Konferencja Klimatyczna w Cancun 2010 COP 16
Christiana Figueres, Sekretarz Generalny Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (United Nations Framework Convention on Climate Change, UNFCCC) powiedziała na uroczystym otwarciu szesnastej Konferencji stron Konwencji, że musimy utkać gobelin z bogatego zbioru różnorodnych działań, rozwiązań wysiłku wielu grup (tkackie porównanie było nawiązaniem do lokalnych podań o bogini Majów – Ixchel). Zadanie jest pilne i niełatwe, ale możliwe do zrealizowania. Musimy jednak umiejętnie połączyć wiele wątków i podjąć szereg wrażliwych politycznie decyzji w obszarach, w których nadal brakuje woli kompromisu.
Pani Sekretarz uzasadniła potrzebę pośpiechu, opisała wyniki całorocznej pracy i działań negocjacyjnych prowadzonych w ramach Konwencji. Wskazała kluczowe obszary, w których potrzebne są skuteczne decyzje. Powiedziała, że szczególny nacisk należy położyć na państwa, by zobowiązały się m. in. do zaprzestania wylesiania, utworzenie funduszu o wartości ok. 100 miliardów w roku 2013, by pomóc biednym ludziom radzić sobie ze zmianami klimatycznymi i stworzenie mechanizmów, które ułatwią transfer technologii między narodami.
Wyraziła też przekonanie, że strony negocjacji znajdą sposób na osiągnięcie w Cancun konkretnych rezultatów – pewnych, niezawodnych, gwarantujących dalszy postęp w negocjacjach w przyszłym roku.
Pozostaje nam mieć nadzieje, że optymizm pani Sekretarz Figueres znajdzie potwierdzenie w ciągu najbliższych dni negocjacji. Po tym jak poprzedni Szczyt Klimatyczny skończył się brakiem porozumienia, cały rok 2010 był tak naprawdę mozolną walką o odbudowę zaufania do UNFCCC jako właściwego forum dla budowania instytucjonalnych i prawnych ram globalnych działań na rzecz klimatu.
W chwili obecnej ten gobelin jest zbyt różnorodny i nie ma jednej tkaczki.
Komentarz dr. hab. inż. Zbigniewa Karaczuna z należącego do Koalicji Klimatycznej Okręgu Mazowieckiego Polskiego Klubu Ekologicznego:
Każda strona ciągnie w swoją stronę. Tak było w trakcie wystąpień otwierających Szczyt Klimatyczny. Stany Zjednoczone mówiły o potrzebie większej transparentności działań krajów rozwijających się, zapominając, że to na krajach rozwiniętych, przede wszystkim na USA, spoczywa przede wszystkim obowiązek redukcji emisji i pilnych działań mitygujących. Unia Europejska zaś, pomimo wstępnych zapowiedzi, nie potrafiła jednoznacznie określić swojego celu i zadań, jakie chciałaby rozwiązać w trakcie negocjacji w Cancun. Chiny nadal oskarżają – poniekąd słusznie – kraje rozwinięte o brak działań, ale ta strategia do niczego nie prowadzi.
Początek obrad nie wróży poprawy atmosfery negocjacyjnej. Nadal istnieje głębokie pękniecie pomiędzy krajami Aneksu I a krajami rozwijającymi się. Większość kwestii zdaje się być nadal w tym samym impasie co dotychczas. Dobrą metaforą trudności, jakie stoją przed negocjacjami, jak i tempa negocjacji, jest olbrzymi korek przed wejściem do hotelu Moon Palace.