Arktyka – wyścig po zasoby
Podczas kolonizacji Ziemi człowiek docierał w niemal wszystkie zakątki globu, pozostawiając w spokoju jedynie tereny podbiegunowe. Te do niedawna interesowały tylko polarników i naukowców. Jednak ocieplenie klimatu spowodowało, że lodowe obszary stały się łakomym kąskiem dla poszczególnych krajów, w tym także Polski.
Według danych służb geologicznych USA, pod lodem Arktyki może znajdować się aż 25% światowych rezerw ropy i gazu. Ponadto w ostatnim czasie nasiliło się tempo topnienia lodowców, więc dostęp do cennych złóż jest coraz łatwiejszy. Stopione wody stają się żeglowne, więc pojawia się problem nowych dróg morskich. Nic więc dziwnego, że konflikt systematycznie nasila się.
Główni gracze to pięć państw: Rosja, Kanada, Dania występująca również w imieniu Grenlandii, Norwegia i USA. Każde z nich reprezentuje własne interesy, które często są ze sobą sprzeczne. Aby udowodnić swoje racje, sięgają najczęściej po argument przynależności kontynentalnej. Aktualnie wymienione wyżej państwa posiadają specjalną strefę ekonomiczną, w której może eksploatować zasoby naturalne. Jednak aby rozszerzyć swoją jurysdykcję poza tę strefę, zainteresowani muszą przedstawić dowody naukowe na to, że dany teren stanowi naturalne przedłużenie ich szelfu kontynentalnego.
Awantura toczy się o głównie o grzbiet Łomonosowa – roszczenia co do niego wysnuła Rosja, co oczywiście spotkało się z protestem pozostałych państw. Rosjanie zorganizowali więc wyprawę „Arktyka 2007”, podczas której pod biegunem na dnie morza zatknęli rosyjską flagę. Oczywiście gest ten nie niesie za sobą żadnych konsekwencji, był tylko manifestacją. Nie był to jednak jedyny taki przypadek. Kilka lat wcześniej w wyniku przepychanek między Danią a Kanadą o wyspę Hansa, Duńczycy na spornym terenie zamieścili swoją flagę, co zresztą niedługo później powtórzyli też Kanadyjczycy.
Konflikt, chociaż wydaje się odległy od naszych granic, może dotyczyć także Polski, ponieważ udało się nam dołączyć do grona obserwatorów Rady Arktycznej tworzonej przez państwa położone w rejonie Arktyki. Status obserwatora, oprócz naszego kraju, posiadają też m. in. Niemcy i Wielka Brytania, a starają się o niego Chiny, Japonia, Włochy oraz UE jako całość. Według ekspertów, Rada ma szansę zyskać na znaczeniu oraz przyczynić się do osiągnięcia porozumienia.
Kiedy dojdzie do tego, że na Arktyce pojawią się platformy wiertnicze, wpłynie to nie tylko na światową gospodarkę, ale też na środowisko i miejscową ludność. Możliwe, że powtórzą się dwa niechlubne scenariusze z poprzednich wieków. Pierwszy – kolonizacja zawsze wiązała się z zagładą ludów tubylczych, zwłaszcza jeśli stały na niższym poziomie rozwoju technologicznego. Drugi – rewolucja przemysłowa, która może doprowadzić do zniszczenia środowiska. Szczególnie może się to odbić na niedźwiedziach polarnych, które już teraz w wyniku topnienia lodowców muszą zadowolić się coraz mniejszym terytorium. Jeśli do tego dojdą odwierty, może się to skończyć totalną zagładą tych zwierząt. Być może czeka nas więc nowa epoka kolonialna, nie mniej brutalna od poprzedniej.
Nie rozumiem pewnej rzeczy. Piszecie o zagładzie ludów, które tam mieszkają, na skutek kolonizacji. Ale przecież wszystkie tereny, które są zamieszkałe już do kogoś należą. A te które jeszcze są niczyje, nie są zamieszkałe.
Robienie linku do hasła słownikowego o arktyce w nazwie wyprawy „Arktyka 2007”. Jak już ktoś chce/potrzebuje podlinkować gdzieś to hasło, to sensowniej byłoby w pierwszy zdaniu, gdzie rzeczywiście mowa o Arktyce, a nie wyprawie z Arktyką w nazwie. Albo i na odwrót, jak już w nazwie chce się mieć linka, to lepiej znaleźć stronę WWW o owej wyprawie i to właśnie ją podlinkować.
Najlepsza afera będzie, jak zaczną wiercić a tam… lipa, nic nie ma.
Z tego co się orientuję to rosyjski sztab generalny szykował kiedyś specjalne oddziały wojska, które miały działać w nieprzyjaznych zimowych warunkach Arktyki. To miał być krok w wyścigu do opanowania bogactw arktycznego dna morskiego
czyli chodzi tylko o pieniądze… przykre