Polska ponad prawem?
W wyniku postępowania części polskich rybaków, może być zagrożony cały sektor bałtyckiego rybołówstwa. Podobna ignorancja w podejściu do ochrony dorsza miała miejsce w latach 90-tch u Wybrzeży Nowej Funlandii i doprowadziła do całkowitego wytrzebienia populacji tej ryby, co z kolei spowodowało upadek całego sektora związanego z rybołówstwem w tym regionie. Pracę straciło wówczas 30 tysięcy osób.
Przystępując do Unii Europejskiej, Polska, podobnie jak inne kraje członkowskie, zobowiązała się przestrzegać kwot (limitów) połowowych dla ryb w Morzu Bałtyckim, w tym dla bałtyckiego dorsza. W przeciwieństwie do polskich rybaków, rybacy ze Szwecji i Niemiec zaakceptowali zakaz połowów dorsza do końca 2007 roku, który obowiązuje ich w cieśninie Skagerrak łączącej Morze Północne z Bałtykiem. Stosując się do zakazu połowów, polscy rybacy mogliby liczyć na wypłatę rekompensat – Unia Europejska zgodziła się przyznać na ten cel specjalne środki.
– Niestety, jeśli okaże się, że rybacy rozpoczęli połowy dorsza grożą nam srogie kary za złamanie prawa, które dobrowolnie przyjęliśmy przystępując do Unii Europejskiej – mówi Karolina Tymorek z WWF Polska. Dorsza musimy chronić. Jak wynika z danych Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) zasoby dorsza dorosłego, zdolnego do reprodukcji wynoszą we wschodnim Bałtyku ok. 100 601 ton, a więc ponad dwukrotnie mniej od minimalnego poziomu gwarantującego bezpieczne odradzanie się stada (wynosi on ok. 240 000 ton). Dlatego powinno się natychmiast zastosować zaostrzone środki ostrożności w zakresie zarządzania rybołówstwem dorszowym we wschodnim Bałtyku.
WWF Polska
6 powszechnych mitów dotyczących połowu dorsza we wschodnim Bałtyku
1. Polscy rybacy są dyskryminowani – MIT! Polscy rybacy nie są dyskryminowani. Niemcy i Szwedzi też mają zakaz połowu dorsza do końca 2007 roku. Co więcej, po wyczerpaniu przyznanej kwoty połowowej Szwecja sama wprowadziła we wschodnim Bałtyku zakaz połowów dorsza do końca 2007 roku.
2. Polacy nie przekroczyli kwoty na dorsza – MIT! Zakaz połowów dorsza we wschodnim Bałtyku wprowadzono na podstawie kontroli przeprowadzonej przez unijnych inspektorów w polskich portach rybackich. Kontrole unijne wykazały, że rybacy większości nadbałtyckich krajów Unii Europejskiej nie przestrzegają obowiązujących ich kwot połowowych dorszy, a Polacy są na czele kłusowników, poławiając nielegalnie prawie o połowę (48,7 proc.) więcej ryb. W maju ubiegłego roku polscy rybacy sami przyznali, że łowią ponad limity i kontrole wzmocniono.
3. Kontrola UE były nierzetelne – MIT! Według części polskich rybaków unijna kontrola była nierzetelna. Twierdzą, że wszystkie państwa unijne przekraczają limity połowowe dorsza, a przekroczenie udowodniono jedynie Polsce. Tymczasem udowodniono to również innym krajom nadbałtyckim (raport Komisji Europejskiej z 2006 roku z kontroli rybołówstwa bałtyckiego). Polacy zajęli w nim niechlubne pierwsze miejsce.
4. Dorsza jest dużo, nie jest zagrożony wyginięciem – MIT! W 2006 roku rzeczywiście zaobserwowano więcej dorszy w Bałtyku. Są to ryby małe, dwu-trzyletnie, niezdolne jeszcze do rozmnażania. I takie przede wszystkim trafiają do sieci. Nie jest znana dokładnie liczba dorszy w Bałtyku ponieważ w ostatnich latach nie zostały przeprowadzone bardzo szczegółowe badania naukowe. Jednak jak wynika z aktualnych danych Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES), które bazują na informacjach dostarczanych przez kraje członkowskie, zasoby dorsza dorosłego, zdolnego do reprodukcji wynoszą we wschodnim Bałtyku ok. 100 601 ton, a więc ponad dwukrotnie mniej od minimalnego poziomu gwarantującego bezpieczne odradzanie się stada (wynosi on ok. 240 000 ton). Naukowcy z ICES od lat zalecają wstrzymanie połowów dorsza we wschodnim Bałtyku, aby pozwolić populacjom na odrodzenie się. Dopóki nie zostaną przeprowadzone bardziej szczegółowe badania, Polska powinna przestrzegać zaostrzonych środków ostrożności w zakresie zarządzania rybołówstwem dorszowym we wschodnim Bałtyku.
5. UE opiera się na nieprawdziwych danych – MIT! Komisja Europejska, biorąc pod uwagę wyniki badań naukowców z różnych krajów, bardziej rygorystycznie chce podejść do problemu ochrony ryb. KE przydziela limity nie tylko na podstawie danych naukowych z ICES, opiera się także na raportach połowowych dostarczanych przez rybaków ze wszystkich krajów członkowskich Unii. Od rzetelności armatorów kutrów zależy stanowisko Brukseli.
6. Polskie rybołówstwo z pewnością splajtuje, jeśli rybacy zastosują się do zakazu połowu dorsza – MIT! Jeśli dorsz będzie odławiany w większej ilości niż przyznane kwoty połowowe to, zgodnie z danymi Międzynarodowej Rady Badań Morza, wschodniej populacji dorsza w Bałtyku grozi zagłada. Wówczas rybacy bezpowrotnie stracą główne źródło dochodu.
DAJMY SZANSĘ ODRODZIĆ SIĘ BAŁTYCKIM DORSZOM
Stanowisko polskich organizacji pozarządowych w sprawie zakazu połowów dorsza na Bałtyku
Komisja Europejska w lipcu br. stwierdziła, że polscy rybacy wykorzystali już tegoroczne kwoty połowowe i wprowadziła dla nich zakaz połowów dorsza obowiązujący do końca 2007 roku. Mimo to rybacy zapowiedzieli wyjście w morze 15 września, kiedy kończy się okres ochronny dla tego gatunku. Jeśli zakaz zostanie złamany, Polska będzie musiała liczyć się z poważnymi konsekwencjami, łącznie ze wstrzymaniem unijnych dotacji dla sektora rybołówstwa oraz postawieniem Polski przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Obecny konflikt polskich rybaków z Unią jest tylko częścią złożonego problemu zbyt intensywnych i często nielegalnych połowów ryb bałtyckich, które sprawiają, że m.in. odbudowa stada wschodniego dorsza staje się praktycznie niemożliwa. Naukowcy z Międzynarodowej Rady Badań Morza jedyną szansę dla odrodzenia się populacji widzą w całkowitym zamknięciu łowisk na Wschodnim Bałtyku na okres minimum roku. W odpowiedzi na postulaty naukowych ciał doradczych Komisja Europejska postanowiła ograniczyć połowy wschodniego stada dorsza w 2008 roku o 23 proc.
Niżej podpisane organizacje pozarządowe stoją na stanowisku, że polscy rybacy, nie jedyni przecież użytkownicy naszego morza, powinni podporządkować się unijnym regulacjom. Uważamy, że ochrona stale malejących zasobów dorsza bałtyckiego, poprzez ograniczenie połowów tego gatunku oraz przeciwdziałanie kłusownictwu morskiemu i degradacji bałtyckiego ekosystemu, musi stać się priorytetem gospodarki morskiej, a także samych rybaków. Dlatego apelujemy do nich o powstrzymanie się od demonstracyjnego łamania prawa i przypominamy, że to właśnie od stanu zasobów dorsza zależą miejsca pracy wielu z nich, a także los części przemysłu związanego z przetwórstwem tych ryb. Organizacje pozarządowe, naukowcy, administracja państwowa oraz Komisja Europejska powinny być w tym względzie jednomyślne. Należy doprowadzić do jak najszybszej odbudowy stada dorsza z myślą o przyszłości rybołówstwa.
Pragniemy przypomnieć, że podobna ignorancja w podejściu do ochrony dorsza, miała już miejsce w latach 90-tych, u wybrzeży Nowej Funlandii i doprowadziła do całkowitego wytrzebienia populacji tej ryby, co z kolei spowodowało upadek całego sektora związanego z rybołówstwem w tym regionie. Pracę straciło wówczas 30 tysięcy osób. Nie możemy dopuścić do tego, aby podobna sytuacja zdarzyła się w Polsce.
Do dyspozycji Ministerstwa Gospodarki Morskiej są ogromne środki finansowe. Do roku 2013 Polska ma do wykorzystania 651 mln euro pochodzących z Europejskiego Funduszu Rybackiego. Najwyższy czas, żeby nasz rząd skorzystał z tych pieniędzy mądrze, z myślą o kreowaniu przyszłości polskiego rybołówstwa w duchu odpowiedzialności za jego trwałą zdolność do eksploatacji zasobów przyrodniczych Bałtyku.
Należy także zadbać o to, aby na czas ochrony dorsza zapewnić ochronę dla przetrwania zagrożonego likwidacją potencjału połowowego – przede wszystkim ludzi, ale także i sprzętu.
Sygnatariusze:
Federacja Zielonych Gaja
Fundacja Nasza Ziemia
Greenpeace Polska
Klub Gaja
Polski Klub Ekologiczny
Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia
WWF Polska
WSTAWKA: Należy doprowadzić do jak najszybszej odbudowy stada dorsza z myślą właśnie o przyszłości rybołówstwa
www.ekoimy.most.org.pl