ABORCJA. LEGALIZACJA ABORCJI. Świadectwo dr Bernarda Nathansona
Ekologia.pl Środowisko Specjalne Jak została zalegalizowana tzw. aborcja. Śmiertelne oszustwo, zaplanowana zagłada – przemówienie dr Bernarda Nathansona.

Jak została zalegalizowana tzw. aborcja. Śmiertelne oszustwo, zaplanowana zagłada – przemówienie dr Bernarda Nathansona.

Bernard Nathanson (ur. 31 lipca 1926 roku w Nowym Jorku, zm. 21 lutego 2011 roku w Nowym Jorku) amerykański lekarz, profesor nauk medycznych żydowskiego pochodzenia. Były aborcjonista, a następnie działacz ruchów pro-life. fot. Jorosmtz/ Wikipedia CC
Bernard Nathanson (ur. 31 lipca 1926 roku w Nowym Jorku, zm. 21 lutego 2011 roku w Nowym Jorku) amerykański lekarz, profesor nauk medycznych żydowskiego pochodzenia. Były aborcjonista, a następnie działacz ruchów pro-life. fot. Jorosmtz/ Wikipedia CC

Jak doszło do tego że w większości krajów na świecie zostało zalegalizowane prawo do zabijania nienarodzonych i to zaledwie w ciągu życia jednego pokolenia?  Odpowiedź na to pytanie może dać już historyczne wystąpienie Amerykanina, dr Bernarda Nathansona,  zmarłego przeciwnika aborcji, a wcześniej jednego z największych zwolenników zabijania nienarodzonych, które da odpowiedź na to pytanie. Wygłosił je w 1982 roku w Irlandii.

Przemówienie dr Bernarda Nathansona, to niezwykle ważne świadectwo pokazujące mechanizmy jakich używało i nadal używa również  w Polsce pro-aborcyjne lobby do przeforsowania zabijania nienarodzonych. Mimo, iż cytowane przez nas wystąpienie miało miejsce ponad trzy dekady temu, nie straciło swojej aktualności. Można śmiało powiedzieć, że dokładnie takie same mechanizmy są realizowane właśnie w naszym kraju i to jeszcze jak skutecznie. Dzięki szeregu manipulacji i kłamstw stosowanych przez aborcjonistów tzw. aborcja została zalegalizowana w latach 70–tych w Stanach Zjednoczonych, a potem  w wielu innych krajach naszego globu.

Przemówienie dr Bernarda Nathansona

Często mnie pytają: „Panie doktorze, co skłoniło Pana do zmiany stosunku do przerywania ciąży? Jak to się stało, że z działacza politycznego i organizatora ruchu na rzecz prawa do sztucznych poronień, z dyrektora największej na świecie kliniki aborcyjnej stał się Pan reprezentantem ruchu prolife?”

Odpowiedź jest następująca:
Po opuszczeniu tej kliniki zrezygnowałem ze stanowiska i zostałem dyrektorem oddziału położniczego w New York City. Był to największy oddział położniczy w mieście, część Columbia University Medical School. Jako dyrektor byłem odpowiedzialny za oddział peri- i prenatalny. W 1973 roku, kiedy przyjąłem to stanowisko, otrzymaliśmy nową, wspaniałą aparaturę badawczą, taką, jakiej dziś używamy badając zdrowie płodu. Dzięki takim technikom jak ultradźwięki, badanie wód płodowych, elektroniczne pomiary serca za pomocą światła, przekonałem się wtedy, że to, co znajduje się w macicy jest pełnowartościową istotą ludzką.

Wiele osób mogło słyszeć o mnie jako o dyrektorze i założycielu największej na świecie kliniki, w której wykonywano zabiegi

Własnoręcznie dokonałem jeszcze 15 tysięcy aborcji podczas mojej prywatnej praktyki, a więc jestem osobiście odpowiedzialny za śmierć 75 tysięcy dzieci.

przerywania ciąży. Nasza klinika znajdowała się we wschodniej części Nowego Jorku. Funkcjonowała jako „Centrum zdrowia rozrodczości i seksu”, a przeprowadzono tam 60 tysięcy zabiegów przerywania ciąży.

Pod moim kierownictwem pracowało 35 lekarzy. Klinika była czynna przez wszystkie dni tygodnia od ósmej rano do północy. Każdego dnia roku, oprócz pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia, przeprowadzaliśmy po 120 zabiegów. Własnoręcznie dokonałem jeszcze 15 tysięcy aborcji podczas mojej prywatnej praktyki, a więc jestem osobiście odpowiedzialny za śmierć 75 tysięcy dzieci. Nie jestem dumny z tej statystyki, ale sądzę, że dzięki niej moje słowa zyskują wiarygodność.

Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa…

W 1968 zostałem jednym z założycieli „Narodowego Związku na rzecz Zniesienia Ustawy o Aborcji” (NARAL: „National Association for Repeal of Abortion Law”), który przekształcono później w „Ligę na rzecz Prawa do Aborcji” („Abortion Rights Action League”). Była to pierwsza politycznie aktywna proaborcyjna grupa działająca w Stanach Zjednoczonych. Jej utworzenie stanowiło niewiarygodną śmiałość, w tych latach samo tylko mówienie o reformie ustawy zakazującej aborcji wymagało dużej zuchwałości. Myślę, że gdyby przeprowadzono wówczas reprezentatywną ankietę, 99,5 proc. Amerykanów wypowiedziałoby sie przeciwko nieograniczonej, legalnej aborcji. Ale nasza niewielka, licząca czterech zaangażowanych członków grupka o niewielkim budżecie zdołała w ciągu dwóch lat doprowadzić do tego, że w Stanie Nowy Jork zniesiono istniejącą od 140 lat ustawę zabraniającą aborcji i Nowy Jork stał się stolicą sztucznych poronień w Ameryce. Trzy lata potem przekonaliśmy do naszych poglądów Sąd Najwyższy i podjęto haniebną decyzję, która zalegalizowała aborcję we wszystkich 50 stanach.

Jak tego dokonaliśmy?

Taktyki, którymi posługiwaliśmy się w walce o „prawo” do aborcji w USA, są obecnie stosowane w całym zachodnim świecie. Dzieje się tak we Włoszech, w Kanadzie, w Wielkiej Brytanii, w surowej, katolickiej Hiszpanii i w wielu innych krajach. Żadne z zachodnich społeczeństw nie jest odporne na tę zarazę.

Fałszowanie sondaży

W 1968 roku wiedzieliśmy, że uczciwe przeprowadzenie wśród Amerykanów ankiety na temat przerywania ciąży oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. Zdecydowaliśmy się więc działać inaczej: posługując się środkami masowego przekazu, rozpowszechnialiśmy wyniki przeprowadzonych przez nas rzekomo ankiet, twierdząc, że 50 lub 60 proc. Amerykanów chce legalizacji przerywania ciąży. Była to niezwykle skuteczna „taktyka samospełniających się proroctw”: gdyby dostatecznie długo wmawiać amerykańskiej opinii publicznej, że wszyscy są za legalizacją aborcji, większość nabrałaby przekonania o słuszności takiego poglądu. Niewielu ludzi bowiem lubi należeć do mniejszości.

Jedną z naszych praktyk było także stosowanie odpowiednio sporządzonych, dwuznacznych ankiet. Dlatego chciałbym poradzić wszystkim, by byli bardzo nieufni słysząc lub czytając wyniki ankiet, które badają społeczne opinie na temat przerywania ciąży, bo podobne taktyki są wciąż stosowane przez ruchy na rzecz aborcji.

Wiedzieliśmy również, że jeśli dostatecznie udramatyzujemy sytuację, wzbudzimy dość sympatii, aby „sprzedać” nasz program

Przekazywaliśmy informację, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy.

legalizacji sztucznych poronień. Dlatego sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informację, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200–250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne.

Sfałszowane przez nas dane na temat przerywania ciąży wpłynęły na legalizację aborcji przez Sąd Najwyższy. W rok po legalizacji dokonano w USA stosunkowo niewiele, bo 750 tysięcy aborcji, w 1980 roku było ich 1,55 mln (od red.: obecnie liczbę aborcji w Stanach szacuje się na ok. 1,8 mln rocznie, za: J. C. Willke, Why can’t we love them both?, Cincinnati, 1997). W Stanach Zjednoczonych nastąpił więc piętnastokrotny wzrost ilości sztucznych poronień po zalegalizowaniu aborcji.

Jednym z kłamstw, które rozpowszechnialiśmy podczas naszej kampanii było twierdzenie, że gdy aborcja jest prawnie zakazana, przeprowadza się dokładnie tyle samo zabiegów, tyle że nielegalnie. To po prostu nieprawda! Z przytoczonych wyżej danych wynika jasno, że przed zliberalizowaniem ustawy antyaborcyjnej przeprowadzano w naszym kraju 100 tysięcy sztucznych poronień rocznie, dziś (1982 r. – przyp. red.) liczba ta wynosi 1,55 mln. Jestem przekonany, że gdybyśmy zakazali przerywania ciąży moglibyśmy powrócić do 100 tysięcy.
Dane te wskazują także, że od czasu legalizacji aborcji w USA stosuje się ją jako główny środek kontroli urodzeń, a poczucie odpowiedzialności dotyczące życia seksualnego znacznie się zmniejszyło.

„Ciemni” i „oświeceni” katolicy

Najważniejszą i najskuteczniejszą z taktyk, które stosowaliśmy podczas naszej działalności w latach 1968–1973, była tak zwana karta katolicka.

Proszę mi pozwolić opisać okoliczności, w jakich działaliśmy. Rok 1968 był rokiem kryzysu, rokiem największego społecznego sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie. Ruch antywojenny zdominował środki masowego przekazu, objął młodzież i studentów, ogarnął intelektualistów Ameryki – każdy był przeciwny wojnie. Zaatakowaliśmy więc jedną z większych organizacji w USA, która wciąż jeszcze popierała tę wojnę: Kościół katolicki, a zwłaszcza katolicką hierarchię. Mówiąc o poparciu Kościoła katolickiego dla tak bardzo niepopularnej wśród Amerykanów wojny w Wietnamie podkreślaliśmy jednocześnie, że jest on głównym przeciwnikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. W ten sposób pozyskaliśmy dla naszych poglądów wszystkie te grupy, które były przeciwne wojnie. Zdobyliśmy studentów, intelektualistów i, co najważniejsze, środki masowego przekazu.

Unikaliśmy jednak tego, aby wszystkich katolików traktować jednakowo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że taka postawa poważnie by nam zaszkodziła. Potrzebowaliśmy pewnego wsparcia ze strony tych, których nazywaliśmy „oświeconymi katolikami”. Zamiast tego posługiwaliśmy się zbiorowym pojęciem hierarchii kościelnej, wystarczająco niejasnym, by przekonać wszystkich liberalnych intelektualistów, przeciwników wojny i środki masowego przekazu, że to właśnie Kościół winien jest powstaniu oporu przeciw legalizacji aborcji.

Powtarzaliśmy to bez końca.

Jako kierownictwo NARAL-u sporządzaliśmy zjadliwe wewnętrzne okólniki, które potem były wysyłane do grup działania. W jednym z nich, pochodzącym z 1972 roku pisaliśmy na przykład o prezydencie Nixonie: „Włączył się w spór prawny nowojorczyków dotyczący aborcji i sprzymierzył się – najwyraźniej rojąc sobie, że w ten sposób załapie jeszcze kilka głosów – z kardynałem Cookiem i katolicką hierarchią. Równocześnie zagroził prawom zezwalającym na aborcję w stanie Michigan, gdzie mieszkańcy mieli podjąć decyzję w referendum i użył władz stanowych, aby w tej sprawie pokonać sądy i wyborców. Nixon gorliwie współdziałał, gdy hierarchia kościelna ujawniła, że nadal zamierza zmieniać kwestię aborcji w wojnę religijną…”

Proszę zwrócić uwagę na ciągłe nadużywanie tego tematu. Z naszych słów można wyciągnąć tylko jeden wniosek: Kościół katolicki jest zdecydowany narzucić krajowi swoje przekonania dotyczące aborcji. To, co stanie sie w najbliższych latach z prawami człowieka w USA, zależy od tego, jak zostanie rozwiązany problem przerywania ciąży. Jeżeli Bill of Rights ma pozostać w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, nie wolno nam dopuścić do tego, by kardynał Cook rządził w naszej sypialni. Nie wolno dopuścić, aby dogmatyczny Kościół katolicki przejął kompetencje prawodawców i próbował każdą kobietę zmusić do urodzenia dziecka. Postępowanie hierarchii jest nieugięte, opór przeciwko ustawie zezwalającej na aborcję pochodzi właśnie od niej a nie od większości katolików.

W ten sposób oddzielaliśmy katolickich intelektualistów, środowiska postępowe i liberalne od hierarchów i wbiliśmy klin w katolicki opór przeciw sztucznym poronieniom. Powołując się na sfałszowane ankiety twierdziliśmy, że „większość katolików opowiada się za reformą ustawy” a „wśród kobiet, które korzystają z poradnictwa i decydują się na usunięcie ciąży, udział katoliczek jest proporcjonalny do części katolickiej ludności w całym społeczeństwie Stanów Zjednoczonych”. Mówiliśmy również, że katolickie kobiety w znaczącym stopniu wpłynęły na rewizję ustaw aborcyjnych w Nowym Jorku.

W naszych dokumentach pisaliśmy: „Jest

W propagandzie na rzecz aborcji stosowaliśmy: ukrywanie wszystkich dowodów naukowych na to, że życie zaczyna się od poczęcia i zawładnięcie środkami masowego przekazu.

nieprawdą, że wszyscy wierni katoliccy uważają, że przerywanie ciąży jest dobrem, ale wielu sądzi, że kobiety powinny mieć wolny wybór w czymś, co w zasadzie jest prywatną decyzją. Udział w ruchu na rzecz legalizacji aborcji tych katolików, którzy nie zgadzają sie z oficjalnym stanowiskiem Kościoła, stanowi możliwość złagodzenia konfliktów religijnych, powstających w związku z silną opozycją hierarchii katolickiej wobec liberalizacji odpowiedniej ustawy. Organizujcie więc katolików dla liberalizacji ustaw aborcyjnych!” Posługując się tą taktyką próbowaliśmy przekonać katolików, że hierarchia kościelna jest ciemna i reakcyjna, a ci wierzący, którzy uważają się za ludzi oświeconych i postępowych muszą przejść na naszą stronę.

Kolejny dokument, który chciałbym przytoczyć to protokół ze spotkania elity NARAL-u (obecni byli politycy, kongresmeni, senatorzy i inni urzędnicy wysokiego szczebla), które odbyło się w Chicago w 1971 roku. Oto wyjątki z tego protokołu: „Główny opór przeciwko zmianie ustaw aborcyjnych pochodzi od Kościoła rzymskokatolickiego i od grup takich jak Right–to–Life Movement, które są organizowane i finansowane przez Kościół”. Wszyscy obecni zobaczyli dowody przeciwdziałania liberalizacji odpowiednich ustaw w postaci kampanii przedwyborczych skierowanych przeciwko zwolennikom aborcji, listów pasterskich itd. W związku z tego rodzaju działaniami Kościoła zaproponowano aktywne popieranie tych prawodawców rzymskokatolickich, którzy byli zwolennikami aborcji i podkreślanie podziału, istnienia mniejszości wewnątrz Kościoła, takich ludzi jak Robert Dryman – kongresmen i jeden z inicjatorów reformy legalizującej aborcję. Bezczelnie kłamiąc twierdziliśmy, że również kardynał Cushing jest zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i powołując się na jego autorytet przekonaliśmy wielu niezdecydowanych katolików, że nasze stanowisko jest słuszne i światłe.

Na koniec jeszcze jeden z dokumentów NARAL–u zatytułowany „Profil opozycji” (opozycja jest maskującym określeniem Kościoła katolickiego). Stwierdza się tutaj, że „opozycja stanowi zagrożenie ponieważ: – dysponuje dużym kapitałem, – pracuje w potężnych, wpływowych i dobrze urządzonych ramach organizacyjnych, co może zapewnić szybką i sprawnie sterowaną akcję. W argumentacji posługuje się pełnymi emocji pojęciami, które mogą zdezorientować niedoinformowanych, a w końcu jej sposób postępowania staje się przyczyną religijnej polaryzacji i zagraża społeczeństwu demokratycznemu”.

Jeżeli ktoś powodował religijną polaryzację i głosił kazania to byliśmy to właśnie my, czyniąc jednocześnie tego rodzaju zarzuty Kościołowi katolickiemu. Ta agresywna i przemyślna taktyka była bardzo skuteczna.

Jakie było znaczenie organizowanej przez nas nagonki? Przede wszystkim przekonała ona media, że każdy, kto był przeciw dopuszczalności aborcji, musiał być katolikiem lub ulegać silnemu wpływowi hierarchii kościelnej. Rozpowszechniliśmy przekonanie, że katolicy, którzy są zwolennikami legalizacji aborcji to intelektualiści, światli, postępowi ludzie.

Zataić, czyli skłamać

Chodziło nam o to, aby za pośrednictwem mediów przekonać społeczeństwo, że nie ma grup niekatolickich, które byłyby przeciw przerywaniu ciąży. W rzeczywistości w owym czasie (podobnie jak i teraz) przeciw dopuszczalności aborcji wypowiadało się wiele

Grup niekatolickich, które w sposób zdecydowany wypowiadały się przeciw przerywaniu ciąży, było bardzo wiele. Nigdy jednak nie dopuściliśmy do tego, by opublikowano ich listę i zapobiegaliśmy pojawieniu się przypuszczenia, że może istnieć inna opozycja niż katolicka.

Kościołów: wschodnie kościoły prawosławne, „Churches of Christ”, „American Baptist Association”, luteranie, metodyści, mormoni, ortodoksyjni żydzi, muzułmanie, zielonoświątkowcy. Inne wspólnoty religijne przyjęły mniej zdecydowaną postawę, ale nie zgodziły się na pełną dopuszczalność aborcji. Można tu wymienić Kościół amerykańsko-luterański, Kościół prezbiteriański i Kościoły amerykańsko-baptystyczne w USA.

Grup niekatolickich, które w sposób zdecydowany wypowiadały się przeciw przerywaniu ciąży, było więc bardzo wiele. Nigdy jednak nie dopuściliśmy do tego, by opublikowano ich listę i zapobiegaliśmy pojawieniu się przypuszczenia, że może istnieć inna opozycja niż katolicka. Mam informacje z „Religions News Service”, że w absolutnie niekatolickiej Japonii, gdzie aborcja jest dozwolona od 1949 roku, pojawił się silny ruch parlamentarny zmierzający do zniesienia prawnej dopuszczalności przerywania ciąży i powrotu do dawnych, ograniczających ustaw. Te dążenia spowodowało pojawienie się wśród polityków świadomości, że legalizacja aborcji stała się przyczyną labilności gospodarczo-społecznych stosunków i strat siły roboczej.

W dokumentach, które przytaczałem twierdzi się, że jest sprzeczne z Konstytucją, by grupy wyznaniowe, wśród nich także Kościół katolicki, sprzeciwiały się legalizacji aborcji i mieszały do spraw należących do dziedziny politycznej. Twierdziliśmy w nich, że jest to podważanie zagwarantowanej konstytucyjnie zasady rozdziału Kościoła i państwa. Jako NARAL celowo przemilczaliśmy fakt, że w całej historii USA można znaleźć wiele przykładów zdecydowanych, politycznych deklaracji składanych przez grupy religijne. Na przykład w latach 1850 i 1860 pastorzy protestanccy działali na rzecz zniesienia niewolnictwa. „Zapominaliśmy”, że duchownym protestanckim był także Martin Luter King, który walczył o prawa obywatelskie w USA, a wielu księży katolickich było niezwykle aktywnych w ruchu przeciwko wojnie w Wietnamie. Oczywiście wszyscy oni byli znani a media chętnie i z aprobatą ukazywały ich zaangażowanie. Ponieważ ci działacze mieli poglądy liberalne, uważano, że nie następowało w tych przypadkach naruszenie zasady rozdziału Kościoła od państwa. Widzimy więc, że ocena zależała wyłącznie od społecznej (a kształtowanej przez środki masowego przekazu) aprobaty dla niektórych tylko rodzajów politycznego zaangażowania duchownych. Kiedy Narodowa Konferencja Biskupów w USA wypowiedziała się za zamrożeniem broni atomowej, nikt nie powiedział, że powinni się zajmować własnymi sprawami, ale chwalono ich w mediach za otwartość i postępowość. Gdy jednak ta sama grupa poparła parlamentarny wniosek o zmianę ustawy dopuszczającej aborcję, natychmiast stała się obiektem ataków.

Ideologia wiecznie żywa

Oprócz „karty katolickiej” NARAL stosował jeszcze dwie kluczowe metody w propagandzie na rzecz aborcji: ukrywanie wszystkich dowodów naukowych na to, że życie zaczyna się od poczęcia i zawładnięcie środkami masowego przekazu.

Pierwsza z tych metod polegała na konsekwentnym przeczeniu dowiedzionemu naukowo faktowi, że życie zaczyna się w chwili poczęcia. Utrzymywaliśmy, że stwierdzenie, kiedy zaczyna się życie człowieka, jest problemem teologicznym, prawnym, etycznym, filozoficznym, ale na pewno nie naukowym.

Takie działanie jest nadal jedną z ulubionych taktyk grup proaborcyjnych, twierdzących, że naukowcy nie są w stanie zdefiniować momentu, w którym rozpoczyna się istnienie człowieka. Taki pogląd jest śmieszny i absurdalny, co można wykazać, zastępując „życie” słowem „śmierć”. Jeżeli wystąpienie śmierci jest tylko problemem teologicznym, moralnym, prawnym, ale nigdy naukowym, to uznanie kogokolwiek za zmarłego byłoby niemożliwe i kazalibyśmy zmarłym brać udział w wyborach. Brak definicji śmierci jako przeciwieństwa życia spowodowałby całkowity chaos.

W 1976 roku prezydent Carter powołał komisję, która miała zająć się tym problemem i przedstawić Kongresowi Amerykańskiemu definicję śmierci, aby lekarze i adwokaci otrzymali stałe wytyczne, według których człowiek może być uznany za nieżyjącego.

Czyż nie jest absurdem, że angażujemy czas i pieniądze, by zdefiniować śmierć, a zwolennicy aborcji, utrzymują, że nie możemy tego samego uczynić z pojęciem życia. My musimy definiować życie. Jest to konieczne zarówno dla celów naukowych, jak również dla prawa i moralności.

Fakty

Życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia. Osoba poczęta jest istotą ludzką, nie ma takiego momentu podczas życia płodu, w którym mogłoby dojść do zmiany niczego w coś, przekształcenia czegoś, co nie jest osobą w człowieka. Życie jest nieprzerwanym procesem – od swojego początku, od zapłodnienia do końca.

Sądzę, że zezwolenie na przerywanie ciąży oznacza planowe niszczenie tego, co z całą pewnością jest życiem człowieka. Uważam, że jest to niedający się niczym usprawiedliwić akt barbarzyństwa. Przyznaję, że niechciana ciąża stanowi trudny dylemat. Ale szukanie rozwiązania w umyślnym, aktywnym niszczeniu oznaczałoby odrzucenie wspaniałych twórczych możliwości ludzkiego rozumu, rezygnację ze społecznej aktywności w obliczu trudnych problemów socjalnych. Byłoby to haniebne uznanie wyższości siły

Jako naukowiec wiem, nie sądzę, lecz wiem, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia.

nad rozumem.

Jako naukowiec wiem, nie sądzę, lecz wiem, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia. Mimo, że formalnie nie jestem religijny, wierzę z całego serca, że istnieje Bóg, który domaga się od nas ostatecznego zakończenia tragicznej, haniebnej zbrodni przeciwko ludzkości.

Jeśli nie mielibyśmy dość odwagi i zdecydowania, by działać dla tej sprawy, jeśli mielibyśmy zawieść lub zwlekać, stracić choćby chwilę, historia nigdy nam nie wybaczy.

opracowanie tekstu: JK, KU (za: Medizin und Ideologie, Oktober 1984, s. 17–21)
Przemówienie udostępnione przez www.pro–life.pl





5/5 - (5 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
40 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

wyniki ankiety po artykule
Dziękujemy za głosowanie!Czy uważasz, że mamy do czynienia z manipulacją na temat zabijania nienarodzonych? TAK81%NIE19%
ankieta pod artykułem pokazuje stopień zmanipulowania ludzi
Proponuję tym 81% ankietowanym przeczytać jeszcze raz przeczytać ten artykuł i zainteresować się sposobami manipulacji używanymi do osiągnięcia różnych celów
Ustawa o aborcji nie jest jedynym światowym przekrętem
trochę o tym w „Handlarze dusz Manipulacje i mroczne sekrety marketingu” Jonathan Gabay
Pytanie retoryczne czy te 81% nie uczyło się biologii?
Można by dużo ale jeszcze jedno retoryczne pytanie
Dlaczego jest tyle panów za aborcją?

dajmy wszystkim kobietom do decydowania o swoim ciele. Przede wszystkim tym kobietom w brzuchu matek. Czemu używa się słowa aborcja? Żeby zagłuszyć sumienie? Trzeba napisać wprost. Zabiję (aborcja) moje dziecko żebym była szczęśliwa….. Nie będziesz. To dziecko będzie wracać do Ciebie w nocy z podstawowym pytaniem „Mamo, dlaczego mnie nie chciałaś”. Tu w tym piorunie chodzi o nieodpowiedzialność w podejmowaniu pożycia seksualnego. Ale jak ktoś jest na prochach to jak może logicznie myśleć? Droga młodzieży, to co daje Wam świat jest kłamstwem.

Akurat w tej kwestii nie tylko wypowiadają się mężczyźni. Ja jako kobieta jestem i będę przeciwniczką aborcji. Kiedyś też uważałam, że to wybór kobiety dopóki nie dowiedziałam się, że sama jestem efektem tego wyboru,. Mój brat lub siostra, dzieciątko które było po mnie nie miało tyle szczęścia.

Syty głodnego nie zrozumie. Panu doktorowi wygodnie było prawić swoje morały i pseudo argumentacje o tym, jak zafałszowane są dane organizacji domagających się legalizacji aborcji. Podejrzewam, że Pan doktor pochodził z zamożnego domu, który umożliwił mu zdobycie wykształcenia i start w życiu, gdyby był dzieckiem matki żyjącej w biedzie, zaczynał w życiu od zera, bez wykształcenia i pozycji, może jego poglądy byłyby diametralnie inne.
Zachęcam przeciwników aborcji do głębszej refleksji. Może czas uwierzyć, że na aborcje nie decydują się puszczalskie nastolatki, ale że to dramatyczne, racjonalne decyzje kobiet, które popełniły błąd dopuszczając do poczęcia dziecka, mają jednak poczucie odpowiedzialności za swoje nienarodzone dzieci i nie mogąc zapewnić im godziwych warunków życia, decydują się na aborcje.
Uniemożliwienie wykonania aborcji w Polsce opóźnia jedynie wykonanie zabiegu ze szkodą dla nienarodzonego dziecka. Nie muszę nikogo przekonywać, że lepiej wykonać aborcję w 5-6 tygodniu niż np w 10. Czas gra tu niebagatelną rolę, bo usuwa się zarodek bądź już kształtujący sie płód.
Aborcja nie jest dobra, to wybór mniejszego zła.

Ten artykuł nie jest osądem moralności. Ten artykuł jest on tym jak ta moralność jest kształtowana przez media.

Tak to tylko błąd kobiety_ ona za to powina odpowiedzieć. Facet przy aborcji zadnej odpowiedzialnosci nie ponosi. O to chodzi?


szkoda, ze pan bóg nigdy nie karze tatusia, który dziecko zmajstrował i ma w głęboko gdzieś, co dzieje się z jego dzieckiem. Nie każda kobieta chce mieć dzieci i ma święte prawo do tego, by ich nie mieć jeśli nie chce. To sprawa sumienia kobiety, bozia się w to nie wtrąca, bo bozi jest to obojętne, skoro pozwala na takie piekło na ziemi.

myślę,że to co piszesz jest straszne…..morderstwa nie da się niczym usprawiedliwić..

Aborcja jest zabijaniem bezbronnych dzieci i Pan Bog ukarze kazda matke ktora to zrobi a takze lekarzy bioracych w tym udzial. Sama urodzilam 4- dzieci i mimo ze maz nas opuscil ja je sama wychowalam i jestem z tego dumna. Moje dzieci to moja najblizsza i wspaniala rodzina. Kazda mloda Mama nie jest juz soba po aborcji bo to jest dramat na cale zycie, pamietajcie o tym!

Organizm kobiety jeśli „rozpozna”, że płód jest uszkodzony genetycznie to doprowadzi do poronienia, takiej naturalnej aborcji.

banda nawiedzonych feministek! gdyby wasze matki myslały tak samo to by was tu nie było!! kim wy jestescie wraz z lewakami, ze decydujecie, kto ma zyc a kto umrzec?!poki zyjecie to uwazacie sie za madre lecz kiedys zdacie za to rachunek.. za to gdyby byl artykul o dreczeniu psów czy kotow to zaraz by bylo wielkie oburzenie , bo was bardziej obchodza psy niz ludzie! szczerze mi was zal biedne zagubione ofiary politycznej poprawnosci…

Dziękuję za informacje, o których nie miałam pojęcia. Są autentyczne i potrzebne. Ja wierzę w Boga i że nawet mimo ciężkiej sytuacji kobiety, dziecko to prezent od niego. Ja czekam z nadzieją na Prezent;)

Ja rzygam już tekstami „dziecko to nie Twoja własność blablabla”. To JA muszę się nim zajmować, to JA muszę na nie płacić, to JA muszę przeżywać i denerwować się istnieniem niechcianego płodu w moim ciele. Nie uważam, żeby to powinien być środek antykoncepcyjny, ale różne kobiety są w tak skrajnych sytuacjach życiowych, że nie powinniście dręczyć ich swoimi pro-life tekstami o płodach, które nawet nie czują bólu, kiedy się je usuwa ;/

to sie zabezpiecz wcześniej a nie zabijaj…..

zgadzam się z kazdym słowem…..

Nareszcie jakaś rozsądna wypowiedź. Czy wszystkich was oczadziło? Płód to zespół komórek z których dopiero po całkowitym ukształtowaniu może powstać rozumna istota i tylko taka która jest oczekiwana i wytęskniona a nie taka która prawem ustanowionym przez zgraję sejmowych ma się narodzić niezależnie jakim kosztem i jak smutne będzie jego dalsze życie bo w imię obłędnych idei rodem z średniowiecza dla nich poczęte to narodzone.
Aborcja to usunięcie zespołu komórek niepotrzebnych i niechcianych lub w znacznym stopniu uszkodzonych – czyli takich dla których i dla ich otoczenia dalsze istnienie byłoby torturą – komórek nie mających świadomości. Nie dajmy się otumanić fanatycznym ideologom inspirowanym przez kler i jego popleczników i pomóżcie kobietom w trudnej sytuacji pozbyć się czegoś co przydarzyło się przez przypadek w krajach podchodzących do tych spraw racjonalnie.
Działajmy na rzecz wolnego wyboru w organach ustawodawczych i społecznych. Nie pozwólmy się terroryzować demagogom

Ja z kolei rzygam udowadnianiem słuszności aborcji tekstami typu: „każda kobieta ma prawo decydować o swoim ciele”. Owszem, każda kobieta ma prawo decydować o sobie, o swoim ciele, ale dziecko ma już inny materiał genetyczny(jego połowa pochodzi przecież od ojca), jest osobnym organizmem, osobnym ciałem. Dlatego: TAK masz prawo decydować SWOIM życiu. NIE, nie masz prawa decydować o życiu DZIECKA, bądź jego śmierci.

Mnie też chce się rzygać, od takich idealistycznych tekstów. Uważasz, że posiadanie dziecka ma być karą? Gratuluję. Widzisz, to nie jest grzywna, czy odsiadka w więzieniu. To jest powołanie do życia żywej, myślącej osoby, która czuje. I jeśli dziecko nie jest chciane, nie ma odpowiednich warunków rodzinnych do wychowania, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Tylko zniszczone życie dwóch osób – matki i dziecka. Co z tego, że dziecko będzie żyło, jeśli jego życie będzie piekłem dla niego samego i matki?
Zastanów się trochę. Posiadanie dziecko ma być błogosławieństwem, a nie karą. Co do seksu – popęd seksualny pojawia się dużo wcześniej, niż instynkt macierzyński i materialna możliwość posiadania dziecka. To, że jestem gotowa na seks, nie znaczy, że jestem gotowa na dziecko.

A mnie się rzygać chce jak czytam teksty o „niechcianej ciąży” i „trudnych warunkach”. Każdy wie skąd się dzieci biorą, a za swoje czyny trzeba brać odpowiedzialność. Dobrze się bawić to i owszem, a później płacz i zgrzytanie zębów, bo ani okresu, ani adresu. To po co karać pijanych kierowców? Dobrze się bawił, popił, zabił kogoś, no trudno napatoczył się, to tak wyszło. Dziecko się samo nie materializuje w brzuchu kobiety, tak jak ofiara wypadku.
Ja wiem, że różnie się w życiu dzieje, ale większość kobiet, które tak walczą o „prawo do własnego brzucha”, to nie są kobiety zgwałcone czy żyjące w skrajnej biedzie; to nastolaty, które zaliczyły „wpadkę”, bo myślały, że dziewica w ciążę nie zachodzi i „ojeju, jeju, co ja rodzicom powiem” albo wygodnickie, którym dziecko nie po drodze, bo kariera, bo się jeszcze roztyję, itp. Seks jest dla ludzi dorosłych, którzy wiedzą, że może być „niespodzianka”, bo żadne zabezpieczenie nie daje 100% pewności, ale są na to gotowi.
Ty i Tobie podobni powinni się cieszyć, że Wasi rodzicie mieli inne poglądy niż Wy, bo może nie każde z Was jest takim „wyczekanym szczęściem” tylko raczej „wypadkiem przy pracy (albo raczej podczas zabawy)”.
Nie chodzi mi wcale, żeby kogoś zrugać, tylko dać do myślenia. To skrajny egoizm nie liczyć się z życiem innych, zwłaszcza bezbronnych i od nas zależnych, tylko dlatego, że to nam krzyżuje plany. To jedna szansa na miliard, żeby powstał taki, a nie inny człowiek, więc może zamiast go przekreślać myśląc o tym, co się straci, jeśli przyjdzie na świat, lepiej dać mu szansę, bo może się okazać, że więcej można zyskać. Przecież to jak zabijanie części siebie.
Pozdrawiam,

Każda kobieta ma prawo decydować o swoim życiu, oraz o swojej macicy. Każda kobieta która nie che mieć dziecka może zrezygnować z czynności które prowadzą do zapłodnienia. To takie proste.

To nie jest takie proste w kraju gdzie antykoncepcja to duże wydatki i utrudniana na każdym kroku.
Za działania antykoncepcyjne odpowiedzialny też jest mężczyzna których często to nic nie obchodzi i całą odpowiedzialność zrzucają na kobietę i jej zdrowie (bo antykoncepcja hormonalna nie jest bez wpływu na dobrostan i zdrowie kobiety).
A przecież jest prosty zabieg – wazektomia który uwolniłby pary od obaw związanych z niechcianą ciążą ale w Polsce zakazany i zagrożony wysokimi sankcjami dla lekarza który taki zabieg by przeprowadził. Chcąc go przeprowadzić trzeba jechać niestety za granicę gdzie podejście do tych spraw jest normalne

Oczywiście częściowo masz rację. Śmiem jednak twierdzić, że wśród kobiet poddających się aborcji jedynie część była ofiarami gwałtu. Myślę, że tamten post dotyczył tych, które lekkomyślnie traktują seks, zapominając o ewentualnych konsekwencjach. Czasem źródłem „problemu” może być niewiedza, ale to nie zwalnia od odpowiedzialności.

Pozdrawiam,

Widać jesteś bardzo młodą albo niestety ograniczoną osobą, skoro nie wiesz, ze nie zawsze dochodzi do stosunku za zgodą kobiety. Czasem pada ona ofiarą przemocy, co skutkuje niekiedy zajściem przez nią w niechcianą ciązę. Nikt nie ma moralnego prawa zmuszać kobiety do donoszenia ciąży będącej skutkiem gwałtu, czy też w przypadku gdy zagraża ona życiu matki.

Rozumiem, że tą czynnością ma być seks. Czy dla Ciebie uprawianie miłości ma prowadzić tylko do zapłodnienia, tylko do celów reprodukcyjnych?

Każda kobieta powinna mieć prawo WYBORU i wszystko na ten temat !

Promocja ruchu pro-life nabiera na ekologii rozpędu

NIESTETY

Ja nie chcę by moja macica była własnością Państwa, które decyduje o tym, co jest dla dobre, a co złe.

zbrodnia zawsze jest ZŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!

Twoja macica już nie nalezy do Ciebie kiedy zaszłaś w ciąże kochana…. Decydować to mogłaś jak wchodziłaś komuś do łóżka… Odpowiedzialności Pani brakuje …

Dziecko tez nie jest twoją własnością, więc nie masz prawa decydować czy możesz je zabić.

Nie jesteś dla mnie na tyle wiarygodną osobą, żeby Ci wierzyć na słowo. Podaj link ;/

żygam już takimi oklepanymi sloganami. Nikt Ci w ramach wyboru nie daje tez prawa do aborcji. Pamiętaj, że o aborcji debatują tylko ci, którym wyskrobanie już nie grozi. Aha i zarodki nie teleportują się do Twojej macicy, dziecko to powinna być dorosła decyzja, a nie moda na seks bez zobowiązań.

prawo do wyboru tego czy zamordować swoje dziecko czy nie?

Jak to jest, że najwięcej do powiedzenia w tym temacie mają mężczyźni? Czy są jakieś statystki w Polsc, który mówiłyby kto jest za, a kto przeciw aborcji? Nie ma, więc tutaj o manipulacji nie ma mowy.

Tak, a wśród mężczyzn – impotenci.

Byly kiedys badania, bodaj CBOS. Płeć nie ma znaczenia w kwestii poglądów na aborcję.

Trochę artykuł nie pasuje do tematyki ekologicznej, ale i tak temat ważny i warty rozpropagowania.

Z tego co mnie uczono w szkole tak właśnie jest :)

Eeeee… no tak:/ I tyle w temacie