Co zrobić z hałdami glonów ?
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Co zrobić z hałdami glonów ?

Co zrobić z hałdami glonów ?

Kiedy plaże Zatoki Gdańskiej pokrywają się glonami, letni wypoczynek nad morzem staje się utrudniony. Wielokrotnie dochodziło do zamykania nadmorskich kąpielisk nie tylko z powodu zakwitów glonów jednokomórkowych (sinic), lecz i masy gnijących makroglonów.

Mimo wysiłku służb porządkowych, nadal ich ilości na plaży i w wodzie przy brzegu bywały ogromne. Władze Sopotu postanowiły poradzić się naukowców, czy owe plażowe „śmieci” mogłyby zostać wykorzystane w celach użytkowych. Odpowiedzi na to pytanie szukała prof. dr hab. inż. Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza (PCZM) Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.

MAKROGLONY SĄ PROBLEMEM CAŁEJ ZATOKI GDAŃSKIEJ

„Makroglony na plaży to problem całej Zatoki Gdańskiej. Przyczyną ich nadmiernego występowania jest eutrofizacja wywołana z jednej strony działalnością człowieka, z drugiej – ociepleniem klimatu. Nie należy ich jednak traktować jak śmieci, gdyż zawierają bardzo dużo cennych związków i mogą być wykorzystane jako surowiec do różnych celów” – mówi badaczka.

Badania na plaży w Sopocie prowadzono w ramach grantu finansowanego przez Unię Europejską. Pierwszym krokiem było poznanie przyczyn, dla których tak duża liczba makroglonów gromadzi się w tym miejscu. Ekipa naukowa PCZM, wraz z kolegami z innych zespołów badawczych, przeprowadziła systematyczne badania sopockiego odcinka plaży o długości ok. 4 km, w latach 2004-2006. Aby móc przewidywać liczbę pojawiających się glonów, zbadano zależność między ich występowaniem, a parametrami meteorologicznymi – takimi jak nasłonecznienie, temperatura powietrza, kierunek wiatru, itp. Wartości tych parametrów zostały udostępnione przez Fundację ARMAAG (Agencji Regionalnego Monitoringu Atmosfery Aglomeracji Gdańskiej), która kontroluje czystość powietrza w Trójmieście. Makroglony, które porastają dno innych rejonów Zatoki Gdańskiej nanoszone są przez wiatr i lokalne prądy na plażę w Sopocie, usytuowaną w zatoczce osłoniętej od wiatru.

„Prowadziliśmy monitoring parametrów środowiskowych w wodzie, takich jak koncentracja chlorofilu, stężenie biogenów, temperatura, zasolenie, zawartość tlenu. Pobieraliśmy próbki makroglonów na określenie gatunków i zawartość zanieczyszczeń organicznych, radionuklidów, metali. Analizy na zawartość metali zostały wykonane w Katedrze Bromatologii Akademii Medycznej w Gdańsku, kierowanej przez prof. Piotra Szefera, znanego – nie tylko w Polsce, ale i na świecie – specjalistę z zakresu metali w środowisku” – wylicza prof. Kowalewska.

NAWÓZ Z MAKROGLONÓW

Jednak cel projektu badawczego dotyczył wykorzystania makroglonów. Naukowcy wytypowali możliwe sposoby ich zastosowania. Jak się okazało, bałtyckich glonów nie można używać w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym (jak glonów z oceanów), ale mogą one być np. nawozem o wyjątkowych właściwościach. „Sama wypróbowałam je w hodowli pomidorów. Na parapecie urządziłam eksperymentalną uprawę – w doniczkach rosły pomidory nawożone glonami z sopockiej plaży, specjalistycznym nawozem do pomidorów kupionym w sklepie ogrodniczym i sadzonki bez żadnego nawozu. Glony okazały się równie dobre jeżeli chodzi o szybkość przyrostu roślin, jak nawóz używany przez profesjonalistów, jednak wprowadzenie go jako nawozu wymagałoby jeszcze wielu innych procedur, wymaganych przez ministerstwo rolnictwa w przypadku rejestracji jakiegoś produktu jako nawozu” – opisuje swój eksperyment prof. Kowalewska.

Według chemików z PCZM glony można również wykorzystać jako tzw. polepszacz gleby. Materiał ten może też być składowany i wykorzystywany jako aktywator kompostu. Można też wykonywać z niego prasowane maty do wykładania poboczy dróg, w których mogłyby ukorzeniać się rośliny. „Jednak bardzo trudno jest wdrożyć takie pomysły – uważa profesor. – W Anglii glony są używane jako nawóz ekologiczny już od wielu lat. W Polsce, o ile wiem, jest tylko jeden producent nawozu z glonów morskich, ale importowanych do Polski”.
Jak zaznacza prof. Kowalewska, glony tego rodzaju nie nadają się do jedzenia, choć – co warto podkreślić – ich porównanie z jadalnym glonem Ulva lactuca zwanym „sałatą morską”, pod względem zanieczyszczeń, wypada zadziwiająco dobrze.

GLONY JAKO BIOPALIWO? A MOŻE DZIEŁO SZTUKI? CZEMU NIE!

Badaczka wspomina, że kontakty nawiązane ze Szwecją dają nadzieję na jeszcze inne proponowane w tym projekcie gospodarcze wykorzystanie makroglonów z polskich plaż – do produkcji biogazu. Dodatkową, nieplanowaną wcześniej korzyść z opisywanego projektu badawczego, zyskali… miłośnicy sztuki. Zespół prof. Kowalewskiej zgromadził bowiem imponującą liczbę zdjęć z sopockiej plaży, ponad 3 tys.

„Szkoda byłoby ich nie pokazać. Zrobiliśmy więc wystawę – między innymi po to, aby zmienić fałszywy obraz nadbałtyckiej plaży kreowany w reklamach, gdzie straszy się matki zarazkami czyhającymi w piasku na ich pociechy. Naprawdę plaże Trójmiasta, w tym także Sopotu, są nie tylko piękne ale równie czyste jak parki czy przydomowe ogrody” – mówi naukowiec. Wystawa pt. „Glony na Sopockiej plaży” obejmująca 22 zdjęcia i 9 plansz, była prezentowana w siedzibie społecznego Stowarzyszenia „Sopot dla Środowiska”, w Urzędzie Miasta Sopotu oraz w IOPAN – podczas Bałtyckiego Festiwalu Nauki. Obecnie zamieszczona jest na stronie IO PAN  pod tym adresem .

Źródło: PAP – Nauka w Polsce

4.8/5 - (13 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments

A może przede wszystkim należałoby zadbać o czystość wod zatoki gdańskiej. Z dostępnych informacji wynika,że zatoka niedawno zostala zanieczyszczona ściekami- awaria oczyszczalni ścieków w Gdańsku. Jakoś pani Kowalska i reszta urzędników nie infirnuje nas i nie słychać o przyczynach tak lawinowego przyrostu sinic w morzu zatoki. Artykuły na ten temat są nieliczne i szybko znijajay że szpalt gazet trójmiejskich. Proszę napisać dlaczego nie można się kaoactw zatoce i jakie są tego po prawdziwe przyczyny.