Herbarz zoomorficzny. Motywy zwierzęce w heraldyce
Jakże musieli niegdyś zazdrościć ludzie zwierzętom ich swobody w locie i nurkowaniu, ich siły, zwinności, skoczności, węchu i wzroku, ich przebiegłości i wytrwałości, wreszcie ich futra, zębów i pazurów! Aby przejąć choć cząstkę tych przymiotów, ludy pierwotne uciekały się do praktyk i rytuałów magicznych, w których wizerunki potężnych przedstawicieli fauny odgrywały prawdopodobnie niepoślednią rolę.
Wraz z rozwojem cywilizacji owa fascynacja zwierzętami przybrała inną, bardziej symboliczną formę, która przejawiała się w nadawaniu różnym stworzeniom cech nadprzyrodzonych, wiążących je z bóstwami. Czczono więc zwierzęta jako pośredników lub narzędzia sił wyższych, a nawet jako cielesnych nosicieli boskiej potęgi, o czym świadczą liczne przekazy ikonograficzne. Aż wreszcie przyszedł czas, gdy człowiek – kierując się prawdziwymi lub wyimaginowanymi wyobrażeniami – zaczął używać wizerunków zwierząt, ażeby zasygnalizować otoczeniu swoje cechy charakteru, zwłaszcza odwagę, mądrość, moc, nieustępliwość, siłę, bitność, a także szlachetność, wyrozumiałość, roztropność, władczość i miłosierdzie.
Doskonałym miejscem na taką właśnie „autoprezentację” było pole bitwy, gdzie uzyskanie psychologicznej przewagi nad przeciwnikiem walnie mogło przyczynić się do zwycięstwa. A ponadto podczas formowania szyków i samej walki dobrze było wiedzieć, w którym miejscu przebywa władca, senior i towarzysze broni. Potrzebne były zatem wyraziste, rozpoznawalne i zindywidualizowane emblematy umieszczane w dobrze widocznym miejscu, a więc na tarczy i hełmie. Tym bardziej więc obu tym celom służyć mógł bogaty w swej różnorodności świat zwierząt. I tak oto – ujmując rzecz całą w największym skrócie – z mroku dziejów, z kurzu i ze zgiełku bitewnego wyłonił się w całej swej krasie herb rycerski, który obok innych znaków obficie prezentował w całej okazałości skrzydlatą, płetwiastą, kosmatą, kolczastą, rogatą, kopytną, ogoniastą, ryczącą, syczącą i szczerzącą kły menażerię.
Najbardziej pożądane wizerunki szlachetnych zwierząt przybierali oczywiście – takie jest życie – najpotężniejsi panowie feudalni. Ich wasale musieli zadowolić się jedynie modyfikacjami i fragmentami (głowy, skrzydła, szpony). Natomiast ci wszyscy, którzy opieszale zabiegali o uzyskanie herbu, brali to, co zostało lub co im łaskawie dawano, tj. wszelką gadzinę.
Obiekt pożądania
Herb – obiekt dumy dla jednych, a pożądania i zazdrości dla drugich. W znanej nam formie powstał w XII wieku w Europie Zachodniej. Składa się z tarczy, hełmu, korony rangowej, klejnotu oraz ozdób zewnętrznych w postaci labrów, trzymaczy, dewiz i płaszczy. Najważniejsza w tym zestawie jest tarcza, na której umieszcza się figury heraldyczne, czyli godła. Są to zwykle figury zaszczytne (proste i łamane pasy i linie dotykające krawędzi tarczy), figury uszczerbione (proste i łamane pasy i linie nie dotykające krawędzi tarczy), krzyże (mogą występować jako figury zaszczytne lub też uszczerbione), przedstawienia ciała ludzkiego, elementów uzbrojenia, elementów architektonicznych, sprzętów gospodarskich, ciał niebieskich, roślin i innych przedmiotów oraz stanowiące obiekt naszego zainteresowania przedstawienia zoomorficzne. Duże znaczenie ma również umieszczony nad hełmem w koronie klejnot. Jest to zwykle powtórzony w całości lub połowie motyw godła lub też wyobrażenie samoistne, nawiązujące np. do herbowych legend rodowych. I w tym przypadku często spotykamy tam przedstawienia zwierząt. Mniej istotne są natomiast dodawane zwykle później do herbu i dowolnie zmieniane trzymacze, czyli zazwyczaj rozmaite bestie dzierżące tarczę. Podobnie rzecz się ma z labrami, które są pamiątką po chustach służących do okrywania hełmów podczas wypraw krzyżowych. Z czasem przekształciły się w oplatające tarczę herbową liście akantu, których powierzchnia górna (wierzch) ma dominujący kolor herbu, a podbicie (spód) posiada barwę występującego w herbie metalu. Dodajmy tu jeszcze, że w heraldyce klasycznej obowiązują następujące barwy zasadnicze, czyli tynktury: czerwień, błękit, czerń i zieleń. Wyróżnia się także metale – złoto (kolor żółty) i srebro (kolor biały). Z czasem wprowadzono też barwę purpurową, naturalną i cielistą. Do barw zaliczane są również futra, a to gronostaje i popielice.
W Europie Zachodniej herby przybierały zwykle poszczególne rodziny posiadające określone lenna, natomiast w Polsce od XII do XIV wieku mieliśmy do czynienia z rodami heraldycznymi, a więc liczną często grupą osób, które zasiedlały znaczne obszary, ale świadome były wzajemnych związków genealogicznych i posiadały jeden wspólny znak i zawołanie. Pod koniec XV, a zwłaszcza w XVI wieku wielkie rody zaczęły dzielić się na mniejsze rodziny, przybierające nazwiska tworzone najczęściej od nazw posiadanych majątków ziemskich. Stąd też spotykamy u nas osoby noszące różne nazwiska, ale posiadające ten sam herb. W heraldyce polskiej wyjątkową pozycję pośród przedstawianych na tarczy godeł zajmują godła zoomorficzne, czyli wizerunki zwierząt występujących w naturze, a także znanych z bestiariuszy gryfów, smoków i rozmaitych hybryd, tj. stworów łączących w sobie cechy kilku realnie istniejących przedstawicieli fauny. Nie są to jednak herby najstarsze, którymi były wywodzące się z pierwotnych znaków własnościowych godła o prostym rysunku (kreska, belka, krzyż, miecz, strzała, podkowa). Interesujące nas wizerunki zwierząt bardzo licznie przywędrowały na polskie tarcze herbowe z Europy Zachodniej.
Jak się wkrótce przekonamy, obok dostojnych i szczególnie cenionych królewskich drapieżników, jak lwy, tygrysy, niedźwiedzie i orły, na tarczach rycerstwa polskiego znakomicie czuły się stworzenia pośledniejszego stanu w postaci kóz, cieląt, lisów, wilków, psów, jeleni, jeży, koni, ryb, ptaków, a także rogatych łbów i świńskich ryjów. I trzeba tu zaznaczyć, że owe przedstawienia pospolitych zwierząt stanowiły wyraźną większość!
Przystąpmy zatem do blazonowania, czyli opisu herbów, pamiętając wszakże o tym, iż strony – prawą i lewą – tarczy herbowej określamy z pozycji konnego rycerza, trzymającego tarczę na lewym ramieniu. Tak więc prawa strona heraldyczna dla osoby stojącej przed tarczą jest stroną lewą, a strona lewa – prawą. Pamiętajmy też, że umieszczone na tarczy godła zwrócone są zazwyczaj w kierunku jazdy, a więc heraldycznie w prawo. W opisie pomijamy zatem tę informację, zaznaczając tylko te przypadki, gdy godło zwrócone jest w innym, niż prawy, kierunku. Starano się, aby język opisu był krótki, zwięzły i jednoznaczny, a więc – podobnie jak np. język prawniczy – posiada on swoją specyfikę. Będziemy stopniowo zgłębiać jego tajniki. A więc do dzieła!
Herb ACHINGER (Aichinger, Wiewiórka) przedstawia na tarczy koloru złotego siedzącą na dwóch łapkach wiewiórkę koloru naturalnego (czerwonego) z puszystym ogonem zadartym na grzbiet. W klejnocie między dwiema trąbami czarnymi widzimy taką samą wiewiórkę. Labry czerwone podbite złotem (niekiedy złote podbite czerwienią). Herb ten został przeniesiony z Niemiec prawdopodobnie w połowie XV wieku i rozpowszechnił się zwłaszcza w księstwach oświęcimskim i zatorskim oraz w ziemi sieradzkiej. Został uznany w Polsce za panowania Zygmunta Augusta, kiedy to indygenat otrzymał Zibuld (Zbilut, Sebald)
Achinger, który ożenił się niejaką Maleczewską i zamieszkał w jej majątku na Rusi. W odmianie II. również umieszczona w polu złotym wiewiórka siedzi (w niektórych wersjach) na pokrytym zieloną murawą wzniesieniu, a w klejnocie zamiast trąb mamy dwa rogi jelenie z siedząca między nimi wiewiórką. Odmiana III. tego herbu prezentuje się następująco: Tarcza herbowa podzielona jest na trzy części. W części pierwszej (heraldycznie prawa górna) na czerwonym tle widzimy srebrną basztę, w części drugiej (lewa górna) znajdujemy znaną nam wiewiórkę na złotym tle, siedzącą na środkowym z trzech zielonych wzgórz, a zajmująca cały dół tarczy część trzecia podzielona jest czterema ukośnymi pasami w kolorze srebrnym, czerwonym, złotym i czarnym. W klejnocie wiewiórka zastąpiona została przez umieszczonego między dwoma skrzydłami orlimi, prawym w pas (poziomo) białym i czerwonym, lewym w pas czarnym i złotym, zbrojnego (w zbroi) rycerza, trzymającego w prawicy miecz w słup (pionowo), a w lewicy jabłko złote. Labry z prawej czerwone, podbite srebrem, z lewej czarne, podbite złotem. Tę udostojnioną odmianę otrzymał w 1577 roku od cesarza Rudolfa II za czyny rycerskie Augustyn Achinger, brat stryjeczny Zibulda i Jerzego. Achinger III został zatwierdzony w Polsce na sejmie w 1593 roku.
Herben Achinger pieczętowały się m.in. następujące, wywodzące się od Achingerów rodziny: Adamski, Affanasowicz, Affanowicz (odm. II), Afner (odm. II), Aychingierski, Barwiński, Berwiński, Ichnatowicz (Ihnatowicz), Ichnatowski (Ihnatowski), Jagowd (odm. III), Jagowdowicz (odm. III), Leszniewski, Pilchowski, Pilchtowski (odm. II), Pilichowski, Ryczewski i Ryszewski.
Nazwiska te w swojej podstawowej formie powstały od nazw miejscowych, tj. od nazw dóbr ziemskich posiadanych przez różnych przedstawicieli rodu Achingerów, którzy zmienili swoje miana.
A wiewiórka? Wiewiórka, poczciwe stworzonko, gospodarne i zapobiegliwe, a przy tym szybkie i zwinne, sprytnie ukrywa zapasy w dziuplach, a nasiona zakopuje w ziemi. Podobno potrafi nawet suszyć grzyby na gałęziach drzew. Cóż z tego, że czasem zapomina, gdzie schowała orzeszki? Ale – niestety – jest ruda! Jest ruda i w dodatku ma piękną puszystą kitkę, którą się lubi chwalić. A rudy – wiadomo – fałszywy! Można naturalnie utrzymywać, że herbowa wiewiórka jest czerwona, ale czy to naprawdę lepiej? Czerwona i na dodatek chwalipięta! Czerwień jest oczywiście jednym z głównych kolorów heraldycznych i oznacza władzę, moc, triumfalne zwycięstwo, a także wspaniałomyślność, lecz w naszym przypadku oddaje jedynie naturalną barwę wiewiórczego futerka. Sytuację ratuje złote pole herbowej tarczy, gdyż złoto symbolizuje doskonałość, szlachectwo, godność, szacunek i inteligencję. A gdy dodamy do tego jeszcze zieleń wzgórz, która mówi o nadziei, miłości, pięknie, radości, szczęściu, przyjaźni i wolności, to okaże się, iż wymowa tego herbu jest całkiem sympatyczna.
Herb ADERKAS (Aderkass). W polu złotym orzeł czarny z wzniesionymi (rozpostartymi) skrzydłami, patrzący w lewo, stojący lewą nogą na zielonym pagórku, prawa noga uniesiona. W klejnocie trzy czarne strusie pióra. Labry czerwone, podbite złotem. Był to herb własny pochodzącej z Inflant, a wywodzącej się z Danii rodziny Aderkasów, którzy otrzymali indygenat od króla Zygmunta III Wazy. Dowiadujemy się, że Rajnhold Aderkas, właściciel Bisterwaldu, przekazał te dobra ziemskie swojemu synowi Jerzemu, rotmistrzowi wojsk koronnych w 1599 roku. Natomiast Jan Aderkas był koniuszym królewicza Jana Kazimierza, a następnie, już jako podkoniuszy koronny, otrzymał wraz z żoną Joanną z Wereszczaków w roku 1655 starostwo staromeckie. Rodzina Aderkasów (Aderkassów) otrzymała tytuł baronowski w Imperium Rosyjskim. Najstarsza wzmianka o herbie pochodzi z 1357 roku.
Czerń w heraldyce ma wymowę pozytywną, gdyż oznacza męstwo i odwagę połączone z rozwagą i mądrością. Niesie też w sobie przekaz mówiący o stałości i obowiązkowości w służbie oraz skrywanej potężnej sile, która oczekuje na odpowiednią chwilę, aby sięgnąć po zasłużoną sławę. Ale jest to też barwa smutku i pokuty, zmartwienia i niebezpieczeństwa. Czy zatem król przestworzy zrywa się ze wzgórza do lotu ku sławie i chwale, czy też w dość męczącej postawie, na jednej nodze i ze skrzydłami wzniesionymi ku niebu, odprawia pokutę za skryte w otchłani wieków czyny? Któż to może wiedzieć…
Herb ALABANDA (Alba–luna, Bielina, Koniowaszyja), to w polu czarnym (w odm. Bielina pole czerwone) na półksiężycu srebrnym, srebrny łeb koński grzywiasty, zwrócony w lewo (w odm. Bielina w prawo). W klejnocie nad hełmem w koronie trzy białe pióra strusie. Labry w kolorze złotym, od spodu zielone. Istniał prawdopodobnie już w XII wieku. Wizerunek tego herbu znajdujemy na pieczęci Stefana i Strzeżywoja Kobylagłowa z roku 1278. Pierwsza wzmianka o nim w źródłach pisanych pochodzi z roku 1403; występuje też w zapiskach sądowych krakowskich z roku 1448. Można spotkać się z poglądem, że herbu tego w XVI wieku przestano w Polsce używać, ale jego opisy znajdujemy jednak pod innymi nazwami. Miał to być herb własny pochodzącego z Italii Luciudusa, biskupa w Kruszwicy w okresie wprowadzania w Polsce chrześcijaństwa. Podobno w roku 1395
używał tego herbu także Włoch Mamphiola, nominat na biskupstwo płockie. Herbem tym pieczętowały się m.in. następujące rodziny: Azulewicz, Dulęba, Frezer, Fryzer, Koproski, Koprowski, Protowbier.
Koń wnosi do heraldyki element ruchu, związanego z gotowością bojową, z pragnieniem czynu i zmiany. Koń w łączności z Księżycem przypomina o obrzędach mających na celu sprowadzenie deszczu i zapewnienie urodzaju. Sama końska głowa, będąca nawiasem mówiąc godłem Kartaginy, miała chronić przed demonami i przynosić szczęście. Nazwa osobowa „Kobylagłowa” może natomiast sugerować, iż pierwsi posiadacze tego znaku odznaczali się określonymi cechami fizjonomicznymi, dzięki którym zyskali
zawołanie (przydomek) utrwalony następnie w pieczętnym wyobrażeniu, a później w herbie. Mogło być zresztą odwrotnie, tj. przyjęty z zagranicy znak określił miano noszących go ludzi.
Herb ALANT (Alantse, Alantsee) – tarcza herbowa dwudzielna w pas (podzielona poziomo), w polu dolnym niebieskim ryba głowacz (w j. niem. Alant) koloru srebrnego (wg innej wersji trzy ryby, dwie nad jedną w lewo), pole górne koloru złotego, puste. W klejnocie na hełmie bez korony pół lwa złotego między dwoma rogami, z prawej złotym, z lewej błękitnym, który to lew trzyma złoty tłuczek moździeża aptekarskiego. Labry niebieskie, podbite złotem. Był to herb własny pochodzącej z Wenecji włoskiej rodziny Alantse. Mieszkający w Płocku Jan Alantse został posądzony o systematyczne trucie książąt mazowieckich, kiedy to przebywał czasowo na ich dworze. Jego syn Mikołaj został ławnikiem wyższego sądu prawa magdeburskiego w Krakowie i w 1530 roku otrzymał wraz z bratem Pawłem szlachectwo i opisany wyżej herb od cesarza Karola V. Indygenat i potwierdzenie herbu w Polsce przyznał mu w roku 1569 król Zygmunt August.
Ryba w heraldyce symbolizuje chrześcijaństwo, a także czujność, milczenie i tajemnicę. Chyba jednak ważniejsze w tym przypadku znaczenie ma fakt, że heraldyczna ryba symbolizuje również zdrowie. W połączeniem z aptekarskim tłuczkiem z klejnotu, wiele nam to mówić może o pierwotnej profesji posiadaczy tego herbu. O „przyziemnym” charakterze godła świadczy też określony gatunek przedstawionej ryby, którego nazwa była tożsama z nazwiskiem uszlachconej rodziny.
Herb AMADEJ (Amadejowa, Hamadaj, Hamadej, Hemadejowa, Homadziej, Orłek, Orłek bez ogona) – w polu czerwonym orzeł srebrny (biały) w lewo (ma głowę zwróconą w lewo) w złotej koronie z rozpostartymi skrzydłami, bez ogona, w dziobie trzyma złoty pierścień (toczenicę). W klejnocie pięć białych piór strusich. Labry w kolorze złotym, od spodu srebrne. Herb ten pochodzi prawdopodobnie z Włoch i przez Węgry został przyniesiony do Polski na przełomie XIII i XIV wieku. Wojewoda węgierski Amadej wspomagał wojskowo i finansowo Władysława Łokietka w staraniach o odzyskanie polskiego tronu. W nagrodę za te usługi Łokietek przyznał mu indygenat polski, sprowadził całą jego rodzinę i ofiarował im zamek pełczyński pod Wiślicą. Znana jest węgierska pieczęć wojewody Amadeya z tym herbem z 1299 roku. W zapiskach sądowych pojawia się od roku 1399. W innych źródłach pisanych pierwsza wzmianka pochodzi z 1402 roku. Najliczniej występował w ziemi sieradzkiej.
Herbem Amadej posługiwały się m.in. następujące rodziny: Amadej, Bobolicki, Bystrzanowski, Grad, Gronostaj, Jankowski, Kosiński, Kozanecki, Kozubski, Łagiewnicki, Maienhoffer, Msurowski, Mszaniecki, Pruszkowski, Ptak, Suskrajewski (Suskrajowski), Walewski, Węgrzynowicz, Włostowski.
Srebro, któremu odpowiada kolor biały, w symbolice heraldycznej oznacza niewinność, szczerość, czystość, radość, a także mądrość oraz sprawiedliwość w chwili zwycięstwa i w czasach pokoju. Węgierski wojewoda niewątpliwie miał powody do radości, a jako człowiek mądry znał miejsce w szeregu i doskonale rozumiał, iż orli ogon w pełnym blasku może cieszyć jedynie monarsze oczy.
Herb AMBROŻEWICZ przedstawia w polu czerwonym węża okręconego wokół strzały srebrnej zwróconej grotem w dół. W innej wersji jest to w polu czerwonym włócznia czarna ostrzem w dół, przeszywająca głowę węża srebrnego, okręconego wokół włóczni. W klejnocie pięć lub trzy strusie pióra. Labry czerwone, podbite srebrem. Jest to herb własny Ambrożewiczów. Dawid Stanisław Ambrożewicz był w roku 1670 sekretarzem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, a w 1671 roku został pisarzem skarbowym litewskim. Krystyna Ambrożewicz poślubiła w roku 1702 Franciszka Chrzanowskiego, łowczego brzeskiego. Władysław Ambrożewicz był w 1748 roku horodniczym oszmiańskim.
Chociaż w heraldyce wąż oznacza wojenną sławę, osiągniętą dzięki odwadze, czujności i strategicznemu myśleniu, to jednak bardzo często widziano w nim jedynie Szatana-kusiciela, co oczywiście nie ujmowało mu przebiegłości, chytrości i podstępności. Gdy więc nadarzała się okazja, to lepiej było sięgnąć po strzałę lub włucznię i sprawić, by na świecie było odrobinę mniej zła.
Herb ANDRAULT de BUY prezentuje się następująco: Tarcza herbowa o trzech polach podzielona jest pionowo na dwie części (dwudzielna w słup). W polu pierwszym czerwonym, widnieje połowa orła białego w złotej koronie królewskiej, trzymającego w prawym szponie złoty snop zboża. W drugim polu (lewym górnym) na niebieskim tle widzimy trzy złote gwiazdy, dwie nad jedną, a w polu trzecim (lewym dolnym) czerwonym umieszczono skos (ukośny pas) błękitny z trzema liliami srebrnymi lub złotymi (w innej wersji trzema różami) nad trzema rzekami (w innej wersji pasami) srebrnymi. Klejnotu brak lub w nim trzy strusie pióra. Labry niebieskie, podbite złotem lub z prawej czerwone, podbite srebrem, z lewej niebieskie, podbite srebren.
Herbem tym król Jan Kazimierz obdarzył w roku 1658 Franciszka Andrault de Buy, hrabiego de Langeron, generała zaciężnych wojsk niemieckich na żołdzie polskiego monarchy. Wraz z indygenatem pan Franciszek przyjął obywatelstwo polskie i rozpoczął karierę w Rzeczypospolitej. Już w roku 1662 król ofiarował mu mianowicie godność starosty tczewskiego. Później otrzymał również zezwolenie monarsze dla siebie i dla swej żony Lambertyny de Fernemont na nabycie starostwa stawiszyńskiego. W 1694 roku ich córka Anna poślubiła Marcina Borowskiego. Do herbu Andrault de Buy dopuszczena została rodzina Antonowiczów (jej protoplastą był Grzegorz Andrault de Buy, hrabia de Langeron, który przybrał nazwisko Antonowicz). Pieczętował się nim Zachariasz Antonowicz, oficer wojsk prywatnych księcia Zasławskiego, Michał Antonowicz, wojski mielecki i rotmistrz wojsk koronnych oraz Paweł Antonowicz, który w roku 1771 sprawował urząd regenta ziemi płockiej. Miała go też rodzina Bogajewskich. Herb ten jest doskonałym przykładem udostojnienia przez suwerena istniejącego już znaku rycerskiego. Został on udostojniony Orłem Białym i Snopkiem Wazów.
Symbolika orła w heraldyce polskiej jest doskonale znana, toteż ograniczymy się jedynie do przypomnienia, że już w starożytnym Babilonie był symbolem władzy monarszej. Podobnie traktowano go w starożytnym Rzymie. Miał też związek z wojną i wojskiem (orły legionów rzymskich). W wymiarze indywidualnym oznaczał człowieka zdolnego, bystrego, odważnego, a nawet bohaterskiego. Srogość charakteru nie przeszkadzała mu okazywać łaskawość i wspaniałomyślność. Miał być też patriotą. Chyba więc Jan Kazimierz wiedział, co robi, dodając orła do herbu swojego generała. Dlaczego tylko połowę? Ponieważ takie obowiązywały zasady heraldyczne. Ale mówiąc między nami, może trochę i dlatego, żeby staremu wodzowi nie przewróciło się w głowie od nadmiaru szczęścia.
c. d. n.