Czy dobre jedzenie stanie się luksusem? Przyszłość polskiego talerza niepokoi
Czy niedługo polski stół opustoszeje z pomidorów, jabłek i świeżego chleba od lokalnego piekarza? Brzmi jak scenariusz z filmu dystopijnego, ale według ekspertów z Instytutu Strategii Żywnościowych „Grunt” to całkiem realna wizja. Coraz droższe warzywa, ginące małe gospodarstwa, susze, gradobicia, a przede wszystkim brak politycznej wizji – to wszystko może sprawić, że dostęp do dobrej jakości żywności stanie się luksusem.
Polska Talerz Przyszłości – alarm i nadzieja
11 czerwca pod Ministerstwem Rolnictwa zrobiło się tłoczno – nie przez strajk, lecz przez konferencję inaugurującą kampanię społeczną „Polski Talerz Przyszłości”. Organizatorzy, w tym dr Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu „Grunt”, przekonywali: czas na narodową debatę o tym, co jemy i skąd to jedzenie pochodzi. Przyszłość naszego talerza, jak wynika z przekazu kampanii, może pójść w dwóch kierunkach – albo zbudujemy sprawiedliwy i zdrowy system żywnościowy, albo będziemy skazani na bylejakość.
Manowska: „Nie wyobrażam sobie śniadania bez pomidora”
Twarzą kampanii została Marta Manowska, znana z programu Rolnik szuka żony. – Czy wyobrażacie sobie śniadanie bez pysznego, polskiego pomidora? – pyta w emocjonalnym spocie. – Nie? To zacznijcie sobie wyobrażać… Jej zaangażowanie nie jest tylko wizerunkowe – Manowska sama kupuje na lokalnych bazarach i promuje kontakt z rolnikiem.
– Powinniśmy wiedzieć, co jemy i kto to wyprodukował. Taka uważność powinna stać się naszym konsumenckim nawykiem – mówi prezenterka.
Dlaczego jedzenie staje się luksusem?
Z badań wynika, że ponad 70% Polaków obawia się ograniczenia dostępności żywności w ciągu najbliższej dekady, a co trzeci twierdzi, że już dziś nie stać go na jedzenie dobrej jakości. Jednym z powodów jest to, że przetworzona żywność tanieje, a zdrowa drożeje – w dużej mierze przez nierówną politykę subsydiów i globalny handel. Efekt? Na sklepowych półkach królują tanie, ale ubogie odżywczo produkty, a dieta Polaków staje się coraz bardziej jednorodna.
Co gorsza, aż 90% tego, co jemy, pochodzi tylko z 17 gatunków roślin – choć na świecie istnieje ich blisko 300 tysięcy. To nie tylko nuda na talerzu, ale też zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa żywnościowego.
Rolnicy mówią: „Nie mamy jak dotrzeć do klientów”
Damian Micyk, rolnik i ambasador kampanii, zwraca uwagę na realne problemy: – Rolnicy nie mają czasu ani zasobów na marketing. A konsumenci nie wiedzą, gdzie kupić dobre produkty. Potrzebujemy systemu, który nas połączy.
Rolnicy nie tylko zmagają się z rosnącymi kosztami produkcji, ale i z kaprysami pogody. Zmiany klimatu – susze, gradobicia, burze – niosą ze sobą straty liczone w miliardach złotych. Mimo to, wielu młodych nie chce przejmować gospodarstw. Wizja uprawiania pomidorów w Polsce za 10 lat staje się mglista.
Czy rząd zareaguje?
Większość Polek i Polaków uważa, że państwo powinno brać odpowiedzialność za to, co ląduje na naszych talerzach. W odpowiedzi powstała Koalicja na rzecz Suwerenności Żywnościowej, która apeluje o stworzenie Krajowej Polityki Żywnościowej – dokumentu, który połączy rolnictwo, zdrowie, edukację i rynek w jedną spójną strategię.
Wśród proponowanych rozwiązań są m.in.:
- lokalne polityki żywnościowe w 100 gminach, z priorytetem dla regionalnych produktów w przedszkolach i szpitalach,
- promowanie sprzedaży bezpośredniej i krótkich łańcuchów dostaw,
- ulokalnienie zamówień publicznych – tak, by nie liczyła się tylko cena, ale też jakość i pochodzenie,
- programy wsparcia dla osób o niskich dochodach, by mogły pozwolić sobie na zdrowe jedzenie.
Głosujmy portfelem – póki mamy wybór
Na razie mamy jeszcze wybór. Możemy iść na bazarek, kupić jajka od sąsiada albo jabłka od rolnika spod Grójca. Ale jeśli nic się nie zmieni – ten wybór zniknie. I wtedy nie tylko pomidory będą wspomnieniem. Jak mówi dr Paulina Sobiesiak-Penszko: – Zrównoważony system żywnościowy nie jest luksusem. To warunek naszego przetrwania.
Opublikowany: 13 czerwca, 2025





