Jak pomóc bezdomnym kotom? Wywiad z Joanną Wydrych z Fundacji Czarna Owca Pana Kota
Spotkać je można wszędzie – na ulicach, w parkach, na śmietnikach i w piwnicach. W samym tylko Krakowie mieszka około 300 tysięcy bezdomnych kotów, które zimą nie mają się gdzie skryć, bo administracje budynków wstawiają kraty do okienek piwnic. O tym, w jaki sposób można rozwiązać lub przynajmniej zminimalizować problem bezdomnych kotów w przestrzeni miejskiej, opowiada Joanna Wydrych współzałożycielka Fundacji Czarna Owca Pana Kota.
Joanna Szubierajska: Od kiedy działa Fundacja Czarna Owca Pana Kota?
Joanna Wydrych: Fundacja Czarna Owca Pana Kota powstała prawie 5 lat temu, by upamiętnić życie wyjątkowego kota – Pana Kota.
Czym zasłużył się dla Fundacji Pan Kot?
Pan Kot prawie całe swoje życie przeżył na zewnątrz, dokarmiany przez jedną z Pań Karmicielek. Nie widział na jedno oko, stracił pół ucha, nie miał zębów. Będąc bezdomnym kotem opiekował się osieroconymi kotkami, przeżył śmierć kotki, z którą był bardzo silnie związany – została potrącona przez samochód. O tych wszystkich wydarzeniach wiem od Pani Karmicielki. Gdy do mnie trafił, miał około 10 lat, był bardzo wdzięczny za dom i opiekę. Niestety nie spędził że mną dużo czasu – po około półtora roku okazało się że jest chory na nerki, zmarł na początku 2008 r. Wtedy powstał pomysł, by powołać do życia organizację, która pomagałaby takim kotom jak on. W efekcie, w 2009 roku powstała Fundacja Czarna Owca Pana Kota.
Skupiacie się wyłącznie na pomocy bezdomnym, potrzebującym kotom?
Początkowo chcieliśmy skupić się na pomocy bezdomnym kotom. Potem w miarę rozwoju Fundacji, która przyciągała coraz większą ilość osób zaangażowanych w jej tworzenie, dochodziły kolejne obszary działań – pomoc gołębiom, edukacja, promocja diet roślinnych.
W chwili obecnej Fundacja zajmuje się kilkoma tematami równolegle – bieżącą pomocą zwierzętom – głównie kotom i gołębiom, ale trafiają też do nas i gryzonie. Zajmujemy się też organizowaniem adopcji zwierząt, leczeniem oraz promocją właściwych wzorców zachowań wobec zwierząt. Jedną ze stały Owcowych aktywności jest akcja „Kot nie ślimak (domku nie nosi)”, podczas której w sezonie jesienno-zimowym budujemy na otwartych warsztatach domki dla bezdomnych kotów – wybudowaliśmy ich już ponad 150.
Duży nacisk kładziecie na edukację
Edukacja dzieci, młodzieży oraz dorosłych, to drugi ważny obszar działalności Fundacji. Prowadzimy m. in. warsztaty empatyczności
dla dzieci – przeprowadziliśmy je już dla ponad 1600 dzieciaków z Krakowa i Małopolski. Organizujemy spotkania otwarte na tematy związane z prawami zwierząt itp. Dzięki grantom, które czasami udaje nam się pozyskać, kręcimy filmy dokumentalne na temat sytuacji zwierząt i osób im pomagających. Nakręciliśmy już 4 dokumenty, ostatnio godzinne „Zwierzęta poza prawem”, opowiadające o sytuacji zwierząt na Białorusi. Wydajemy też książki i opracowujemy ulotki, realizujemy projekty skierowane do działaczy i działaczek organizacji prozwierzęcych. W tym roku, dzięki dofinansowaniu ze środków publicznych udało nam się wydać książkę „Poza gatunek. Rozmowy o aktywizmie, prawach zwierząt i społeczeństwie”, będącą pierwszą polską książką o ludziach zaangażowanych w ruch praw zwierząt. Książka jest zbiorem kilkudziesięciu wywiadów z aktywistami i aktywistkami. Trzecim obszarem, który jest dla nas ważny, jest promocja weganizmu jako etycznej alternatywy dla tradycyjnej diety. Uważamy że wszystkie zwierzęta są ważne, zasługują na szacunek, dlatego nie chcemy się koncentrować na jednym gatunku. Wspólnie z innymi organizacjami i grupami nieformalnymi organizujemy wydarzenia typu Veggie Parade, mogące być pozytywnym impulsem dla ludzi do zmiany.
Joanna Szubierajska: Panuje powszechne przekonanie, że koty wolno żyjące są synonimem zwierząt dzikich, którym wiedzie się najlepiej w ich naturalnym środowisku i nie mają problemu ze znalezieniem pożywienia.
Joanna Wydrych: Po pierwsze, trzeba rozróżnić koty bezdomne od kotów wolno żyjących – to nie to samo. Koty bezdomne to koty, które kiedyś miały dom, mieszkały z człowiekiem, ale zostały porzucone, natomiast koty wolno żyjące to koty urodzone na zewnątrz z dzikich rodziców, mające ograniczony kontakt z ludźmi. Jednak ani dla jednych, ani dla drugich miasto nie jest naturalnym środowiskiem. Koty są zwierzętami domowymi, oswojonymi przez ludzi, powinny mieszkać w domu, a nie błąkać się przerażone i przeganiane.
Z czym taka naprawdę wiąże się bezdomność kotów?
Bezdomność zwierząt, podobnie jak w przypadku ludzi oznacza samotność, odrzucenie, niepewność, brak pożywienia i opieki, zimno, strach, choroby, śmierć, niebezpieczeństwo. Bezdomnym i wolno żyjącym kotom zagrażają ludzie, którzy celowo chcą im zrobić krzywdę. Wystarczy popatrzeć na statystyki policji, w 2011 roku policja wszczęła prawie 2 tysiące postępowań, oczywiście mówimy tu tylko o sprawach które znalazły finał na policji, którymi ktoś się zainteresował. Liczba przypadków dręczenia i mordowania zwierząt, które nigdy nie zostaną zgłoszone nigdzie, tak naprawdę jest nieznana i jest zdecydowanie większa. Koty mogą zginąć pod kołami rozpędzonego samochodu, lub w wyniku choroby. Przeciętna długość życia bezdomnego czy wolno żyjącego kota to około 2-3 lata. Dla porównania kot żyjący w domu może dożyć nawet 20 lat. Jednym z powodów ich przedwczesnej śmierci jest również niedożywienie.
A co z argumentami, że koty w piwnicach brudzą i śmierdzą
Funkcjonujące stereotypy wobec tych zwierząt sprawiają, że sytuacja bezdomnych kotów jest szczególnie ciężka – mówi się że śmierdzą, że są brudne, roznoszą choroby, mnożą się bez opamiętania. Koty są zwierzętami bardzo dbającymi o czystość, w momencie, gdy zostaną wysterylizowane/wykastrowane, czym się zajmują organizacje prozwierzęce, ich mocz nie ma nieprzyjemnego zapachu. Często osoby dokarmiające koty są oskarżane że brudzą, zostawiają resztki jedzenia, które się psują i gniją. Z własnego doświadczenia wiem, że większość osób dokarmiających, jak mało kto dba o higienę miejsc karmienia, choćby dlatego, by kotom było przyjemnie tam jeść.
Pamiętam historię pewnej Pani Karmicielki z Krakowa, którą administracja budynku oskarżała że zanieczyszcza teren posesji. Pani ta karmiła tuż przy śmietniku, i szczerze mówiąc miejsce w którym zostawiała jedzenie dla kotów było jedynym czystym na podwórku tej kamienicy.
Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu, jakim jest brak możliwości schronienia się kotów
Od pewnego czasu, w ramach remontów i zmiany zagospodarowania posesji, zamykane są i likwidowane miejsca, w których koty mogłyby się schronić. Kratuje się okienka, zamurowuje się je, często tylko po to, by koty nie znalazły tam schronienia. Likwiduje się komórki, szopy i wiaty, które dotychczas służyły za schronienie. Jest to nieludzkie i niehumanitarne, świadczy również o krótkowzroczności administracji. Nie od dziś wiadomo że łatwiejszym i bezpieczniejszym dla wszystkim sposobem walki z gryzoniami jest obecność drapieżników. Problemem jest też używanie trutek na szczury, które nie tylko jest niehumanitarne, ale stanowi zagrożenie dla ludzi, zwierząt mających dom, zwierząt bezdomnych, a także może stanowić zagrożenie epidemiologiczne, gdyż zmarłe w efekcie zjedzenia trutki szczury rozkładają się. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest pozwolić działać kotom, ale niestety chyba nie wszyscy to rozumieją.
Czy bezdomność kotów wygląda tak samo, jak bezdomność psów?
Koty są inne niż psy. Kot w ostateczności może się przyzwyczaić z konieczności do życia na zewnątrz, koty są mniej widoczne na ulicach, potrafią się ukryć, jakoś mniej przerażają ludzi. Bezdomne psy, zdaniem ludzi, stanowią większe zagrożenie – mogą się łączyć w grupy, gdy dziczeją mogą stać się agresywne i zaatakować człowieka. Psy są bardziej bezradne, bardziej zależne od ludzi, ciężej im przetrwać bez ludzkiej pomocy.
Jakie są najczęstsze przyczyny bezdomności kotów?
Sytuacja wygląda podobnie, jak w przypadku innych zwierząt, najczęściej psów. Głównymi powodami bezdomności są nieodpowiedzialne adopcje: ludzie biorą zwierzęta na prezent – często przed świętami, z powodu jakiś uroczystości – urodzin itp., zwierzę się znudzi, nie spełnia urojonych oczekiwań i kończy na ulicy. Tak się dzieje najczęściej przed wakacjami.
Czasem panuje moda na np. na określoną rasę zwierząt, ludzie kupują takie zwierzę nie zapoznawszy się wcześniej z jego potrzebami, którym być może nie są w stanie sprostać, albo cechami charakterologiczno-behawioralnymi i również wyrzucają albo oddają do schroniska takie zwierzę. Wystarczy pójść do pierwszego lepszego schroniska, by zobaczyć jak odbijają się w nim mody na konkretne rasy. Coraz częściej ofiarami takiego postępowania stają się nie tylko koty czy psy, ale również króliki, gryzonie czy zwierzęta egzotyczne. Innym powodem bezdomności jest niekontrolowane rozmnażanie – często osoby posiadające zwierzęta nie kastrują ich, nie sterylizują. Zwierzęta mnożą się i albo są zabijane na różne sposoby, albo wyrzucane. Często też niewysterylizowane zwierzę ucieka i rozmnaża się na wolności. Do bezdomności zwierząt przyczyniają się również pseudohodowle zwierząt rasowych.
Joanna Szubierajska: Co ewentualnie rozwiązałoby problem bezdomności?
Joanna Wydrych: Na pewno kompleksowy program przeciwdziałania bezdomności połączony z edukacją i podnoszeniem świadomości ludzi. Myślę, że dobry efekt mogłaby przynieść jakaś kampania medialna poświęcona tematowi, na pewno stała edukacja dzieci w szkołach uwrażliwiająca na los zwierząt. Trzeba ludzi edukować że sterylizacja/kastracja zwierząt jest koniecznością. Zwierzęta nie tylko bezdomne czy wolno żyjące, ale również mające opiekunów powinny być obowiązkowo sterylizowane/kastrowane. W moim odczuciu powinny się w to zaangażować i sponsorować podobne programy władze samorządowe. Być może dobrym rozwiązaniem, przynajmniej na jakiś czas, byłby wzorem innych krajów, czasowy całkowity zakaz rozmnażania zwierząt. Na pewno konieczne jest ewidencjonowanie zwierząt poprzez chipowanie i stworzenie ogólnodostępnej bazy chipów, tak by od razu gdy się znajdzie kota, sprawdzić kto jest jego opiekunem, i w przypadku porzucenia zwierzęcia wyciągać konsekwencje prawne.
Czyli najskuteczniejszą metodą walki z bezdomnością zwierząt jest sterylizacja/kastracja?
Jest jedną z metod. Przy braku wsparcia władz i kompleksowego rozwiązania problemu bezdomności zwierząt jest, w tym momencie, najbardziej dostępną metodą. Jest jedyną metodą, którą mogą stosować organizacje prozwierzęce.
Czy nie jest tak, że sterylizacja/kastracja jest wbrew naturze?
Pokutuje przekonanie że sterylizacja jest wbrew naturze, czasem nawet niektórzy weterynarze sugerują, że kotka czy suczka przynajmniej raz, przed sterylizacją powinna mieć dzieci. Jeśli sterylizacja jest nienaturalna, to co możemy powiedzieć o bezdomnym życiu, pozbawieniu pokarmu, życiu w ciągłym zagrożeniu, chorobach czy z drugiej strony o przetrzymywaniu zwierząt w domach, ich leczeniu i karmieniu gotowymi karmami? Czy to jest naturalne? Nie sądzę. Jesteśmy jako ludzie odpowiedzialni za to co uczyniliśmy zwierzętom, zwierzęta są bezdomne przez nas. Sterylizacja jest ograniczaniem bezdomności. Dodatkowo dzięki sterylizacji/kastracji zwierzęta unikają wielu chorób – jak choćby różnych nowotworów. Oczywiście uważam, że jako ludzie zbyt ingerujemy w życie zwierząt, ale to się już niestety stało, i żeby nie pogorszyć sytuacji musimy robić teraz to, co możemy – patrząc na kwestię sterylizacja/kastracja ma więcej zalet niż wad.
Jak powinna wyglądać rozsądna opieka nad bezdomnymi kotami?
To, co każdy z nas może zrobić, żeby pomóc bezdomnym kotom to dokarmiać je – najlepiej suchą lub mokrą karmą przeznaczoną dla kotów, surowym i gotowanym mięsem (bez soli!), zapewniać wodę. Należy unikać mleka krowiego – koty nie tolerują laktozy, mają po mleku biegunki, ryb (ze względu na ryzyko zadławienia się ościami), wątroby.
Ważne jest zapewnienie schronienia zwierzęciu – otwierajmy okienka piwnic, wpływajmy na administracje i lokatorów by np. przeznaczyły jedno pomieszczenie w budynku dla kotów, niech ktoś, kto dokarmia koty, dba o czystość takiego pomieszczenia. Jeśli mimo starań nie uda się, lobbujmy za ustawieniem profesjonalnego, ciepłego domku dla kotów – zbudowanego z drewna, styropianu, ocieplanego.
Domki, które nasza Fundacja buduje są domkami tymczasowymi, przetrwają jeśli nikt ich nie wyrzuci, maksymalnie trzy-cztery lata, i niestety nie ochronią zwierzęcia tak jak przestrzeń zamknięta (piwnica itp.), przy ekstremalnie niskich temperaturach koty nie mające ciepłego schronienia nie przetrwają – umrą z wyziębienia. Leczmy i sterylizujemy koty. Jeśli widzimy chorego kota, potrąconego, nie odwracajmy wzroku, nie myślmy, że ktoś inny się nim zajmie. Może nie być kogoś takiego. Często podjęta przez nas decyzja oznacza wybór między życiem albo śmiercią innej istoty. Sterylizujmy koty, by ograniczać ich populacje, jeśli nie mamy pieniędzy, zwróćmy się do najbliższej organizacji prozwierzęcej – pomoże nam albo pokieruje dalej. Nie bądźmy obojętni! Gdy widzimy że dzieje się jakiemuś zwierzęciu krzywda, reagujmy – dzwońmy na policję, straż miejską, do najbliższej organizacji prozwierzęcej. Nie zostawiajmy zwierząt samych w sytuacji zagrożenia. Wspierajmy organizacje prozwierzęce 1%, darowiznami rzeczowymi i finansowymi, pracą wolontaryjną – nie zapominajmy, że ich efektywność jest ściśle powiązana z ilością funduszy jakimi dysponują, bez naszej pomocy nie będą w stanie pomagać zwierzętom.
Dziękuję za rozmowę
Joanna Wydrych – aktywistka prozwierzęca, weganka, feministka, założycielka Fundacji Czarna Owca Pana Kota i ostatnio współzałożycielka Polskiego Stowarzyszenia Wegańskiego. Kręci filmy dokumentalne o zwierzętach, realizuje projekty edukacyjne, pomaga bezdomnym kotom i gołębiom. Najbardziej na świecie kocha Pi – gołębicę, którą własnoręcznie wykarmiła.
Koty mnożą się na działkach , są dzikie , nie można ich złapać . Dokarmiam ich, ale co dalej .? Jak im pomóc ? Przed nami zima, one mogą nie przetrwać! Działki na Chomiczówce w Warszawie.
a moze najpierw pomozcie bezdomnym ludziom co?? to ze ludzie sa wyrzucani z wlasnych mieszkan i nikogo to nie obchodzi to nic takiego?! ilu mozna spotkac bezdomnych a wszedzie tylko trabienie o ,,bezdomnych” psach i kotach! zreszta nie widze wiekszego sensu trzymania tych zwierzat, nie sa nam niezbedne do zycia i nie ma przymusu zeby je koniecznie miec, a ludzie trzymaja je na masowa skale i po co to? trzymanie zwierzat ot tak sobie jest bez sensu
Zwierzęta są nam niezbędne do życia. Potrafią nas kochać bezwarunkowo i być wdzięczne w przeciwieństwie do większości ludzi. A zresztą bezdomność ludzi to często ich własny wybór albo efekt lenistwa i nałogów natomiast zwierzęta są bezbronne.
Weź człowieku Ty możesz patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Gardzę „”tobą „””!!!!!!
Po co trzymać takich jak ty na tym świecie? Człowiek to zło, zwierzę nie. Kiedys dałem pracę bezdomnemu, pomagalismy wyjść z bezdomności a on nas olal
Z zapewnieniem miejsc schronienia dla bezdomnych zwierząt jest problem bo wystarczy żeby jeden lokator kamienicy był zajadłym przeciwnikiem zwierząt a zaraz znajdzie wokół siebie popleczników którzy będą utrudniać nasze wysiłki. Znam to z własnego doświadczenia bo pomagam na ile mogę zwierzętom (koty gołębie psy) a to powoduje stałe jawne lub ukryte ataki na moją osobę i w ogóle uważany jestem za szaleńca. Wystarczyło żeby do mojej kamienicy sprowadził się taki nienawistnik a natychmiast otoczył się grupką podobnych mu i od tego czasu albo mają do mnie pretensje albo atakują zdradziecko moje auto uszkadzając je i niszcząc. Co z tego że zgłaszam zniszczenia na policji skoro szybko są umarzane z powodu niewykrycia sprawców.
Żeby pomagać zwierzętom to trzeba mieć miekkie serce ale twardą dupę
Bo może nie każdy lubi zwierzęta, i nie życzy sb mieć osikanego i osranego podwórka auta czy domu, a z drugiej strony to co mogą sb tak biegać rozmnażać się i są one przynajmniej u mnie nie wykastrowane ani nie zaszczepione i moje pytanie czy może się ktoś tym zająć bo ja osobiście nie lubię jak coś mi sra po autach i sika po nich i jeszcze śmierdzi ludzie to nie jest normalne posiadanie 15 kotów i dokarmianie ich zrozumcie
Bardzo fajny szczytny cel. W naszym zespole wszyscy kochamy zwierzęta co idzie w parze z miłością do ekologii. Jednego roku nasz kolega zaadoptował psa z ulicy, cudowny paskudny kundelek o wspaniałym charakterku. Po nim koleżanka przygarnęła kota ze schroniska i tak posypały się kolejne adopcje zamiast kupowania wystawowych ras. Uwierzcie mi, zwierzeta te na każdym kroku wyrażają swą wdzięczność za ratunek. Od początku nosów po czubki ogonów to chodzące wdzięczności :). W naszym biurze również jest na etacie zatrudniona kotka Luna :).
Zwierzęta potrafią okazywać miłość jak nikt:) Koty nawet przynoszą upolowane myszy w darze jako podziękowanie za opiekę:)
A czyja to wina ze tak dużo jest kotów nieodpowiedzialnych ludzi co weżnie kotka ale szybko się mu znudzi i wyrzuca nie wysterylizowany i się rozmnażają co takie zwierze jest winne ze miało potwora za pana sami do tego doprowadzicie ale teraz nie ma komu pomóc każdy umywa ręce hańba dla takich ludzi
Mówi się głównie o bezdomncy psach. Dobrze, że poruszacie problem bezdomności wśród kotów, bo rzeczywiście – może mniej je widać – ale problem też jest istotny
Tyle płace za mieszkanie, że nie chce żyć w smrodzie! Latem na ławce posiedzieć przed domem nie można, bo pełno odchodów! Dlatego cieszę się, że administracja w końcu wzięła się za problem bezdomnych kotów i je wszystkie wyłapała!
To nie siedź na ławce tylko rusz to swoje sflaczałe dupsko i idź sobie gdzie indziej wygodnicka stara ruro. Sama pewnie śmierdzisz egoistyczna ignorantko. I się tak nie ciesz bo administracja zawsze za ciebie może się zabrać.
Pani Bogusiu a czyja to wina ze tyle jest bezdomnych kotów właśnie takich ludzi jak pani obojętnych bez empatii co nic nie zrobią żeby pomóc niewinnym zwierzętom szkoda słów wstyd
I co dalej? Do schroniska, gdzie nie ma miejsc, zwierzęta są stłoczone w małych klatkach? Schroniska byłyby dobrym rozwiązaniem, gdyby miały środki na przyjęcie i zapewnienie odpowiednich warunków dla zwierząt i gdyby one miały zapewnioną opiekę i możliwość adopcji, sytuacja w schroniskach nie jest za wesoła, na szczęście nie we wszystkich:) Uśpić? Przecież wystarczyłoby, żeby każdy przygarnął kotka:) że koty robią kupy, ludzie też robią:) to nie jest argument, żeby je wygonić, jak każda żywa istota chcą żyć, czują i cierpią. One potrzebują domu i pomocy ludzi. Nie można pozbyć się wszystkich, którzy się nam nie podobają. Każde zwierzę robi kupy, ptaki i dzikie ssaki, taka jest natura:) do smrodu można się przyzwyczaić, poza tym odchody leżą na ziemi, nikt ich nie dotyka.
Mądre słowa :) To my jesteśmy odpowiedzialni za bezdomne zwierzęta – sami zgotowaliśmy im taki los :) Dlatego jesteśmy im winni opiekę!
Pan Kot zachowywał się jak człowiek w stosunku do kociąt i ukochanej, wzruszająca historia, bardzo szczytna akcja, bezdomnośc kotów to wina ludzi, którym żal pieniędzy na kastrację/sterylizację i wyrzucają potem często bezradne maluchy:( Także latem wyjeżdżając na wakacje ludzie wyrzucają zwierzęta, niestety administracja budynków też walczy z kotami, kiedyś czytałam, że kobiety przegoniły bezpańskie koty z terenu przedszkola, chociaż ich dzieci ucieszyły się z kontaktu ze zwierzętami, matki tłumaczyły to zarazkami, a przecież dzieci mające kontakt ze zwierzętami są zdrowsze, mniej narażone na alergie, spokojniejsze, kontakt ze zwierzętami uspakaja dzieci nadpobudliwe, poprawia ludziom humor, a kontakt z zarazkami działa jak naturalna szczepionka bez skutków ubocznych:)
https://www.rossnet.pl/Artykul/Odpornosc-dziecka,198048
Fakt, że kilka kotów było chorych, ale to był niegroźny liszajec, wystarczyło poddać je opiece weterynaryjnej. Skończyło się na tym, że mamusie z pomocą administracji pozbyły się kotów pozbawiając dzieci kontaktu ze zwierzętami, który w dzisiejszym wygodnickim świecie jest i tak ograniczony:(