Sztuka wykrywania kłamstw

Umiejętność kłamania towarzyszyła ludziom zapewne od zawsze, czyli od powstania pierwszych form komunikacji interpersonalnej. Nieprawdomówność dla korzyści materialnych, dla poprawy swojego wizerunku, dla uniknięcia odpowiedzialności, czy też kłamstwa pełne dobrych intencji jako wybór mniejszego zła – cele kłamania są niemal nieskończone. Trudno jest ich uniknąć, nie sposób całkowicie wyeliminować z życia; w końcu nawet dobre maniery wymagają czasami minięcia się z prawdą. Cele, jak i kaliber stosowanych kłamstw jest indywidualną sprawą sumienia każdego człowieka, poniższy artykuł został stworzony po to, aby rozwinąć umiejętności rozpoznawania ich u innych. Nie daj się oszukać!
Mowa ciała
Powiedzmy sobie szczerze, „rewelacyjne” warsztaty i podręczniki do nauki detekcji kłamstwa z mowy ciała naszych rozmówców są pustym chwytem marketingowym. Nie mówię, żeby to było całkiem niemożliwe, ale z całą pewnością nie jest to wiedza, którą można nabyć w weekend (lub nawet kilka weekendów) mimo najlepszych chęci. Profesjonalne podręczniki (które notabene są bezwartościowe bez równoczesnego, intensywnego praktykowania konwersacji z odpowiednią ilością osób), specjalistyczne szkolenia, które przechodzą niektórzy agenci służb specjalnych, bądź też poważne studia związane z rozszyfrowywaniem mowy ciała – to niełatwa edukacja i to na miesiące, jeśli nie na lata.
Co zatem oferują nam kolorowe poradniki z półki pobliskiej księgarni? Odpowiedź jest prosta – całą masę banałów wymieszanych z wątpliwej jakości teorią. Dowiemy się z nich, że odwracanie wzroku, zakrywanie szyi, postawa zamknięta (np. skrzyżowane nogi), a nawet podrapanie się po nosie (przecież nosy naszych rozmówców są odporne na swędzenie…) – to oznaki kłamstwa! Gdy zaczytamy się bardziej – zaczniemy dostrzegać, że każdy zestresowany człowiek to niezwykle zakłamana istota. Może przesadzam, ale nie tak bardzo jak mogłoby się wydawać. Powiem to jeszcze raz: żaden weekendowy warsztat ani książka nie są w stanie nauczyć człowieka wykrywania kłamstw na podstawie mowy ciała. Ten fakt nie oznacza jednak, że nie możemy wykorzystać mechanizmów komunikacji niewerbalnej dla naszego celu, a pomoże nam w tym podejście strategiczne.
Podejście strategiczne – mowa ciała
Na wstępie trzeba zaznaczyć – to podejście ma niebagatelną wadę – sprawdzi się głównie w przypadku rozmówców, z którymi utrzymujemy kontakt, a okaże się raczej nieskuteczne w przypadku spotkań z nieznajomymi (np. rozmowa z obcą osobą, spotkaną podczas spaceru). W pewnym sensie musimy zacząć działać jak urządzenia powszechnie używane do wykrywania kłamstw. Jak wiemy, osoby obsługujące wykrywacze kłamstw na początku zadają obiektowi badania pytania, na które odpowiedzi muszą być potwierdzające (np. czy jesteś człowiekiem/czy nazywasz się „tak i tak”). Później następują kontrolne pytania, na które spodziewane odpowiedzi powinny być przeczące (np. czy byłeś na księżycu/czy wykonywałeś dziś rano skok ze spadochronem). Zauważając różnice w pracy urządzenia między odpowiedziami pozytywnymi i negatywnymi, osoba prowadząca badanie wie, czy po pierwsze – maszyna działa prawidłowo (występują różnice), a po drugie – zyskuje świadomość, w jaki sposób zareaguje urządzenie, gdy badany spróbuje skłamać odnośnie kolejnych pytań.

Zatem musimy nauczyć się obserwować naszych rozmówców zarówno wtedy, gdy mówią prawdę, jak i wtedy, gdy kłamią. Możemy sami stworzyć sytuacje, które dostarczą nam materiału do „badań”, takie, w których znajoma osoba użyje kłamstwa na naszych oczach. Liczbę sposobów w tej kwestii ogranicza jedynie nasza wyobraźnia. Dla przykładu: trzy koleżanki – Ania, Kasia, Marta. Ania wolała zostać w domu niż wybrać się na urodziny do Marty, więc prosi Kasię, aby na wspólnym spotkaniu przedstawiła Marcie zmyśloną wersję wydarzeń. Przypuśćmy, że Ania odwołała swoje przyjście w ostatniej chwili dzwoniąc do Marty i mówiąc, że ma gorączkę i musi zostać w domu. Zadaniem Kasi jest zapewnienie, że była w domu Ani troszkę przed imprezą i widziała, że jej znajoma naprawdę była bardzo chora. Wszystko co musi teraz zrobić Ania to dokładnie obserwować Kasię, gdy ta okłamuje Martę. Jeszcze jeden przykład: Kamil prosi swoją dziewczynę Agatę, aby na spotkaniu z jego znajomymi opowiedziała jakąś romantyczną historię dotyczącą tego jak się poznali (chociaż w rzeczywistości tłem do nawiązania relacji była dyskoteka i trochę promili we krwi). Następnie Kamil uważnie przygląda się swojej partnerce w czasie, gdy ona zmyśla przedstawiając nieprawdziwą opowieść jego kolegom. Starczy przykładów. Pamiętajmy, że życie i bez naszej ingerencji zaprezentuje nam niejedną sytuację, podczas której znajoma osoba będzie okłamywać kogoś w naszej obecności lub nas samych (a my będziemy mieli tego świadomość). Tak więc obserwujemy człowieka, gdy kłamie i gdy mówi prawdę i uczymy się dostrzegać drobne różnice w jego mowie ciała – to wszystko. Na co warto zwrócić uwagę: tempo i płynność mówienia; sylwetka – delikatnie wysunięta lub wycofana klatka piersiowa, wysokość podbródka (uniesiony/opuszczony); kontakt wzrokowy – utrzymywanie/zrywanie, również ruchy gałek ocznych np. lewo/prawo; uśmiech – przy szczerym, w zewnętrznych kącikach oczu pojawiają się wyraźniejsze zmarszczki, przy udawanym – ekspresja uśmiechu wydaje się znacznie bardziej odizolowana od reszty twarzy; naturalność mowy, w przypadku zmyślonych historyjek osoba może wyglądać jak kiepski aktor, który recytuje swoją rolę i chce jak najszybciej zakończyć swoją partię tekstu. Gdy zadajemy kłamcy dodatkowe pytania dotyczące jego podejrzanej wersji zdarzeń (nawet takie jak: czy nie próbujesz mnie oszukać/myślisz, że mogę ci zaufać) – obserwujemy jego mowę ciała, czy nie występują nagłe różnice w ekspresji np. lekkie odchylenie ciała do tyłu, sztuczny uśmiech, zmiana tonu głosu, gwałtowniejsza gestykulacja.
Naturalnie metoda obserwacji na początku jest dosyć czasochłonna i nie zawsze może się sprawdzić (choćby z tego względu, że ludzie znajdując się w różnych stanach emocjonalnych potrafią reagować całkowicie odmiennie) Przejdźmy więc do kolejnej metody, znacznie łatwiejszej do użycia i przy tym – całkiem skutecznej.

Metoda psychologiczna
Dosyć znana jest technika polegająca na obserwacji czasu reakcji. Według niej, im ktoś szybciej odpowiada po zadaniu konkretnego pytania, tym większa szansa, że mówi prawdę. Zwlekanie z odpowiedzią może świadczyć m.in. o wymyślaniu wersji zdarzeń. Jest to jednak dosyć zawodna metoda i może służyć jedynie jako dodatek do innych „narzędzi” detekcji kłamstw.
Pamięć… No właśnie, na ogół lepiej zapamiętujemy zasłyszane słowa niż te samodzielnie wypowiadane (tym bardziej, jeśli nasze słowa byłyby zmyślonymi historiami, które nie mają odniesienia w pamięci). Dla notorycznych kłamców jest to dość spory problem, gdyż z czasem mogą łatwo wpaść w sieć własnych kłamstw. Ktoś może zapytać takiego człowieka o jego opowiadaną historię sprzed paru tygodniu, a biedak zapewne zacznie mylić zdarzenia i nazwiska. Z drugiej strony tego rodzaju ludzie mają tendencję do opowiadania różnych wersji tej samej historyjki poszczególnym słuchaczom. Wymiana zdań między tymi odbiorcami postawi kłamcę w nienajlepszym świetle. Zapewne część z nas zna takich ludzi – „niespełnionych bajkopisarzy” i wykrycie u nich kłamstwa jest stosunkowo proste. Natomiast wracanie do nieodległej przeszłości można zastosować wobec każdego; prawdomówny będzie potrafił na nowo przywołać większość szczegółów, o których jakiś czas wcześniej mówił (gdyż po prostu rzeczywiście pamięta dane zdarzenie), a kłamca prawie na pewno zapomni większość detali bądź zacznie się mylić w zeznaniach.
Skoro już mówiliśmy o szczegółach – oto jeden z najlepszych wykrywaczy kłamstw. Wykreowane zdarzenia (w przeciwieństwie do tych zapamiętanych) są najczęściej ubogie w szczegółowe opisy. Weźmy jakiś przykład – Arek wyjątkowo późno wrócił do domu, jego żona Marlena pyta o powód. Arek (niepoprawny romantyk, świeżo po wieczornej wizycie u Klaudii) odpowiada że musiał zostać do późna w pracy. Żona nie odpuszcza i pyta o szczegóły – dlaczego/co robił/jaki konkretnie projekt/ kto jeszcze był w biurze itd. Jeżeli Arek nie przemyślał wcześniej wszystkich wyimaginowanych okoliczności, będzie zmuszony „na szybko” uzupełnić braki w swoich odpowiedziach. Marlena, gdyby czytała poprzednie akapity tego artykułu zauważyłaby, że czas reakcji męża uległ zmianie, a dodatkowo mogłaby za tydzień raz jeszcze spytać go o tę noc (jak tam twój projekt X/czy pracownik X często zostaje do późna w biurze), celowo zmieniając niektóre dane, aby zaobserwować, czy zareaguje i ją poprawi. Marlena ma jeszcze jedną broń w zanadrzu – własne kłamstwo! Może wprowadzić do wymyślonej opowieści męża sztuczną informację od siebie. Gdyby była niemal pewna jego kłamstwa to może np. powiedzieć, że pojechała do jego pracy o danej godzinie i rozmawiała z jego szefem, więc wie, że nie został do późna. Będąc bardziej ostrożna powie jedynie, że dzwoniła do niej koleżanka i dowiedziała się, że o określonej godzinie wieczorem zdarzył się wypadek tuż przy siedzibie jego firmy (przyjazd karetek, policji, czasowe zablokowanie ruchu itd.). Następnie z udawaną troską zapyta go czy coś wie o tym wypadku (przecież „musiał” chociaż słyszeć syreny pogotowia) i czy nie ucierpiał żaden z jego współpracowników. Prowadząc tego typu grę ze swoim mężem szybko przekona się czy jest prawdomówny. Kolejny przykład z dodawaniem wymyślonego faktu: Marcin opowiada mamie, że spędził wieczór ze swoimi znajomymi w pewnej galerii handlowej, jego mama podejrzewa go o coś innego (powiedzmy – zabawę w nocnym klubie). Kobieta zamiast pytać o szczegóły, od razu wspomina o tym, że słyszała o wielkim korku w rejonie galerii handlowej i pyta czy mieli duże problemy, aby się tam dostać. Jeśli Marcin nie kłamał to oczywiście odpowie ze zdziwieniem, że żadnego korku nie było i z łatwością dojechali na miejsce; jeśli kłamał – zacznie kombinować…

Warto jeszcze zwrócić uwagę na zjawisko przesadnego entuzjazmu, którym nieraz posługują się kłamcy. Partner Sylwii podczas gry w pokera z nieukrywanym uśmiechem podbija stawkę do granic możliwości (co paradoksalnie każe nam wątpić w siłę jego kart, bo gdyby często grywał w pokera i rzeczywiście miał dobre karty, starałby się tego nie okazywać). Akwizytor Mieczysław wygląda jakby za chwilę miał doświadczyć jakiegoś rodzaju orgazmu, gdy prezentuje swój odkurzacz na sprzedaż (a wiemy, że dobry sprzęt obroni się sam, bez płomiennych monologów o jego doskonałości). W końcu mamy do czynienia z Agnieszką, która z hukiem wkracza do biura pracodawcy i uśmiechem na ustach mówi, że albo podwyżka, albo odchodzi z pracy. Jednak załóżmy, że Agnieszka ma dosyć dobre stanowisko (i dobrą pensję), a rekruterzy nie spamują jej skrzynki pocztowej, więc przesadna pewność siebie jest udawana i służy jedynie wywarciu wrażenia na szefie. Jeżeli ktoś nie potrafi racjonalnie i przy pomocy argumentów przekonać do jakiegoś pomysłu, a jego mowa ogranicza się do samych superlatywów – warto być nieufnym.
Taktyki zaawansowanych kłamców
Przypatrzymy się technikom „profesjonalnych” kłamców (czyli takich, którzy stali się w tym w jakimś stopniu biegli).
1. Wstydliwe alibi
Kłamca zamiast przyznać się do popełnionego czynu, przyznaje się do innego (zmyślonego), na tyle drastycznego, że sprawia przy tym wrażenie bycia szczerym. Przykład pierwszy: „Nie byłem u żadnej kochanki, a jeśli już musisz wiedzieć dlaczego tak późno wróciłem i nie mam koszuli – powiem ci. Trochę mi głupio, ale tak naprawdę myślałem ostatnio o naszych długach i przez to upiłem się w barze do tego stopnia, że straciłem poczucie czasu, a na swoją koszulę zwymiotowałem. Wstydziłem się w niej chodzić, więc wróciłem w samej kurtce”. Przykład drugi: „Tato, ja naprawdę nie ukradłam tych pieniędzy. Zresztą nie mogłam tego zrobić. Zanim wróciłeś do domu udało mi się wymknąć z niego unikając wzroku mamy, a noc spędziłam u Bartka, którego tak nie cierpisz. Przepraszam”. Demaskacja kłamcy: m.in. pytania o szczegóły, wprowadzanie sztucznych wątków do historii kłamcy.
2. Fałszywi świadkowie
Kłamca w tym przypadku ma lojalnych znajomych, którzy o każdej porze dnia i nocy potwierdzą jego wersję zdarzeń.
Demaskacja kłamcy: m.in. dopytywanie jego znajomych i szukanie rozbieżności między zeznaniami, powoływanie się na własnych świadków (choćby równie „prawdziwych” jak jego).
3. Ogólnikowa mowa
Stosowanie wyrażeń niejasnych lub bardzo ogólnikowych; unikanie konkretnych odpowiedzi itd. (taka taktyka troszkę może się kojarzyć z niektórymi politykami). Przykład: „Pytasz czy tańczyłem w tym klubie? Pomyśl jakby to było, gdybym ja był tak niesprawiedliwie nieufny wobec ciebie. Czy zastanawiałaś się choć raz, czy kochając cie tak mocno mógłbym kiedykolwiek cię oszukać lub myśleć o innych dziewczynach?”.
Demaskacja kłamcy: m.in. determinacja w dążeniu do szczegółów i konkretnych odpowiedzi.
Podsumowanie
Nie zawsze nam się uda wykryć kłamstwo, ale zdrowa doza nieufności w połączeniu z byciem dobrym obserwatorem i stosowaniem niektórych technik psychologicznych, choćby tych zawartych w artykule, znacząco zwiększy nasze szanse. Nawet jeśli wszystkie nasze sztuczki zawiodą, pozostanie nam jeszcze intuicja, której trafność wzrasta proporcjonalnie do doświadczenia życiowego i to właśnie intuicji czasem najlepiej jest zaufać.




