Biebrzański Park Narodowy nadal płonie
Od kilku dni ogień pustoszy Biebrzański Park Narodowy. Pożar strawił już prawie 8 tysięcy hektarów lasów, łąk i obszarów bagiennych. Dym nad płonącym parkiem widać na zdjęciach satelitarnych.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym trwa – z przerwami – już trzecią dobę. Z ogniem walczy kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej. Są zadysponowane też siły lotnicze – w tym śmigłowce i samoloty gaśnicze. Strażakom pomaga wojsko. W akcji gaśniczej biorą także udział pracownicy Parku ‒ z tłumicami pracują biolodzy, edukatorzy, geodeci, leśnicy.
Sytuacja jest bardzo poważna. Tracimy siedliska zwierząt, które występują w Europie tylko w Biebrzańskim Parku Narodowym – zwraca uwagę Katarzyna Karpa – Świderek, rzecznik prasowy WWF Polska. – To właśnie tam gniazduje orlik grubodzioby, dla którego teren ten jest jedyną taką ostoją w Unii Europejskiej. W Parku występuje też wiele innych rzadkich gatunków zwierząt i roślin. W ogniu giną żyjące w kępach turzyc, norniki północne. Gęsi gęgawy straciły w płomieniach gniazda, może również świeżo wyklute pisklęta.
Dlaczego tak ciężko ugasić pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym? To niezwykle trudny teren do prowadzenia akcji gaśniczej ze względu na torfowiska, w których ogień może tlić się wiele tygodni. Strażakom przez kolejne dni udawało się nieco przygaszać pożar. Niestety warunki pogodowe i hydrologiczne – silny wiatr i susza powodowały, że pożar rozniecał się na nowo w kolejnych miejscach w parku.
Ludzka bezmyślność przyczyną pożaru
Takie pożary nie powstają samoistnie. Ponad 95% pożarów to wynik działalności człowieka ‒ czy to wskutek wypalania traw czy nieumyślnego zaprószenia ognia.








