Polowanie na ekologów
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Polowanie na ekologów

Polowanie na ekologów

Tegoroczna powódź przyczyniła się do powstania zaciętej dyskusji o reformie systemu ochrony przeciwpowodziowej oraz o wydarzeniach, które je blokują. Po klęskach w 1997 i 2001 były szumne zapowiedzi rządu w sprawie radykalnych zmian. Niestety wraz z opadaniem fali powodziowej stygły też emocje. Czy tym razem będzie inaczej?

Powódź w Polsce

Powódź w Polsce, fot.: Urząd Miejski w Białobrzegach
Spis treści

Nieszczęsna Natura 2000

Jak  mówią urzędnicy, pieniądze na inwestycje i zabezpieczenia powodziowe są. Tylko co z tego, skoro większość terenów, gdzie  powinny zostać realizowane znajduje się na obszarach chronionych.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz tłumaczyła, że plany są przygotowane, ale gorzej z ich realizacją. – Program Natura 2000 niewątpliwie utrudnia powstawanie inwestycji –  podkreśliła. Dotyczy to remontu wału Zawadowskiego i odcinka umocnień przy Wybrzeżu Helskim – obiekty te znajdują się na obszarze Natura 2000. Mimo iż w budżecie były i są pieniądze, to zaskarżenie decyzji środowiskowej przez ekologów spowodowało, że plany inwestycyjne nie mogły dojść do skutku.

Polscy decydenci chcą wykpić się bobrem


Wojewodowie apelują do kół łowieckich, by ich członkowie w trosce o wały powodziowe polowali na bobry. Jednak większość myśliwych nie chce zabijać tych pożytecznych zwierząt, bo, jak twierdzą, nie po to ratowali ten gatunek, by teraz na niego polować.

Według organizacji World Wild Fund, wały w wielu gminach znajdują się w fatalnym stanie i to nie przez bobry. Poza tym decyzja na odstrzał tych zwierząt zapadła w miejscowościach, gdzie zabezpieczenia przeciwpowodziowe od wielu lat nie były remontowane. Pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska przyznają, że polowanie na bobry to propaganda skierowana do rolników, którzy domagają się ustalenia winnych.

To wina ekologów


Jednak głównie dostaje się ekologom, którym urzędnicy zarzucają nieodpowiedzialność i brak zdrowego rozsądku. Jakiś czas temu oświęcimskie Towarzystwo na Rzecz Ziemi zostało oskarżone o blokowanie inwestycji hydrotechnicznych, co doprowadziło do wylania wody w tym rejonie.

Wiceprezes Towarzystwa Robert Wawręty, broni się mówiąc, że sprawa tej inwestycji zaczęła się już pod koniec lat 90. Modernizacja obejmowała m.in.  około 23 km Wisły i Soły w rejonie Oświęcimia. Ekolodzy, by chronić najbardziej wartościowy odcinek o długości 0,7 km, poprosili o zmianę technologii i zastosowanie innych rozwiązań. Ponad rok temu Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych zobowiązał się do zlecenia oceny alternatywnych propozycji na tym odcinku.

W obecnym sporze chodzi o 6 kilometrowy odcinek Wisły, który w ogóle nie był przez ekologów kwestionowany.

Nic nie wiadomo, aby dokonano takiej analizy. Jak podkreśla Robert Wawręty do chwili obecnej nie podniesiono obwałowań wzdłuż Wisły na długości 6-kilometrów nie kwestionowanych przez ekologów.

− Łatwo znaleźć kozła ofiarnego nie widząc własnych błędów i zaniedbań. Mamy zobowiązania wynikające z określonych dyrektyw, m. in. Ramowej Dyrektywy Wodnej i Dyrektywy Powodziowej a gdy dochodzi do nieszczęścia, to winę zrzuca się właśnie na nas – dodaje Wawręty.

Wynikiem tej medialnej nagonki jest list otwarty organizacji ekologicznych do Rządu, Parlamentu i władz samorządowych oraz mediów, który został wystosowany 1 czerwca. Dokument przedstawia fakty dotyczące Wału Zawadowskiego, wałów w Oświęcimiu, zbiorników Kamieniec  Ząbkowicki oraz Racibórz. Wyjaśnia także, że oskarżenia pod adresem organizacji ekologicznych to próba ukrycia prawdy o fatalnych zaniedbaniach w zakresie ochrony przeciwpowodziowej, których dopuścili się urzędnicy i politycy.

„Decyzje podejmują kompetentne organy administracji publicznej, nie ekolodzy. A jeśli jesteśmy winni, to w jednym szeregu z nami należałoby postawić członków samorządowych kolegiów odwoławczych i sędziów sądów administracyjnych, którzy przyznają nam rację i uchylają złe, sprzeczne z prawem decyzje” –  można przeczytać w liście.

Gdzie leży prawda?


W kwietniu tego roku została opracowana ekspertyza przez hydrologa, dr Janusza Żelazińskiego ekspertyza, która pokazała, jak wygląda system gospodarki wodnej w Polsce. Raport z wdrażania Ramowej Dyrektywy Wodnej i Powodziowej powstał na zlecenie Komisji Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.


Z kolei Najwyższa Izba Kontroli wykazała w 2009 roku niską skuteczność obecnego systemu przeciwpowodziowego w województwie małopolskim i świętokrzyskim, o czym świadczą rosnące z roku na rok szkody finansowe.

W raporcie NIK można przeczytać, że organy odpowiedzialne za realizację zadań związanych z ochroną koncentrowały się wyłącznie na postępowaniu awaryjnym,

Raport z wdrażania Ramowej Dyrektywy Wodnej i Powodziowej
Po każdej większej powodzi wały są odbudowywane i podnoszone. Nie tylko nie przynosi to pożądanych efektów, ale prowadzi do większych strat podczas następnej powodzi, bo wyższe wały „zachęcają” do nowych inwestycji na zagrożonym terenie.

a zaniedbywane były działanie prewencyjne. NIK zarzuca też brak metodologii w wykonywaniu zabezpieczeń przeciwpowodziowych, szczególnie że zostały pominięte rozwiązanie nietechniczne.

Po stronie ekologów staje Minister Środowiska Andrzej Kraszewski, który uważa, że problem leży w urzędach, a obrońcy przyrody wykonują tylko swoje obowiązki. – Mamy prawo Natura 2000 takie samo jak, po stronie niemieckiej, zatem dlaczego u nich wały są wystrzyżone a u nas nie? – powiedział Minister na konferencji prasowej w sprawie utworzenia sieci ENEA.

Według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, liczba powodzi stale rośnie. Wzrasta też wysokość szkód i strat, które one powodują. Potencjalne zmiany klimatu prawdopodobnie będą skutkowały coraz częstszymi i obfitszymi opadami. Dlatego warto zastanowić się, jak powinien wyglądać system ochrony przed powodzią.

W tej kwestii ekolodzy i urzędnicy mówią jednym głosem – najważniejsze jest wdrożenie nowoczesnych rozwiązań i transpozycja przypisów unijnych. Wymagać to jednak będzie kompromisu i dobrej woli politycznej, która nie może być uzależniona od sondaży przedwyborczych i aktualnego poziomu wody w rzekach.

Ekologia.pl (JSz.)

4.7/5 - (10 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Obszary Natura 2000 to faktycznie problem. To nie są tereny wyłączone z jakiejkolwiek działalności człowieka,, ale generalnie ludzie pracujący w administracji publicznej odpowiedzialni za wydawanie pozwoleń boją się zgadzać na cokolwiek, co wiąże się z tymi miejscami.
Odstrzelanie bobra to faktycznie głupi pomysł. Lepiej było go przenieść na tereny, gdzie jego praca bylaby bardziej pozyteczna.
Wały są potrzebne. Gdyby ludzie nie budowali na tarasach byłoby inaczej, ale jak już te domy stoją to chrońmy je. W końcu to człowiek powinien być głownym gatunkiem chronionym. Przyroda się zawsze jakoś dostosuje. Aczkolwiek ludzie powinni sie w koncu nauczyc by nie budowac tam gdzie Wisla wylewa.

Poznałem swego czasu Wirgiliusza Żyrawskiego, który walnie przyczynił sie do odbudowy populacj bobra w Polsce. Jest to modelowe działanie czynnej ochrony. Nasze czasy to jedynie ochrona bierna, która niejednokrotnie przynosi więcej szkody niż pożytku dla Ojczystej Przyrody. Nie wyłamuje się z tego "sprawa bobra" która przez nieodpowiedzialne działania pseudoekologów doprowadziła do dzisiejszej sytuacji. Bóbr staje się kozłem ofiarnym rządu z prozaicznych przyczyn nieodpowiedzialności działań pseudoekologów, wykorzystujących swoją pozycję w słabym Państwie.

nie rozumiem, a w jaki sposób ekolodzy zawinili w tej sytuacji. O odstrzale zadecydowali wójtowie poszczegolnych gmin, a nie ekolodzy!

tak sie zastanawiam… czy rzeczywiscie budowanie wszedzie tych walow to jest najlepsze rozwiazanie? jak tak dalej pojdzie to wszyskie rzeki beda plynely w rynnach, a przeciez nie moga sie tak bezustannie spietrzac, powinny miec mozliwosc wylania sie na jakis obszar… czy nie lepszym rozwiazaniem byloby wyznaczenie obszarow gzdie ta rzeka moze sobie spokojnie wylac, a czlowiekowi wara od tego miejsca z ceglami i betonem? a moze juz tak jest tylko ja o tym nie wiem (i rzeki chyba tez nie co pokazaly niedawno, i ludzie chyba tez nie, bo buduja gdzie chca, co chca, i urzednicy chyba tez nie, bo wydaja na to pozwolenia, i… moglbym tak w nieskonczonosc…).

Trzeba by najpierw odpowiedzieć sobie na zajebi*cie, ale to zajebi*cie proste pytanie – kto w tym kraju podejmuje decyzje: ekolodzy, bobry czy urzędnicy – niestety teoria teorią, ale w praktyce urzędników można wykreślić z tej listy, bo u nich ciężko o decyzję, że o odpowiedzialności za nią nie wspomnę.
Co do ekologów, to jeżeli argumenty ekologów wygrywają z argumentami inwestorów to kogo tu winić? Jeżeli oskarżony o morderstwo zostanie uniewinniony z powodu błędów w śledztwie i nieprzekonywujących dowodów to czy będzie to wina jego obrońcy, czy prokuratury, która się nie przyłożyła?
Rząd sam się kompromituje zwalając winę na ekologów, którzy tylko zwracają uwagę błędy w inwestycjach wynikające z prawa, które ten rząd sam ustala (może nie wszyscy ekolodzy tak działają, ale nie chcę też uogólniać w drugą stronę).

Ja stawiam na bobry, bo to przebiegłe zwierzęta. Uknuły spisek by unicestwić ludzkość i razem z myszami podgryzają wały.

Jak pokazali takiego bobra w "Fakcie" – od razu mówiłem, że źle mu z oczy patrzy! A wszyscy się ze mnie śmiali! Cytując Panią Nelli Rakietę – z daleka widać, że bobry mają takie "wilcze oczy", mam też takie wrażenie – i to nie tylko ja mam to wrażenie w Polsce – że "często stoją w rozkroku".

jak zwykle w takich dyskusjach – wszyscy mają rację i nikt nie ma racji

Podpisuję się pod tym, są kozłem ofianym

Póki co tej zaciętej dyskusji nie widzę, chyba, że wypowiedzi ekologów

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!