EKOTERRORYZM w Polsce. EKOTERRORYZM a ochrona środowiska
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Ekoterroryzm – nowe zagrożenie

Ekoterroryzm – nowe zagrożenie

Animal Liberation Front (ALF) – radykalna międzynarodowa organizacja walcząca o prawa zwierząt/ uator: SlimVirgin, źródło: wikipedia
Animal Liberation Front (ALF) – radykalna międzynarodowa organizacja walcząca o prawa zwierząt/ uator: SlimVirgin, źródło: wikipedia

Wydarzenia z 11 września 2001 roku sprawiły, że problem terroryzmu stał się głównym zagadnieniem współczesnych stosunków międzynarodowych. Atak na Word Trade Center sprawił jednak, że  straciliśmy z oczu wieloaspektowość terroryzmu. Zwłaszcza jego zieloną odmianę.

Ekoterroryzm – nowe zagrożenie

Kim są ekolodzy? Większość z nas odpowie, że to osoby, które angażują swój czas, siły i pieniądze, by chronić środowisko naturalne. Niestety, to tylko część prawdy. Jak się bowiem okazuje, są w świecie grupy, które pod pozorem troski o środowisko, postulują rozpocząć walkę zbrojną.

Ludzie ci, nie widząc partnerów do rozmowy, skierowali się w stronę akcji bezpośrednich. To w nich upatrują szansę na rozszerzanie zasięgu dyskusji o dewastowanym środowisku. Do tej pory repertuar ich działań zawierał uwalnianie zwierząt z ferm hodowlanych, oblewanie farbą osób noszących futra czy podpalenia i taranowanie statków wielorybniczych. Czas jednak zradykalizował postawy „zielonych bojowników”. Do tego stopnia, że ekoterroryzmem zainteresowało się FBI. Po analizie zagadnienia organizacja nie miała wątpliwości: radykalizm ekologiczny to istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.

Z czym tak naprawdę mamy do czynienia? Definicja nie pozostawia złudzeń. Ekoterroryzm to niezgodne z prawem, radykalne metody wywierania presji przez obrońców przyrody na rządy i przemysłowców w celu uzyskania konkretnych celów politycznych.
Eksperci biją na alarm. Ich zdaniem droga od ekoterroryzmu do terroryzmu ekologicznego jest bardzo krótka. Jeśli się ją przekroczy, „zieloni rewolucjoniści” zastosują broń biologiczną, zatrują ujęcia wody lub użyją gazów bojowych. A wszystko po to, by wymusić konkretne decyzje państwowe.

Rys historyczny

Podstawy światopoglądowe do współczesnego ekoterroryzmu dostarczyły lata 60. XX wieku.  Zwłaszcza książki „Silent Spring” Rachel Carson, „The Quiet Crisis” Stewarta Udalla, „The Population Bomb” Paula Ehrlicha oraz „The Closing Circle” Barry’ego Commonera. To one stały się glebą, na której wyrosły pierwsze grupy ekoterrorystów. Pionierami byli Eco-Raides, studenci z University of Arizona. Dewastując place budowy na pustynnym terenie, otworzyli ekologiczną Puszkę Pandory. Wydała ona na świat Black Mesa Defense i pismo „Environmental Action”. Te z kolei stało się inspiracją dla ruchu animalistycznego. Pierwszy raz usłyszeliśmy o nim w 1977 roku. To symboliczna data, oznacza bowiem pierwszą akcję uwolnienia zwierzęcia. Dwa delfiny z morskiego laboratorium University of Hawaii wypuściła grupa Underground Railroad.

Akcja ta stała się asumptem dla innych. Widać to na przykładzie Greenpeace. Jej aktywiści próbowali zapobiegać wybuchom jądrowym, udając się w ich pobliże; sabotowali połowy wielorybów, lawirując pontonami między zwierzętami a wielorybnikami; uniemożliwiali zrzuty odpadów radioaktywnych i chemicznych w głębiny czy zasłaniali swymi ciałami foki przed myśliwymi.
Nie wszystkim to jednak wystarczało. W 1977 roku Paul Watson, usunięty z zarządu Greenpeace, utworzył Sea Shepherd Conservation Society. Specjalnością tej organizacji stały się akcje przeciw poławiaczom wielorybów polegające na taranowaniu statków wielorybniczych specjalnymi jednostkami.

Niestety, jak pokazał czas, i to było niewystarczające. Przykładem na potwierdzenie tej tezy było powstanie w USA grupy Earth First! Organizacja ta, obok nieposłuszeństwa obywatelskiego i sabotażu, zastosowała okupowanie drzew i szpikowanie ich długimi gwoździami. Jakby tego było mało, w 1980 roku zniszczono helikopter rozpylający środek chwastobójczy koło Takilma, obalono słupy wysokiego napięcia i zaatakowano linię energetyczną w górach Tucson.

Pod koniec lat 80. XX wieku pojawiła się kolejna radykalna organizacja – Evan Mecham Ecoterrorist International Conspiracy. EMEIC zasłynęła między innymi planowaniem ataku na… elektrownie jądrowe w trzech stanach. Podobny cel postawiła przed sobą grupa o nazwie People for Ethical Treatment of Animals. Bojówka ta liczyła 600 tys. członków i była niezwykle aktywna. W samej tylko Północnej Kalifornii przeprowadzono dziewięć zamachów (m.in. podpalenia domów towarowych w Bay Area, uszkodzenie linii energetycznej w Watsonville).

Podobną drogę obrali członkowie Animal Liberation Front. Swego czasu Front Wyzwolenia Zwierząt podpalił biuro korporacji Weyerhauser, która sponsorowała badania genetyczne prowadzone na Stanowym Uniwersytecie w Oregonie. Identyczny los spotkał Centrum Naukowe White Sands. ALF zniszczył również laboratorium firmy Sierra Biomedical, która prowadziła badania z wykorzystaniem zwierząt. Jakby tego było mało, ALF może się „poszczycić” podłożeniem ładunków wybuchowych w budynku korporacji genetycznej – Huntingdon Life Science. Potem na celowniku znalazły się: University Medical Center, Medical Center’s Research and Education Institute w Torrance, City Hope National Medical Center w Duarte, obiekty University of California w Riverside, laboratorium weterynaryjne University of California w Davis i University of Arizona. Omawiając historię ALF, nie sposób nie wspomnieć o Earth Liberation Front. Członkowie tej bojówki spalili m.in. kurort narciarski w Kolorado oraz Centrum Ogrodnictwa przy uniwersytecie w Seattle.

Na początku było słowo

Skąd się bierze asumpt do tego typu działań? Za wszystkim stoi złowieszczy światopogląd. Radykalny ekologizm zawiera w sobie dwa zasadnicze kierunki myślowe. Pierwszy obciąża ustrój winą za kryzys ekologiczny, drugi wini gatunkowy egoizm ludzi. Twórcą takiego podejścia jest między innymi Arne Naess. Propaguje on „pogłębianie naszej identyfikacji ze wszystkimi formami życia”. Zasady współodczuwania i równości biocentrycznej podkreślają także Bill Devall i George Sessions. Przeciwstawiają oni „obronę integralności natury” „reformizmowi chroniącemu zasoby naturalne”. Jeszcze dalej idzie James Lovelock, który sformułował hipotezę, w myśl której cała biosfera tworzy jeden homeostatyczny organizm. Ów biocentryzm łączy ekologię z ruchem wyzwolenia zwierząt. Omawiając to zagadnienie, nie sposób nie wspomnieć Petera Singera. W swojej książce „Animal Liberation” twierdzi on, że „taki sam szacunek, jaki mamy dla życia ludzkiego, należy się również życiu zwierząt”.

Na czym polega niebezpieczeństwo takich poglądów? Przede wszystkim na tym, że czerpią one z różnych kierunków myślenia. Z socjobiologii zaczerpnięto przekonanie o zwierzęcości człowieka, z maltuzjanizmu – tezę o przeludnieniu ziemi, z neoprymitywizmu – wrogość wobec technologii. Efekt tej mieszanki jest wysoce niebezpieczny. Wynika z niej bowiem, że „ludzkość jest chorobą ziemi” a jedynym sposobem odrodzenia przyrody jest „odbudowa społeczeństwa zbieracko-łowieckiego”, co z kolei wymaga obniżenia liczby ludności.

Niczym kameleon…

Aby realizować swoje obłąkańcze wizje, ekoterroryści muszą działać niezgodnie z prawem. Z tego powodu opracowano zasady konspiracji. Zabraniają one radykalnym aktywistom uczestniczenia w oficjalnych organizacjach i publicznych spotkaniach. Ze względu bezpieczeństwa w ekologicznych bojówkach nie ma centralnego kierownictwa, formalnego członkostwa i jednolitego systemu komunikacji wewnętrznej. Sympatycy ruchu działają w pojedynkę lub łączą się w małe grupy.

Ruch ekologistyczny dysponuje bogatą literaturą fachową poświęconą taktyce kamuflażu. „Tool Earth Kit”, „Ecotage!”, „Ecodefense: Gu-ide Field do Monkeywrenching” czy „Earthforce! Guide Warrior Earth To Strategy” nie pozostawiają złudzeń co do prawdziwych zamiarów ekoterrorystów. Poważny zarzut? Czym zatem jest szpikowanie drzew, niszczenie sprzętu i dróg, utrudnianie polowań, blokowanie zamków, robienie bomb dymnych i kryptografii?

Nowe czasy, nowe metody

Przyszłość nie napawa optymizmem. Zdaniem specjalistów od terroryzmu, zaczyna się nowa faza w rozwoju ekologicznego ekstremizmu: atak na symbole kapitalizmu. Charakterystyczne jest wybieranie obiektów mających zarówno aspekt ekologiczny, jak i społeczny. Pod koniec 2000 roku rozwinęła się w USA kampania przeciw samochodom terenowym. Podstawowym motywem działań był fakt, że auta terenowe emitują dużo więcej zanieczyszczeń niż pasażerskie.

Innym novum są ataki zagrażające ludzkiemu życiu. W 1987 roku w Cloverdale robotnik tartaczny został ranny wskutek szpikowania drzewa. Dwa lata później podpalenie rzeźni w Monterey zagroziło życiu pracowników. Potem było jeszcze gorzej. Pożar magazynu chemicznego Carolina Biological Supply Company zmusił do ewakuacji tysiąca ludzi. Na początku 1997 roku stróż pilnujący sklepu w Ogden oskarżył animalistów o zamiar spalenia go wraz z budynkiem. W 2001 roku w Eugene doszło do próby podpalenia cysterny
z paliwem.

Ekspert od terroryzmu Gary Perlstein nie pozostawia złudzeń. Jego zdaniem, w końcu ekoterroryści przejdą do zabijania ludzi. Może również dojść do użycia broni masowego rażenia. Zresztą w przeszłości były już tego typu próby. W 1970 roku rewolucyjny ruch Weather Undeground planował uzyskać czynniki biologiczne i zakazić nimi wodę. Dwa lata później ekoterroryści z R.I.S.E. usiłowali zaatakować z wykorzystaniem kilku czynników promieniotwórczych. Ich celem było „zniszczenie ludzkości i odrodzenie z kilku wybranych osobników”. Z kolei w lipcu 2000 roku, w centrum Minneapolis nieznani ekologiczni ekstremiści rozłożyli trzy słoje ze związkami cyjanku, w ramach protestu przeciwko odbywającej się tam konferencji na temat inżynierii genetycznej.

Dziś perspektywa podobnego ataku jest o wiele bardziej prawdopodobna. Earth First!, Animal Liberation Front, Earth Liberation Front, Vegan Front, Gaia Liberation Front, Justice Department, Militant Direct Action Task Force, David Organization, Paint Panthers, Animal Avengers, Meat Free Mission są gotowe na wszystko. Zresztą ich przywódcy wcale się z tym nie kryją. „Nikt jeszcze nie zginął, ale czas nadejdzie” – zapowiada aktywista ALF, Keith Mann.

Polska na ekocelowniku

Niestety, amerykański radykalny ekologizm „wylewa ” się poza USA. W Wielkiej Brytanii działają już: Front Wyzwolenia Zwierząt, Milicja Wyzwolenia Zwierząt, Departament Sprawiedliwości, Front Wyzwolenia Ziemi, Brytyjskie Stowarzyszenie Sabotażystów Polowań. Co prawda są to niszowe organizacje, jednak frazeologia ekstremistów trafia w gust idealistycznie nastawionej młodzieży. Ta zaś propaguje idee radykalnej ekologii dalej. Skutek? Swego czasu społeczeństwo francuskie dowiedziało się, że radykalne ugrupowanie obrony zwierząt zatruło osiemdziesiąt pięć flakonów z płynem do mycia szkieł kontaktowych marki Solo Care Aqua. Produkt zniknął z półek sklepowych, a dystrybutorzy prosili osoby, które mają ów płyn, by przyniosły go do sklepów. Czy grozi nam taka sytuacja? Na razie w Polsce ekoterroryzm daje się we znaki administracji państwowej i samorządowej. Na razie…

Krzysztof Głowacki

4.9/5 - (14 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
19 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ekoterrorysci swoimi działaniami w Polsce spychają ludzi biednych, w większe ubóstwo.

do kogo kierować się z odszkodowaniami za boleriozę

Jeśli w Polsce , wśród wszystkich partii nie znajdzie się chęć przeciwdziałania ekoterroryzmowi ,
To można już dzisiaj zastanawiać się , gdzie wyemigrować na stałe.
Tymczasem opozycja jaką broń znalazła sprzymierzeńców wśród ekoterrorystów.
Wedle zasady dawnego PZPR. im gorzej w kraju tym predzej narud klęknie na kolana.
Dzisiaj takie tematy jak zły dobrostan zwierząt hodowlanych ,,jest na porządku dziennym .
A ostatnio zauważyłem dyskusje w gazecie wyborczej , iz właściwie powinno sie zakazac hodowli ślimaków
Ponieważ ślimaki są gotowane za życia.
Natomiast archeolodzy nie powinni prowadzić wykopalisk , ponieważ żyje tam kolonia kretów.
Mimo iż krety nie są zwierzętami stadnymi .

Ekoterrorystów w Polsce można znaleźć chociażby w Morskim Oku (organizacja Viva!). W zeszłym roku,w listopadzie zorganizowali protest przeciwko fiakrom. Zaatakowali oni fasiąg ciągnięty przez 2 konie- zaczęli używać w stronę fiakrów i ich luzaków, ale także KONI (które niby tak bardzo chcą bronić) gazu pieprzowego (można obejrzeć filmiki z protestu w internecie, na których bardzo dobrze widać). Przez ich skrajną głupotę na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia zostały narażone konie i fiakrzy.

artykuł ciekawy.widać że autor odrobił lekcje jednak wnioski wyciąga..głupie i niegodne „jasnego umysłu”. Kaźdy terror jest rzeczą wredną ale czym innym jest podkladanie bomb a czym innym nadstawianie własnego karku w obronie wielorybów. Jesli ktos chce kogokolwiek zabijac nie można go nazwać żadnym proekologicznym słowem tylko idiotą,szaleńcem podobnie jak próby autora tekstu wrzucającego wszystkich walczących do jednego terrorysycznego wora,w którym i tak juź od dawna siedzi jakiś kot.

A jak nazwać terrorystę walczącego z ekonomią w innym państwie .
Pod pretekstem ochrony zwierząt lub przyrody.
Jak dla mnie to terrorysta a dokładnie ekoterrorysta.

Eko-teroryzm Skrajny-Feminizm Oraz szaleństwo homoseksualizmu to są prawdziwe zagrożenia dla przyszłości ludzkości Jedynie Harmonia z otoczeniem i prawo naturalne a również instynkt zapewnią szansę na przetrwanie.Życzę powodzenia!

A ja myślałem, że ekologiem jest osoba, która np. skończyła 5 letnie studia o profilu typu ochrona środowiska, o specjalizacji ekologicznej i ma uprawnienia do tytułu ekologa, bądź pracuje w dziedzinie związanej z badaniem biologii gatunku, ma publikacje na koncie itp.
W Polsce ekologiem nazywa się nawet byle kogo. W Niemczech są ekolodzy i zieloni aktywiści. Kiedy my się tego nauczymy? Inaczej żaden prawdziwy ekolog nie będzie miał poszanowania w społeczeństwie.

PRZYPOMINAM, że ekolodzy nie zajmują się ochroną środowiska! ekolog bada oddziaływanie pomiędzy organizmami a środowiskiem czyli zajmuje się badaniem struktury ekosystemów.
Nauka zajmująca się ochroną środowiska jest SOZOLOGIA.

PRZYPOMINAM, że ekolodzy nie zajmują się ochroną środowiska! ekolog bada oddziaływanie pomiędzy organizmami a środowiskiem czyli zajmuje się badaniem struktury ekosystemów.
Nauka zajmująca się ochroną środowiska jest SOZOLOGIA.

Dlatego napisałem o specjalizacji! :/

nie zgadzam się. Mam studia z zakresu ochrony środowiska i ekologiem nigdy się nie nazwę, a pracuje w ochronie środowiska!

Zgadzam się w 100%

Niestety przez takie organizacje tracą osoby i inne organizacje, którym naprawdę zależy na ochronie środowiska. Takim działaniem zrobią czy już robią więcej szkody niż pożytku i efektem może być całkiem odwrotny. Ich działalność bardziej kojarzy się z sektami… Jednak z drugiej strony dopiero radykalnym działaniem można coś zdziałać. Niech przykładem będą polowania na foki w Kanadzie. Na całym świecie odbywają się protesty przeciwko rzezi, która niczemu nie służy… Ale nie wolno popadać w skrajności. Odniesienie do ataków na WTC chyba jest na wyrost.

Dzięki walce ekoterrorystów w Holandii zakazono strzelania do gęsi. Efektem gęsi za bardzo się rozmnożyły i myśliwym nie wolno zmniejszyć ich populacji- są one odławiane, pakowane do komór i zagazowywane na śmierć. Dlatego ja jestem jak najbardziej za myśliwym, którzy robią dla środowiska 2 razy więcej niż jakikolwiek ekoterrorysta.

Zgadzam się. Tekst jest ok. Jedyne co mnie razi to odniesienie się do ataków z 11 września

@Kafi
Nie rozumiem dlaczego niby pojechali po bandzie. Artykuł jak artykuł, przedstawia pewne fakty, może bolesne dla ruchów ekologicznych, ale przecież nie można ich kryć.

Jak dla mnie to pojechaliście po bandzie…

Generalnie istnieje na świeci dosyć liczna grupa osobników, którzy pod przykrywką ekologii tak naprawdę dewastują jej wizerunek. Ostatnio pojawiło się również szereg sekt, które przyciągają nieświadomych ludzi programem ochrony przyrody, a tak na prawdę werbują swoich nowych członków. W sowich manifestach coś majaczą o wspólnej energii z matką ziemią i o połączeniu jej w jedną moc. To jeden z nurtów pseudofilozofii new age. Po 11 wrześnie 2001 ekoterroryzm to już śpiewka przeszłości nadchodzi czas ekosekt!