BIORÓŻNORODNOŚĆ WYSP. GINĄCE GATUNKI. Zanika bioróżnorodność wysp
Ekologia.pl Środowisko Przyroda Ginące gatunki samotnych wysp

Ginące gatunki samotnych wysp

Fot.: Lord Howe
Fot.: Lord Howe
Nie ma wątpliwości, że działalność człowieka trwale wpływa na biosferę. Bogata literatura naukowa opisuje negatywne skutki ingerencji człowieka w środowisko naturalne. Ludzie bez skrupułów eksploatują najodleglejsze i najbardziej dzikie rejony świata przyrody. Czy zatem wzrost aktywności człowieka musi powodować wymieranie gatunków?

Aby dokładnie przeanalizować wpływ bioróżnorodność, S. D. Gaines i D. Sax gruntownie przebadali ekosystemy wysp oceanicznych, m.in. Lord Howe położonej na wschód od Australii (Ocean Spokojny) oraz archipelagu Tristan da Cunha (Ocean Atlantycki). Wyspy te stanowią wyizolowane ekosystemy – nie mają rozbudowanej sieci połączeń z kontynentem. Właśnie dlatego okazały się doskonałym miejscem, aby obserwować wpływ działalności człowieka na bioróżnorodność.

Naukowcy zakładali, że ilość gatunków będzie zmniejszać się proporcjonalnie do stopnia aktywności człowieka w danym otoczeniu. Tymczasem, jak podaje Science Daily, wyniki badań opublikowanych przez The Proceedings of the National Academy of Sciences wskazują na zupełnie inne tendencje. Rzeczywiście ludzie doprowadzili do wyginięcia wielu gatunków na Ziemi. Jednak w skali pojedynczych ekosystemów, obecność człowieka, nie musi powodować spadku bioróżnorodności.

Pojawienie się ludzi na wyspach diametralnie zmieniło ich środowiska. Nie ma w tym nic dziwnego – biogeografia wysp w dużym stopniu wyjaśniła mechanizm tej zmiany. Dalsze wnioski mogą jednak zaskakiwać. Jak wykazały badania Saxa i Gainesa, wcale nie spadła liczba gatunków. Wręcz przeciwnie nastąpił wzrost, w niektórych miejscach bardzo znaczący.

Przed kolonizacją człowieka na archipelagu Nowej Zelandii istniało około 2000 gatunków roślin. Po zasiedleniu jej przez człowieka liczba ta wzrosła dwukrotnie. Rzecz jasna ludzie przewieźli je ze sobą całkowicie zmieniając krajobraz wyspy. W tym samym czasie wyginęło zaledwie kilka gatunków roślin. Tak więc można powiedzieć, że naturalizacja ogromnej ilości gatunków nie spowodowała masowego wyginięcia flory, która była tam obecna wcześniej.

Bioróżnorodność świadczy z reguły o zdrowym charakterze środowiska. Niestety, w przypadku „importowania” gatunków do odseparowanego ekosystemu nie jest to oczywiste. Zachwianie proporcji pomiędzy nowymi i starymi gatunkami roślin wpłynęło na tryb życia zwierząt, a to może powodować nieprzewidywalne skutki w przyszłości. Dlatego Sax, który jest profesorem ekologii na Uniwersytecie Browna, przestrzega: zaobserwowany wzrost gatunków nie oznacza nic dobrego.

Negatywne konsekwencje ingerencji w ekosystem są widoczne na przykładzie ptaków. Ich liczba na wyspach jest dziś niemal taka sama jak w okresie poprzedzającym kolonizację dokonaną przez człowieka. Jednak aż 40 % ptaków to gatunki, które pojawiły się po przybyciu kolonizatorów. Oznacza to, że mniej więcej taka sama liczba po prostu wyginęła. Bioróżnorodność została zachowana, ale wiele unikalnych gatunków zniknęło bezpowrotnie.

W związku ze znaczącym wzrostem gatunków na wyspach pojawiają się liczne pytania. Przede wszystkim o limit nowych gatunków, które może przyjąć ekosystem wyspy. Naukowcy zastanawiają się, czy nie jest tak, że już dawno został on przekroczony. Skutki zasilania wysp nowymi gatunkami, na razie jeszcze niewidoczne, mogą zatem objawić się w przyszłości. Możliwe, że minęło zbyt mało czasu byśmy mogli dostrzec symptomy procesu, który już został zainicjowany. Badania trwają.

Ekologia.pl
4.7/5 - (18 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments