Wszystkie stworzenia duże i małe
Idea wyższości człowieka nad zwierzętami to fundament naszej kultury. Ten sposób porządkowania świata sprawia, że nie zawsze postrzegamy złożoność relacji między ludźmi i zwierzętami. A gdyby tak porzucić antropocentryczną perspektywę?
W warszawskiej Zachęcie trwa niezwykła wystawa. Kuratorem jest Maria Brewińska. Ekspozycja rozwija wątek zasygnalizowany podczas prezentacji Ciepło/zimno – Letnia miłość, która była pokazywana w 2007 roku. Jednym z podjętych wtedy tematów, była miłość człowieka do zwierząt.
Ujarzmiony świat zwierząt
Wystawa powraca do pytań, które pierwszy raz pojawiły się w latach 60. ubiegłego stulecia. Ruchy ekologiczne i filozoficzne tamtego okresu podkreślały problem cierpienia zwierząt i rozpoczęły debatę o odpowiedzialności człowieka za żywe istoty.
Zauważono, że w konsekwencji uprzywilejowania gatunku ludzkiego, zwierzętom odbierana jest podmiotowość, a często także związane z nią prawa. Za sprawą bioetyka Petera Singera popularne stało się pojęcie „rasizmu gatunkowego”. Potem nadawano mu różne odcienie, a dyskusja o użyteczności tego terminu jest zażarta i trwa do dziś.
Autorzy wystawy podejmują ten temat raz jeszcze. Artyści, posługując się obrazem i kompozycją, pokazują świat zwierząt z różnych perspektyw. Starają się wyjść poza punkt widzenia człowieka. Pytają więc nie tylko o udomowienie, przyjemność posiadania i więzi, ale także o zadawanie cierpienia i emocje zwierząt. Zastanawiają się nad ich bezwzględnym wykorzystywaniem i sprowadzeniem do poziomu dostarczycieli pokarmu. Kto spodziewa się jednak prostych odpowiedzi, ten poczuje się zawiedziony. Wystawa nie jest głosem aktywistów. Nie stanowi apelu o obronę zwierząt, słowem – nie banalizuje przekazu. Pokazuje szersze spektrum relacji. Znajdziemy tu artystyczne komentarze do symboliki zwierząt, ale też poszukiwania zwierzęcej strony ludzkiej natury i refleksje o współzależności światów dzikiego i ujarzmionego.
Sztuka w stanie oskarżenia
Artyści zdają się pytać też o instrumentalne traktowanie zwierząt przez sztukę. Warto pamiętać, że nie zawsze była ona ich obrończynią. Kontrowersje medialne wywołał w Polsce choćby Rodrigo Garcia. Jego performance zszokował opinię publiczną. Dlaczego? Autor przeszył stalowym szpikulcem żywego homara. Dzięki czułym mikrofonom publiczność usłyszała bicie serca zwierzęcia. Uczestniczyła w jego śmierci. Nie tak dawno Guillermo Vargas uwięził psa w jednej z sal wystawowych. Zwierzę, pozbawione pokarmu i wody, miało zdychać na oczach zwiedzających, którzy zresztą nie zwracali na jego los szczególnej uwagi.
Przykładów jest więcej. Maria Brewińska wymienia krwawe filmy Adela Abbdesemeda czy instalacje Huang Yong Pinga ze zjadającymi się insektami. Artyści pokazujący śmierć zwierząt byli oskarżani o szukanie rozgłosu i trywialność. Ale jednocześnie pobudzali dyskusję. Obecność zwierząt w sztuce każe pytać o jej granice, choć to pytanie zawsze chyba pozostanie otwarte.
Celem autorów wystawy Wszystkie stworzenia duże i małe nie jest na szczęście szokowanie widzów. Cierpienie to tylko jedno z wielu zagadnień, którymi zapragnęli zająć się artyści. Ekspozycja ma pokazać możliwie pełną złożoność relacji, która łączy ludzi i zwierzęta. Zobaczymy prace m.in. Marcusa Coatesa, Martina Walde oraz Kristofa Kintery, który tworzy niezwykle ciekawe, interaktywne prace przestrzenne. Na wystawie pokazano też pracę artystów z Polski: Artura Malewskiego, Kuby Bąkowskiego i Bogny Burskiej. Wystawę można oglądać do 21.02.2010 roku.