Bałtycki rurociąg wymaga dodatkowych badań
Innym problemem związanym z ingerencją w dno Bałtyku są zatopione zasoby amunicyjne, zwłaszcza gazy bojowe, które po drugiej wojny światowej do morza wrzucali Rosjanie. Do dziś nie wiadomo, gdzie znajdują się wszystkie ładunki, bo nikt nie prowadził ewidencji miejsc ich zrzutu. Obecnie podlegają one korozji. Prace przy gazociągu mogą doprowadzić do uwolnienia trujących środków, które razem z prądami dennymi są w stanie dotrzeć w dowolne miejsce wybrzeża. Eksperci szacują, że w Bałtyku znajduje się 300 tysięcy ton amunicji chemicznej.
WWF uważa, że konsorcjum Nord Stream, które ma zamiar zbudować bałtycką rurę, musi przedstawić dokładną ocenę wpływu gazociągu na środowisko. Wciąż brakuje też informacji na temat wariantu lądowego.
Wiadomo, że z ekonomicznego punktu widzenia będzie on kosztował mniej niż jego morski odpowiednik. Koszty budowy rurociągu na dnie morza już dziś wzrosły z planowanych 5,5 mld euro do 12 miliardów. Z racji mniej skomplikowanej techniki układania gazociągu na lądzie, koszty w wariancie lądowym byłyby niższe.
Mamy nadzieję, że to nie polityka, ale troska o Bałtyk zdecyduje o przebiegu gazociągu – mówi Paweł Średziński z WWF Polska. – Obecnie czekamy na ocenę wpływu bałtyckiej rury na środowisko. Morze Bałtyckie to niezwykle wrażliwy na ingerencję człowieka akwen. Dlatego tak duża inwestycja wymaga dokładnej analizy skutków, jakie może mieć budowa gazociągu dla środowiska. Inwestorzy powinni także rozważyć możliwość jego ułożenia na lądzie.
Źródło: wwf.pl