Zamknijmy CO2 głęboko pod Ziemią
Nadal nie wiemy jakie ilości dwutlenku węgla można bezpiecznie składować. W listopadzie zapoczątkowano specjalny projekt badawczy, który pozwoli rozwiać te wątpliwości. Naukowcy z kilku uczelni i instytutów będą starali się dowiedzieć ile CO2 możemy wpompować pod ziemię.
Dlaczego to tak ważne? Technologia wychwytywania i składowania CO2 (CCS) może okazać się zbawienna dla naszej energetyki. Polega ona na wychwytywaniu szkodliwego gazu i magazynowaniu go w miejscach wyeksploatowanych złóż – pod ziemią lub pod dnem morza.
Planowany program badawczy dotyczący CCS jest drogi – jego koszt to ponad 34 mln złotych. Warto jednak zainwestować, ponieważ Polska będzie musiała spełniać coraz bardziej restrykcyjne ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, które powodują – niszczące dla naszej planety – ocieplenie klimatu.
Po 2020 roku wszystkie obiekty energetyczne będą zobligowane do stosowania technologii wychwytywania CO2 na skalę przemysłową. Ale to nie wszystko – kilka lat przed tą datą inwestorzy budujący elektrownię, będą musieli przedstawić plany potencjalnego lokowania CO2.
Gdzie trafi węgiel?
Naukowcy twierdzą, że w Polsce największy potencjał do składowania CO2 z elektrowni mają głębokie solankowe poziomy wodonośne zlokalizowane na Niżu Polskim, w centrum i północno-zachodniej części kraju.
W Polsce o takich projektach, które mogłyby wpisać się w unijny program 12 demonstracyjnych instalacji tego typu, myślą Południowy Koncern Energetyczny (w Kędzierzynie-Koźlu) i koncern BOT (w Bełchatowie). Badania rozpoczynają się w przyszłym roku. 12 miesięcy później naukowcy skupią się na ocenie potencjału głębokich poziomów solankowych dla składowania tam CO2, a w latach 2011-2012 przeanalizują pod tym kątem czerpane złoża gazu i ropy naftowej oraz metanowe pokłady węgla kamiennego.
Potencjał Polski do lokowania CO2 oszacowano na 92 018 mln ton. Dane te jednak wymagają dalszych badań.