Freeganizm – nowa etyka konsumenta?
Z kim kojarzy się nam osoba grzebiąca w śmietniku? No właśnie. Chyba niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że coraz więcej osób robi to z powodów etycznych. A zjawisko to określane jest mianem freeganizm? Kim są freeganie i czego szukają w kontenerach na śmieci?
Krzysiek jest studentem informatyki, mieszka na warszawskim skłocie. Niedawno rzucił pracę w korporacji, ponieważ nie dawała mu satysfakcji.
– Nie chodzi tylko o nudę, przede wszystkim o poczucie że jest się maszynką do robienia pieniędzy, o życie w wielkim biurowcu gdzie ludzie robią biznes… – narzeka.
Umówiliśmy się przy centrum handlowym na Okopowej o 22.30, bo w ciągu dnia Krzysiek nie chodzi „na śmieci”. Uważa, że to dobre miejsce, bo kontenery nie są na widoku, więc można bez stresu z nich korzystać.
– Nie jest łatwo znaleźć dostęp do śmieci w Warszawie, trzeba wiedzieć gdzie można szukać. My mamy kilka miejsc obczajonych, ale trzeba wziąć pod uwagę konkurencję – twierdzi. Na miejsce przyjechał ze znajomymi, wszyscy na rowerach, w markowych ciuchach i w czapkach. Nikt nie protestował na widok aparatu fotograficznego. Krzysiek świeci latarką starannie wypatrując czegoś na kolację, podczas gdy jego znajomi układają swoje znaleziska w kartonie. Znaleźli trzy lekko obite pomidory, brzoskwinię, cebulę, wieszak i kilka listków sałaty. Nie są zadowoleni. Z reguły – jak twierdzą – w takich śmietnikach można znaleźć dużo więcej jedzenia. Do kontenerów zbliża się z wolna starszy pan z wózkiem, stawia go obok i zagląda do pootwieranych już toreb na śmieci. Krzysiek nie ma potrzeby identyfikacji z freeganizmem, po prostu zdarza mu się korzystać z dobrodziejstw niektórych śmietników.
– Nie wstydzę się tego, ale też nie uważam się za prawdziwego freegana, ponieważ nie jestem w stanie funkcjonować całkowicie bez pieniędzy. Teraz, kiedy rzuciłem pracę, żyję z oszczędności. Trudno jest znaleźć sobie buty na śmietniku albo na przykład pastę do zębów – mówi.
Izabela Lis, studentka antropologii kulturowej w Toruniu, również nie ma potrzeby nazywania siebie freeganką.
– To, że zbieram rzeczy, które lądują na śmietniku, wynika nie tyle z przynależności do jakiegoś ruchu, ale jest wyrazem mojej postawy wobec otaczającego świata – tłumaczy.
Freeganizm zainteresował ją jednak do tego stopnia, że postanowiła nakręcić film amatorski pod tytułem : „Nasz śmieć powszedni”, którego pokaz odbył się między innymi w Krytyce Politycznej, w Gdańsku. Po filmie odbyła się dyskusja z udziałem publiczności. Można było usłyszeć rożnego rodzaju koncepcje rozpowszechniania freeganizmu, choć nikt wprost tak tego nie nazywał. Niektóre osoby pokazywały swoje części garderoby znalezione na osiedlowym śmietniku, niektórzy natomiast sprowadzali rozmowę do polityczno-historycznego dyskursu.
Reżyserka filmu wykorzystała zgromadzone przez siebie materiały, w postaci wywiadów, do swojej pracy licencjackiej, w której dokonała m.in. relatywizacji znaczenia słowa „śmieć” : – Stwierdziłam, że dla tych, co wyrzucają – „śmieciem” może być wszystko co jest zbędne. Zabierając im funkcjonalność/użyteczność odbieramy im prawo do „życia”, przez co przestają istnieć (oczywiście metaforycznie, gdyż tak naprawdę, zalegają na śmietniku lub w innych miejscach – widać je i czuć). Z drugiej strony natomiast, dla osób, które „śmieci” zbierają, „śmieci” jako takie nie istnieją, gdyż (zebrane) są albo źródłem dochodu albo mogą służyć jako pożywienie, ewentualnie mogą zostać przetworzone jako surowiec wtórny. Reasumując: „śmieci” nie istnieją, choć punkty widzenia są różne.
Nazwa – freeganizm, pochodząca od angielskiego słowa „free” niewątpliwie implikuje weganizm, zarówno pod względem etymologicznym jak pragmatycznym – mięso jest produktem, który przechowywać należy w odpowiedniej temperaturze, dlatego też ryzykiem byłoby spożywanie ze śmieci produktów pochodzenia zwierzęcego. Nie wszyscy są jednak weganami. Freeganie są w różnym wieku i pochodzą z różnych środowisk, jedyne co ich łączy to minimalizacja konsumpcji i walka z marnotrawstwem przejawiające się poszanowaniem dla jedzenia, szczególnie w obliczu głodu z powodu którego cierpi, według szacunkowych wyliczeń ONZ, ponad miliard ludzi na świecie.
Mieszkając naprzeciwko Domu Studenckiego w Toruniu zauważyłam, że podczas wyprowadzania się, studenci wyrzucają bardzo wiele rzeczy, które trudno było sklasyfikować jako „śmieci”. Nie mogłam przejść obojętnie i zaczęłam je zbierać. – opowiada Izabela Lis – To bardzo smutne i przerażające, zwłaszcza, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, ile osób na świecie codziennie umiera z głodu…
W USA, skąd freeganizm pochodzi, stał się czymś zupełnie naturalnym. W niektórych miastach Europy powstają nawet przewodniki dla freegan, opisujące miejsca, w których można dostać lub wymienić różne produkty. W Polsce informacje o freeganizmie można znaleźć jedynie w internecie, mimo to jest wielu ludzi, którzy poprzez swoje działania wpisują się w ten ruch społeczny.
– W moim domu jest pełno mebli „ze śmietnika”, na przykład ten taboret na którym siedzisz, ale ja sama rzadko zbieram, z powodu braku czasu. – opowiada Marta Jamróg, studentka z Wrocławia. W jej mieście jest wielu freegan, wśród nich poeta, który dostał nagrodę za swoją twórczość. Marta również jest przeciwna konwencjonalnej ekonomii.
– Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego ile jedzenia się marnuje. Ochroniarze hipermarketów we Wrocławiu często przeganiają osoby szukające produktów w kontenerach z odpadami, wyzywają ich od meneli. Uważam, że jest to dyskryminacja i przejaw chorego systemu kapitalistycznego, który zmusza Cię, żebyś kupiła to co możesz wziąć sobie ze śmieci. Chodzi o to, żebyś wydała pieniądze, dlatego śmietniki są w zamkniętych pomieszczeniach a przy kontenerach marketowych stoją często ochroniarze – twierdzi.
Władze hipermarketów w Polsce najczęściej uniemożliwiają dostęp do śmieci zwykłym ludziom, tłumacząc to przepisami, oraz tym, że w śmieciach często znajdują się przedmioty zagrażające życiu lub zdrowiu, co wskazuje raczej na brak ich segregacji niż na troskę o ludzkie bezpieczeństwo.
https://www.facebook.com/groups/1040093842691584/
Chcą się nawpierdalać za darmo a dorabiają sobie do tego jakąś wyższą ideologię
Nie czytałem tych wszystkich wypowiedzi- od razu przyznaję. Oglądałem wczoraj program na NG o freeganizmie. Nie powiem, że od dzisiaj jestem freeganem, bo na pewno nie. Ale jestem mocno podbudowany tym, że są w tym kraju ludzie, którzy mają jakąś ideę. Chętnie nawiążę kontakt- poważny kontakt. Z zawodu jestem lekarzem. Chcę Was poznać. Z racji mojego miejsca zamieszkania najchętniej Kraków- może bohater programu w National Geografic zechce się do mnie odezwać- danieldr1@op.pl. Pozdrawiam!
Czy jest pan już freeganem?
Prawda jest taka, że większość tych „zepsutych” produktów jest zdatna do spożycia, nawet jeśli termin ważności został przekroczony…wystarczy zdać się na swoje zmysły, żeby ocenić czy coś jest zdatne do spożycia czy nie.
Mój ojciec kradnie śmieci od około 4 lat. Podczas, gdy większość ludzi idzie do kontenera z workami pełnymi niepotrzebnych rzeczy i się ich pozbywa, on idzie tam z torbą, którą ta napełnia. Praktycznie nie kupujemy jedzenia, mamy go aż za dużo. I ani razu nie było sytuacji, że cierpiałam na zatrucie pokarmowe…chyba, że z przejedzenia ;] Polecam kontenery na Kabatach! Ludzie, zajebiście, że jesteście.
nic tylko pogratulować :)
Ludzie są gorsze problemy niż bezdomni grzebiący w śmietniku. Jedyny pozytywny fakt, to to, że takie akcje pobudzają do dyskusji i zastanowienia – a co ja dobrego robię dla świata i innych. Łatwo krytykować, ale samemu już trudniej podjąć jakieś działania. Freeganie – niech sobie robią co chcą. Tylko trzeb pamiętać, że gdyby nie kapitaliści, którzy marnują jedzenie, to freeganie by z głodu nam pomarli
Z komentarza zrozumiałem, że łatwiej krytykować niż grzebać w śmieciach. Tak, łatwiej!
Myślę, że nie zabraniano by przeglądania śmieci i nie wymyślano nikomu od meneli, gdyby ci grzebiący w śmieciach nie zostawiali po sobie koszmarnego bałaganu, gdyby zostawiali śmieci w stanie, w jakim je zastali, a nie rozrzucone dookoła pojemników i rozsypane wokół worków.
Rozumiem wyciągać ze śmietnika meble, ciuchy czy inne rzeczy ale jeść odpadki to przesada. Markety wyrzucają przeterminowane rzeczy lub zepsute. Zgadzam się, że ludzie marnują jedzenie ale lepiej informować ich co mają zrobić z nadwyżkami a nie krytykować że zamykają śmietniki. Jedzenie ze śmietnika stylem życia? To zagrożenie epidemiologiczne.
Łoooooo matko, czego to ludzie nie wymyślą ;O
Fajnie, że to robią. Bo mało kto jest świadomy, tego jakie skarby można znaleźć z śmieciach:)
Ja popieram takie działania. Młodzi ludzie chcą walczyć z rozbuchanym konsumpcjonizmem i to im się chwali. A to jakimi metodami to robią – ich sprawa
Świat zwariował. A kto będzie łożył na leczenie zatruć pokarmowych po takich śmietnikowych biesiadach? I jak sobie z tym poradzi nasz biedny NFZ;]
Ciekawe kiedy skończą im się pieniądze i z zabawy w freegan przeistoczą się po prostu w znacznie mniej trendy kloszardów. Czy i to będą tak energicznie propagować jak swoją pseudo-ideologię?
biedni ludzie tez w ten sposob zyja, znam squatersow ktorzy nie pija, nie pala, nie cpaja, ale jakos nie potrafia sie na rynku pracy odnalezc, wiec zamiast żebrac kombinuja uczciwie, a jedzenie maja za darmo….
freeganizm jako taki, jest ideą ciekawą, zwłaszcza w kontekście nierówności społecznych na świecie (marnowanie jedzenia – północ, głód – południe), ale kłóci mi się tutaj z ludźmi w „markowych ciuchach”, czyżby zrobionych małymi, chińskimi rączkami?
to mi właśnie wskazuje na pewna pozę, bycie trendy i dobry fun, a nie ideologię. dobrze się bawimy łamiąc konwenanse, ale jakby co – mamy oszczędności, bogatych rodziców itp.
to nie sposób na życie, tylko sposób na wspólna zabawę, a to już nie fajne, choćby dlatego, że to odbieranie pożywienia tym, którzy w razie czego nie mogą sobie go kupić (pan z wózeczkiem).
znajcie umiar dzieciaki, przy odrobinie dobrej woli można za grosze kupić „nadpsute” warzywa w osiedlowym warzywniaku zanim jeszcze trafia na śmietnik, można dla równowagi kupić ciuchy w lumpeksie (także buty).
idziecie do śmietników, pstrykacie sobie tam foty a potem wrzucacie na FB – jacy to jesteście fajni freevegani?
ja nie grzebię w śmietniku, ale kupuje w lumpeksie, na wyprzedażach w warzywniaku i markecie, staram się nie marnować jedzenia, a niepotrzebne ubrania oddaję biednym, wybieram kosmetyki nie testowane na zwierzetach, czasem jakiś mebel ze śmietnika przytargam, ale jakoś nie obnoszę sie z tym, nie ma to byc poza, tylko normalne, codzienne życie. sama nuda.
Brawo za celny komentarz :)))
Sądzę, że tym problemem powinien zająć się portal psychiatryczny, a nie ekologiczny