chlewie czekająca na wyrok który musi nastąpić najpóżniej za kilka miesięcy czy np dzikiem który jeśli będzie sprytny ma szansę dożyć długich lat na wolności??? Do czego zmierzam? A no do tego że hodowla i zabijanie świń , krów, kurczaków jest oczywiście potrzebna ale to również mimo wszystko zabijanie więc nie możemy krytykować myśliwych skoro prawie wszyscy w pewnym sensie zabijamy tyle że cudzymi rękami po za tym los dzikich zwierząt mimo wszystko jest chyba leprzy niż hodowanych. Takie jest moje zdanie.
.
Myśliwi wbrew temu co się o nich mówi naprawdę dbają o przyrodę tak jak każdy mądry gospodarz dba o swoje gospodarstwo bo i gospodarz i myśliwy chcę swoim następcą zostawić gospodarstwo czy łowisko w jak najlepszej formie i jak na razie nic myśliwym w tej kwestii zarzucić nie można.

Nie mam nic do ludzi jedzących mięso, wiele osób z mojego otoczenia je i lubi:) Nie rozumiem samego aktu zabijania, może dlatego, że jestem kobietą:). Wiem, że niektóre zwierzęta szybko się rozmnażają, ale to nie ich wina, pozwólmy działać selekcji naturalnej: drapieżnikom, chorobom. Teraz można dostać mięso w sklepie, są wysokie normy jakościowe w handlu zywnościa, wiem, że te zwierzęta też żyły, nie rozumiem jak można zabić coś co żyje.

Mieszkam na wsi, jestem biologiem, sarenki często widuję tak jak dzikie ptaki.

Nie jem mięsa od 18 roku życia i od tego czasu jestem zdrowsza, szczuplejsza i lepiej się czuję:)

Bzdury piszesz Szanowny Panie. Tak to jest jak mieszczuch który nosa z za kompa nie wystawia bierze się za ochronę przyrody.

Kierowca potrącił na pasach kilkoro dzieci. Kierowca wjechał w przystanek autobusowy. itp. itd. Jaki z tego morał??? Może zakażmy ludziom w Polsce jeżdzić samochodami. To że są wypadki w udziałem broni to nie jest powód do dumy ale nie jest to wina Myśliwych czy PZŁ tylko konkretnego “Kowalskiego” Który popełnił błąd i na pewno zostanie za to ukarany.

Kwestia dokarmiania. Takie zdanie jak twoje może mieć tylko osoba która nigdy w życiu nie była głodna. Z jednej strony zarzucasz że myśliwi zabijają za dużo zwierząt a z drugiej że jest zwierząt za dużo bo dokarmiamy. Dla mnie to pierwsze oznaki schizofremi .

Przed kilkudziesięcioma laty myśliwi uratowali przed wyginięciem żubry i bobry i wszyscy cieszą się tymi gatunkami nie pamiętając tego dzięki komu mogą je teraz podziwiać. Obecnie myśliwi robią co mogą aby uratować resztkę głuszców i cietrzewi , wszyscy mają to gdzieś, łącznie ze wspaniałymi ekologami. A Ty kwestionujesz sens hodowli i wypuszczania na wolność. Nie bój się, nie jesteśmy ekologami i grosza nasze projekty podatnika nie będą kosztowały bo wszytko w przeciwieństwie do Ekomafi robimy za własne pieniądze.

Uważasz że dokarmianie i wsiedlanie jest złe??? A co Ty zrobiłeś po za klikaniem bzdur na forach dla przyrody??? Widziałeś kiedyś jelenia czy dzika na wolności??? Wątpie. Bo jesteś Ekooszołomem uzależnionym od komputera zajadającym się żarciem na telefon który myśli że parówki rosną na drzewach. Ale oczywiście jesteś ekspertem od przyrody i ekologii bo kiedyś jadąc samochodem zająca albo sarenkę widziałeś tyle że one takie podobne i nie wiesz dokładnie co to było.


Dobra rada na przyszłość. Zanim wypowiesz się Szanowny Kolego na jakikolwiek temat zapoznaj się odrobinę z tematem to może się nie ośmieszysz.

Asiuniu. Powiedz to golonce którą zjadłaś na obiad. Ona też kiedyś się bała , czuła a Ty ja pożarłaś. No chyba że uważasz że świnia właścicielka Twojej golonki jest brzydka i mieszka w chlewie przez co zasługuje na śmierć a sarenka jest śliczna więc nie wolno jej zjadać. Nich zgadnę mieszkasz w Jakimś dużym mieście i gdyby nie Animal planet to nie wiedziałabyć jak dzik wygląda. Ale oczywiście na przyrodzie się znasz;-)

1) Skoro kuropatw nie strzelacie od kilkunastu lat, to ich wykreślenie z listy zwierząt łownych byłoby tylko formalnością. Z tych 20 bażantów też można bez żalu zrezygnować. Skąd więc te emocje?
2) Za szkody wyrządzane przez ptactwo koła łowieckie nie płacą. Za szkody wyrządzone przez gatunki ssaków, na które się nie poluje (np. bóbr, wilk) również wypłaca się odszkodowania, więc myśliwi nie mają tu żadnych argumentów.
3) Dokarmianie zimą zwierząt to sprawa mocno kontrowersyjna, bo oznacza bardzo poważną ingerencję w ekosystem. Podobnie jest z wypuszczaniem ptaków z hodowli: trzeba to robić ostrożnie, bo prowadzi do zmian w puli genetycznej populacji i w konsekwencji może ją osłabić.
3) Wśród działań myśliwych zapomniał Pan wymienić radosnego zabijania ptaków drapieżnych oraz gatunków chronionych, które trochę chociaż przypominają gatunki łowne.
Polecam też linki:
https://www.fakt.pl/Mysliwy-zastrzelil-kolege-i-siebie,artykuly,75711,1.html
https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/492315,Tragedia-na-polowaniu-Mysliwy-zastrzelil-kolege
https://koszalinek.pl/nowosci,informacje_z_regionu,15,1,mysliwy_zastrzelil_kolege_mysliw,2548.html
https://www.gazetawroclawska.pl/artykul/449514,mysliwy-zastrzelil-zone-bo-myslal-ze-to-dzik,id,t.html?cookie=1
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wiadomosci/Mysliwy-zastrzelil-psa-sasiadow?gid=0&iid=3#galeria0

Zwierzęta czują ból, strach tak samo jak ludzie. Tak samo potrafia kojarzyć niektóre fakty, jak np. droga do jedzenia, wodopoju itd, też się uczą i pamiętają.

Tu nie chodzi o to, że mysliwi tylko szkodzą, osobiście nie jem mięsa i tak ludzie jedzą go więcej niż potrzebują, zwłaszcza kobiety. Chodzi o to, że mysliwi zabijają istoty, które już żyją, czują, cierpią, mają pamięć. Osobiście nie rozumiem jak można odebrać życie innej istocie, przecież dzikie ssaki nie są głupsze od domowych a psy i koty, nawet chomiki czy szczurki to prawdziwi, kochający przyjaciele, którzy się bardzo przywiązują do ludzi. Kopytne, gryzonie, ptaki też poznają właścicieli i inne zwierzęta. Zwierzęta żyjące w gospodarstwie poznają właścicieli, ich sąsiadów, znajomych inne zwierzęta z gospodarstwa i sąsiednich gospodarstw. Dzikie zwierzęta są tak samo mądre.

Eko-pomysły Eko-idiotów Doprowadziły do tego że watachy bezpańskich psów i kotów wyjadają dzikie zwierzęta. Chcą chronić ptaki???? pięknie!!! To niech przestaną ingerować w przyrodę ponieważ kompletnie jej nie rozumieją.

Nie dajcie się oszukać tym ludziom nie zależy na ptakach tylko na pieniądzach. To Eko-biznesmeni.

Każda istota ma prawo do życia, każda czuje, cierpi, pamięta, boi się. Ptaki też mają swoją pamięć i psychikę. Człowiek może obyć sie bez jedzenia mięsa, nawet jak ktoś bardzo przepada nie musi zabijać dzikich zwierząt, mięso jest dostępne w sklepie i tanie.

Nie ma za co, nie chciałam nikogo urazić tym komentarzem i naprawdę szanuję mysliwych i nie walczę z nimi:)

To miłe dziękuję.

Naprawdę nie mam nic do mysliwych jako do ludzi, nie zastanawiam się skąd pochodzi mięso, które jedzą inni ludzie – dużo osób z mojego otoczenia je mięso. Wiem, że wielu mysliwych to dobrzy ojcowie i mężowie i dobrzy ludzie, wiem, że dbają o zwierzynę, dobrze traktują domowe zwierzęta. Mnie chodzi tylko o ideę zabijania, wiem, że powtarzam to samo, ale o nic innego nie chodzi:) Nie atakuję mysliwych. Szanuję Twoje zdanie na ten temat.

Jak już wcześniej pisałem: prędzej zarazisz się tasiemcem jedząc obsikaną przez psa sałatę z własnego ogródka niż czymkolwiek jedząc przebadanego dzika.

Co do strzelania do starych i chorych zwierząt. Po pierwsze kłamcą bym był gdybym powiedział że tylko stare, chore i gorsze sztuki się strzela. Czasami pozyskuje się również osobniki zdrowe. Tyle że zdrowe pozyskujemy wtedy gdy danego gatunku jest zbyt wiele i w pierwszej kolejności zawsze pozyskujemy te “gorsze” osobniki.
Po drugie uważam że bardzo dobrze że myśliwi nie strzelają do wszystkiego tylko prowadzą Tzw. selekcję osobniczą.
Bez obawy stary jeleń nie oznacza zaraz zarobaczony i zarażający jeleń. W najgorszym przypadku jego mięso zbyt smaczne nie będzie.

Tak jak kiedyś Ci napisałem myśliwy w łowisku spełnia rolę taką jaką niegdyś spełniał niedżwiedż czy wilk. Nie będziemy polowac to zwierzyna rozmnoży się do tego stopnia że zniszczy nam lasy , rolników doprowadzi do bankructwa a potem zdechnie z głodu tyle że my z głodu umrzemy pierwsi.

To znaczy nie mam nic do myśliwych ani ludzi którzy jedzą mięso. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam tymi argumentami. Wiem, że wielu myśliwych do dobrzy ojcowie i mężowie i dobrzy ludzie. Wiem, że dbają o zwierzynę jak gospodarze o swoje zwierzęta. Nie rozumiem samego zabijania, ale szanuję mysliwych i nie atakuję ich. Takie jest moje zdanie, ale nie ingeruje w to co robią. Nie przeszkadza mi, jedzenie mięsa przez innych ludzi, też nie zaglądam im do talerza skąd mają to mięso. To jest moje stanowisko odnożnie ogólnie odbierania życia, mysliwi mają w tej materii inne zdanie, nie narzucam nikomu swojej woli (wiem, że wygląda to inaczej). Pozdrawiam miłeog dnia.

Jaaasne.
Kurczaki z hodowli fermowej wyglądają jak Amerykańscy Indianie z rezerwatu którzy opychają się fastfoodami.
Natomiast te z podwórka przypominają Indian z przed 200 lat.
Może to niezbyt ładne porównanie ale Ferma od gospodarstwa różni się tym że w pierwszym przypadku W jak najkrótszym czasie biznesmen chce stworzyć jak najwięcej , jak najtańszego mięsa nie koniecznie zdrowego bo sam jeść tego nie będzie.
Gospodarz natomiast karmi swoimi kurami oraz ich jajkami siebie i rodzinę więc nie koniecznie muszą one szybko rosnąć ważne aby były zdrowe i smaczne.

Są intensywniej karmione, mają nadwagę, są leczone, te ze wsi mają więcej ruchu więc są chudsze:)

Ja rozumiem że wyobrażasz sobie myśliwych jako barbarzyńców ale uwierz mi, nie rozszarpują oni zwierzyny własnymi zębami i nie jedzą jej na surowo;-)

Widzę że kompletnie nie masz pojęcia na temat tego co Cię otacza.

Jedyne zagrożenie jakie może ewentualnie czekać na jedzącego mięso to zakażenie Włośniem Spiralnym (trychninella spiralis) i to tylko w przypadku spożycia mięsa chorego dzika. Tyle że każdy myśliwy oddaje próbkę strzelonego dzika do badania weterynaryjnego (Obecnie stosuje się dokładniejszą od trychninoskopowej metodę wytrawiania).
Nie spotkałem się jeszcze żeby jakiś myśliwy złapał cokolwiek jedząc mięso natomiast nieraz słyszałem że dzieci zarażają się glistami, tasiemcami i owsikami od domowych pupilów;-(

Ps . Dziczyzna więc jest w 100% bezpieczna , zdrowa i smaczna w przeciwieństwie do truchła które serwują supermarkety.

A mogłabyś mi Asiuniu odpowiedzieć dlaczego te “zdrowe kurczaki” z fermy Rosną cztery razy szybciej niż ich koledzy ze wsi od gospodarza???

Ekspansja dzików i jeleniowatych oraz lisów świadczy o czymś innym Asiuniu.

A nie boisz się, że dziczyzna może być rezerwuarem tasiemców albo glist? Zakażenie nimi stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia. Ludzie jedza mięso ze sklepów i żyją, ile osób umarło z powodu zakażeń pasożytami?

A pasożyty, skąd wiesz, że upolowane zwierzę nie miało larw tasiemca czy glisty? Przecież ludzie jedzą mięso ze sklepu i żyją, wiem, że wielu ludzi je dziczyznę i też żyje, ale czy zakażenie tasiemcem czy glistą nie stanowi zagrożenie dla życia? Mięso ze sklepu jest przebadane pod tym kątem. Czy warto tak ryzykować, skoro zabijacie zwierzęta stare i chore lub niezdolne do rozrodu to po co je zabijać i tak zdechną. Każde zwirzę ma psychikę, nie chodzi o gatunek, a o konkretną jednostkę, która czuje i na swój sposób myśli, nie tak jak ludzie, ale o jedzeniu, cieple, bólu, o prostych rzeczach.

Tyle że akt zabijania nierozerwalnie z jedzeniem mięsa się łączy tak jak Jedzenie jabłka ze zerwaniem go z drzewa;-)

Oczywiście że tygrys nie ma sumienia i zabijać musi ale My ludzie zabijając na polowaniu staramy się postępować inaczej zabijając osobniki stare, chore lub takie które na podstawie obserwacji nie będą miały silnego i zdrowego potomstwa. Są to tak zwane odstrzały selekcyjne i sanitarne. Tygrys zabija co mu wpadnie w łapy myśliwi muszą zanim oddadzą strzał dokładnie sprawdzić do czego celują. Po za tym jest coś takiego jak okresy ochronne w których na dany gatunek w ogóle nie poluje się.

Co do jakości kurczaków z hodowli i innych “pędzonych” na potrzeby uboju zwierząt: Co z tego że są normy jeśli ciągle słyszymy o aferach z solą techniczną w kiełbasie, koninie zamiast wołowiny, chorobie wściekłych krów, ptasiej grypie, kilkudziesięcioletnim mięsie wprowadzanym do obrotu jako świeże, świństwach znajdowanych w parówkach czy niebezpiecznych związkach chemicznych lub biotoksynach w paszy dla kurczaków. Teoria i wymogi sanitarne to jedno a życie to drugie. Ktoś mądry powiedział kiedyś “jesteś tym co jesz”. Więc dobrze że jesteś wegetariankom i dobrze że ja jestem dziczyznożerny;-)

Po za tym skoro rani Twoje uczucia zabijanie zwierząt to nie zapominaj że zwierzęta hodowlane również sepuku nie popełniają aby ktoś mógł je zjeść. Zabija się je i hoduje w o wiele gorszy sposób niż zwierzęta dzikie.
Sama powiedziałaś że gdybyś nie mogła być człowiekiem to wolałabyś zostać dzikim zwierzęciem niż hodowlanym i słusznie. Też bym tak wolał.

Przepraszam za tyle odpowiedzi, myślałam, że skasowałam bo sie nie pojawialy:)

Szanuje ludzi, którzy jedzą mięso, wiele osób z mojego otoczenia je. Nie rozumiem jak można zabić coś co żyje. Tygrys musi polować by żyć, wśród ludzi są kultury, które w ogóle nie jedzą produktów zwierzęcych i są zdrowi, kobiety rodzą zdrowe dzieci. Dzikie saki mogą eliminowac choroby i pasożyty. Nie przeszkadza mi, żę ludzie jedzą mięso tylko sam akt zabijania.

Widzę Asiuniu że przygotowałaś się do rozmowy. Tyle że ktoś głupot Ci naopowiadał. Ale po kolei:
Czy człowiek zaczął jeść mięso w okresie zlodowaceń???? Nie sądzę. Cechy anatomiczne człowieka wskazują na to że jesteśmy podobnie jak dziki wszystko żerni. Czyli potrafimy odżywiać się pokarmem roślinnym jak i zwierzęcym. Podobne zdolności mieli nasi przodkowie. I być może dlatego osiągnęliśmy taki sukces ewolucyjny, potrafiliśmy się dostosowywać do zmieniających się warunków i żaden klimat czy niedostępność jednego z pokarmów nie była dla nas straszna. Wiesz kto dziś podobnie się zachowuje i łatwo adaptuje do różnych środowisk? Właśnie wspomniane dziki! w ciągu kilkudziesięciu lat opanowały prawie wszystkie kontynenty Nie ma ich jeszcze tylko na Antarktydzie. One również są wszystko żerne i podobnie jak my mają woreczek żułciowy.
Znajdż mi roślinożerce w świecie zwierząt który ma woreczek żółciowy. My go mamy!! Dlaczego a no dlatego ponieważ żółć jest potrzebna do rozkładania tłuszczów zwierzęcych i gdybyśmy mieli korzenie wegetariańskie to nie mieli byśmy woreczka. Po za tym mamy podobnie jak drapieżniki oczy ulokowane z przodu czaszki i szczątkowe kły. Pewnie że nasze kły nieco różnią się od hrabiego Draculli ale biorąc pod uwagę że chomosapiens (czy jak on tam się nazywał) Zaczął używać różnych narzędzi więc z biegiem lat ulegaliśmy ewolucji i nasze kły stopniowo zanikały bo nie były potrzebne ponieważ zamiast używać ich do rozszarpywania mięsa robiliśmy to rękoma zaopatrzonymi w coraz to precyzyjniejsze narzędzia.

Ty przytoczyłaś kilka dowodów na to że nasi przodkowie byli roślinożerni a ja że mięsożerni więc umówmy się że Twój pradziadek Był wszystkożernym wegetarianinem a mój wszystkożernym mięsożercą;-)

Jesteś wegetarianką i smuci Cię zabijanie (to również spuścizna po praprzodkach ponieważ kiedyś żyliśmy w stadach) mnie również. Ale ja zdaje sobie sprawę z tego że zabijanie, śmierć i narodziny były na ziemi od zawsze i są naturalnym elementem środowiska. Gdy widzę w TV jak gepard goni gazelę to zawsze podświadomie kibicuje gazeli ale wiem że gepard również musi jakoś żyć więc zabija. Zdaje sobie sprawę również z tego że gdyby nie było geparda, lamparta czy lwa to ta gazela zdechła by z głodu ponieważ roślinożercy rozmnożyli by się do tego stopnia że zjadły by wszystkie rośliny. Więc czy gepard jest wrogiem gazeli??? tak!! tej konkretnej którą zabija. Ale jest również sprzymierzeńcem gazeli jako gatunku ponieważ utrzymuje równowagę między drapieżnikiem, ofiarą a roślinami.

Teraz mi pewnie zarzucisz że gepard to nie myśliwy z dubeltówką i jemu wolno zabijać ponieważ on do biedronki na zakupy nie pójdzie a my ludzie mamy alternatywę i wcale zabijać nie musimy.
Otóż musimy Asiuniu. W Polsce dużych drapieżników już praktycznie nie ma więc ktoś musi tą równowagę utrzymywać (miejsca w których występuje ryś, wilk, niedżwiedż są rezerwatami lub parkami narodowymi i tam się nie poluje) Od około 20lat w Polsce przybywa zwierzyny grubej. Gruba to: Łoś, jeleń sarna, dzik, muflon. Więc po pierwsze. Łowiectwo jak widzisz zwierzętom wcale nie przeszkadza. Po drugie. podobnie jak bez geparda w Afryce tak bez myśliwego w Polsce zwierzęta rozmnożyły by się do tego stopnia, że pozabijał by je głód i choroby. A nie sądzę że tacy wrażliwi ludzie jak Ty i ja mogli byśmy na to z czystym sumieniem patrzyć.
Niektórzy twierdzą , że los przyrody powinno się pozostawić samej przyrodzie ale to utopia i chora fantazja ludzi którzy nie mają o przyrodzie zielonego pojęcia. Zresztą łowiectwo istnieje na całym świecie i dobrze funkcjonuje. W niektórych krajach Afryki zakazano safari czyli polowań. Na pierwszy rzut oka wspaniałe wiadomość. W końcu biedne słonie, zebry i lwy będą bezpieczne. Po kilku latach w miejscach gdy podczas safari spotykano dziesiątki słoni, setki antylop i zebr panuje cisza. Jak myślisz dlaczego zwierzęta gdy na nie polowano biegały tysiącami a gdy przestano polować wyginęły???? Zachwiana została równowaga oraz kłusownicy wcześniej zwalczani przez myśliwych i za pieniądze myśliwych strzelali do wszystkiego co się rusza.

W Polsce również nie polujemy od wczoraj. Myśliwi gospodarują zwierzyną w taki sposób aby zachować równowagę i poprawić warunki bytowe poszczególnych gatunków. Gdyby postępowali inaczej to piłowali by gałąż na której sami siedzą.

Nie piszę Ci tego aby nawrócić Cię na mięsożerstwo lecz abyś na temat polowań i łowiectwa spojrzała przez nieco inny pryzmat niż ten którym karmią nas media.

Miłego obserwowania sarenek:-)

Człowioek zaczął jeść mięso, kiedy nastało zlodowacenie, gdyż nie było dostępu do produktów roślinnych, początkowo mięso było zapychaczem dla utrzymania przy życiu, jak glukoza w kroplówce, potem jedzenie mięsa miało charakter rytualny, potem mięso było używką jak tytoń czy alkohol wreszcie człowiek przyzwyczaił się do jedzenia mięsa. Czlowiek był i jest roslinożerny, dowody: brak syntezy witaminy C (mięsożerny neandertalczyk ją wytwarzał), długi przewód pokarmowy, dobrze rozwinięte siekacze, płaskie trzonowce-przystosowanie do rozgniatania i rozcierania pokarmu, obecność ptialiny w slinie i zasadowe pH sliny, jako przystosowanie do trawienia wielocukrów, jelito 12 razy dłuższe od tułowia, wątroba nie radząca sobie z usuwaniem kwasu moczowego (amoniak powstający w czasie trawienia białek), długie, chwytne ręce bez pazurów, brak naturalnej broni (kłów, pazurów), gładski język, obecnośc bakterii E. coli w jelicie.

Skoro nie jesz mięsa to niech Ci to wyjdzie na zdrowie. Ja i większość ludzi jadam mięso co nie znaczy że jestem złym człowiekiem. Również lubię przyrodę i radość sprawia mi obserwacja dzikich zwierząt. Sądzę nawet że z racji wykształcenia trochę się na przyrodzie znam przez co uważam że polowania są nie tylko elementem Polskiej tradycji ale są również potrzebne.
Przykłady:
-Dziki rozmnażają się 150 % do 200% w skali roku. Tzn jeśli np. W lesie mieszka sobie 100dzików to za dok będzie ich minimum 250 sztuk za dwa lata 600 sztuk. I tak w postępie matematycznym coraz więcej. Jak wiemy dzik żywi się wszystkim tym co rośnie na naszych polach przez co czyni olbrzymie szkody za które myśliwi muszą płacić. A płacą dzięki pieniądzom uzyskanym za sprzedaż owych dzików.
Podobnie sprawa przedstawia się z jeleniowatymi. Robią szkody, z roku na rok jest ich coraz więcej i ktoś musi nad tym panować. Po za tym poluje się na całym świecie ponieważ polowanie jest sposobem ochrony przyrody.
W Polsce żaden gatunek nie został wybity przez myśliwych za to kilka gatunków zostało dzięki myśliwym uratowanych.

Zdaje sobie sprawę z tego że facet z bronią w lesie strzelający do biednej sarenki żle się kojarzy. Ale ten facet robi kawał dobrej choć niewdzięcznej i kompletnie nierozumianej roboty.

Szanuje to że nie jesz mięsa ale Ty uszanuj to że inni jedzą. Pewnie że zwierzęta czują, boją się itp. Ale my Ludzie mamy korzenie drapieżnika. Świadczy o tym woreczek żółciowy, szczątkowe kły i oczy osadzone z przodu czaszki. Możemy się oszukiwać i wmawiać sobie że kotlety z soi są leprze niż schabowy ale ja wole mięso. Myśliwi owszem polują ale cechuje ich wielki szacunek dla przyrody i upolowanego zwierzęcia. Wiążą się z tym ciekawe zwyczaje i obrzędy: Pokot, ostatni kęs, sygnały itp. Nie ulegaj stereotypom i plotkom gdyż większość myśliwych nie jest taka jak ich przedstawiają media. ;-)

Tyle że mięso w sklepie również ktoś musiał zabić. Jeśli wolisz świecące się od chemii kurczaki to smacznego. ja tam wolę dziczyznę.
Myśliwi nie wytępili w Polsce żadnego gatunku. Przeciwnie. Wiele uratowali: Żubr, bubr itp. Po za tym dokarmiają, płaca za szkody, reintrodukują zwalczają kłusownictwo a co najważniejsze robią to za swoje pieniądze. A co robią po za manifestacjami i wyłudzaniem pieniędzy Ekolodzy????

Tak to jest jak prawnik bierze się za przyrodę, ale co tam w Polsce wszyscy się na wszystkim znają. PISZ PAN ARTYKUŁY O UBEZPIECZENIACH !

A teraz 2 słowa w kwestiach merytorycznych.
– Jak Pan Autor widzi rozwiązanie problemu ptaków które sa gatunkami inwazyjnymi?
-Populacja ptaków łownych , jest na tyle liczna , że polowania nie maja istotnego znaczenia dla liczebności.

-Poluję,i nie dla piórek a dla mięsa smacznego i zdrowego, rocznie z ptaków 4-6 kaczek (które są przysmakiem na jednej z uroczystości rodzinnych) , a także z jeden dzik i cielę jelenia lub sarna doskonałe dietetyczne mięso.Kurczak z fermy przy tym to śmieci.

Dno, brak podstawowej wiedzy, hipokryzją czuć na kilometr! Dzisiejsze dziennikarstwo i moda na eko…promocje siebie zza komputera i kamery…żenada do potęgi !

To przykre, że można ta mądrze mówić tak głupie rzeczy. Manipulowanie danymi, podawanie niby-faktów, a przede wszystkim populizm wypowiedzi tego pana, są nie do przyjęcia dla średnio rozgarniętego człowieka. Widocznie po polityce przyszedł czas, w oparciu o pseudo-ekologię, na kreowanie nowych kreatur Lepperopodobnych.

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!