Budowa drogi wstrzymana przez chrząszcza
Wygląda niepozornie, ale zdołał już rozpętać burzę. Chodzi tutaj o chronionego chrząszcza, przez którego wstrzymana została rozbudowa drogi między Grudziądzem a Rypinem.
Sprawca całego zamieszania to pachnica dębowa – spory (bo dorastający nawet do 3 centymetrów) owad zamieszkujący dziuple w starych drzewach, gdzie żywi się próchnem. W Polsce objęty został ochroną ścisłą, więc zabronione jest wycinanie drzew służących im za siedlisko. Ponadto owad ten chroniony jest też w ramach projektu „Ochrona siedlisk pachnicy dębowej w dolinie środkowej Warty”, który stanowi część europejskiego programu LIFE Natura 2000. Z kolei cechą charakterystyczną polskich dróg są rosnące przy nich, często wiekowe, drzewa. Nic więc dziwnego, że można w nich spotkać pachnicę.
Przebudowa trasy z Grudziądza do Rypina planowana była już od kilku lat. Prace ruszyły w 2008 roku i miały objąć odcinki o łącznej długości prawie 50 kilometrów. Inwestycja uzyskała wszelkie niezbędne zezwolenia, w tym też decyzję środowiskową. Do tej pory wycięto już większość drzew, a w niektórych miejscach nawet zakończono prace. Jednak ekolodzy odkryli, że pachnica dębowa zamieszkuje część lip przeznaczonych do wycinki. Na razie przedsięwzięcie zostało wstrzymane.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zajęła się całą sprawą. Jak poinformował w rozmowie z Gazetą Wyborczą Marek Machnikowski, wicedyrektor RDOŚ w Bydgoszczy, zachowanie siedlisk tego owada na terenie Unii Europejskiej ma szczególne znaczenie. Dodał także, że inwestor został powiadomiony o obowiązujących zakazach względem gatunków chronionych.
Inwestycja stanęła pod znakiem zapytania. Gdyby jednak roboty na spornym odcinku nadal były prowadzone, a populacja pachnicy uległa zniszczeniu, wtedy prawdopodobnie UE cofnęłaby dotację na budowę drogi. Oznaczałoby to krach całego przedsięwzięcia – według informacji podanych przez Gazetę Wyborczą, z 51,4 mln zł przeznaczonych na ten cel aż 43,7 mln zł pochodzi ze środków unijnych.
Obecność chrząszczy potwierdzili eksperci z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Z przeprowadzonej ekspertyzy wynika, że pachnica zamieszkuje drzewa na dwudziestokilometrowym odcinku między Grudziądzem a Wąbrzeźnem. Ponadto ekspertyza proponuje dwa rozwiązania problemu: przeniesienie larw do innych drzew znajdujących się w bezpiecznym miejscu albo umieszczenie ich w specjalnych hodowlach, skąd wypuszczono by je po osiągnięciu dojrzałości. Nie wiadomo jednak, jakie mogą być koszty takiego przedsięwzięcia, ale jest ono nieuniknione – prace zostaną wznowione dopiero po przeniesieniu owadów.
Wynikłe problemy posłużyły za pretekst do ataku na Bogu ducha winnych ekologów, którzy tylko odkryli niedbalstwo urzędników. Skoro jednak mleko się już rozlało, a obecność chronionego chrząszcza wykryta dopiero po rozpoczęciu robót, trzeba teraz przestrzegać istniejących przepisów. Prawo powinno być prawem, bez względu na koszty.
Zapraszamy na stronę programu Drogi dla Natury w ramach którego organizacje pozarządowe wraz z administracja publiczną chronią aleje oraz sadzą kolejne drzewa wzdłuż polskich dróg.
Ale przecież człowiek jest gatunkiem chronionym! Jest prawo człowieka, jest kodeks karny, itd. Spróbuj coś zrobić bliźniemu, to Cię prokurator dorwie.
„Wynikłe problemy posłużyły za pretekst do ataku na Bogu ducha winnych ekologów” – to zdanie ubawiło mnie do łez ;) Ekspertyza środowiskowa wcale nie musiała by wykonana niedbale, wystarczyło, że była wykonana w innym czasie, np. kilka lat temu, kiedy owej pachnicy jeszcze tam nie było lub w innej porze roku, kiedy niemożliwe wręcz jest jej stwierdzenie bez ścięcia drzewa.
Na jednym odcinku autostrady żaby blokują budowę, tutaj pachnica, gdzie indziej jeszcze coś innego uniemożliwi inwestycję. Może by uznac człowieka za gatunek chroniony?
Artykuł oględnie mówiąc lekko mija się z prawdą. Pachnica nie wstrzymała budowy (czy raczej przebudowy) drogi ani nawet nie spowodowała tyciej zmiany planów inwestycji. Drzewa wycięto co do jednego, a pachnica (mimo ścisłej ochrony) straciła bodajże najważniejsze miejsce występowania na całej Ziemi Chełmińskiej.
Przy całym szacunku dla ochrony przyrody,myślę,że jest to chore.Na zachodzie już dawno wybudowali drogi przez tereny często też cenne przyrodniczo ,mając już bogatą infrastrukturę mogą chronić małe wycinki terenu.Ludzie nawet nie odczują ograniczeń.U nas wymagania odnośnie pozwoleń na budowę wszelkiej infrastruktury ze wzgledu na bogatą ciągle jeszcze przyrodę ,hamują rozwój regionów.
Uważam dobrze jest popierać chrząszcza mieszkając w Warszawie ,kiedy dowolnie korzysta się z osiągnięć cywilizacji,a na urlopie czy wakacjach napawać się nienaruszoną przyrodą.
Jednak co mają powiedzieć ludzie którym te decyzje utrudniają życie i oddalają od nich cywilizację.
przy calym szacunku ale nie jesteśmy sami na Ziemii ; )
Spokojna baśka-zamontują wiatraki i moment wszystko się wyniesie.
Okrągły-żłób jest udziałowcem wiatraków tak że nic nie przeszkodzi ich instalacji.A po zainstalowaniu nie będzie w pobliżu ani ptaków a ni chrząszczy.
Te zieloni to protestują za tymi od których dostają kasę.
Zanim sie zorientowałem że to firma sponsorowana to nawet chciałem im pomóc;
No to widać jak można polegac na urzędniczyć badaniach środowiskowych. Ale najgorsze jesto to, że potem nie ma winnego. Urzędnik to w tym kraju rzecz święta – jak coś źle zrobi to nic mu potem nie grozi.