Zwierzęta robią karierę polityczną
Ekologia.pl Środowisko Przyroda Zwierzęta robią karierę polityczną

Zwierzęta robią karierę polityczną

Ekologia.pl

Zwierzęta coraz częściej pojawiają się w polityce. Od lat są ważnym ogniwem w wyścigach wyborczych. W Ameryce i Europie Zachodniej przyjął się sympatyczny zwyczaj publicznego pokazywania się polityków w towarzystwie swoich pupili. Możliwe, że oprócz wyrazu miłości jest to także okazja na uzyskanie przychylności społeczeństwa oraz forma autoreklamy.

W Anglii popularność zyskały psy królowej Elżbiety II. Jednak do niedawna bardziej znany był kot Humphrey zatrudniony jako najskuteczniejszy przeciwnik gryzoni w siedzibie brytyjskich premierów na Downing Street. Kanadyjski parlament w Ottawie zatrudnia koty w pełnym wymiarze godzin za kwotę 6 tysięcy dolarów rocznie. Zwierząt tych jest czternaście i każdy pełni bardzo ważną funkcję. Mimo tego, że są świadkami najważniejszych rozmów politycznych, nie jest dla nich problemem utrzymanie w tajemnicy tego, co dzieje się w parlamencie.

Panda na zgodę

W Chinach do lat 90. sympatyczne misie panda sprawowały funkcję ambasadorów. Ginące zwierzęta były przekazywane w geście politycznej sympatii tym krajom, na których przychylności im zależało. „Dyplomacja misiów panda” była prowadzona od lat 50. Mao Zedong w latach 70. rozdawał je lekką ręką. Panda zamieszkała m. in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Japonii, w Zachodnich Niemczech, Meksyku i Hiszpanii. W chwili obecnej w chińskich rezerwatach żyje coraz mniej tych osobników, dlatego od końca lat 80. misie nie biorą już udziału w politycznych rozgrywkach Państwa Środka.

Zwierzęta Putina

Premier Rosji Władimir Putin często fotografuje się ze zwierzętami. Warto w tym miejscu przypomnieć zdjęcia wysportowanego rosyjskiego przywódcy z nagim torsem łowiącego jesiotry na tle dzikiej przyrody czy też relację z bezkrwawego polowania na tygrysa. Świat obiegła tez fotka Putina w roli ekologa, który pomaga polarnikom oznaczyć białego niedźwiedzia.

Polityk znany jest także ze swej wielkiej miłości do czworonogów. Zapytany, dlaczego tak bardzo kocha swego labradora Koni, odpowiedział: „Bo tylko pies niczego ode mnie nie chce”. Wiadomo też, że Putin często fotografuje się z martwymi zwierzętami. W ramach kultywowania tradycji polowań lubi sobie czasami postrzelać ze swojego sztucera do saren, dzików czy jeleni, tylko już bez udziału kamer.

Mieszkańcy Białego Domu

Barack Obama i Bo

Człowiek, który nie lubi psów, nie może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych”, twierdził prezydent Calvin Coolidge. I rzeczywiście, większość lokatorów Białego Domu miała psy, poczynając od pierwszego prezydenta USA George’a Washingtona, który oprócz tego posiadał także osła podarowanego mu przez króla Hiszpanii. Poza tym Benjamin Harrison wprowadził do Białego Domu kozę, Theodore Roosvelt, jaszczurkę, prosiaka, borsuka, papugę, świnkę morską oraz stada kotów i psów. Na jakiś czas w Białym Domu zamieszkała też krowa, którą przyprowadził Prezydent Wiliam H. Taft. Natomiast terierka szkocka prezydenta Franklina D. Roosevelta była tak popularna, że otrzymała więcej listów, niż jej właściciel. Następnie były zwierzaki Clintonów – pies Buddy i kot Socks, oraz Bushów – szkocki terier Barney, zacięty wróg fotoreporterów i wielki fan golfa. Obecnie gwiazdą Białego Domu jest portugalski pies wodny Baracka Obamy – BO. Mimo iż znajduje się pod ciągłym obstrzałem fleszy i kamer, całkiem nieźle radzi sobie z rosnącą popularnością.

G.W. Bush i Barney

Ulubieńcy polskich polityków

Nasi rodzimi politycy, idąc śladami swoich zachodnich kolegów, chętnie dzielą się z opinią publiczną informacjami na temat zwierząt. Zwłaszcza, że miłośników i właścicieli czworonogów może być w Polsce nawet 8 milionów.

Jerzy Buzek zyskał większą sympatię społeczeństwa przez pokazanie się w TV z kotką Micią oraz z kotami Midasem i Tyciem. O poprzedniej lokatorce Pałacu Prezydenckiego Sabie, dużo pisała kolorowa prasa, a Jolanta Kwaśniewska przedstawiała suczkę jako pełnoprawnego członka prezydenckiej rodziny. Popularność zyskały także inne zwierzaki polityków – kotka Penelopa Leszka Millera, owczarek niemiecki Jana Parysa czy pies Hanny Suchockiej o wdzięcznym imieniu Żulik. Niespodziewaną karierę zrobił też kot Alik Jarosława Kaczyńskiego, który nie wiedzieć czemu stał się tematem niewybrednych żartów ze strony mediów i politycznych przeciwników.

Zwierzaki pomagają też w sprawach politycznych. Tytus, pies tragicznie zmarłych Marii i Lecha Kaczyńskich, brał udział w ocieplaniu stosunków polsko-amerykańskich. W czerwcu 2007 roku do Polski przybyli George i Laura Bushowie, prywatnie również właściciele identycznego szkockiego teriera. W związku z tym Maria Kaczyńska przedstawiła Bushom Tytusa, wzbudzając sympatyczne reakcje. „Poczułam się jak w domu” – powiedziała wtedy Laura Bush.

Maria i Lech Kaczyńscy na spacerze z psami

Czworonogi towarzyszą politykom na ulotkach wyborczych, stronach internetowych, czasem biorą nawet udział w mniej formalnych spotkaniach głów państw. Zwierzęta najważniejszych osób w państwie nie tylko ocieplają ich wizerunek. Mogą też łagodzić obyczaje.

Ekologia.pl
4.7/5 - (15 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!